Po raz pierwszy zainteresowałem się Wikingami za sprawą mało znanego komiksu, który lata temu znalazłem w magazynie Relax i który opowiadał od czarnowłosym Thorgalu. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale z czasem dałem się ponieść historii opowiadanej przez Rosińskiego i Van Hamme. Działo się to wiele lat temu, obecnie jedną z moich półek zajmuje 30 tomów komiksu, którym zachwyca się moja córka. Ja już nie jestem fanem Thorgala, ale zainteresowanie światem rudobrodych barbarzyńców pozostało.
Gdy pojawiła się okazja by zrecenzować grę Wikinger, od razu się zgłosiłem z dwóch powodów. Jednym była wspomniana sympatia do Wikingów, a drugim autor – Michael Kiesling, znany ze współpracy z Wolfgangiem Kramerem. Do ich wspólnych dzieł należą między innymi: Tikal, Torres, Pueblo, Verflixxt, Maharaja, czy wydana u nas Celtica. Sam Kiesling ma na swoim koncie trzy tytuły Mogelei, Zundstoff i opisywany Wikinger. Dwa pierwsze nie mają najlepszej opinii, a jak jest z trzecim, mam nadzieję wyjaśni się dalej.
Świat Wikingów
Grę wydało wydawnictwo Hans im Glück – to zdanie mówi wszystko o wydaniu. Jakość jest na najwyższym poziomie, wszystkie elementy: dziesiątki żetonów, pieniądze, drewniane pionki wikingów, plansze lądów i plansza główna są świetnie wykonane i wytrzymałe. Do gry dołączona jest bardzo dobra instrukcja – wydrukowana oczywiście na papierze kredowym, karty pomocy, pionki punktacji i bardzo miły dodatek – znacznik gracza rozpoczynającego kolejkę w kształcie okrętu. Elementy są nie tylko dobrze wykonane, ale mają również świetnie przedstawione ikony, które przypominają o wszystkich niuansach rozgrywki.
Mimo świetnej oprawy, klimatycznych rysunków, gra należy do zbioru tytułów o tematyce bardzo lekko powiązanym z mechaniką. Zadaniem graczy jest rozbudowa wysp i wysyłanie na nie swoich wikingów: wojowników, szlachciców, osadników, złotników i rybaków. Dzięki nim zdobywa się punkty zwycięstwa i złoto – Wikinger to czysta eurogra – mechanika niezbyt silnie powiązana z tematem.
Mechanizm
Każdy z gracz ma do dyspozycji planszę, a właściwie początek planszy – reszta powstaje w trakcie rozgrywki – w kształcie odwróconej litery L. Plansza przedstawia świat jaki odkrywa dany gracz, a dokładnie ród, którym dowodzi. Kolejne poziomu planszy to: miejsca na okręty atakujących, obszar na „budowę” wysp z wojownikami, którzy bronią resztę planszy przed wspomnianymi okrętami. Następne wiersze zajmują: szlachta – zdobywa punkty zwycięstwa; osadnicy – podobnie jak szlachta; złotnicy – zdobywają złoto i ostatni wiersz to miejsce na wyspy z rybakami – którzy jak łatwo się domyśleć karmią całą resztę.
Wyspy powstają z 3 elementów – początkowego, końcowego i środkowego. Można je dowolnie wydłużać – tzn. między elementy początkowe i końcowe wkładać po kilka środkowych.
