Tym razem mnie przypadł zaszczyt krótkiego przedstawienia jednego z głośniejszych tytułów ostatnich tygodni. Obiecałem Pancho, że tekst powstanie w czwartek, ale weekendowe lenistwo okazało się silniejsze i dopiero dzisiaj zmotywowany pracowitością Pancho dzielę się z Wami moimi wrażeniami.
Notre Dame poznałem podczas ostatniej (jak się niestety później okazało) wizyty na Smolnej. Jako, że tytuł pojawiał się w wielu wypowiedziach jako ten niesłusznie pominięty przy nominacjach do Spiel des Jahre z chęcią postanowiłem go wypróbować.
W grze w ciekawy sposób rozwiązano skalowanie – otóż w zależności od ilości graczy (2-5) centralny element planszy ma inny kształt i do jego boków przykłada się dzielnice każdego z graczy. W naszym wypadku centrum planszy (tytułową katedrę) tworzył pięciokąt.
Każdy z graczy otrzymuje swoją talię 9 kart-akcji, kilku robotników/poddanych oraz niewielką ilość pieniędzy. Karty pokazują, do którego budynku w dzielnicy (lub do katedry w centrum planszy) gracz może wstawić swojego robotnika. Każdy budynek ma inne cechy – jeden daje punkty, inny pieniądze, inny kolejnych robotników, inny zmniejsza ilość szczurów w dzielnicy itp.
Talię kart akcji każdy z graczy przetasowuje i bierze 3 wierzchnie karty.Wybiera jedną, a pozostałe dwie przekazuje sąsiadowi po lewej. Następnie z dwóch otrzymanych od sąsiada po prawej wybiera jedną kartę, a pozostałą znowu przekazuje dalej. W wyniku tych manewrów każdy zostaje z trzema kartami, z których tylko jedną tak naprawdę sam wybrał. Następnie po kolei, każdy z graczy zagrywa jedną kartę i wykonuje związaną z nią akcję. Następnie każdy wykonuje drugą akcję, a trzecią kartę odrzuca nie pokazując nikomu. Po wykonaniu akcji następuje faza, która według mnie i niektórych moich współgraczy jest przyczyną wyrzucenia Notre Dame z listy nominowanych. Otóż ze specjalnej talii na początku każdej tury losuje się 3 postacie. Każdy z graczy może przekupić jedną z nich i wykorzystać akcje z nią związaną (akcje są bardzo różne – od możliwości przenoszenia pionków przez dodatkowe punktowanie). Rozumiecie chyba, iż gra rodzinna nie może promować takich zachowań (zwłaszcza, iż wśród postaci znajduje się np. biskup). Dodatkowo każda z tych postaci ma na dole narysowaną różną ilość szczurów – suma ze wszystkich odkrytych kart jest dodawana do „wskaźnika zaszczurzenia” każdej dzielnicy. Gdy zaszczurzenie dojdzie do maksymalnego poziomu gracz ponosi konsekwencje (traci robotnika i 2 punkty), stąd należy bardzo uważnie kontrolować ten aspekt gry.
Cały cykl powtarza się trzykrotnie do momentu, gdy wyczerpie się talia każdego z graczy. Następuje wtedy podliczanie katedry – ilość punktów przypisaną katedrze dzieli się przez ilość robotników się w niej znajdujących i gracze otrzymują ich odpowiednią ilość. Robotnicy są usuwaniu z katedry i każdy otrzymują powrotem swoją talię.
Gra kończy się po trzecim punktowaniu katedry i gracz z największą ilością punktów wygrywa.
