Fjorde jest nową (wydaną w tym roku) grą dla dwóch graczy, autorstwa Franza-Benno Delonge znanego z opisywanej już w tym serwisie, bardzo dobrej gry TransAmerica. Najkrótsze podsumowanie Fjorde brzmi chyba „połączenie Carcassonne i Go”. W tym określeniu kryje się nieco prawdy, jednak Fjorde będzie świetną propozycją również dla tych, którzy już mają te dwie klasyczne gry w swojej kolekcji.
Gry planszowe przeznaczone wyłącznie dla dwóch graczy wydają się być nieciekawą propozycją na rynku. Wiele osób może uważać, że nie warto takich gier kupować, ponieważ ograniczona liczba graczy skreśla te gry na wielu spotkaniach towarzyskich, a to przecież naturalna okazja do grania. Jest w tym trochę racji, choć nie można zapominać o argumentach na korzyść tych gier – są one zaprojektowane specjalnie dla dwóch osób, a przecież jest wiele par, które nie mogą sobie pozwolić na częste spotkania towarzyskie i pragnących urozmaicić sobie wieczory we dwoje (świeżo upieczone mamusie i tatusiowie będą wiedzieli co mam na myśli). Gra zaprojektowana dla wiekszej liczby graczy często przy dwóch osobach będzie się prezentowała słabiej niż w większym gronie.
W pudełku znajdziemy świetnej jakości elementy gry. Składa się na nie 40 heksagonalnych fragmentów mapy (trzy z nich są wyróżnione innym odcieniem rewersu i stanowią układ startowy), 8 farm (po 4 w każdym z kolorów) i po 20 znaczników pól dla każdego gracza. Heksy mapy przedstawiają fragmenty zielonych pól, mórz i skalistych gór.
Rozgrywka jest podzielona na dwa etapy – etap budowania mapy i etap zagospodarowywania jej. W pierwszym etapie gracze naprzemian losują heks ze stosu i dokładają go do mapy. Dołożony heks musi stykać się z mapą przynajmniej dwoma krawędziami i oczywiście musi pasować do istniejącego na mapie terenu. Nie wolno też dokładać heksów tak, żeby łąka na nowym heksie była całkowicie oddzielona od łąki na mapie (np. wodą lub górami). Po dołożeniu heksa do mapy gracz może na nim postawić swoją farmę.
W drugim etapie gracze dokładają na mapie znaczniki swoich pól. Nowe pole zawsze musi sąsiadować z innym polem lub farmą danego gracza. Budując łańcuchy swoich pól można też odcinać przeciwnika od całych fragmentów mapy. Gdy wszystkie łąki są już zajęte i zamienione w pola, następuje zliczanie pól. Gracz mający więcej pól wygrywa i zdobywa liczbę punktów równą różnicy w liczbie zajętych pól (farmy nie liczą się do tego rachunku). Autorzy zalecają trzykrotne rozegranie takiej partii i na końcu podliczenie liczby punktów dla obu graczy.
Cała tajemnica tej gry leży w charakterze mapy. Heksy są tak dobrane i skonstruowane, że dostawienie nowego elementu do mapy nie jest proste – dosyć rzadko gracze mają duży wybór co do miejsca, w którym mogą dostawić heks.
Z drugiej strony często zdarza się tak, że heksa nie da się dostawić zgodnie z zasadami gry. Wówczas gracz odkłada na bok ten element (mapą do góry) i losuje kolejny, do skutku. Następny gracz, zamiast losować nowy element, może wykorzystać te leżące na boku. To z kolei ogranicza element losowości w grze. Inną cechą mapy jest niewielka przestrzeń do zasiedlenia. Morze od skał oddziela zazwyczaj niewielka połać łąki i takie płaty łąki potrafią ciągnąć się korytarzem między górami a morzem przez kilka heksów. Gracz, który zdoła odciąć przeciwnika od takiego korytarza zyska wiele punktów. Bardzo ważną decyzją jest też wybór miejsc, w których stawiamy swoje farmy – warto je postawić tam, gdzie będziemy mogli dobrze odciąć przeciwnika od dużych połaci łąk. Z drugiej strony w momencie gdy tę decyzję podejmujemy, nie wiemy jeszcze w którym kierunku rozwinie się mapa.
Ta niepewność co do najlepszego miejsca umieszczenia swojej farmy, dynamika stawianych farm (są one dopiero narzędziem a nie celem), niewielka ilość terenu do zasiedlenia i skomplikowane jego ukształtowanie, to elementy różniące Fjorde od Carcassonne. Z kolei krótka i dosyć prosta rozgrywka w drugim etapie, determinowana przez rozmieszczenie farm różni Fjorde od takich gier jak Go czy Hex. Nie znajdziemy w tej grze skomplikowanych technik budowy łańcuchów, charakterystycznych dla Go i Hexa. Przyczyna tego jest dwojaka – niewielka ilość miejsca na mapie, oraz obowiązek dostawiania swoich znaczników tuż obok znaczników już posiadanych.
