Chyba nie ma osoby, która ostatnio nie słyszała o wymienianiu tego tytułu w tekstach o zbliżających się nowościach. Dominion obok Le Havre był klasycznym przykładem hype. Czyli gry, którą wszyscy chwalili, o której wszyscy mówili, zanim w ogóle pojawiła się w sprzedaży. Automatycznie u wielu osób zagrał inny syndrom, połączenie przekory z doświadczeniem, czyli czym więcej o grze się mówiło tym bardziej spadało ich zainteresowanie tytułem. Tyle razy hype wygenerował sztuczny entuzjazm nad zupełnie przeciętną grą, że nie warto kolejny raz ryzykować. Najbardziej zabawne jednak jest to, że hype na temat Dominion okazał się zupełnie uzasadniony. Gra jest naprawdę strasznie fajna i czuć w niej nowatorską mechanikę.
Tło
Zanim jednak o mechanice. Otrzymujemy w spadku kawał lądu, nasze malutkie księstewko. Przez wieki było malutkie, ale mamy aspiracje żeby wreszcie zaczęło mieć znaczenie i było dużym, budzącym grozę księstwem. Sprowadza się to po prostu do stworzenia efektywnej gospodarki na naszych ziemiach. Jednocześnie lepszej niż równocześnie rozwijający się sąsiedzi.
Buduj talię
Sednem Dominion jest budowanie talii. Pojawił się ten zwrot wielokrotnie w różnych zapowiedziach, ale nic mi nie mówił. Rzeczywistość okazała się banalna, a jednocześnie świetnie działająca. Mianowicie na początku rozgrywki na stole rozmieszczonych zostaje 10 stosów kart. W każdym stosie są różne budynki, oddziały czy postacie. Na przykład w jednym stosie leżą same rynki, w drugim same milicje, w trzecim fosy. Oprócz tego ma stole lądują stosy dla pieniędzy i punktów zwycięstwa, podzielone względem nominałów.
Każdy z graczy otrzymuje 10 kart, 7 kart z monetą jeden i trzy karty z punktami zwycięstwa, każdy o nominale jeden. Tasujemy karty, bierzemy w ciemno pięć. Z tych pięciu wywalamy punkty zwycięstwa do kart odrzuconych, a za monety kupujemy karty ze stosów, na przykład za dwa pieniążki fosę. Wydaną kasę i fosę też wrzucamy do naszego stosu kart odrzuconych. To samo robią inni gracze. Dochodzi do nas tura, znowu bierzemy 5 kart, znowu robimy zakupy i wszystko wrzucamy do odrzuconych. Grają inni gracze i znowu nadchodzi nasza tura. I co? Nie mamy żadnych kart przecież, skończyły się. No to bierzemy stos kart odrzuconych, tasujemy go i bierzemy 5 z nowo stworzonej talii. Kojarzycie już o co chodzi? Mielimy, mielimy wciąż naszą talię, tylko ona stopniowo rośnie i składa się z coraz to nowszych karty, tych które kupiliśmy w poprzednich turach.
Smaczki
Pewnie byłoby to wszystko gigantycznie losowe (przetasowujemy ciągle nasze talie) gdyby nie funkcje poszczególnych kart jakie kupujemy oraz pieniądze i punkty zwycięstwa o różnych nominałach. Karty ze stołu dają nam przede wszystkim możliwość robienia coraz fajniejszych combosów. W swojej turze będę mógł wykonać więcej akcji (zagrać więcej kart), będę mógł większą ilość kart kupić, zmniejszy mi się cenę kupna czy wreszcie będę mógł dobrać natychmiast z talii jeszcze kilka kart. Są też karty dostarczające interakcji, np. milicja, która powoduje, że inny gracz musi odrzucić 2 karty lub też obronne przed czymś takim jak fosa. Wspominałem też o różnych nominałach. Bardzo ważne jest, aby zamieniać swoje pojedyncze monety na karty, które reprezentują dwie monety czy trzy. Dzięki temu coraz łatwiej będzie nam zgromadzić finanse na te najdroższe punkty zwycięstwa. Upraszczając można powiedzieć, że działa to niczym silna waluta, jedna karta monety jest coraz więcej warta na rynku.
Duży downtime jest be!
Jak ktoś nie wie to uwielbiam gry z minimalnym downtimem i Dominiom to właśnie gra dla mnie. Tura jednego gracza trwa poniżej 5 sekund, a wraz z tokiem rozgrywki zwiększa się może czasami do 20, góra 30 sekund, gdy gracz zagra jakiegoś potężnego combosa z wielu kart. Tak więc partia jest niezwykle dynamiczna, jedna tura, druga, bah, bah, rzucasz karty, kupujesz, odrzucasz, tasujesz. Cały czas grasz, nie nudzisz się, nie wychodzisz zobaczyć co w TV leci, nie myślisz o niebieskich migdałach.