Jak więc widzicie mechanika jest całkiem ciekawa i oryginalna. A jak sprawdza się w praktyce? Średnio. Gra nikogo z moich współgraczy nie zachwyciła. Nie jest zła, ale brakuje jej czegoś, by wybić się ponad przeciętność. Ciekawy w założeniach mechanizm dystrybucji kart może właściwie zupełnie zrujnować jakąkolwiek długofalową strategię – skoro możemy wykonać tylko takie akcje, jakie mamy karty, a na te nie mamy zbyt wielkiego wpływu to gdzie tutaj miejsce na jakiś plan? W skrajnym wypadku może tu wystąpić syndrom Puerto Rico – gracz siedzący na lewo od nowicjusza może mieć łatwiej. Budynki mimo pozornej różnorodności sprawiają wrażenie bardzo niezbilansowanych. Szpital, który obniża zaszczurzenie jest budynkiem obowiązkowym, podczas, gdy Gospoda jest praktycznie bez sensu. Obawiam się, iż po kilku grach mogą pojawić się oczywiste strategie, gra stanie się schematyczna i wszyscy będą polowali na określone karty.
Wykonanie jest przyzwoite i niejako standardowe (trwałe karty, drewniane kostki itp). Niestety nie za bardzo czuć klimat – gdyby nie pomysł ze szczurami gra byłaby zupełnie abstrakcyjna. Jej zaletą jest całkowita niezależność językowa i niezbyt długi czas gry – nawet jeśli nie możemy za wiele zrobić to nie zdążymy się znudzić. Podsumowując jestem jednak dość rozczarowany. Jenseits von Theben jest zdecydowanie bardziej losowe, ale… fajniejsze. Nie usiłuje udawać, że jest czymś więcej niż niezbyt skomplikowaną, szybką, rodzinną grą. Notre Dame stoi w rozkroku – trochę zbyt monotonne i skomplikowane jak na grę rodzinną, trochę zbyt ograniczone jak na grę dla eurograczy. Colosseum dobrze połączyło oba królestwa – Notre Dame jest niestety niezbyt udanym eksperymentem.
Zaznaczam, że moja ocena jest wystawiona po zaledwie jednej rozgrywce. Pancho zdaje się mieć nieco lepsze zdanie o tej grze. Która opinia jest Wam bliższa?
Zdjęcia |
Rebel: 109,95 zł
Planszomania: 98 zł
Milan Spiele: EUR 23,10
Thought Hammer: $23.97
Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
Jak na tak krytyczny opis, ocena wydaje się zawyżona. Ja się z tą opinią zupełnie nie zgadzam. Po pierwsze, mamy spory wpływ na planowanie strategii – wiem to po swoim przykładzie. Mamy gwarancję, że będziemy widzieli wszystkie swoje karty trzykrotnie i będziemy mogli spośród nich wybrać to co nas interesuje. Po drugie możemy i musimy dopasować naszą strategię do strategii gracza po prawej stronie – od niego będziemy dostawać odrzucone karty, w których z pewnością będzie coś ciekawego.
Co do niezbilansowania budynków – zgadzam się, tyle że to żadna wada. Dobór budynków w grze zależy właśnie od obranej strategii, choć rzeczywiście szpital wydaje się dla wszystkich ważny i opłacalny. Ale tak samo jest w wymienionym Puerto Rico – tam też są budynki lepsze i gorsze. Nie mam pojęcia który budynek został nazwany przez Szymona Gospodą, ale żaden z nich z pewnością nie jest bez sensu – każdy może być elementem świadomej i skutecznej strategii. Dla mnie najmniej przydatny był budynek dający punkty prestiżu, ale jeśli ktoś konsekwentnie będzie pakował w niego kostki, to pod koniec gry za jedną kostkę będzie dostawał całkiem sporo punktów – to może być równie dobra strategia jak każda inna.