Sama rozgrywka jest dość prosta. Nim opiszę na czym polega, chciałbym przyjrzeć się bliżej planszy głównej, ponieważ dzięki niej rozwiązany jest dość ciekawy mechanizm rozgrywki. Na jej środku znajduje się ruchome koło, dookoła którego rozkłada się dwanaście wylosowanych żetonów wysp i statków. Dodatkowo w odpowiedni sposób dokłada się do nich piony wikingów, które muszą być pogrupowane według kolorów – najpierw wszystkie niebieskie (rybacy), potem żółte (złotnicy), zielone (osadnicy) itd. Wspomniane koło ma naniesione ceny, od zera do 11. Taki jest też koszt żetonów i wikingów (sprzedaż wiązana) które znajdują się przy danej liczbie. Żetony podobnie jak wikingowie są odpowiednio układane – najdroższe są statki. Wspominam o tych ułożeniach nie po to by zanudzić początkiem gry, ale z powodu wspomnianych już genialnych ikon i rysunków które to wszystko przedstawiają w sposób bardzo klimatyczny. Rozpoczynający gracz decyduje co kupić, z tym że: nie może kupić elementu za 0, chyba że wiking jaki przy żetonie się znajduje to ostatni na planszy. Tzn. jeśli przy żetonie za 0 znajduje się ostatni czarny wiking, to gracz może wziąć go za darmo. Jeśli darmowy zostanie zabrany, koło zostaje obrócone zgodnie z ruchem wskazówek zegara w ten sposób, by przy zerze znajdował się pierwszy nie kupiony żeton z wikingiem. Ten mechanizm zmiany ceny jest bardzo istotny, można wykorzystać go w trakcie rozgrywki. Kupiony żeton gracz w odpowiedni sposób układa na swojej planszy, a na nim ustawia wikinga o ile pasuje do danej pozycji na wyspie. Tzn. np. w wierszu złotnika – żółtym – można postawić jedynie wikinga żółtego – złotnika. Jeśli gracz nie chce kupionego zestawu położyć w obszarze który wskazuje kupiony wiking, to tego ostatniego musi postawić w porcie. Runda trwa do momentu aż wszystkie żetony wraz z wikingami zostaną kupione. Gra toczy się przez 6 rund, po każdej dochodzi do punktacji z tym że po 1, 3 i 5 liczone są tylko zyski za złoto, a po pozostałych: złoto i punkty zwycięstwa. Przed tym drugim punktowaniem, gracze mogą wykorzystać dodatkowych wikingów – żeglarzy, których nie stawia się na wyspach – i za ich pomocą przenieść wikingów znajdujących się w porcie na odpowiednią wyspę. Na koniec dochodzi do dodatkowej punktacji w której bardzo ważną rolę odgrywają rybacy i bonusy: za najwięcej wysp, największą i za najwięcej żeglarzy.
Całość wygląda na strasznie skomplikowaną – postanowiłem nie opisywać punktacji, bo nie wnosi ona wiele do wizerunku gry – ale bardzo dobra instrukcja i świetna ikonografia powodują, że po jednej dwu rundach wszystko jest jasne.
Kupno i budowa – czyli zalety i wady rozgrywki
Gra to tak naprawdę kupowanie elementów, budowa wysp i planowane, sensowne rozkładanie wikingów. Nie ma tu krwi i walki jak w np. Fire and Axe; Wikinger Kieslinga to całkiem inne podejście do tego samego tematu. Jak opisałem w mechanice, żetony są losowane, wikingowie również, wydawało by się że całość jest bardzo przypadkowa, na szczęście tak nie jest. Główny odpowiedzialny za rozłożenie elementów – czyli koło – daje sporo możliwości planowania rozgrywki. Po pierwsze pieniądze i cena kupna – to bardzo ważny element, należy uważać co i za ile się kupi, nasz wybór ma wpływ na zmiany cen, na to co zrobią współgracze. Możemy wstępnie planować co kupimy w przyszłości, aczkolwiek są to tylko plany i zagrania przeciwników mogą nam je zburzyć i należy o tym pamiętać. Im mniej graczy, tym plany są realniejsze, tym mniejsza losowość. Tu dygresja, ogólnie rzadko kiedy podobają mi się gry projektowane dla kilku osób w rozgrywce dwu osobowej. Wikinger jest wyjątkiem, rozegrałem w niego już kilka partii dla dwóch i mam ochotę na kolejne.
