Napiszę prosto z mostu: po pierwszej rozgrywce w 'Orła i Gwiazdę’ mam mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo fajna gra, wręcz potencjalny hit! A wykonanie? W tym względzie NA PEWNO mogło i powinno być lepiej.
Ostrzegam Was: będzie rozwlekle (jak na 'rzut okiem’), będzie szczegółowo (jak na 'rzut okiem’) i będzie dość ostro (jak na 'rzut okiem’, oczywiście)
Gra 'Orzeł i Gwiazda’ pozwala wcielić się w dowódców walczących armii, w czasie najważniejszych momentów konfliktu polsko-sowieckiego 1919-1920. Robert Żak, autor gry i jej wydawca, ma już w swoim dorobku całkiem udany, choć tez nie pozbawiony wad, debiut – osadzoną w Starożytności grę 'Hannibal Barkas’. Nowa produkcja wydana została w kooperacji z firmą GRAAL (właścicielem sieci sklepów z grami planszowymi), co sugerowało poprawę jakości elementów gry względem poprzednika i ogólnym usprawnieniem procesu produkcyjnego.
Hm.
Tja.
Opis elementów gry zostawię na później, bo to…hm… 'grubsza sprawa’.
Rzut okiem piszę po jednej, dwuosobowej rozgrywce w Orła i Gwiazdę (scenariusz I 'Wyprawa kijowska’).
Przystępna, nieskomplikowana gra wojenna…
Przede wszystkim, jest Orzeł i Gwiazda bloczkową grą wojenną typu 'card-driven’, więc występują w niej wszystkie charakterystyczne aspekty dla tego rodzaju produkcji: zarządzanie posiadanymi siłami, operowanie nimi na mapie, ograniczona informacja o siłach przeciwnika (dzięki bloczkom), zarządzanie 'ręką kart’ itp. Tym niemniej, prostota reguł OiG sprawia, że tytuł ten, ma potencjał, aby spodobać się eurograczom, czy nawet okazjonalnym planszówkowiczom.
Rozgrywka toczy się na mapie Kresów, podzielonej na dwa fronty: północny i południowy. Gracz może dowodzić zarówno oboma, jak i tylko jednym frontem danej strony. Łatwo zatem zauważyć, że w Orła i Gwiazdę grać może od 2 do 4 graczy, przy czym ci kierujący frontami sowieckimi, rywalizują ze sobą o chwałę za zwycięstwo nad Polakami. Wydarzeniami na planszy sterujemy za pomocą ograniczonego zasobu rozkazów – w zależności od siły zagranych kart, dysponować będziemy od 2 do 6 żetonami rozkazów na front. Karty można spożytkować jeszcze na 'wydarzenie’, zwiększenie puli uzupełnień i posiłków dla naszych jednostek, lub zagrać z ręki dla wpłynięcia na wynik bitwy.
W grze dostępne są trzy scenariusze (’Wyprawa kijowska’, 'Ofensywa Tuchaczewskiego’ i 'Cud nad Wisłą’) oraz monumentalna kampania roku 1920. Scenariusze składają się z etapów (od 2 do maksymalnie 6), a każdy z nich podzielony jest na fazy. W pierwszej, gracze dobierają na rękę 12 kart (limit na ręce wynosi 13) – pozornie dużo, ale mają im one starczyć na cały etap, a okazji do ich zagrania będzie naprawdę wiele…
Potem następuje faza operacyjna, w której gracze toczą właściwe działania wojenne (zagrywanie kart, poruszanie oddziałów), a etap zamyka 'faza strategiczna’, poświęcona uzupełnieniom siły oddziałów.
Skupmy się na fazie operacyjnej. Rozgrywka jest tu podzielona na akcje, w których zagrywa się karty, przemieszcza jednostki i toczy bitwy.
Na początku każdej akcji, poszczególni gracze zagrywają po jednej zakrytej karcie dla każdego frontu. W kolejności odwrotnej do inicjatywy na danym froncie, karty są odsłaniane i gracz deklaruje, czy zachodzi wydarzenie opisane na karcie, czy może zostaje ona zagrana 'na rozkazy’. Potem – naprzemiennie i znowu w odwrotnej kolejności do inicjatywy – należy rozstawić na mapie zakryte dla przeciwnika rozkazy dla naszych jednostek. Mogą to być marsze do- i z pola, marsze forsowne, rozkazy rozpoznania, odwrotu lub obrony, transport koleją i reorganizacja. Każdy wydany rozkaz musi być zrealizowany przez co najmniej jeden bloczek. Niejako 'programujemy’ zatem nasze jednostki, pamiętając o tym, że same rozkazy wykonywane są tym razem zgodnie z inicjatywą, po kolei: najpierw wszystkie marsze forsowne (w kolejności zgodnej z inicjatywą), potem analogicznie marsze zwykłe, potem rozpoznania, transport kolejowy… Na końcu prowadzone są walki. Ta strona, która zada przeciwnikowi większe straty w bitwie – wygrywa ją, zmuszając npla do wycofania się. Reasumując: strona posiadająca inicjatywę wydaje rozkazy niejako w odpowiedzi na ich rozstawienie przez przeciwnika, ale pierwsza wprowadzi je w życie.