Jeżeli chodzi o gust nie będę komentował, każdemu podoba się coś innego, natomiast skoryguje kwestie, które Don Simon podnosi jako wady, a wynikają tylko z faktu, że raz grał i gdyba rozmijając się z prawdą. W grze jest sporo strategii i wszystko zależy od tego na czym gracz się skupi. Nie jest prawdą, że gospoda jest do niczego. Oczywiście jeżeli będziemy z niej korzystać sporadycznie to faktycznie jest słaba, jeżeli skupimy się na niej przede wszystkim, będziemy konsekwentni i zrobimy z niej ważny element naszej strategii to jest bardzo mocna. Pamiętajmy, że od czterech kostek gospoda dostarcza możliwości wzięcia dwóch rzeczy: zmniejszenia szczurów, wzięcie monety i kostki. O ile pobranie dwóch tych samych funkcji jest niczym nadzwyczajnym (to samo zrobi za nas bank, rezydencja czy szpital) to siła jej tkwi w tym, że możemy te funkcje dowolnie konfigurować. Potrzebuję teraz kostki i monety? Dostaję za jedną akcję! Potrzebuję zmniejszenia jednego szczura i kostki? Zrobione. Poza tym w jednym budynku mamy jednocześnie funkcjonalność prawie trzech budynków. Siłę tej budowli przy odpowiedniej strategii widziałem na własne oczy w rozgrywce z ja_nem. Pięknie się nią posługiwał i wygrał, nie można było z nim specjalnie rywalizować.
Podobnie szpital, wcale nie jest budynkiem doskonałym i jednoznacznie wybieranym (choć zgadzam się, że w większości wypadków jest wykorzystywany). Podczas moich siedmiu rozgrywek wygrywałem będąc na bakier z zatrudnieniem w szpitalach i płacąc karę za przekraczenie poziomu 9. Co z tego jak mi się to opłacało i z innych miejsc otrzymywałem spory zysk punktów, których bym nie zdobył bawiąc się w utrzymywanie niskiego poziomu czystości dzielnicy za wszelką cenę i tracąc potrzebny czas.
Widziałem już sporo strategii, dzięki którym gracze odnieśli zwycięstwo: właśnie opartych na gospodzie, na rezydencji wręcz pękającej od punktów zwycięstwa, na czystym mieście, na wprost przeciwnie brudnym i nieodszczurzanym, na skupianiu się tylko na ilości kostek i wykorzystywaniu konkretnych gości do punktowania (po przekupieniu), na przede wszystkim jeżdzeniu powozem po mieście czy też na skupianiu się na parku. Stąd te zarzuty o występowanie jednej, najlepszej strategii to pic na wodę.
Co do schematyzmu, to oczywiście występuję, ale taki jaki często ma miejsce w tego rodzaju prostych grach. To nie Shogun gdzie poszczególne rozgrywki mogą diametralnie się od siebie różnić. To bardziej schematyzm w stylu Thurn und Taxis, gdzie wszyscy co rozgrywkę podobnie buduja, zgarniają bonusy, ale ktoś w końcu wygrywa, bo w którymś miejscu był sprytniejszy i lepiej się odnalazł w sytuacji.
Dla mnie, jak już pisałem w relacji z Działkonu, świetna gra, a system wybierania akcji rewelacyjnie działający i bardzo szybki.
Ja po 2 rozgrywkach musze zgodzic sie z Szymonem (po 1 grze nie chcialem zbytnio oceniac). Gra jest dla mnie zbyt schemtayczna i monotonna, choc jak juz pisalem gra sie bardzo przyjemnie. Owszem mozna sobie wrealizowac rozne strategie – np. oparta o woz, o pieniadze, o niskie/wysokie zaszczurzenie, o park, katedre itp. itd. Ale wystarcza 2-3 gry i wiemy ze jak chcemy realizowac strategie taka to zawsze postepujemy tak i tak a jesli taka to inaczej. Powtarzalne.
Wplyw na kontrole gry nie jest taki maly jakby moglo sie wydawac. Ostatnio w Paradoxie spokojnie kontrolowalem rozgrywke, wiec to nie jest jakis specjalny zarzut. Chodzi raczej o schematy typu: 'aha dostalem od sasiada to i to i realizuje jednoczesnie startegie X, no to biore karte Y, a jesli startegie Z to biore karte A’.
