Wraz z renesansem gier planszowych daje się zauważyć także renesans różnej maści łamigłówek. Nie chodzi mi tylko o świetnie prosperujący Łamiblog pana Marka Penszko, ale raczej o łamigłówki, które możemy kupić w sklepach i się nimi bawić. Będą wśród nich wszelkie wydawnictwa poświęcone odmianom Sudoku, opisywane niegdyś na GamesFanatic łamigłówki Thinkfun (1, 2), łamigłówki Cast Puzzle recenzowane w Świecie Gier Planszowych, śliczne i pomysłowe łamigłówki wydane przez Grannę oraz wiele innych przyjemnych pretekstów do intensywnego myślenia. Bardzo dociekliwy poszukiwacz intelektualnych przygód dostrzeże wśród tej oferty także łamigłówkę wydaną przez znakomite wydawnictwo Gigamic. Będzie nią kolorowe, drewniane cudo opatrzone tytułem Katamino.
Trzeba przyznać, że na folderach reklamowych Gigamica Katamino prezentuje się doskonale. Widzimy, że posiada drewnianą planszę wyprofilowaną tak, aby pomieściła zestaw kolorowych klocków o wymyślnych kształtach znanych choćby z Blokusa. Co więcej, plansza ma drewnianą poprzeczkę, którą możemy regulować jej wielkość. Kształty klocków powstają przez złożenie pięciu sześcianików w różnych kombinacjach, choć w rzeczywistości każdy z nich został wycięty z jednego kawałka drewna. Chociaż w oczy rzuca się trówymiarowość elementów gry, tak naprawdę nie ma ona znaczenia – bawić będziemy się na dwuwymiarowej powierzchni.
Właśnie, użyłem słowa „gra”, bo na pudełku znajdziemy informację, że Katamino przeznaczone jest dla 1-2 osób. Dochodzimy w ten sposób do instrukcji, która jest solidną kolorową broszurą zawierającą wiele różnych łamigłówek i dwa pomysły na grę dla dwóch osób. Co ważne, instrukcja jest wielojęzyczna i wśród tych wielu języków znajdziemy także nasz język ojczysty. Zacznijmy od gry nazwanej w instrukcji „strategiczną”. Polega ona na tym, że gracze na przemian dokładają na planszę wybrany klocek, zawsze kładąc go płasko tak aby zakrył pięć pól planszy. Przegrywa ten z nich, który nie będzie w stanie wykonać ruchu – nie będzie na planszy wystarczająco dużo wolnego miejsca na żaden z pozostałych do zagrania klocków. Bardzo proste zasady, znane od dawna jako Pentomino. Zaletą w tym przypadku może być piękne wykonanie.
Drugi z pomysłów na grę polega na podzieleniu drewnianej planszy na dwie połowy, podzieleniu drewnianych klocków na dwa zestawy i uzupełnienie ich kilkoma małymi klockami dla ułatwienia zadania. Następnie dwaj gracze na wyścigi próbują zapełnić swoim zestawem połowę drewnianej planszy – kto pierwszy to zrobi, ten wygrywa. Pomysł na grę wydaje się niezły, ale… jakbym gdzieś już to widział. Kojarzycie? Tak, chodzi mi o Ubongo i Ubongo – Das Duell. Obie te gry biją Katamino na głowę pod względem różnorodności i trudności zadań. Katamino jako gra dwuosobowa nie będzie udanym zakupem, są tytuły bardzo podobne, tylko dużo lepsze.
Jednak gry nie są istotą Katamina. Zalety tego tytułu leżą w bardzo dużej liczbie zadań logicznych umieszczonych w instrukcji. Zadania mają zróżnicowaną trudność i zawierają problemy odpowiednie już dla trzylatków aż po takie, nad którymi godzinami mogą głowić się dorośli. Można je podzielić na dwie grupy – układanie zagadkowych kształtów oraz wypełnianie zestawem klocków odpowiednio dużego prostokąta na planszy. Pierwsza z tych grup wykorzystuje wreszcie w pełni cechy klocków – możemy spędzić miłe chwile z dzieckiem układając różnego rodzaju figury i konstrukcje. Jest ich w instrukcji sporo i nic nie stoi na przeszkodzie aby potraktować Katamino jako zestaw klocków do realizacji własnych pomysłów konstrukcyjnych. Instrukcja nawet do tego zachęca.
