Ten tekst został pierwszy raz opublikowany w maju 2006 na forum serwisu www.gry-planszowe.pl. Uznałem że warto go powtórzyć (z minimalnymi zmianami) z kilku powodów:
– gra jest warta uwagi i wiąże się z niedawno opisywanym Feudo
– ten opis bardzo dobrze pasuje do profilu tego bloga
– z pewnością nie wszyscy czytelnicy tego bloga mieli okazję czytać wówczas wątek o spotkaniach w warszawskim klubie Alibi.
Czytając poniższy tekst warto mieć na uwadze, że są to wrażenia po pierwszej rozgrywce.
Wczorajsze spotkanie przebiegło pod znakiem Sieny. Autor gry, Mario Papini wpadł mi w oko już dawno, przy okazji gry Feudo (o której kiedyś wspominałem na forum). Feudo zawsze chciałem mieć i nadal chcę, jednak nie miałem okazji go kupić. Za to gdy na ostatnim Essen pojawiła się Siena, wiedziałem że ta gra musi mieć wyższy priorytet niż Feudo. Zakupiłem ją już dosyć dawno, jednak leżała na półce nietknięta – bałem się zagłębiać w reguły. Czytałem że skomplikowane i niezrozumiałe, a bardzo mi zależało żeby gra była dobra. Od kilku lat co roku staramy się jeździć do Włoch na wakacje i ulubione nasze zajęcie to właśnie zwiedzanie takich miast jak Siena.
Do klubu Alibi przybyliśmy jako pierwsi. Zdążyliśmy zamówić piwo i przyszedł Pancho. Otworzyłem pudełko ze Sieną i zademonstrowałem Panchowi tę niezwykłą grę. Główna część planszy składa się z reprodukcji pięknego fresku Ambrogio Lorenzettiego „Skutki dobrych rządów”. Ten artysta w 1336 roku rozpoczął malowanie dwóch wielkich fresków na temat dobrych i złych rządów, które ozdabiały dwie przeciwległe ściany sali obrad Rady Dziewięciu (która w tych czasach rządziła Sieną). Fresk dotyczący dobrych rządów zachował się w całkiem dobrym stanie. Fresk dotyczący złych rządów został strasznie zdewastowany – prawda w oczy kole. We freskach można znaleźć wiele elementów rodzącego się właśnie renesansu i zmiany podejścia do dzieł sztuki. Jedna z nich to choćby fakt powstania świeckiego fresku.
W międzyczasie w klubie pojawili się Pędrak i Draco. Po zakończeniu oględzin postanowiliśmy zagrać w Sienę. Tłumaczenie reguł zajęło sporo czasu. Pokrótce – gracze rozpoczynają rozgrywkę jako małorolni chłopi, produkując wino, zboże i oliwę i odkładając pieniądze na awans społeczny. Gdy uzbieramy odpowiednią sumkę, możemy zadeklarować zerwanie z dotychczasowym trybem życia. Odtąd przestajemy parać się tym brudnym zajęciem i zaczynamy handel przyprawami i suknem. Możemy także podróżować do dalekiej Florencji lub Arezzo w poszukiwaniu dochodów oraz wkupywać się w łaski sieneńskiej arystokracji, żeby zyskać punkty prestiżu. Gdy będziemy już wystarczająco bogaci, możemy zostać bankierami. Odtąd przestaje nas interesować handel czy produkcja czegokolwiek (chociaż niewielkie dochody nadal uzyskujemy gdy handlują inni gracze), a rzucamy się w wir nocnego życia i szemranych interesów w mieście. Możemy teraz zaglądać do gospody i zabawiać się z czekającymi tam kurtyzanami (to niestety kosztowne zajęcie, choć wzbudza mnóstwo śmiechu przy grze), wynajmować artystów czekających w gospodzie na zlecenia (to przynosi punkty prestiżu), wspólnym wysiłkiem wznosić kolejne piętra reprezentacyjnej miejskiej wieży (znowu prestiż) oraz złożyć hojną ofiarę w katedrze (dla punktów prestiżu właśnie). Musimy przy tym lawirować tak, aby zarobić parę groszy spacerując po mieście, wymknąć się krążącemu w pobliżu żebrakowi oraz postarać się aby to konkurenci zostali zwabieni do gospody przez czekające tam kobiety lekkich obyczajów (wtedy to oni je opłacą i my zatrzymamy kilka groszy w kieszeni).