Aha, oczywiscie ze nalezy tez kontrolowac co sie oddaje sasiadowi (ostatnio tak krzyzowalem szyki bazikowi, ze sie mocno zniechecil). Ale nawet ten kolejny aspekt nie ratuje dla mnie gry.
Choc jak mowie – gra nie jest zla, dalem jej na bgg 6/10 (czasem, w odpowiednim nastroju moge zagrac). Gra sie przyjemnie.
Ale coz – wszystko jest kwestia gustu…
No tak, Pancho napisał dokładnie to, co myślę. Jeśli to ten budynek nazywacie Gospodą, to Szymon nie mógł gorzej trafić wybierając przykład słabego budynku. Potwierdzam, że w swojej grze skupiłem się właśnie na nim i mając dostęp do kart gospody przekazywanych mi przez przeciwników (hehe, też myśleli że to słaby budynek) szybko ją uruchomiłem do 4 kostek. Wygrałem dość spokojnie. Wprawdzie ani razu nie dostałem kary za szczury, ale gdybym dostał – miałem przygotowaną odpowiedź. Ubyły by mi 2 punkty zwycięstwa (niedużo) i jedna kostka z gospody właśnie – a więc miałbym tam 3 kostki i w dalszym ciągu dołożenie kolejnej dawało mi 2 akcje. Pod koniec gry nieco żałowałem że nie mam rozbudowanych dwóch budynków dających pieniądze i kostki zamiast gospody, ale to nic więcej niż postanowienie wypróbowania takiej strategii w kolejnej rozgrywce.
Słowo komentarza do mocarnego szpitala. Faktycznie, słaby nie jest, jednak w praktyce nie ma większego sensu pakować tam więcej niż 2 kostek. Więcej po prostu nie przyniesie nam wystarczających zysków, w grze całkowicie wystarcza taka nieduża redukcja szczurów. A więc jest to budynek mocny, ale nie pierwszoplanowy, nie przynosi punktów zwycięstwa, jedynie pozwala niewielką ich część chronić.
Dodam jeszcze, że gra bardzo podobała się Paulinie.
Swoją drogą jestem ciekaw czy na rozbieżność między naszymi opinia może mieć jakiś wpływ, że wy chyba graliście głównie na 5 osób, tak? Ja osobiście nie grałem jeszcze w tej konfiguracji.
ja gralem 2 razy w 5 osob, Szymon tez w 5 osob
Ja_n – najchetniej wystawilbym ocene 2.5, ale takowej nie ma
Gralem tylko raz, w 5 osob i wygralem skupiajac sie na jezdzie wozem – przy czym inni gracze prawie w ogole nim nie jezdzili.
Po pierwszej grze uwazam, ze szpital jest podstawa i trzeba w nim miec jakeis 2 kostki. Po drugie podstawa jest rowniez ten duzy robotnik, bo mozna nim ladnie poprawiac sobie sytuacje. Gospody u nas nikt nie uzywal wlasciwie – stad moja opinia. Jesli mozna wygrac majac duzo kostek w niej to swietnie. Dla mnie ten budynek jest kiepski i wolalbym te 4 kostki zainwestowac zupelnie gdzie indziej. Ale moze zmienilbym zdanie po graniu z Jackiem.
Pamietajcie, ze gralem tylko raz, stad zapewne macie wieksze doswiadczenie i prawo do sprawiedliwej oceny. Tym niemniej dla mnie gra jest nijaka. Ot takie tam kladzenie kostek. JvT jest lepsze. Z drugiej strony Baumeister von Arkadia jest dla mnie o wiele gorszy i jego obecnosc w nominacjach SdJ to dopiero zaskoczenie. Ale to temat na oddzielny wpis.
Ja generalnie nie jestem zwolennikiem recenzji po jednej rozgrywce. Żeby dobrze ocenić grę trzeba rozegrać kilka partii, najlepiej w różnym składzie, z różną ilością osób. Również pierwsze wrażenie może się po kilku rozgrywkach istotnie zmienić.
