Listopad 2008
Wraz z grupką znajomych spędzamy długi listopadowy weekend w Istebnej. Większość czasu oczywiście gramy. Wieczorem schodząc do jadalni – która zamieniała się w gralnię – dochodzą mnie dziwne odgłosy… pum, pum, plask; pum, pum, plask… wybijane w rytm znanego utworu We Will Rock You zespołu Queen. Gdy wszedłem do sali nie mogłem uwierzyć oczom, starzy wyjadacze – czytaj: bazik, mst, uiek, wc – robią do siebie dziwne gesty, stroją miny… a wraz z nimi bawią się dzieci; bawią to mało powiedziane, uśmiech mają dosłownie od ucha do ucha :-)
Od razu zadałem pytanie, o co tu chodzi? Odpowiedź była prosta. Każdy z graczy ma przed sobą kartę, a na niej gest który ma wykonać. Wszyscy wybijają rytm, a jedna z osób – do rytmu – pokazuje swój gest, a następnie jednego z współgraczy. Wywołana osoba wykonuje swój gest, a potem innego gracza… i tak toczy się zabawa. Jeśli ktoś się pomyli otrzymuje kartę z kulą – punkty ujemne. Wygrywa ten kto ma punktów ujemnych najmniej…
Tak wyglądało moje pierwsze spotkanie z Rythme and Boulet, grą Gabriela Ecoutin.
Grudzień 2008
Miesiąc później ponownie zetknąłem się z tą zwariowaną grą, tym razem na Pionku. Gdy wyjeżdżałem do Gliwic dzieci postawiły mi warunek: bez Rythme and Boulet mam nie wracać ;-) Gdyby nie Uiek, nie wiem co bym zrobił, chyba zamieszkał u Trzewika ;-) Po powrocie do domu graliśmy w Rythme kilka razy, ciągle na zasadach które poznałem w Istebnej… gra dla mnie była trochę za prosta, ale dzieciom się podobała, a to najważniejsze.
Rok 2009
Na początku roku dotarła do nas wiadomość, Rythme and Boulet wyjdzie po polsku! Wydawnictwo Rebel ogłosiło konkurs na nazwę, który ku mej radości wygrała Monika – nasza klubowiczka :-)
Niestety mimo grudniowej nauczki popełniłem błąd, powiedziałem o planowanym wydaniu dzieciom. Od tego momentu co jakiś czas dziewczyny atakowały mnie z pytaniem: kiedy wyjdą Palce w Pralce?
Wakacje 2009
W końcu jest, gra ukazała się kilka dni przed naszym wyjazdem na wakacje… na szczęście dotarła do nas na czas. Wtedy też, żeby było zabawniej, po raz pierwszy przeczytałem jej zasady i co się okazało? Że graliśmy w najprostszą wersję, tak prostą że stanowiącą część zasad. Palce w Pralce mają dwa warianty, pierwszy różni się konsekwencjami popełnionego błędu od tego co dowiedziałem się prawie rok wcześniej. Gracz który pomylił się owszem bierze kartę z kulą – na odwrocie jest opisana dodatkowa akcja którą wykonuje, tym razem po polsku a nie francusku ;-) – a dodatkowo oddaje jedną lub więcej swoich kart jednemu z współgraczy.
Dzięki temu gra sporo zyskała, lider mógł liczyć się z dodatkowymi kartami gestów, na które musi reagować, gra przestała być bardzo prosta… szczególnie gdy zgodnie z zasadą galerników – przyspieszaliśmy ;-) Zapanowanie nad kilkoma kartami gestów, reagowanie na nie spowodowało, że gracze zaczęli się częściej mylić… co w tej grze jest istotne.
