Oczywiście wśród niektórych osób gra Ubongo była znana już od dawien dawna, ale internetowe śledztwo wskazuje, że grupa ta jest raczej dość skromna. Nie ma polskich recenzji tej gry, komentarze w sklepach są znikome, gra się pojawia tylko w nielicznych wypowiedziach po konwencie Pionek lub w kontekście różnych spotkaniach planszówkowych. Czas wreszcie wypromować ten tytuł i napisać o nim coś więcej, bo Ubongo to zaiste diabelsko fajna gra.
Cudze chwalicie, swego nie znacie
Dodatkowego smaczku tajemniczemu Ubongo nadaje fakt, że jest to produkcja stworzona przez Polaka Grzegorza Rejchtmana! Oczywiście gdyby mieszkał na co dzień w Polsce to byśmy już pewnie o nim wiele słyszeli, niestety mieszka w Szwecji (posiada najprawdopodobniej szwedzkie obywatelstwo) i pracuje w branży informatycznej i ekonomicznej, a oprócz tego tworzy gry. Wyśmienite gry!
Grzegorz Rejchtman ma w dorobku kilkanaście profesjonalnie wydanych gier, co jednoznacznie wskazuje, że mamy do czynienia z doświadczonym zawodowcem. Ubongo jest jego najbardziej znaną grą i najbardziej utytułowaną. Zdobyła Vuoden Perhepeli 2007, czyli fińską grę roku, Spiel der Spiele 2005, austriacką grę roku w kategorii gier dla rodzin, była nominowana do wielce prestiżowej Deutscher Spiele Preis za rok 2005 (ostatecznie zajęła czwarte miejsce) i nie mniej prestiżowej International Gamers Awards 2005.
Ubongo dzięki swojej popularności – wydane pierwotnie w 2003 roku – doczekało się licznych kontynuacji: Ubongo Extrem (2007) wersja dla zaawansowanych, Ubongo Mini (2007) wersja turystyczna, Ubongo – Das Duell (2008) wersja dwuosobowa i Ubongo Extrem Craxy Expansion (2008), darmowy dodatek dla hardcorowców do ściągnięcia.
Aleeee o co chodzzzzi?
Otóż gra w maksymalnym skrócie to kompletowanie układanek w czasie rzeczywistym. Wiem, że zabrzmiało to mało zachęcająco, ale zaufajcie mi i czytajcie dalej. Każdy z graczy otrzymuje dziewięć swoich mini planszy z układankami oraz zestaw elementów w kształtach bliźniaczo podobnych do klocków Tetrisa. Jeden z graczy rzuca kostką i odwraca klepsydrę. W tym momencie wszyscy gracze – w iście szalonym tempie – odczytują symbol na kostce i dobierają trzy lub cztery (w zależności od poziomu trudności) tetrisowe klocki. Cel jest jeden – ułożyć z klocków układankę, czyli zapełnić planszę klockami tak aby żaden nie przekraczał krawędzi i nie zostawało żadne puste pole.
Gdy tylko nam się to uda, a piasek w trochę ponad półminutowej klepsydrze jeszcze się nie przesypie, nerwowo kierujemy się na tor punktacji i z szybkością błyskawicy próbujemy „wyhaczyć” kamienie tego samego koloru. Wszystko po to, aby po ułożeniu wszystkich dziewięciu układanek mieć najwięcej kamieni w jednym kolorze i zostać zasłużenie zwycięzcą gry.
A gdzie zabawa?
Gra ma to COŚ, bo łączy ze sobą kilka pozornie sprzecznych elementów i robi to we wspaniałym stylu. Z jednej strony mamy więc potwornie dynamiczną akcję, gdzie w ciągu kilkudziesięciu sekund trzeba odnaleźć związane z planszą klocki w swoim zestawie, a następnie w szalonym tempie ustawić je na planszy, równocześnie słysząc gonitwę konkurentów. Z drugiej mamy intelektualne wyzwanie występujące przede wszystkim przy wyszukiwaniu poprawnego układu. Dodatkowo dobieranie kamieni na torze punktacji wymaga wykazania się zmysłem taktycznym i umiejętnością obserwacji zdobyczy innych graczy.
Rozkosz dla oczu
Omawiana wersja Ubongo dotyczy wydania wykonanego przez niemiecką firmę Kosmos. W sumie gra nie ma sama z siebie żadnych konkretnych konotacji tematycznych, a jednak wydawnictwo poradziło sobie z tym znakomicie. Wszystko stworzone zostało w stylistyce pochodzącej z Afryki: symbole na kostce, wzory na planszy punktacji, figurki i wygląd pudełka. A do tego, gdy tylko ułożymy układankę krzyczymy wyrazem rodem z czarnego lądu – UBONGO!!!
