Gdy pierwszy raz zauważyłem (przypadkiem) grę Die Weinhändler w serwisie BGG, od razu przyciągnęła moją uwagę. Temat tej gry dotyczył wina, a konkretnie – kolekcjonowania butelek tego wyśmienitego trunku. Jestem (wraz z moją żoną) wielbicielem wina, choć niestety nie mogę się uznać za znawcę czy smakosza. Nie umiem rozpoznawać szczepów po smaku czy bukiecie – potrafię jedynie stwierdzić, czy wino mi smakuje, czy nie. Ale potrafię docenić dobrą grę i o tym chciałem dzisiaj napisać.
Zasady
Lektura zasad i opinii graczy na BGG przekonała mnie bardzo szybko. Grę wydało wydawnictwo Amigo, wydawca wielu znakomitych karcianek i była to dodatkowa rekomendacja. Wiedziałem już, że tę grę będę kiedyś miał. Każdy z graczy wciela się w amatora wina, który chce skompletować piwniczkę winną budzącą zazdrość rywali. Gra toczy się przy pomocy butelek różnych rodzajów wina. Każda butelka jest reprezentowana przez kartę; każdy rodzaj to butelki w innym kolorze. Każdy kolor zawiera dziewięć butelek, po trzy jedno-, dwu- i trzygwiazdkowe. Każda butelka ma też cenę, stosowną do klasy trunku. Dodatkowo w grze funkcjonują trzy karty przedstawiające puste butelki.
Na początku gry wszyscy otrzymują po pięć kart, a cztery karty są wykładane na stół – o nie toczyć się będzie licytacja. Gracze kolejno licytują przy pomocy trzymanych w ręce butelek. Wysokość stawki określa się, sumując ceny butelek z oferty danego gracza. Żadna oferta nie może opiewać na sumę, którą wcześniej zalicytował inny gracz, jednak gracze nie mają obowiązku przebijać ofert poprzedników. Jeżeli gracz spasuje, nie może już wrócić do licytacji. Gdy wszyscy gracze zakończą licytowanie, następuje rozdział butelek. Zwycięzca licytacji otrzymuje pulę ze stołu, drugi w kolejności otrzymuje ofertę zwycięzcy, trzeci otrzymuje ofertę drugiego itd. Ostatnia (najniższa) oferta wędruje na stół i jest tam uzupełniana do czterech kart.
Po zakończeniu rundy licytacji następuje runda budowania piwniczki. Każdy gracz mający więcej niż sześć kart musi zredukować swoją rękę, umieszczając część butelek w piwniczce. W tym celu gracze budują z butelek piramidę, ustawiając każdą butelkę na dwóch innych z niższego rzędu.
Podstawa piramidy nie może być większa niż pięć butelek. Za dołożenie butelki do piwniczki gracz otrzymuje tyle punktów, ile gwiazdek ma butelka. Dodatkowo, jeśli ułoży linię (poziomą lub ukośną) lub trójkąt z butelek tego samego koloru, dostaje jeden punkt premii. Jeśli ten trójkąt lub linia jest złożony z identycznych butelek premia wynosi cztery punkty. Jeśli do piwniczki wstawimy pustą butelkę, będziemy mogli później przykryć ją inną butelką, którą mamy dopiero w planach zdobyć. Grę wygrywa gracz, który na końcu ma najwięcej punktów.
Wrażenia z gry
Zasady, jak widać są proste i czytelne – niezbędna cecha chyba każdej udanej karcianki. Jednak gra ma drugie dno – jest bardziej wyrafinowana i złożona niż się wydaje. W grze ważne jest zwrócenie uwagi na kilka rzeczy. Po pierwsze – aby efektywnie licytować. Nie przepłacać, nie szaleć, nie rzucać się na każdą pulę. Czasem lepiej zalicytować jakiś drobiazg i spasować, pozwalając przeciwnikom zabijać się o pulę – w końcu jeśli ich poniesie, my dostaniemy jedną z ich ofert, a pozbędziemy się owego drobiazgu.
