Jedną z funkcji BGG, które najwyżej cenię jest możliwość i sposób definiowania geeklists. Tak prosty pomysł jak robienie list gier wraz z opisem, zdjęciem i komentarzami sprawdza się rewelacyjnie. Zwłaszcza cenię sobie możliwość robienia list prywatnych – przeznaczonych wyłącznie dla mnie. Dzięki temu mogę sobie choćby notować wszystkie większe zakupy wraz cenami, datami zakupu i sklepem w którym kupowałem. Mogę sobie także utrzymywać listę najważniejszą. Listę gier, które kiedyś, gdy nadejdzie właściwy moment i dobra okazja – muszę sobie kupić. Tę listę numer jeden, listę rarytasów na które poluję, utworzyłem sobie 25 sierpnia 2005. I grą numer jeden na tej liście była El Caballero. Okazja zakupienia tej gry zdarzyła się jednak dopiero niedawno.
Geneza
El Caballero, to gra oparta na motywach El Grande. Ta sama para autorów – znakomity Wolfgang Kramer i mniej znany Richard Ulrich, który jednak maczał palce również w Książętach Florencji. Podobne pudełko i krój czcionki na pudełku. Podobne karty inicjatywy, którymi licytujemy o kolejność zagrywania w każdej rundzie. I to już koniec podobieństw. Mimo wyraźnych, z pewnością uzasadnionych marketingowo, nawiązań tematyczno – estetycznych, tak naprawdę mamy do czynienia z zupełnie inną grą. Nie można jej nazwać uproszczoną wersją El Grande – wręcz przeciwnie, wcale nie jest specjalnie uproszczona. Choć rozgrywka El Caballero również opiera się na walce o przewagi na terytoriach, to jednak tej cechy nie umieściłbym w gronie podobieństw – to kompletnie inna walka o przewagi. Jeżeli El Grande uważacie dowód numer jeden na to, że territory control jest nie dla Was (a są takie osoby), dajcie szansę El Caballero.
Wygląd
Po otwarciu pudełka rzucają nam się w oczy kafelki, z których wyraźnie będziemy budować jakąś mapę. Na kafelkach mamy fragmenty wysp i morza. Raz po raz na wyspach znajdziemy złoto, a w morzu rybkę. Oprócz tego, każdy gracz ma do dyspozycji 13 kart do licytacji – o numerach 1 do 13 i z małymi ikonami naszych caballeros – im wyższy numer karty, tym więcej ikonek. Mamy jeszcze osiem kafelków z cyframi 1-4 z jednej i 5-8 z drugiej strony, cyfry są rozmieszczone przy brzegach kafelka – będę je nazywał kartami caballeros. No i małe żetony statków i zamków. Jest jeszcze trochę dodatkowych elementów do gry rozszerzonej, ale pominę je w tym opisie całkowicie.
Mechanika
Gra toczy się w 7 rundach. Na początku wybieramy początkowy kafelek mapy i wykładamy 5 kafelków do wspólnej puli – stąd będziemy dobierać te elementy, które chcemy umieścić na mapie. Tę pulę będziemy uzupełniać tak, aby na początku każdej rundy zawierała 5 kafelków. Następnie gracze po kolei zagrywają odkrytą kartę inicjatywy, aby określić kolejność rozgrywania rundy. Raz zagrana karta już do nas nie wraca – jest odrzucana do końca gry. Gracz, który zagrał kartę z najwyższym numerem rozgrywa tę rundę pierwszy. Gracz z najniższym numerem – ostatni, ale będzie miał prawo zagrać jako pierwszy kartę inicjatywy w następnej rundzie.
Teraz gracze po kolei rozgrywają swoje akcje. Akcja gracza może składać się z 7 różnych czynności, wykonywanych w dowolnej kolejności. Może on dodać nowych caballeros do swojego dworu. Dodaje ich tylu, ile ikonek widnieje na zagranej w tej rundzie karcie. Liczbę caballeros na dworze przedstawia jedna (lub więcej) kart z cyframi 1-8, obrócona w taki sposób, aby cyfra zwrócona w stronę właściciela pokazywała aktualną liczbę caballeros.
Następną czynnością, jaką możemy wykonać jest wprowadzenie na mapę naszych caballeros. Robimy to dokładając do mapy jedną z posiadanych kart z cyframi. Jeżeli przykładamy kartę do brzegu niedokończonej wyspy – oznacza to, że na tę wyspę wprowadziliśmy tylu ludzi, ile wynosi cyfra na przylegającej krawędzi. Musimy tych ludzi odjąć ze swojego dworu. Jeżeli nasza karta nie sąsiaduje z żadną wyspą, a jedynie z morzem – płacimy za nią tylko jednego caballero z dworu. Możemy tak wprowadzić najwyżej dwie karty z ludźmi na mapę (w jednej rundzie).