Tekst Szymona fajny, dobrze się czyta, tylko lepiej by było rozegrać kilka partii, wtedy recenzja byłaby bardziej wyważona.
Pozdrawiam
tylko skad pomysl ze to jest recenzja? na gamesfanatic opisy gier prawie wszystkie sa na podstawie malutkiej liczby gier, takie pierwsze wrazenia bardziej. pelne recenzji tych samych osob szukaj w sgp albo na gry-planszowe. tamte juz sa robione zgodnie ze sztuka, ale tez tylko tamte sami autorzy nazywaja recenzjami.
btw. moja opinia o grze – ktos sie naogladal jak wygladaja wspolczesne eurogry, co powinno byc a czego nie, i zrobil kolejna… ma wszystko co trzeba, duzo strategii, niedobor akcji, do tego dorzucamy losowosc, ubieramy w klimacik, i jest gierka. jakby ktos powiedzial ze to rok 2003 czy 2004 to daloby sie uwierzyc latwo…
po grze ktora wygenerowala az tyle szumu na tych roznych spotkaniach za oceanem spodziewalem sie czegos co bardziej bedzie soba krzyczalo 'jestem z 2007′
Jak bazik napisał, na GF głównie zamieszczamy takie pierwsze wrażenia, w końcu to blog, ma swoje prawa i luźne podejście do tematu. Pełne, profesjonalne recenzje będą w ŚGP :)
Skoro to pierwsze wrażenia to OK. Tylko system oceny gry na końcu to już raczej rozwiązanie z recenzji i podejrzewam, że wielu się nimi sugeruje. Mimo pisania, że to wrażenie po pierwszej rozgrywce, itp. wrażenie, że gra jest słaba, przeciętna i tak pozostaje. Ja bym się zastanowił, czy nie zrezygnować właśnie z oceny gry.
A żeby nie było, że ciągle ostatnio marudzę (hmm?) to cieszy mnie duży ruch na Games Fanatic. Zawsze miło poczytać. Tak trzymać :-)
a ja się zgodzę z Geko. Dając na końcu ocenę de facto zamieniacie Wasze 'pierwsze wrażenia’ w recenzję. I tłumaczenie, że inny jest zamysł rozmija się właśnie z rzeczywistością w postaci tego systemu oceniania.
moze rozwiazac to dodajac naglowek bezposrednio nad tymi ocenami: PIERWSZE WRAZENIA albo OCENY PO PIERWSZYM RAZIE czy cos w tym stylu?
Opisy gier na GF to recenzje. Nie da się tego ukryć i nie ma co udawać że jest inaczej. Mają opis mechaniki, mają wrażenia z rozgrywki, mają przyzwoitą objętość, mają tabelkę z ocenami. Nawet kategoria wpisów nazywa się „recenzje”. Tyle że nie są to recenzje tak rzetelne jak te publikowane na gry-planszowe.pl i nigdy nie miały takie być. Games Fanatic od początku stawiał nacisk na szybką informację o nowościach. Założeniem bloga było nie tracić czasu na rozgrywanie kilku(nastu) rozgrywek, robienie oryginalnych zdjęć itp., a zamiast tego mieliście właśnie od nas dowiedzieć się czegoś o nowych grach zanim ich recenzje pokażą się w „poważnych” serwisach. Za to recenzje na GF piszą gracze doświadczeni, obyci, którzy nawet po pierwszej rozgrywce często potrafią wyciągnąć wiele informacji o grze, a przynajmniej zdają sobie sprawę z tego, czego po tej pierwszej rozgrywce jeszcze nie wiedzą. W tej jednej recenzji się to nie do końca może powiodło, ale to nie znaczy, że cały system jest zły.