Ostatnie dni…
Przed napisaniem recenzji musiałem jeszcze zrobić jedną rzecz, zagrać na zasadach zaawansowanych. O co w nich chodzi? Gracz rozpoczynający poza pokazaniem gestu wymawia imię jednego z współgraczy. Ten reaguje na to wypowiadając – ciągle do rytmu – swoje imię, a następnie innego współgracza. W tym momencie tworzą się tak jakby dwa łańcuszki… jeden związany z gestami, drugi z imionami. Łańcuchy te czasami się łączą, czasami rozdzielają, trzeba zwracać uwagę nie tylko na gesty, ale też słuchać co kto mówi.
Zasady zaawansowane okazały się dla mnie rewelacyjne. Dopiero od tego momentu gra stała się wystarczająco trudna – wcześniej przy odpowiednim skupieniu mogłem panować nad rozgrywką. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to wariant dla wszystkich, niektórym wystarczą zasady podstawowe… ale więksi wariaci mają wersję dla siebie ;-)
Na spokojnie
Trudno o grze imprezowej pisać na spokojnie, nie ma to większego sensu bo gra taka ma przede wszystkim wzbudzać emocje. Palce sprawdzają się tu wyśmienicie, radość graczy w trakcie zabawy jest spora, szczególnie spontanicznie jak zawsze reagują dzieci. To wymarzona gra na wycieczki szkolne, urodziny i spotkania naszych milusińskich. Starsi też się dobrze przy niej bawią, aczkolwiek nie za długo. Gra po kilku rozgrywkach staje się zbyt prosta, ale… od czego mamy zasady zaawansowane? Tu już nic nie jest proste, nasz umysł musi reagować na podwójne bodźce, czujemy się jak wrzuceni do pralki… a konsekwencją tego jest fakt, że częściej robi się błędy – które są kwintesencją tej zabawy :-).
Trzeba pamiętać o tym, że Palce w Pralce to głośna gra, ok, bardzo głośna. Ciągłe wybijanie rytmu powoduje niezły hałas, a dodatkowe salwy śmiechu – gdy komuś nie uda się powtórzyć gestu, zareaguje po fakcie, pomyli się – z gry głośnej robą bardzo głośną ;-)
Nie przepadam za grami imprezowymi, wydaje mi się że nie jestem jakimś ponurakiem, ale po prostu rzadko tego typu rozgrywka chwyta mnie za serce. Palce chwyciły, nie jest to może uścisk bardzo mocny, ale z drugiej strony jest na tyle silny, że gdy ktoś – czytaj dzieci – zaprosi mnie do gry, siadam z uśmiechem na twarzy. Palce to gra, która podobnie jak Jenga czy Jungle Speed powinna znaleźć się w każdym domu gdzie są dzieci, gdzie spotyka się ich więcej… i tak polecam ją jak najbardziej.
Zalety
- ciekawe połączenie elementu muzycznego z mechaniką
- genialny pomysł
- dwa warianty rozgrywki
- metalowe pudełko, które zmieści się wszędzie… i się nie pognie ;-)
Wady
- trochę za łatwy wariant podstawowy – przez co gra starszym może się szybki znudzić
- moja córka dobija mnie, z każdym razem mówi – tato taką powinieneś wymyślić grę, a nie te logiczne ;-)
Córka z koleżankami walcząca z Palcami ;-)
ja_n (3/5) – Palce w pralce to typowa lekka gra imprezowa, z gatunku tych najlżejszych. Nie jest łatwo załapać rytm po raz pierwszy, a potem już raczej łatwizna. Dla mnie to gra dość monotonna, gracze mają tendencję (i gra im tego zupełnie nie broni) do powtarzania tych samych sekwencji gestów – zawsze swój, a potem jeden (ew. jeden z dwóch – trzech przećwiczonych) gestów współgraczy. Wariant zaawansowany (z imieniem i gestem na raz) pewnie dużo ciekawszy, ale nie miałem okazji spróbować. Może gdyby utrudnić wariant podstawowy tak, żeby trzeba było pokazać gest gracza który nas wskazał, potem nasz gest a potem wskazać na kolejnego gracza (czyli trzy gesty w jednej sekwencji), to gra by zyskała nie stając się jednocześnie tak bardzo zakręcona jak w najtrudniejszej wersji.