W swojej rundzie gracz może także rozbudować mapę. A w zasadzie musi – to jedyna akcja obowiązkowa. Czyli wybieramy coś z dostępnej puli i dokładamy gdzieś do mapy. Nowy element, jeśli tylko może, musi przylegać do istniejącej już mapy. Ponieważ caballeros na planszy pojawiają się w większych ilośćiach niż sama mapa (2 karty caballeros na rundę gracza i tylko jedna karta mapy), szybko robi się ciasno i trzeba kombinować jak rozbudowywać mapę. Dostawiając nowy element mapy umiejętnie, możemy spowodować dwie rzeczy. Możemy sprawić, że jakaś karta caballeros zacznie stykać się z wyspą z dwóch stron (dwoma krawędziami). Taka sytuacja jest nieprawidłowa i ta karta caballeros wypada z gry – ludzie z nią związani przepadają, właściciel karty traci. Inna rzecz, jaka może się wydarzyć jest taka, że karta, która do tej pory stykała się tylko z morzem teraz będzie się również stykać z dostawionym właśnie lądem. Czyli na nowej wyspie znajdą się jacyś ludzie z tej karty. To sytuacja jak nabardziej legalna, a właściciel tych ludzi nie musi za nich płacić ze swojego dworu – dostaje ich za darmo.
Oprócz powyższych, najważniejszych jest w grze jeszcze kilka opcji stojących przed graczem co rundę. Może on kupić (najwyżej dwa) statki i umieścić po jednym na krawędziach swoich kart caballeros sąsiadujących z morzem. Te statki pozwolą zdobyć punkty na morzu. Można również kupić (najwyżej dwa) zamki i umieścić je w centrum tychże kart – zamki pozwolą ocalić naszych caballeros i statki gdyby całą kartę któryś z życzliwych oponentów wyprosił z planszy. Obie przyjemności rzecz jasna kosztują (każdy statek – dwóch, a każdy zamek jednego caballero z dworu). No i można osobiście wycofać własną kartę caballeros z planszy (tracąc caballeros o ile nie mamy zamku, ale ocalając statki). Jest to całkiem przydatne i często spotykane. Karty caballeros bowiem często dostawiamy do planszy w celach obronnych – aby nikt nam w tym miejscu nie dostawił lądu i nie wygonił innej naszej ważnej karty. Albo żebyśmy my mogli we właściwym momencie sami wycofać kartę i dostawić ląd wyganiając kartę przeciwnika. Albo wrescie możemy chcieć wycofać kartę, powiększyć wyspę przy której ona stoi i dostawić kartę z powrotem, do większej (a więc bardziej opłacalnej) wyspy.
Jak powyżej napisałem, gra toczy się przez 7 rund, po czwartej i siódmem rundzie następuje zliczanie punktów. Punkty za morza są proste – każdy statek pływający po danym akwenie zdobywa tyle punktów, ile kafelków obejmuje zbiornik wodny (karta caballeros przylegająca do morza, ale pozbawiona statków nic nie zarabia). Dodatkowy punkt należy się za każdą rybkę pływającą w tym morzu. Trudniej jest z wyspami. Tu liczymy przewagi caballeros. Ten, kto ma na wyspie najwięcej ludzi dostaje dwa punkty za każdy kafelek jaki zajmuje wyspa i dodatkowo dwa punkty za każde złoto na tej wyspie. Zdobywca drugiego miejsca dostaje po jednym punkcie za te same elementy.
Rozgrywka
No i wreszcie do sedna. Jak się w to gra? Jestem dopiero po dwóch rozgrywkach – trzy i dwuosobowej, przy czym ta pierwsza była rozegrana z poważnymi błędami. Mimo to charakter gry zdążył się ujawnić. Kafelków mapy przybywa w grze niewiele. Jest zwykle kilka intratnych miejsc – wysp sporych rozmiarów i bogatych (złoto), o które trzeba walczyć. Caballe
ros tłoczą się na granicach mapy, gęsto upakowani. Nad niektórymi z nich wisi widmo wygnania – jeżeli obok do lądu jest przyssany nieduży oddział przeciwnika, to wiadomo że tuż przed punktowaniem ten oddział zostanie zdjęty, a na jego miejscu wyląduje kafelek eksmitujący tłusty oddział sąsiedni. No chyba że odpowiedniego kafelka akurat nie będzie do wyboru… Przed rundami punktowania odbywają się znane z El Grande podchody – zagrywanie niskich kart inicjatywy, żeby móc w kolejnej rundzie zagrywać karty jako pierwszy, a więc wybrać sobie pozycję na której chcemy rozgrywać decydującą rundę. Często najcenniejsza będzie pozycja czołowa, ale czasem także warto być ostatnim graczem mającym ruch przed punktowaniem. Dodatkowo sprawę komplikują karty inicjatywy z numerem 9 – pozwalają one na dołożenie do mapy aż dwóch nowych kafelków i przeprowadzenie brawurowych akcji ofensywnych skierowanych przeciwko wrogim oddziałom.