Coś za coś oczywiście. GF nigdy (jak dotąd) nie występował do wydawców i sklepów o przysłanie gier do recenzji – opieramy się na prywatnych zasobach lub grach do których mieliśmy dostęp na spotkaniach planszówkowych. Taka dyskusja jak tutaj nie ma wielkiego sensu – z pewnością nie zrezygnujemy z tabelki z ocenami, ona bardzo pomaga czytelnikom zorientować się w konkluzjach.
Recenzja po jednej rozgrywce NIGDY nie będzie rzetelna. Z jednej strony gracz nie pozna wszystkich możliwości gry, a z drugiej rozgryka to nie tylko zasady, ale i czynnik ludzki. To, że gracz A nie potrafił podczas jedej rozgrywki wykorzystać Gospody nie oznacza bynajmniej, że Gospoda jest bezużyteczna.
Cały spór rozbija się o to, że wszyscy macie trochę racji :) Teksty o grach zamieszczane w sekcji recenzje są strasznie nierówne pod względem doświadczenia autora z rozgrywki. Niektóre są opisane po wielu rozgrywkach (lub po wystarczającej, żeby dokładnie wyrobić sobie zdanie), inne po jednej, która nie jest miarodajna.
Faktycznie może najlepiej zrezygnować z ocen w przypadku jednorazowej styczności z grą lub gdy autor wie, że nie wszystko jeszcze odgrył w danej produkcji. Bo rezygnacja w ogóle z tekstów rzut okiem nie jest chyba dobrym kierunkiem, wiele osób chce przeczytać choć o pierwszych wrażeniach.
„Bo rezygnacja w ogóle z tekstów rzut okiem nie jest chyba dobrym kierunkiem, wiele osób chce przeczytać choć o pierwszych wrażeniach”
Dokładnie! Od szczegółowych recenzji są „poważne” strony. Zanim się jednak pojawią pełne recki na stronach trochę czasu mija. Poza tym na odkąd sporo recenzentów udziela się w ŚGP jest mniej dużych recenzji na g-p.
Ja tam lubię czytać o pierwszym wrażeniu zarówno na forum, jak i tutaj. Wychodzi taka masa gier, że trudno wszystko ogarnąć, a tak przynajmniej jako tako dowiadujemy się, o co w grze biega i jak teoria sprawdza sie w praktyce.
Dobrze, że w końcu skończyły się teksty „recenzja w SGP#x” :) i że na GF pojawia się dużo omówień różnych tytułów. W przeciwieństwie do ŚGP, GF jest darmowy, także jak ktoś nie ma zaufania do recenzji na szybko, to może przecież nie czytać. Chyba jednak warto.
tak dla ustalenia uwagi: Tom Vasel pisze kolo 1/3 recenzji na podstawie pojedynczej rozgrywki. duzo mniej pisze na podstawie jakiejs znaczacej ilosci.
Podobnie Faidutti.
dla ustalenia uwagi:
czy to nie ty bazik pisales, cyt.: 'tylko skad pomysl ze to jest recenzja?’
;-)
ja. no i? bo nie rozumiem celu tego pytania…
Zaraz sie okaze, ze to wszystko przeze mnie i nie bede mogl wiecej pisac na GF :-P.
Zawsze zaznaczamy, jak duzo wiemy o grze i co sie jeszcze moze zmienic. Mam wrazenie, ze tutaj tez nie ukrylem, ze gralem tylko raz i wady gry to raczej moje obawy, co do jej zbilansowania i atrakcyjnosci wielokrotnego rozgrywania. Po to sa komentarze (rowniez innych GFanatykow), by do mojej opinii dodac odpowiednia perspektywe.
Wiadomo, ze rzetelna recenzja musi byc po kilku rozgrywkach w rozna ilosc osob (i za takie recenzje placicie). Tym niemniej nie skreslalbym od razu idei pierwszego wrazenia. Jesli gra odrzuca po pierwszej grze, to watpie, by gracz probowal sie w nia wglebiac. Zona przeciez tez Ci sie musi od razu podobac – nie probujesz kazdej dziewczyny po 3 lata :-).