Wracając do rozgrywki… kupno żetonu to dopiero początek problemu, teraz należy umieścić go na planszy. Rozkładanie powiązane jest z odpowiednimi zasadami gdzie i jak można to zrobić, dodatkowo ważne jest czy położymy żeton na obszarze skąd pochodzi wiking którego wraz z żetonem kupiliśmy, czy wikinga wyślemy do portu. Sensowna budowa wysp jest elementem newralgicznym, ponieważ może dojść do sytuacji, gdy nie będziemy mogli budować kolejnych. Do kupna mogą nam np. pozostać jedynie żetony kończące wyspę, a na naszej planszy mogą być już wszystkie skończone. To bardzo istotny element całej gry, można spotkać się z opiniami, zresztą brałem udział w takiej rozgrywce, że jeden z graczy (dwóch?) przez taką sytuację przestaje uczestniczyć w zabawie… Pojawia się pytanie czy to wada gry, czy gra jest zepsuta? Wspomniana sytuacja zdarzyła mi się przy drugiej rozgrywce i szczerze mówiąc trochę się zasmuciłem, ponieważ pierwsze wrażenie miałem bardzo dobre. Na szczęście kolejne rozgrywki pokazały, że wiedza o tym i odpowiednia rozbudowa mogą temu zapobiec. Problem z budową to po prostu jeden z elementów gry, taki sam jak brak wojowników do obrony przed okrętami i ciągły brak żeglarzy. Kolega który był ofiarą wspominanej niefortunnej rozgrywki na zakończenie stwierdził, że może faktycznie nie najlepiej planował budowę wysp, ale powinno być na ten temat ostrzeżenie w instrukcji i tu się zgodzę. Każdy z nas wie, że pierwsze negatywne spotkanie z grą może ją w oczach graczy zabić, dlatego ostrzegam – UWAŻAJCIE JAK BUDUJECIE WYSPY!
Grę wygrywa osoba która zdobędzie najwięcej punktów zwycięstwa. O samym punktowaniu tylko wspomniałem, jest sensownie i ładnie wymyślone, sprawdza się bardzo dobrze. W grze występują jednak bonusy i tu na chwilę się zatrzymam. Po wielu partiach w różnym składzie, mogę powiedzieć że gra jest świetnie zbalansowana, punktacja często jest zbliżona, jedyny element który według mnie jest nienajlepiej wyważony to bonus za żeglarzy. Dziesięć punktów na koniec, to zdecydowanie za dużo, bardzo często determinuje wynik. Wiedza o tym oczywiście doprowadza do walki o wspomnianych wikingów, ale i tak jest coś chyba nie tak… do momentu…
A może coś więcej
Gdy zagrałem zasadami zaawansowanymi. Dodatkowa kartka zasad, żetony, licytacja o miejsce startowe, zmniejszone możliwości żeglarza, to wszystko ukazało nowe oblicze gry. Czy lepsze? Na pewno inne. Wikinger zaawansowany to tak jakby Wikinger z dodatkiem, na szczęście wydawca był na tyle dobry że obdarzył nas nim od razu. Gra się trudniej, jest mniej pieniędzy, poprzez licytacje większa interakcja, a dzięki żetonom dodatkowym pojawiają się nowe możliwości, koniec końców gra się świetnie.
Podsumowanie
Wikinger Kieslinga mimo w miarę prostych zasad, to niełatwa gra. Powodem jest fakt, że należy w nią nauczyć się grać. Nie jest to najlepszy tytuł na jedną rozgrywkę z dawno nie widzianymi znajomymi, za to świetny na kilka spotkań w stałym gronie, w trakcie których wszyscy poznają grę lepiej. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, nie ma większych przestojów, godzina mija bardzo szybko. Są gry, które po 3-4 partiach muszę odstawić na kilka dni, czy nawet tygodni. Wikinger broni się świetnie, po większej liczbie rozgrywek ciągle mam na niego ochotę. Jak wspomniałem wcześniej, gra bardzo dobrze sprawdza się jako tytuł dwuosobowy, najsłabiej dla czterech. Kiesling pokazał, że samotnie potrafi zrobić bardzo ciekawą grę i żeby już nie przedłużać, zapraszam do rozgrywki.
Wady
– większa losowość przy 4 graczach
– duży bonus za żeglarzy
– problemy z rozbudową wysp
Zalety
– bardzo dobre wydanie
– ikonografia
– mechanizm koła
– dynamika rozgrywki
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Witam
Chciałbym sprzedać grę Wikingowie, gra ogólnie ciekawa, ale na spotkaniach ze znajomymi za dużo czasu zabiera tłumaczenie reguł. Gra w bardzo dobrym stanie, mogę przesłać zdjęcia. Cena do negocjacji. Kontakt: bamboleo@wp.pl