Rozgrywka jest bardzo ciekawa, emocjonująca, mózgożerna. Gra ma także swoje wady, ale gameplay naprawdę mnie nie zawiódł. Przy dwóch graczach jest nieco mniej ciekawie głównie z braku interesujących zagrań kartami inicjatywy i z braku walki o zagranie karty z dziewiątką tuż przed punktacją – są w grze dwie dziewiątki i dwie rundy punktacji, a więc każdy gracz zdoła użyć swojej karty w newralgicznym momencie. Ale gra dwuosobowa i tak nie wypada wcale dużo gorzej.
Wady
Teraz co do wad – umiem wymienić właściwie tylko dwie. Pierwsza to dość monotonna kolorystyka. Mapa jest żółto – granatowa, bez żadnych urozmaiceń (choć dzięki temu przejrzysta), a karty caballeros mają szarawe, mało zdecydowane barwy. Mogą utrudniać orientację w grze osobom grającym pierwszy raz. Druga wada, to natłok możliwości i taktyk. W pierwszej rozgrywce, po wyjaśnieniu zasad, nowy gracz ma poczucie, że kompletnie nie wie co ma zrobić. Totalnie brakuje koncepcji rozwoju, gdy na środku stołu leży pojedynczy kafelek startowy. Dzięki lekturze instrukcji w zasadzie nie da się zrozumieć jak należy grać (w sensie taktyki i strategii). Widać to dopiero po kilku rundach – wtedy gra pokazuje czym tak naprawdę jest, ale niecierpliwy i łatwo zrażający się gracz może już mieć zdanie wyrobione.
Podsumowanie
Obie wady dotyczą w zasadzie wyłącznie pierwszych kontaktów z El Caballero. Po pierwszej, testowej grze już wszystko powinno być jasne, plansza przejrzysta, karty caballeros rozróżnialne, rozgrywka pasjonująca. Czekałem na tę grę bardzo długo i bardzo się ucieszyłem gdy Alek ogłosił na forum serwisu gry-planszowe.pl, że ma ją do sprzedania. Bardzo się też cieszyłem, że to ja złożyłem jako pierwszy ofertę kupna. Gdy Alek przez miesiąc nie mógł mi wysłać gry, ze względu na problemy z przysłaniem jej z Niemiec, ja spokojnie czekałem. Czekałem w końcu już dwa lata, poczekam jeszcze cztery tygodnie. Warto było.
Zdjęcia |
Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
ja_nie… mniej o mechanice. Przeczytalem poczatek tekstu i dalem sobie spokoj widzac dalszy olbrzymi blok tekstu ze szczegolami co i jak sie robi w grze. Taka recenzja, jakich pelno na BGG, jest dla mnie kompletnie zniechecajaca – nie do przeczytania.
O mechanice jest 6 akapitów z 13 akapitów recenzji, czyli nieco poniżej połowy. To nie jest prosta gra, jak się napisze o mechanice dwa zdania, to większość czytelników stwierdzi „Carcassonne już mam”.
Opisu El Caballero po polsku nie ma nigdzie w sieci, a nie każdy ma ochotę czytać o mechanice po angielsku. Za to pewnie niejeden czytelnik chciałby wiedzieć nieco dokładniej jak się w to gra, a nie tylko „dokładasz takie kafelki a potem liczysz punkty”.
Nie chcesz czytać – nie czytaj, nikt nie zmusza. Wierzę, że znajdą się tacy co przeczytają również po to, żeby sobie wyrobić zdanie niekoniecznie obdarzając mnie 100% zaufaniem jak postuluje Trzewik w drugim numerze ŚGP.
Podzieliłem tekst na podrozdziały, teraz każdy będzie mógł łatwo nawigować pomiędzy interesującymi go fragmentami tekstu.
Mnie recenzja przekonala do zakupu.
Pozdrawiam
No, z kupnem może być niestety kłopot. Gra jest od dawna niedostępna. Trzeba szukać po ebayach itp.
Juz czeka u Ala na mnie:)