Replayability
Oczywiście to co czytacie to tylko rzut okiem. Rozegrałem dwie partie. Niby ktoś może zadać pytanie, a nie znudzi się po kilku rozgrywkach? Głowy nie dam, ale wydaje się, że nie. Do dyspozycji bowiem jest 26 unikalnych stosów kart, które możemy dowolnie konfigurować, aby robić te 10, które są wymagane na rozgrywkę. Instrukcja proponuje nawet parę zestawów, które pozwolą zrobić rozgrywkę z bardzo dużą interakcją, z dużymi zarobkami i wydatkami itd. itd. Warto dodać, że pudełko ma też fantastyczną wypraskę, która powoduje, że stosy są od siebie oddzielone w pudełku i łatwo sobie stworzymy układ na najbliższą partię.
Wady?
Chyba jedyną słabością Dominion jaką dostrzegłem jest częstotliwość tasowania i zagrożenie dla stanu kart. Tasuje się bardzo często, prawie cały czas, stąd chyba warto od razu pomyśleć o koszulkach, aby po kilkudziesięciu grach karty wyglądały jako tako. Ja osobiście bardzo nie lubię koszulek, samo tasowanie wtedy jest dość uciążliwe, tak więc dla podobnych do mnie osób to może być istotny problem.
Podsumowanie
Dominion to 30 minutowa gra, z bardzo fajnym mechanizmem ukradzionym teoretycznie z kolekcjonerskich karcianek. Niezwykle dynamiczna tura, widzę też spore możliwości na budowanie różnych strategii, combosów, nabieranie doświadczenia z partii na partię. Występuje też duża konfiguracja rozgrywki, tworzenie unikalnych partii. Hype w żadnym wypadku nie był sztucznie nadmuchany. Ta gra jest naprawdę fajna i zaprawdę oryginalna.
No bardzo chętnie spróbuję Dominiona w piątek;)
Pytałem w rebelu i już w tym tygodniu mają mieć, choć niestety na razie tylko wersję zza Odry.
czyli w grze nie ma zbyt wiele miejsca na interakcję? bitew ani niczego w tym stylu nie uraczymy?
I po co ja przeczytałem ten artykuł? A tak bardzo się pilnowałem, żeby nic o Dominionie nie czytać w czasie Essen. I teraz co?
SPODOBAŁO MI SIĘ
:(
W konfiguracji podstawowej jedyną intereakcje dostarcza karta Milicja, która powoduje odrzucenie u innego gracza tylu kart, aby pozostały trzy. A karta Fosa, po prostu przed tym broni (pokazuje się ją, jak ma się ją na ręcę, jak nie mamy to nie udało się obronić). Są jednak dostępne dodatkowe karty, które mogą znacznie interakcje powiększyć. Na przykład Złodziej kradnie innym karty monet z talii, Wiedźma podrzuca do talii innych graczy karty z ujemnymi punktami zwycięstwa, Szpieg może podejrzeć górną kartę ze stosu innych graczy, natomiast bitew jako takich nie ma.
Ufff, czyli gra która na 99% mi się nie spodoba :-)
Pancho, napisałeś o tym tak, że równie dobrze można by wziąć karty do brydża, tasować, wybierać ładniejsze, i tasować dalej.
Jeśli dobrze oddałeś ideę, to ta gra jest dla mnie totalnie nieatrakcyjna. Btw, charakterystyczną cechą pisanych przez Ciebie recenzji/opisów gier jest to, że zwykle starasz się omawiać zasady przez pryzmat fabuły i tematu. Tu nawet nie spróbowałeś ;)
Tam mechanika w dodatku wcale nie taka oryginalna, bo na zasadzie podobnej zarządzania talią działa Catan Card Game – świetna dwuosobówka z klimatem budowania królestwa i z mechaniką zarządzania talią i z innymi fajnymi mechanizmami – bynajmniej nie jak planszówkowi Osadnicy (a i poleciłbym uwadze szczególnie zasady turniejowe, które wprowadza rozszerzenie)
Może przy okazji hype’a na Dominion więcej osób ją doceni.
Przeczytałem podstawową część instrukcji i widziałem kawałek rozgrywki na BSW. Na razie mam neutralne uczucia. Może być fajne, choć na razie nie spodziewam się, żeby pobiło Race for the Galaxy.
Bloody Baron,
Tu nie ma fabuły i tematu, wiec nie ma co pisać (to co jest to jest czysty pic na wodę). Gra na pewno do spróbowania i to niejeden raz żeby sparwdzić regrywalność.