mst (5/5) – Kwintesencja gry imprezowej, podczas której nie liczy się zwycięstwo ale wesoła zabawa, super zarówno do grania z dziećmi jak i w gronie dorosłych.
bazik (5/5) – Palce w pralce to bardzo nietypowa gra imprezowa, o mocno zróżnicowanym poziomie lekkości. Łatwo po kilku próbach pokazać dzieciom, którym się bardzo podoba, i łatwo zagrać w wariant wymagający dużego skoncetrowania i u dorosłych. Jak dla mnie gra która powinna być w każdym domu.
Pancho (5/5) – Jestem kompletnym inwalidą w tę grę. Nie umiem, nie idzie mi w nią, co chwila się mylę i nie dam się namówić do grania nigdy więcej. W kategoriach BGG ma bardzo niską ocenę. Z drugiej strony, patrząc obiektywnie, to jedna z ciekawszych i bardziej oryginalnych gier imprezowych ostatnich lat. Ludzie wciągają się w nią błyskawicznie, a uśmiechom nie ma końca. Pozostaje mi tylko ją Wam gorąco polecić, samemu trzymając się od niej z daleka.
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(4/5):
Zgadzam się z oceną gry. Porządna, bardzo zabawna gra imprezowa.
Firefox mówi, że nie może znaleźć wtyczki, żeby obejrzeć filmik:( Dlaczego nie wrzuciłeś przez youtube?
Zawsze gdy widzę tę grę nie mogę wyjść z podziwu. Przecież to zabawa zuchowa sprzed… 30 lat! Zaadaptowanie zabawy z gatunku tzw. „pląsów” jest dla mnie na równi genialne jak absolutnie komercyjno-plagiatowe.
Podobnie sprawa ma się z Mafią. „Gra” znana jest mi już od co najmniej 15 lat, a teraz widuję ją w hipermarketach. Pamiętam te letnie wieczory przy ognisku lub w wielkim namiocie, kiedy drużynowy z grobową miną oznajmiał „zginął niewinny człowiek”.
Zastanawiam się kiedy kolejne „pląsy” i „gry i zabawy harcerskie” trafią na półki marketów. Czekają przecież jeszcze „Kto ukrał ciastko z pudełka ciastek?” (róznież w rytm „We will…”), „Taka mała miczitanka”, „Klaskanie”, czy „Kto ma X niech Y!” (musi to mieć jakąś nazwę, ale nigdy nie pamiętam jaką ;) ). O „Zorro”, „Mam kupić jajko”, czy „Blussa” już nie wpsominając ;)
Ehh przypomniały się dawne czasy w zielonym mundurku :p
Pancho, gra z Tobą w RnB to sól ziemi – niezapomniane chwile. Jeśli nigdy więcej w nią nie zagrasz, to wrażenia będą niepowtarzalne. Szkoda odbierać światu coś tak doskonałego. :)
Pozdrawiam serdecznie
Nie widzę nic złego w adaptacji „pląsów”. Świetnie się przy nich bawiłem i jak nadarza się impreza albo obóz uczelniany, to kilka z nich odżywa. Teraz dzieci za dużo w harcerstwie nie ma, to niech rozrywkę uspołeczniającą wyniosą z półek hipermarketów.
Trip: może byś na forum dokładniej opisał poszczególne zabawy/gry – bo ja sam , na moich koloniach akurat ani razu nienatknąłęm się na tego typu zabawy, a jestem ciekawy. Hm?
google wyrzuca np. http://miniportal.harcerski.pl/gry-harcerskie.html
ale większości z nich nie kojarzę, repertuar chyba zależy od regionu/środowiska
Dodałem filmik do youtube…
Mógłby ktoś stworzyć grę na bazie „Koci-koci-łapci” :)
Dopiero dziś zauważyłam zabieg z tytułem :D
Manewr z nazwą rzeczywiście może wpływać na percepcję wzrokową :)