Tak skonstruowanych 'akcji’ jest w fazie operacyjnej aż pięć, a zatem pięciokrotnie przyjdzie nam w każdym etapie kłaść karty, wydawać i realizować rozkazy, toczyć bitwy… Jak sami widzicie – w tej sytuacji 12 kart to naprawdę niewiele!
Na końcu etapu następuje bardzo przejrzysta 'faza uzupełnień’. OiG rozwiązano to naprawdę prosto: zwiększamy siłę naszych jednostek (obracamy bloczki) zgodnie z liczbą posiadanych punktów uzupełnień (PU), zebranych z zagrywanych w fazie operacyjnej kart i miast strategicznych. Celowo podkreślam ową przejrzystość, bowiem grach wojennych, tego typu fazy są często dość skomplikowane, przynajmniej dla graczy okazjonalnych i eurograczy.
I koniec. Następny etap.
Wygrywa ta strona, która pierwsza zdobędzie definiowaną w opisie scenariusza liczbę punktów zwycięstwa (gromadzonych dzięki wielkim bitwom i przejęciu miast strategicznych). Sowieci dodatkowo mogą również wygrać, zdobywając Warszawę.
…w którą gra się bardzo, bardzo przyjemnie…
O ile Hannibal Barkas, pierwsza gra Roberta Żaka, była interesująca, aczkolwiek momentami dość..hm…’toporna mechanicznie’ (zwłaszcza w kwestii rozgrywania bitew), o tyle Orzeł i Gwiazda sprawia bardzo, ale to bardzo przyjemne wrażenie.
System tajnych rozkazów jest prosty, ale naprawdę świetnie przemyślany. Każdy rozkaz – nazwijmy go: 'aktywny’ – ma także swój 'pasywny’ odpowiednik, np. 'Marsz do pola’/’Rozpoznanie’, albo 'Obrona’/’Odwrót’. Zatem każdy żeton rozkazu położony w strefie frontowej może oznaczać zawsze przynajmniej dwie, odmienne rzeczy w danej sytuacji: walkę lub brak starcia militarnego. Otwiera to pole dla interesujących kombinacji, ulubionego przeze mnie blefu, gry nerwów itp.
Na dużą pochwałę zasługuje system walki zaimplementowany w OiG. Starcie ma dwa wymiary: strategiczny i taktyczny. W wymiarze strategicznym istotne jest oczywiście zgromadzenie na planowanych kierunkach uderzenia, odpowiednich sił i takie manewrowanie nimi (liczba rozkazów!), aby wyjść na skrzydło przeciwnika. Atak z flanki daje bowiem stronie atakującej spory bonus. Aspekt taktyczny widoczny jest w decyzji, czy i jakich kart użyć dla zmodyfikowania wyniku bitwy. Karty zagrywa się oczywiście zakryte, i nie mając pełnej informacji o siłach przeciwnika – bloczki są bowiem odsłaniane dopiero PO zagraniu kart. Oczywiście można je poznać za pomocą umiejętnie użytego rozkazu 'rozpoznania’. Cały system daje znowu wiele możliwości do pokerowych zagrywek, sztuczek etc. Żadnej losowości, żadnych kostek. Proste dodawanie/odejmowanie, sporo emocji :)
Ciekawy jest również system inicjatywy, bardzo istotnej w tej grze, bo decydującej o kolejności wydawania i rozpatrywania rozkazów. Zyskać ją trudno – tylko odpowiednio okazałe zwycięstwo pozwala na podniesienie inicjatywy na poziom równy wysokości zadanych przeciwnikowi strat. Każda porażka (nawet najmniejsza) powoduje utratę punktów inicjatywy. Powoduje to, że w celu odzyskania inicjatywy dobrze przeciwnika trochę poszarpać w drobniejszych potyczkach, a do uzyskania trwałej inicjatywy konieczne jest przekonywujące zwycięstwo. Całkiem historyczne.