Nie wnikam jak się mają kobiety do gier planszowych ;)
Po prostu dawanie ocen pod koniec jest nieco mylące – nie wszyscy czytają od deski do deski, więc mogą przeoczyć fakt, że to tylko wrażenia.
No coz – to chyba ich problem? Jak nie bedzie ocen, a ktos bedzie czytal co drugie slowo to tez za wiele sensu tekst nie bedzie mial.
Pierwsze wrażenia są jak najbardziej fajne. Jednak ocena na końcu moim zdaniem robi więcej złego niż dobrego. Wystarczy ogólna ocena opisowa. Szymon, jak byś ocenił Puerto Rico po pierwszej rozgrywce a jak po kilku? Naprawdę ta ocena rzuca się w oczy i ludzie się nią sugerują. Oczywiście to tylko moje zdanie ;-)
Ja bym w takim razie dodal duza czcionka przed ocena „PIERWSZE WRAZENIE”, choc osobiscie uwazam, ze to nie jest wielki problem.
Co do ocen gier – wiadomo, ze ta sie zmienia caly czas. Osobiscie wg moich preferencji to Puerto Rico dostaloby po pierwszej rozgrywce 5/10, po kolejnych trzech 9/10, a teraz 8/10. Wiadomo, ze to sie zmienia.
Recenzje, ktore sa powazne musza brac rozne rzeczy pod uwage i starac sie przedstawic to w jednej ocenie. Ponownie zaprosze do SGP, gdzie takie recenzje mozecie przeczytac :-).
Zgadzam się z WSZYSTKIMI przedmówcami.
Moje PIERWSZE WRAŻENIE po zagraniu w Notre Dame, i obserwacji innej rozgrywki, to że gra jest fajna. Z chęcią zagram jeszcze drugi i trzeci raz, a potem…
Co tu będę gdybał – BARDZO wielu gier nie zagrałem po raz czwarty, choć bardzo mi się podobają. Po prostu za dużo innych nęci :P
Zresztą – na gp.pl już o tym pisałem: czuję pewne znużenie poznawaniem co chwila nowych tytułów (choć robię to z przyjemnością), i chętnie dzielę spotkanie na gry nowe i znane, tak po 50%
No nieprawda:)
Ocena jest właśnie po to, żeby dać szybki ogląd, streścić to co zostało zawarte w tekście. Jeśli nie będzie ocen to ktoś albo przeczyta tekst albo nie, bo nie będzie miał 'ściągawki’ w postaci ocen.
Mockerre, czyli streszczasz cały tekst słowami „Ocena:3”? I to ma oznaczać, że „to i tamto jest takie sobie ale w ogóle to grałem raz i to podkreślam ,więc aż tak się nie sugerujcie, chociaż gra mi się średnio podobała”. Jak ktoś chce tylko rzucić okiem na ocenę, to po co mu cały tekst?
Co prawda nie do końca rozumiem Twój post Geko ;)
A ocena w recenzji nie jest wypadkową tego co recenzent napisał?
Zresztą, nie zdarzyło Ci się nigdy przelecieć tylko po ocenie recenzji? Na przykład nie masz zbytnio czasu i patrzysz czy warto przeczytać: o, żadnej 5 nie dostało, to pewno jakiś przeciętniak i idziesz dalej.
Ale to już off-top – moja myśl przewodnia, to żeby albo zaznaczyć, że to są PIERWSZE WRAŻENIA (no przecież tuż pod oceną jest napsiane Temat:Recenzje – no myślę, że już chociaż to wprowadza w błąd ;) ) albo w przypadku małej liczby rozegranych gier zrezygnować z ocen.
