Swego czasu Don Simon pisał zapowiedź tej gry, a że wreszcie udało mi się rozegrać jedną partię, tak więc chciałem się podzielić kilkoma wrażeniami. Może kogoś przekona do kupna, lub wprost przeciwnie.
Już tytuł sugeruje, że Wealth of nations to gra ekonomiczna. Jeżeli ktoś nie kojarzy to pod tym tytułem znane jest bardzo ważne dzieło Adama Smitha, które jednocześnie jest pierwszym krokiem w stronę naukowego podejścia do zagadnień współczesnej ekonomii. Wracając do gry. Uczestnicy wcielają się w przywódców różnych alternatywnych państw opartych mniej lub bardziej na rzeczywistych odpowiednikach, np. Bolszewi, Angliki czy arabskiej Arazzaq’i. Celem będzie poprzez rozwój gospodarczy stworzyć państwo najsilniejsze ekonomicznie.
W czasie rozgrywki zajmujemy na planszy poszczególne obszary, budujemy na nich różnego rodzaju źródła surowców (pola uprawne, elektrownie, banki itd.), a te generują nam odpowiednie zasoby (żywność, energię, pieniądze itd.). Wszystko jest tak sprawnie zorganizowane, że każdy zasób do czegoś jest potrzebny. Żywność i energia potrzebne są do zasilania źródeł surowców, inne do budowania poszczególnych budynków. Do tego te, które trudniej zdobyć są droższe, od tych, które łatwiej uzyskać. Zgodnie z logiką.
Wealth of nations charakteryzuje się całkiem sporą liczbą świeżych rozwiązań. Widać, że autor, Nico Carroll, nie osiadł na gotowych wzorcach, ale spróbował dodać coś od siebie. I to z niezłym efektem. Oto kilka najważniejszych:
- System cen. Każdy typ surowca ma swoją miniplanszę, która jest podzielona na jednostki surowca. Obok egzemplarzu danego zasobu znajdują się trzy ceny. Cena kupna, sprzedaży oraz cena pomiędzy kupnem a sprzedażą, która określa wartość jaka powinna występować przy negocjacjach między graczami. Działa to świetnie i byłem pod wrażeniem. Ceny coraz rzadszych surowców automatycznie drożeją, powszechniejszych tanieją, i mamy od ręki wartość po jakiej sprzedają sobie państwa wzajemnie towary. Proste, czytelne, a oddające podstawowe zasady popytu i podaży.
- System budowania. Plansza jest ograniczona i gracze muszą walczyć o przestrzeń życiową. Zdobywają ją przez anektowanie poszczególnych hexów, czyli kupowanie flag (płaci się surowcem – siłą roboczą). Dopiero na swoim terenie mogą wybudować budynki. Wszystko to sprawia, że niezwykle ważne jest odpowiednie planowanie swoich obszarów, blokowanie przeciwników, działanie czasami na kilku frontach jednocześnie, aby obronić się przed blokowaniem innych. Co więcej poszczególne żetony tych samych budynków warto między soba łączyć, bo dostarczają wtedy dodatkowy jeden albo dwa surowce. Odpowiednia polityka zarządzania terenem pozwala wyciągać więc większe zyski.
- System dostarczania energii. Jeżeli mamy budynki tego samego typu leżące obok siebie to powstaje wtedy tzw. blok. Taki blok, aby działał wymaga energii. Ale tylko jednej kostki! Tak więc jeżeli będziemy zręcznie grupować obok siebie budynki tego samego rodzaju będziemy mogli zaoszczędzić na kosztach.
W czasie rozgrywki często pojawiają się sytuacje, że jeżeli gracz za bardzo skoncentruje się na jednym surowcu i zacznie go produkować na masę to zaleje on rynek. Mało kto chce ten surowiec kupić/wymienić się na niego, a przy sprzedaży do banku cena nie jest zbyt atrakcyjna. Czasami też dochodzi do specyficznej symbiozy niektórych państw. Jak jedno i drugie produkuje różne zasoby i wymienia sie nimi wzajemnie.
A jakie widzę wady w grze? Po pierwsze długość. Na pewno trzeba od razu odpuścić sobie system negocjacji (jest taka opcja) i sprzedawać towary po cenach z planszy. Inaczej partia sięgnie 4-5 godzin. W innym wypadku mamy nienajgorzej 2-3 godziny. Choć to też nie mało. Druga sprawa to gra nie wybacza. Jeden poważniejszy błąd i nie mamy najmniejszych szans na zwycięstwo, możemy sobie grać tylko dla frajdy. Będzie wyraźnie widoczne jak inni zaczynają uciekać w zarobkach. Trzecia rzecz, która trochę irytuje to mozolne przestawianie klocuszków reprezentujących surowce. Zbieramy je z rynków do swoich zasobów, później z zasobów na planszę, a zutylizowane z powrotem trafiają na planszę z rynkiem. I tak w kółko.
Ogólnie muszę przyznać, że zaskoczyłem się pozytywnie. Bardzo ciekawa mechanika, z przemyślanymi rozwiązaniami, nieźle oddająca elementarne zasady ekonomii. Do tego gra porządnie wydana i w sumie nieskomplikowana w zasadach. Rysą na dobrym odbiorze jest tylko ta długość rozgrywki i nic nie wybaczająca mechanika. Na pewno warto zagrać u kolegi, a jak lubicie gry ekonomiczne i nie straszne wam poświęcenie kilku godzin na partię to spokojnie możecie kupić.
Tez grałem i generalnie zgadzam się z Panchem. Podobało mi się choć to właśnie ja byłem tym, kto popełnił poważny błąd a później juz tylko radośnie statystował;))Z minusów dodałbym jeszcze że cierpieć mogą gracze ceniący niski poziom abstrakcji i połączenie tematyki z mechaniką. Nadal nie rozumiem dlaczego efektywność moich fabryk i zakładów zależy od ilości kropek, które tworzą;)
akurat dwie wady są dla mnie zaletami. Na pewno od razu zrezygnowałbym z negocjacji ;) Filippos w czasie gry był trochę skrzywiony, ale już widzę raczej mu się podoba – chętnie spróbuję, ale pewnie nikt nie przyniesie w piątek, bo lecą się wczasować :p
jakie 'wczasowac’
to ciezka harowka nad poszerzeniem planszowkowych horyzontow polskich graczy ;-)
a jest do tej gry gdzies dostepna polska instrukcja?