No i karty… Jak już wspomniałem, gracz kierujący samodzielnie stroną konfliktu otrzymuje na rękę 12 kart, do wykorzystania w czasie 5 akcji. W każdej akcji możemy położyć po jednej karcie na front, aby zwiększyć liczbę rozkazów (dwa na front, otrzymywane bazowo, to najczęściej ŻAŁOŚNIE mało…), wprowadzić w życie wydarzenie, lub stworzyć uzupełnienia dla naszych jednostek. Łatwo policzyć, że w ten sposób najczęściej wyda się 10 kart. Zostają tylko dwie na cały etap do zagrania 'z ręki’, w jakimś kluczowym dla nas momencie (np. bitwa). Ci, którzy lubią w grach planszowych 'krótkie kołderki’, w Orle i Gwieździe będą musieli próbować przykryć się 'jaśkiem’… ;] Oczywiście, nie ma obowiązku zagrywania kart 'na fronty’, ale wtedy nasze jednostki są mniej mobilne, i łatwo mogą zostać wymanewrowane przez przeciwnika. Słowem: decyzje, decyzje, decyzje…
Wrażenia z pierwszej partii były bardzo pozytywne. Zasady proste, nieliczne – a zarazem logiczne – wyjątki, dużo emocji, spory potencjał. O czasie rozgrywki trudno mi się wypowiedzieć, niestety. Ta nasza pierwsza partia była bardzo długa (setup, doczytywanie i tłumaczenie zasad, dyskusje 'okołogrowe’), ale czas 'jak z bicza strzelił’ i nudy zupełnie nie czuliśmy. Myślę, że na scenariusz te 2-3 godzinki zejdzie (+ 20-30 min setupu), ale zejdzie raczej niezauważenie.
Teoretycznie gra nieźle nadaje się także dla okazjonalnych planszówkowiczów, dla ojców z synami, miłośników historii itd.
Teoretycznie.
..ale właśnie dlatego MUSZĘ pomarudzić!
Wyjaśnijmy sobie jedno: Orzeł i Gwiazda to nie jest (niestety) gra dla estetów.
Egzemplarze pierwszej serii mają niedosztancowane żetony, których inaczej niż bez noża i 2-4 godzin żmudnej pracy, nie da się wyciągnąć z wyprasek. Na szczęście wydawca zareagował bardzo szybko i poprawione żetony trafiają już do odbioru osobistego w największych sklepach lub zostały wysłane do klientów. Okazało się jednak, że w drukarni znowu ktoś się nie spisał, i tym razem ‘poprawione’ żetony rozkazów mają… przesunięte grafiki rewersów! Powiem szczerze, że pierwsze wrażenie było kiepskie: ‘Te żetony będzie można rozpoznać, a przecież gra opiera się na mechanice tajnych rozkazów!’ – myślałem.
Ostatecznie nie było tak źle. W czasie rozgrywki zupełnie nie zwracaliśmy na to uwagi, i mam podejrzenie graniczące z pewnością, że – mimo przesunięć – rozkazy są nierozpoznawalne. Dla absolutnej pewności, można sobie jeszcze na spokojnie powycinać żetony z tej niedosztancowanej wypraski (podpowiedź: po oderwaniu wierzchniej warstwy kartonu z ‘powierzchni międzyżetonowej’, wycinanie idzie zdecydowanie łatwiej!), ze względu na ich jednakowe rewersy.
Żeby było jasne: oburzenie niektórych graczy jest najzupełniej słuszne. To nie może być tak, że za 150-170 zł kupuję grę, otwieram pudełko i muszę poświęcić jeszcze kilka godzin czasu na dzierganie żetonów z wypraski, albo drżeć ze strachu czy aby przeciwnik nie postanowi przyjrzeć się dokładniej wystawionemu przeze mnie żetonowi rozkazu. Ja wiem, że Robert bardzo dobrze to rozumie i mocno przeżywa partactwo drukarni, zwłaszcza, że ta sama drukarnia nieźle spisała się przy żetonach do Hannibala Barkasa i nie było podstaw do obaw. Rynek jednak działa tak, że klient płaci i wymaga. I ma prawo narzekać.
Nie wiem, czy to dobrze, że aż tak bardzo wydawca spieszył się z Orłem i Gwiazdą na targi w Essen. W końcu czym jest 100 czy 200 egzemplarzy sprzedanych wargamerom z zagranicy, wobec potencjalnego popytu w Polsce, wywołanego obchodami zbliżającej się 90 rocznicy ‘cudu nad Wisłą’? Nie lepiej było ‘celować w target’ okazyjnych graczy, dając im grę wydrukowaną na wysokim poziomie, beż żadnych uchybień i niedoróbek, z pomocami ułatwiającymi zapoznanie się z grą?