Podsumowując, Fjorde jest grą bardzo ciekawą i udaną. Choć porównywana do Carcassonne i Go, jest jednak rozrywką lżejszą i mniej skomplikowaną niż te dwie gry, choć niewątpliwie również dostarcza okazji do różnych decyzji taktycznych i strategicznych. Należy bardzo starannie rozważyć, czy lepiej będzie dostawiać swoje farmy później niż przeciwnik (neutralizując w ten sposób jego akcje), czy też lepiej atakować środek mapy i dostawiać farmy jako pierwszy. Czy dostawiać farmy wcześnie, w perspektywicznych miejscach i potem pracować nad rozbudową „naszych” łąk, czy też czekać aż zrobi to przeciwnik i w ostatniej chwili wprosić się na jego tereny…. W drugim etapie gry należy przemyśleć wszystkie kierunki ataku i wybrać te, gdzie możemy najłatwiej przeciwnika odciąć lub te, od których odciąć nas może przeciwnik. Wszystkie te cechy powodują, że choć gra nie jest bardzo głęboka, nie wymaga liczenia wielu wariantów i wysilania umysłu do granic możliwości, to jednak potrafi wciągnąć i zapewnić dobrą zabawę. A przecież o to właśnie chodzi.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Gra faktycznie wygląda na interesującą.
Interesują mnie dwie sprawy.
Pierwsza banalna, gdzie jest do kupienia, a dokładnie gdzie ją kupiłeś ?
Druga – jak Ciebie znam to na pewno się zastanawiałeś… przy dwu kompletach i odpowiednio zmienionych znacznikach, czy w grę nie dało by się grać w czterech graczy ?
Grę kupiłem za ok. 17 EUR w domu handlowym KaDeWe w Berlinie :). Co do dwóch kompletów – tak, zastanawiałem się. Ale raczej nad powiększeniem mapy w grze w 2 osoby. To by uczyniło drugi etap jeszcze fajniejszy – byłoby więcej przestrzeni do walki. Jeśli chodzi o grę w 4 osoby – nie myślałem o tym, choć czytałem krótką dyskusję na BGG na ten temat. Wniosek tam był taki: nie będzie dobrze, bo wzajemne blokowanie się i sojusze popsują grę. Ja uważam inaczej. Myślę, że gra w 4 osoby dwoma kompletami byłaby równie ciekawa, choć niewątpliwie element losowy w niej by się zwiększył. Jeżeli mapa między ruchami gracza powiększa się o 3 heksy, to znacznie utrudnia planowanie. Ciekawa mogłaby być również rozgrywka dwoma kompletami w dwóch drużynach (przy zachowaniu obecnej kolorystyki znaczników)
„Gry planszowe przeznaczone wyłącznie dla dwóch graczy wydają się być nieciekawą propozycją na rynku.” — nie zgadzam się! Ja takie gry bardzo cenię — bo nie mam zbyt wielu partnerów do gry (albo nie mam czasu na spotkania, a za to często gram z żoną :)
Myślę, że chociaż z uwagi na to, że gry dla dwóch osób sprawiają, że nie kaptujemy nowych ofiar (tj. nie poszerzamy zbytnio grona graczy), są one czasem ratunkiem, gdy tych graczy nie możemy pozyskać lub po prostu chcemy zaznać wytchnienia w małym gronie.
Ja również bardzo cenię gry dwuosobowe. Zwłaszcza takie do pogrania po pracy – nie za ciężkie, rozgrywka nie powinna trwać dłużej niż 40 minut, w sam raz do pogrania w tygodniu z żoną. Do takich właśnie zaliczam zarówno Carcassonne – The Castle, jak i Fjorde. A i jeszcze kilka by się znalazło.
Ech, kupiłem zwyczajne Carcassone tuż przed dowiedzeniem się o istnieniu C: The Castle i teraz cierpię ;)
Wczoraj mialem okazje zagrac pierwszy raz i zabawne, bo pierwsze co przyszlo mi na mysl to, ze to polaczenie carcassonne i go. teraz czytam recenzje – no i masz – w pierwszym zdaniu to samo :-)
w kazdym razie zdecydowanie polecam, chociaz 70 zl to bym za nia nie dal, a i nad 60 bym sie zastanawial. Na BGG jest nowa od $11…
Kupiłem egzemplarz w promocji Rebelowej i jestem zadowolony. Heksy są ładne i czytelne, mechanika komponuje się z otoczką, opowiem o wrażeniach, gdy rozegram więcej partii.