Jednym słowem bardzo trafny design, a całość schludna i ciesząca oko.
Ubongo Extrem
Podstawowe Ubongo dostarczy nam sporo zabawy bowiem plansz jest aż 36, a każdą z nich można ułożyć na 6 sposobów, przy użyciu innych elementów. Trudno nauczyć się tego na pamięć, choć oczywiście można wyrobić sobie pewne nawyki. O ile tylko nasi współgracze też będą mieli okazję do zdobywania doświadczenia w układaniu możemy mieć świetną zabawę na długi czas.
Jednak może przyjść taki dzień, że nadal będziemy chcieli grać w Ubongo, ale przy okazji będziemy mieli ochotę na utrudnienie zabawy i odświeżenie samej mechaniki. W tym momencie z pomocą przychodzi Ubongo Extrem.
Ubongo Extrem to przede wszystkim nowe plansze, trochę bardziej skomplikowane. W zależności od wybranego poziomu trudności będziemy kompletować cztero lub pięcioelementowe układanki. Tym razem jednak elementy nie przypominają tetrisowych klocków, ale mają bardziej nieregularne i skomplikowane kształty. Ale też co za tym idzie dostajemy dłuższą klepsydrę, którą w przypadku niepowodzenia wszystkich graczy, można jeszcze jeden raz odwrócić, aby mieć jeszcze więcej czasu.
W Ubongo Extrem zmienia się też zasadniczo system punktowania. Teraz zdobywa się konkretne kolory kamieni, z których każdy ma przypisaną jaką wartość punktową (np. czerwony 4 punkty, niebieski 3 punkty). Pierwszy gracz, który ułoży układankę bierze niebieski kamień, a ten, który będzie drugi bierze najtańszy brązowy kamień (1 punkt). Poza tym obaj losują dodatkowy kamień z woreczka. Pojawia się tutaj dość widoczna różnica w stosunku do pierwotnego Ubongo. Podstawowe Ubongo ma proste układanki, ale bardziej taktyczny i złożony system punktacji, a Ubongo Extrem ma trudniejsze układanki, ale prostszy i bardziej losowy system punktacji.
Chciałbym jeszcze dodać, że początkowo wydawało mi się, że Extrem to po prostu trudniejsza wersja Ubongo i nic ponad to. Że warto zaopatrzyć się tylko w jedną z części, taką, która spełni moje preferencje. Jak na złość okazało się, że w zasa
dniczych szczegółach gry tak się różnią, że najlepiej mieć obydwie wersje, bo dostarczają odmiennej, dobrze uzupełniającej się zabawy. Dodatkowo Extrem wcale nie okazał się jakoś wyjątkowo trudny. Po paru partiach układa się większość układanek w czasie jednej klepsydry, a już naprawdę rzadko nie jesteśmy w stanie ułożyć w czasie dwóch klepsydr.
Podsumowanie
Poświęciłem już naprawdę sporo znaków, żeby wychwalać Ubongo, a to wciąż nie wszystko co dobrego wnosi ta pozycja. Następna pozytywna cecha to fakt, że grę łatwo polubić, że gracze szybko się w niej odnajdują. Szczególnie widzę, że kobiety pałają do niej dużym zainteresowaniem i nie odmawiają partyjki. Na przykład moja żona okropnie polubiła tę grę i co więcej dość regularnie mnie w niej pokonuje. Warto też dodać, że cała rozgrywka jest ultra szybka, całość partii nie przekracza pewnie 20 minut. Stąd spokojnie można rozegrać parę rozgrywek pod rząd bez żadnego wstrętu.
Reasumując Ubongo to bardzo, bardzo fajna gra, przy której pozostaje mi tylko mówić w samych superlatywach: oryginalna, pomysłowa, przy której będą się bawić dobrze i początkujący w planszówkach graczy i ci zaawansowani. Jednym słowem szukajcie jej i kupujcie. Wciągająca jak diabli i choć może jest odrobinę stresująca to dostracza też świetnej zabawy.
Ubongo
Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
Liczba Graczy: 2 – 4 Czas gry: 20 minut ZdjęciaPlanszomania: 119.00 zł Rebel: 129.95 zł |
Ubongo Extrem
Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
Liczba Graczy: 2 – 4 Czas gry: 30 minut Zdjęcia |
Planszomania: 119.00 zł
Rebel: 129.95 zł