Na mnie Dominion wywarl podobne wrazenie, jak na Pancho. Tez nie chcialem specjalnie do niego siadac zrazony hypem, sygnalizowanym brakiem klimatu i interakcji. Ale juz po kilku minutach tlumaczenia instrukcji wiedzialem, ze gra bedzie bardzo interesujaca. Klimat nie jest tu najistotniejszy, ale gra jest pod tym wzgledem porownywalna z Race for the Galaxy. Nazwy budynkow bardzo dobrze oddaja ich dzialanie – militia atakuje, fosa przed tym chroni, kowal ciagnie karty (dorabia ekwipunek), wioska daje wiecej akcji i karty (czyli rozszerza panowania szlachcica) itp. Wiadomo, ze jest to raczej abstrakcyjne, ale wszystko dobrze razem dziala i jest ladnie narysowane. Interakcja jest poki co rzeczywiscie niezbyt duza, ale kilka razy dobrze polozona Militia pozwalala zastopowac przeciwnikow. Inne typy kart troche interakcje zwiekszaja, a nie watpie, ze pojawia sie dodatki jeszcze dodajace roznorodnosci do rozgrywki. Tak jak pisal Pancho tura jest blyskawiczna, nie ma zadnego oczekiwania na ruch. Juz po pierwszej rozgrywce widac kilka mozliwych strategii gry, a ilosc dodatkowych kart na pewno to jeszcze poprawia. Gra ma prosty mechanizm, ale tym bardziej zadziwia, ze nikt wczesniej na to nie wpadl – to mieszanie kart jest rewelacyjne. Dla mnie ta gra to razem z Comuni numer 1 na targach. Od razu po zakonczeniu gry kupilismy 4 pudelka :-). Moim zdaniem zdecydowanie gra lepsza niz Race for the Galaxy – szybsza, mniej przekombinowana, intuicyjna. Po pierwszej rozgrywce – KUPIC!
Pożyjemy, zobaczymy. W każdym razie bardzo chętnie zagram, tego jestem pewien :-)
@don simon
„Nazwy budynków bardzo dobrze oddają ich działanie – militia atakuje”
technicznie rzecz biorąc do militia powinna bronić :)
Melee – skoro techniczna strona jest istotna to zmien w takim razie slowo „atakuje” na „walczy” i powinno byc dobrze. Aczkolwiek wg wiki Militia to rowniez: „A private, non-government force, not necessarily directly supported or sanctioned by its government.” lub „An official reserve army, composed of citizen soldiers. Called by various names in different countries such as; the Army Reserve, National Guard, or State Defense Forces.”. Ale chyba nie ma to wiekszego znaczenia? :-)
oczywiście, że ma znaczenie jeśli jest 7 rano i musiałem wstać, choć bardzo nie chcę ;)
te cytaty dokładnie przytaczają sens milicji (nie tej z komuny), to zazwyczaj byli po prostu mieszkańcy, którzy na żywioł chwytali za broń w czasie zagrożenia, najazdu, jakiś zamieszek itp.
Chyba jednak gra aż tak bardzo się Markowi i Szymonowi nie podobała bo już o 1:30 w nocy nie mieli ochoty żeby w nią zagrać. :twisted:
Jax jęczy jak zwykle na brak klimatu. W każdej rozgrywce na Essen musieliśmy najpierw roztoczyć przed nim wizje beczących owiec, gwaru miasta i turkotu powozów, żeby nas nie bombardował tego rodzaju zarzutami :D
W Dominion temat jest, namiastki klimatu też, ale faktycznie to schodzi na drugi plan przy ciekawej mechanice. Właśnie ta szybkość rozgrywki i budowanie talii oraz combosów są najistotniejsze i najbardziej wyróżniają grę z tłumu, a nie, że dzieje się w średniowieczu, są ówczesne budynki, postacie itp.
A co do Race for the Galaxy to Dominion zjada je na śniadanie :>
Dokladnie. Jax na samym poczatku zastrzegl, ze on woli mechanike i klimat go nie interesuje, a pozniej przy kazdej pozycji doszukiwal sie abstrakcyjnosci na sile szukajac klimatu :-).
Grałem parę razy na BSW i muszę powiedzieć, że jestem zawiedziony. Przede wszystkim irytuje mnie brak jakiejkolwiek interakcji (niby są karty, które pozwalają cośtam zepsuć przeciwnikowi, ale nie opłacało się po prostu ich brać, bo a) za mało pomagają nam b) przeciwnikowi też zbyt wiele nie robią; od razu powiem, że nie grałem ze złodziejem a wiedźma jest mocna tylko kupiona bardzo szybko). W dodatku ten brak powoduje, że irytował mnie właśnie downtime, gdyż nie mamy absolutnie nic do roboty, kiedy przeciwnik wykonuje swoją turę. Poza tym, całe myślenie w grze kończy się na początku, później tylko rozkręcasz combo działając właściwie w trybie full auto. Jak dla mnie, nie dorasta Race’owi do pięt, nie wspominając już o MtG. Co do plusów: w grze czuć, że zawsze da się grać lepiej, uczyłem się czegoś nowego w każdej rozgrywce. Z drugiej strony, miałem wrażenie że owe rozwijanie się warto zacząć od wydrukowania tablic paru funkcji oraz znalezienia kartki, długopisu i kalkulatora…
Bardzo chętnie spróbuję zmienić zdanie, bo jak do tej pory grałem tylko w 2 osoby. W piątek nie odpuszczę.
No i zagrałem dziś. I jak się spodziewałem, gra jest niezła ale jakoś mnie nie zachwyca. Za dużo tego ciągłego tasowania, klimatu w ogóle nie czuć i nie podoba mi się zdobywanie punktów zwycięstwa. Po prostu je… kupujemy w ramach wykonywanych akcji.
Ciekawe kiedy w koncu zrobią wersje z żetonów.