Po drugie – bluff. W naszym interesie jest, aby przeciwnicy nie wiedzieli jakie rodzaje wina nas interesują najbardziej. Niech nie mają pojęcia, czy ten drobiazg, który wyłożyliśmy to początek zaciętej licytacji (bo koniecznie chcemy mieć pulę), czy też pula nas nie interesuje i za chwilę wycofamy się z licytacji.
Po trzecie – równowaga na ręce. Potrzebne są nam zarówno butelki drogie, trzygwiazdkowe (one dadzą nam dużo punktów lub będą rozstrzygającym argumentem w licytacji o cenną pulę), jak i butelki tanie. Po co? Tanie butelki pozwalają nam licytować po kawałeczku – zostać w licytacji na wiele rund, najlepiej tak, aby mieć ostatnie słowo. Wtedy właśnie tania butelka pozwoli nam wcisnąć się między oferty dwóch przeciwników i zdobyć tę, na której nam najbardziej zależy. Potrzebna też równowaga w innym sensie – oprócz naszych ulubionych rodzajów wina warto mieć też butelki, które zbierają przeciwnicy. Dołożenie jednej z nich do oferty może powstrzymać przeciwnika od przebijania nas w licytacji o pulę na stole – aby otrzymać tę kartę, musi się ustawić tuż za nami…
Wreszcie po czwarte – planowanie piwniczki. Wybranie rodzajów wina, w których będziemy się specjalizować, to jedna z kluczowych decyzji. Czy będziemy zbierać tylko dwa, czy aż trzy rodzaje? Czy przeciwnicy przypadkiem nie wybiorą tych samych rodzajów co my (po co nam konkurencja)? Czy dołożyć do piwniczki pustą butelkę, czy też zachować ją jako użyteczne narzędzie w licytacji?
Podsumowanie
W grze można się dopatrzyć też wad. Czynnik losowy z pewnością nie jest pomijalny – jak we wszystkich chyba karciankach. Nie każdemu to odpowiada. Gra jest produkcji niemieckiej i adresowana jest do szerokiego grona odbiorców, z tego względu prawdziwych znawców mogą drażnić pewne detale – choćby takie, że niektóre rodzaje wina są nazwane tak jak znane winne regiony (np. Bordeaux), a inne noszą nazwę szczepu winnego, z którego wino powstało (np. Cabernet Sauvignon). Generalnie nazwy win są dobrane tak, aby wydały się znajome szerokiej rzeczy graczy, najlepiej mających styczność z rynkiem niemieckim (są tam też wina niemieckie, mniej znane w Polsce). Dla niektórych problem będzie stanowił także mały rozmiar kart. Jest on jednak całkiem wygodny gdy trzeba układać piramidę – dzięki niemu gra wymaga znacznie mniej miejsca na stole.
Dla mnie powyższe wady nie mają specjalnego znaczenia. Jestem wielkim fanem tej gry i bardzo lubię w nią grać. Podobne pozytywne wrażenia mają również wszystkie osoby, z którymi grałem. Przyznaję, że jestem pod tym względem przypadkiem wyjątkowym – jako jedyny (spośród 75 oceniających) oceniłem grę Die Weinhändler na „9” w skali 1-10 na BGG, mam zarejestrowaną największą liczbę rozgrywek w tę grę, staram się rekomendować ją na różne sposoby graczom, którzy szukają karcianki dla siebie. Uważam, że Die Weinhändler jest znakomitą grą, jak dotąd niedocenianą. Choć gra różni się od ogółu karcianek Amigo – nie jest tak wesoła i lekka jak Bohnanza, 6nimmt!, czy Geschenkt, to jednak nadrabia to większym wachlarzem zagrań taktycznych i decyzji strategicznych oraz znaczną interakcją między graczami. Stanowi świetne dopełnienie oferty tego wydawnictwa.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Dla osób zainteresowanych tą grą być może cenna informacja – gra pojawiła się niedawno w ofercie sklepu http://www.gryplanszowe.pl. Cena atrakcyjna, gra bardzo dobra – polecam.