Faidutti często pisze inaczej: Dostałem, położyłem na półce, zagrałem dopiero po latach i zaczęło mi się podobać, chcociaż myślałem, że to nic specjalnego ;)
Co do wpsiu bazika” „po grze ktora wygenerowala az tyle szumu na tych roznych spotkaniach za oceanem spodziewalem sie czegos co bardziej bedzie soba krzyczalo 'jestem z 2007′” — powiedz ty mi, jaka gra z tego roku krzyczy „Jestem 2007”? :) Właściwie to nie powinno być uśmieszku, bo pytanie poważne.
To trochę nawiązuje do marudzenia Don Simona pod GF-ową recenzją Guatemala Cafe, że nie ma innowacyjności. No niestety ostatnio jakoś słabo — Knizia na ten przykład się jakoś sprał i robi tylko fajne gry dla dzieci, wśród gier dla dzieci lub z pogranicza też zresztą można znaleźć mnóstwo ciekawych pozycji — Burg Appenzell (2007!) na ten przykład, chociaż nie grałem, wygląda wyśmienicie! A dla poważnych graczy trochę brak — może trzeba trochę czasu, by nastąpiło przesilenie.
Mockerre, no właśnie się ze sobą zgadzamy :-) Ludzie często rzucą okiem na samą ocenę i już stwierdzą,że gra słaba i nie ma co czytać. A to nie jest recenzja tylko raczej pierwsze wrażenia, albo ocena po pierwszych wrażeniach. I to może być mylące, bo opisujący grę może stwierdzić po następnych dwóch rozgrywkach, że gra jest całkiem całkiem. A tymczasem wielu już ją wyrzuciło z obszaru zainteresowania..
Wracając do sedna, czyli gry: podpisuję się pod opinią Jaxa i samą recenzją. Gra jest lekka, a jej różnorodność dość płytka. Początkujący się nią zachwyci, wyjadacz bardzo szybko przetrawi i wydali. Pomijam fakt, że mechanizm ze szczurami jest niedorobiony a kara za epidemię mało dotkliwa.
Nekromanta Jeffrson wskrzesił posta i znów z ciekawości przeczytałem całość ;).
Szokują komentarze. Normalnie szok! Nie wiedziałem, że kiedyś się tak pisało na GF. Rozbudowane, na temat, wyglądające jak oddzielne posty. Cała redakcja dyskutuje!
Co do Notre Dame to gra chyba jednak przetrwała i się obroniła. Widać to po rankingu BGG i po opiniach pojawiających się na forum. Miła gra rodzinna zrobiona zgodnie ze sztuką. Nie wiem Jeffrson, czy oceniasz ją jako grę beznadziejną czy świetną, bo najpierw piszesz: „początkujący się nią zachwyci”, a potem coś o wydalaniu. Dla niektórych (jak dla mnie) jest to po prostu dobra gra. Do zagrania z początkującymi, by ich wciągnąć i od czasu do czasu do zagrania z bardziej wymagającymi graczami, by się zrelaksować i miło spędzić czas :).
Fakt, nie oceniłem gry wprost, chodziło raczej o +1 dla recenzji. Gra dobra na wprowadzenie i relaks. Pytanie retoryczne: ilu geeków ma ją w szafie? :)
Nie mam pojęcia jaka jest odpowiedź na pytanie retoryczne, które zadałeś :). Łatwo sprawdzić, że 3 członków redakcji ma ją w szafie. Tak samo 4190 użytkowników BGG, w tym miesiącu gra była grana już 109 razy, a łącznie ponad 18.000. Taka zła chyba nie jest, choć to tylko statystyki (które kłamią) jednego z serwisów ;).
Ja mam na szafie i grę bardzo lubię :) (dawno nie grałem ale od długiego czasu chodzi mi ciągle po głowie). Jest lekka ale nie przesadnie. Bardzo fajna mechanika draftowa. I dobrze, że kara za szczury aż tak nie boli – inaczej bym gry nie zdzierżył (tak jak np Macao tego samego autora, gdzie gra karze nas na lewo i prawo)