Gra przyciąga wzrok nietypowym podejściem do realizacji. Po pierwsze – plansza to dzieło sztuki i bardzo niewiele więcej. Nie ma na niej pól czy napisów objaśniających. Gramy bezpośrednio na reprodukcji fresku, orientacyjne nazwy dzielnic Sieny są na obrzeżach, poza obrębem reprodukcji. Po drugie, karty którymi gramy zawierają kilka liczb i ewentualnie nazwę dzielnicy. Poza tym zawierają odpowiednie fragmenty fresku właśnie. Brak symboli objaśniających ich działanie czy opisów. Wszystko jest nastawione na klimat i klimat gra ma rewelacyjny. Działanie kart wchodzi do głowy po kilku rundach, a klimat pozostaje – gra jest tajemnicza, skomplikowana, trudna do ogarnięcia. Trzeba dodać, że taka właśnie jest Siena jako miasto – poplątane średniowieczne uliczki, wiele schodów i pagórków, zmiany kierunku – wszystko to sprawia, że łatwo się tam zgubić.
Gra chyba wszystkich zaintrygowała i spodobała się graczom. Jej wielką wadą jest czas rozgrywki – graliśmy prawie 4 godziny. Niektórzy narzekali na brak opisów na kartach czy planszy – dla mnie to zaleta, klimat jest ważniejszy. Wygrał Pancho, minimalną przewagą nad Pauliną.
ZdjęciaRebel: 124.95 zł Milan Spiele: EUR 32.90 PlayMe: EUR 31.95 Adam-Spielt: EUR 27.90 Thought Hammer: $32.49 Funagain: $39.95 |
Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
W Sienie zakochałem się z marszu, od pierwszej rozgrywki. Poczułem klimat tamtych czasów. Jak dla mnie gra godna polecenia.
Jak Siena się skaluje? Czy jest sens kupować ją dla 2 osób?
Jak jest z niezależnością językową, czy dużo tekstu tajnego jest w instrukcji? Czyli jak dużo tekstu nie może być wytłumaczone przeze mnie?
Jaka jest „ciężkość” gry? Jak z losowością (narzekają na BGG)?
Pytania są szczegółowe, bo na BGG miała mieszane recenzje, zaś ja myślę nad zakupem.
Nie ma sensu grać w 2 osoby ani w 3. 4-5 graczy to właściwa liczba.
Gra jest całkowicie niezależna językowo, w pudełku są trzy instrukcje w trzech różnych językach (w tym angielski). Nie zrozumiałem pytania o tekscie tajnym….
Gra należy zdecydowanie do dość ciężkich – rozgrywka trwa długo, sporo rzeczy do wzięcia pod uwagę.
Losowe są karty do wylicytowania. Potem gracze licytują te karty i zagrywają wedle uznania. Losowe są karty z punktami prestiżu zdobywane w trakcjie gry – tu czasem idzie dobrze, a czasem źle. Losowe są też dzieła, które można zamawiać, ale potem się je licytuje więc każdy może je wygrać (choć niektórzy muszą dopłacić by nie licytować w ciemno). Powiedziałbym tak – gra ma sporo losowości, rozgrywka w Sienę to bardziej przygoda niż rywalizacja. Dla mnie przy tej grze zwycięstwo schodzi na drugi plan. Z drugiej strony niezależnie od naszej pozycji w grze zawsze można coś tam wykombinować żeby się wybić. Przy odrobinie szczęścia można dogonić czołówkę.
Uważam, że Siena spodoba się każdemu kto podejdzie do niej ze świadomością czym ta gra jest. Jeżeli jesteś przygotowany na skomplikowane zasady, długą rozgrywkę, niekiedy dość wolno się toczącą, brak ułatwień na planszy i kartach oraz renesansowy klimat – będzie przyjemnie. Jeśli usiądziesz do Sieny z nastawieniem na grę jak każda inna – ze znanymi mechanikami poskładanymi w nowy sposób – czyli jakaś tam licytacja, jakiś territory control i coś w tym guście – rozczarowanie może być wielkie. Trzeba mieć sporo dobrej woli żeby się w Sienę wgłębić, posmakować i ogarnąć a dopiero potem zdecydować czy się podoba czy nie.