Trias to następny przedstawiciel gry należącej do szeroko rozumianej tematyki związanej z ewolucją, migracją zwierząt i prahistorią. To kolejna gra po Evo, Usuppe i Urland, która może zainteresować wszystkich, którzy już w dzieciństwie kolekcjonowali figurki prahistorycznych zwierząt i zachwycali się dinozaurami w albumach.
Gra została wydana w roku 2002 przez niewielkie wydawnictwo Gecko Games, a stworzona przez informatyka Ralfa Lehmkuhla. Oboje, i wydawnictwo i autor, nie wydali/nie stworzyli do tej pory innych gier. Warto jeszcze dodać, że Trias doczekał się jeszcze drugiej edycji, wydanej przed francuskie wydawnictwo Tilsit pod tytułem Ciao Dino!. Ta wersja jest znacznie lepiej opracowana, ze znacznie ładniejszymi rysunkami. Ja jednak będę trzymał się wersji pierwotnej, bo właśnie w nią grałem.
Plansza, na której toczy się akcja gry przedstawia superkontent Pangea. W rzeczywistości nie jest to plansza, ale leżące koło siebie kafelki, na których narysowany jest jeden z czterech rodzajów terenów: pustynie, lasy, góry i morza wewnętrzne. Pośrodku znajduje się jeszcze kafelek specjalny, który nie będzie nigdy poruszany, oznacza on biegun. Każdy z graczy dysponuje zestawem małych i drewnianych dino w określonym kolorze. Na początku rozgrywki rozstawiamy kilka z nich na planszy, aby zaznaczyć początki naszego gatunku.
Cel gry nie posiada w sobie ani krzty oryginalności i jak przystało na grę utrzymaną w tematyce prahistorii musimy powalczyć o przestrzeń życiową i jak najbardziej rozplenić nasz gatunek na świecie. Czas mamy ograniczony, bo meteoryt bezlitośnie zbliża się do Ziemi, a po kolizji nie będziemy mieli już nic do gadania.
W swojej turze gracz na początku musi zagrać jedną z kart terenu. Teren, który widnieje na karcie oznacza pozwolenie na przesunięcie żetonu z tą samą szatą roślinną. Żeton można przesunąć tylko w miejsce bardziej oddalone od bieguna niż było pierwotnie. Cały ten mechanizm jest perełką Triasa i elementem, który najbardziej przypadł mi do gustu w trakcie rozgrywki. Dzięki niemu właśnie superkontynent ulega stopniowemu rozbicie na kontynenty mniejsze oraz wyspy i przeprowadzamy mimowolne przekształcanie globu, tak jak to się działa dawno, dawno temu, przez miliony lat.
Po zmianach na planszy gracze mogą wykonać kilka akcji. Zalicza się do nich po pierwsze ruch między żetonami terenu (bez przekraczania wody, mamy tylko zwierzęta lądowe), rozmnażanie (czyli wrzucanie na planszę nowych dino), wyławianie z wody naszych zwierzaków, jeżeli stały one wcześniej na żetonie, który został przesunięty (jeżeli tego nie zrobimy w najbliższej naszej turze biedaczki utoną) i przesunięcie jeszcze jakiegoś żetonu terenu na planszy. Wszelkie punktowania (oprócz dodatkowego obliczania wyniku na koniec rozgrywki) przebiegają, gdy nastąpi powstanie jakiegoś nowego kontynentu. Wtedy sprawdzamy, który z gatunków ma najwięcej swoich osobników na nowej ziemi, pierwsze dwa miejsca otrzymują punkty.
Trias jest, jak widać, grą logiczną z puntkowaniem opierającym się na zdobywaniu przewag. To sedno jego mechaniki. Największa wada związana jednak jest z długim oczekiwaniem na swój ruch. Grałem w maksymalną liczbę graczy – pięciu, wszyscy pierwszy raz grali, więc mogło to mieć znaczący wpływ na przebieg rozgrywki. Niemniej Trias ciągnął się wtedy niemiłosiernie długo, czekając na swoją kolejkę mogłem zupełnie swobodnie zagrać w coś innego, zaparzyć sobie kawę i zrobić wiele innych rzeczy. Głównie spowodowane to jest trudnością z podjęciem decyzji, nie widać początkowo co się opłaca i co właściwie mamy robić. Choć jak powtarzam przy bardziej zaznajomionych graczach i mniejszej ich liczbie może to wszystko ulec drastycznej zmianie, bo akcji nie jest wiele, a zasady są proste.
Można w sumie dodać, że Trias jest dość abstrakcyjny, daleko mu klimatem do Evo czy Ursuppe, nie mniej zupełnie suchy też nie jest, głównie za sprawą wspomnianych symulacji rozpadania się kontynentów i migracji zwierząt. Jeżeli lubisz tematykę ewolucji i walki o przestrzeń życiową, a dodatkowo gry logiczne to twój ulubiony gatunek to Triasem bez wątpienia można się zainteresować. W innych przypadkach raczej nie warto.
Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
Zdjęcia |
Milan-Spiele: EUR 17,20
Thought Hammer: $ 13.77
Gecko Games? Hmmm…
No właśnie śmialiśmy się z tego w czwartek. Myślałeś, że jak dodasz w nazwie firmy „c” to już się nie kapniemy? ;)
Było na odwrót. Wyrzuciłem „c” z nazwy firmy wpisując nicka ;-)
1. Nie pustynia a step.
2. Bardzo ciekawy jest też mechanizm ograniczania dostępu do zajmowanego przez nas lądu, co zupełnie pominąłeś.
3. Niestey graliśmy z jaxem, który mając do wyboru 3 płytki zmieniał decyzję 10 razy.
4. To jest chyba pierwsza gra, w której pojawiły się minidino.