Najciekawsza jednak jest druga grupa zadań. Instrukcja dzieli je według stopnia trudności, dopasowując poszczególne grupy do wieku rozwiązującego. O ile zadania dla 3- i 4-latków są rzeczwiście banalne, a zadania dla 5-latków są łatwiutkie, to muszę się przyznać, że nie wszystkie zadania dla 6-latków udało mi się rozwiązać. A nie byłem jedynym amatorem łamigłówek, który się z nimi mierzył… Wypełnienie prostokąta o wymiarach 5×6 klockami ze wskazanych w instrukcji zestawów jest bardzo trudne. Im większy prostokąt, tym zadanie bardziej się komplikuje. Dodatkowo limit wieku wyznaczony w instrukcji działa niezwykle mobilizująco. Co z tego, skoro zadania się nie poddają.
Instrukcja zawiera w sumie… 458 (sic!) bardzo trudnych łamigłówek. Nie wliczam do tej liczby wspomnianych zadań dla 6-latków, choć jak napisałem wiele z nich było wystarczająco trudnych dla mnie. Nie sądzę żeby na rynku był produkt dostarczający więcej bardzo trudnych wyzwań za każdą wydaną na niego złotówkę. A łamigłówki to przecież tylko część frajdy, jeśli macie małe dzieci – one docenią także inne zalety Katamina.
Jeżeli miałbym wyszukiwać jakieś wady tego tytułu, mógłbym wymienić chyba tylko dwie. Rozwiązywanie setek supertrudnych, a jednak bardzo do siebie podobnych zadań potrafi znużyć. Można narzekać na monotonię, jednak ja osobiście nie widziałbym tego jako wady. Piszę o tym, żeby przestrzec ewentualnych nabywców – rozumiem że komuś może taka cecha przeszkadzać. Druga wada dotyczy samego wykonania Katamina. Mnie osobiście zaskoczył spory luz, który mają klocki ułożone w planszy. Nie psuje on zabawy, może wręcz ją ratuje – gdyby klocki ciasno wchodziły, być może układałoby się Katamino mniej wygodnie. Jednak ten luz zaskakuje i dlatego o tym wspominam. Jeżeli ktoś z was postrzega kolorowe klocki jako mało poważne i nieeleganckie – może bardziej do gustu przypadłoby mu Katamino Deluxe, wydane w poważnych i stylowych barwach czystego drewna.
Na koniec należy wam się podsumowanie i rekomendacja. Ja nie mam wątpliwości – kupić.
Ps. Dziękujemy dystrybutorowi Katamino – firmie G3 – za udostępnienie gry do recenzji.
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
Tabelka informacyjna
Zdjęcia
Hobbit: 124,99 zł |
Kiedyś taka układanka/łamigłówka nazywała się chyba po prostu Pentomino? Pamiętam nawet z książki Pijanowskiego listę kamieni: FILPN TUVWXYZ.
Trochę to stary produkt podany w nowym opakowaniu. Choć faktycznie, ze zdjęć wygląda bardzo ładnie.
Ważna jest tu też – co zaakcentował Jacek – liczba zadań do rozwiązania. Z innej beczki, przy pierwszych próbach zabawy z Katamino, nasunęło mi się że Ubongo to mimo wszystko słabszy brat Katamino. Owszem, Ubongo jest dla kilku osób, ma swoje zalety, ale gdyby powstało Ubongo z zadaniami Katamino to byłby hardcore. Myślę że byłoby to proste do zrealizowania, taką wersję dałbym Bazikowi do zabawy ;-)