A mam wrażenie, że nie zrobiono wszystkiego, by gra ułatwiała wejście w rozgrywkę takim właśnie klientom. Dobrym przykładem jest instrukcja. Z jednej strony reguły gry są naprawdę proste, a instrukcja tłumaczy je w zasadzie bardzo dobrze (zwłaszcza w porównaniu do Strongholda), ale… gdy czyta się ją od deski do deski. W czasie rozgrywki korzysta się z niej już jednak gorzej. Brak jest zestawienia w jednym miejscu sposobów uzyskiwania punktów zwycięstwa. Przydałoby się kilka zestawień w formie tabel, schematów. Brak jest także zupełnie podstawowej rzeczy, jaką jest umieszczone w jednym miejscu omówienie planszy i elementów gry, oczywiście na przykładzie ilustracji. To sam gracz musi się zastanawiać, czy zielony tor na planszy służy zaznaczaniu punktów inicjatywy, zwycięstwa czy uzupełnień…
Problem nastręcza także setup. Kto na mapie Kresów będzie wiedział, gdzie znaleźć takie miejscowości jak Druja czy Ihumeń? Dlatego w każdym scenariuszu bardzo przydałaby się mapka, z zaznaczonymi na niej miejscowościami wymienionymi w scenariuszu, żeby mozolnie nie ślęczeć nad mapą w poszukiwaniu litewsko-polsko-białorusko-ukraińskich miasteczek.
Już w trakcie pierwszej rozgrywki zauważyłem, że aż prosi się także o jakieś zasłonki dla graczy, dzięki którym można by wygodniej wybierać żetony rozkazów. Takie zasłonki mogłyby również pełnić funkcję kart pomocy, których niestety w OiG się nie uświadczy.
Ach, no i kwestia kolorów: cała instrukcja utrzymana jest w sepiowym, monochromatycznym klimacie. Niestety, ilustrowane przykłady, w instrukcji PDF-owej na stronie wydawnictwa kolorowe, w tej dołączanej do gry są… również sepiowe. Dzięki temu przykłady nie spełniają swojej roli, bo nie można na nich rozróżnić jednostek polskich od sowieckich!
W pudełku znajdziemy jeszcze drewniane bloczki wraz z naklejkami na nie, symbolizujące nasze jednostki (szczebel dywizji-brygady). Znakomicie oddają one tzw ‘mgłę wojny’, ukrywając przed naszym wzrokiem siłę i rodzaj jednostek przeciwnika. W porównaniu z bloczkami w grach Columbia Games (głównego producenta gier bloczkowych), te w OiG są nieco cieńsze, nielakierowane, i nie zawsze są równo pokryte farbą. Ale ponownie: wbrew obawom, w pierwszej rozgrywce nie wpłynęło to w żaden sposób negatywnie na zachowanie ‘mgły wojny’.
Plansza składa się z dwóch osobnych arkuszy kartonowych (a la 'Twilight Struggle’), które łączone są plastykowymi wsuwkami (bardzo praktyczny pomysł!), dzięki czemu mapa nie rusza się nam po stole, a bloczki grzecznie stoją tam, gdzie je postawiliśmy. Błędem jest jednak umieszczenie liczb oznaczających miasta strategiczne wewnątrz pól, które przecież są zwykle zakryte bloczkami. Chcąc znaleźć miasta strategiczne, należy bloczki podnosić. Denerwujące. No i… plansza jest duża. Zobaczcie zresztą na zdjęciach (dla porównania – rozłożony Stronghold). Ma to jednak swoje zalety – ustawienie bloczków jest czytelne i wygodnie można nimi operować.
Karty są czytelne, cienkie – ale niezłej jakości. Ogromnym plusem jest klimat, tworzony przez umieszczone na kartach krótkie notki, wyjaśniające ich działanie w historycznym kontekście. Karty ozdobiono także zdjęciami z epoki, obrazami batalistycznymi i plakatami propagandowymi, ale są one tak nieduże, że ilustracje z większa ilością szczegółów (wspomniane już obrazy batalistyczne) są właściwie nieczytelnie. Szkoda, że projektant grafiki nie znalazł sposobu na wpasowanie w schemat karty większych ilustracji. Ale to szczegół. Minusem dającym się faktycznie odczuć, jest natomiast słabe odróżnienie kart obu stron. Rewersy są identyczne, a na awersie jedynym wyróżnikiem jest nieduży, popielaty symbol strony (orzeł lub gwiazda). W momentach, gdy na stole leży kilka zagranych z reki kart, nietrudno o pomyłkowe odrzucenie karty przeciwnika na własny stos kart wykorzystanych.
Macie rację – już kończę
Cóż – zapowiada się bardzo, bardzo fajna gra i już nie mogę się doczekać kolejnych rozrywek! Robert Żak w prostych, przystępnych zasadach zawarł sporą dawkę emocji. Mam jednak wrażenie, że potencjał samej gry został trochę przyćmiony przez jej wykonanie. Różnego rodzaju mniejsze lub większe błędy i niedopatrzenia edytorskie utrudnić mogą zapoznanie się z 'Orłem i Gwiazdą’. Mam nadzieję, że nie na tyle, aby zniechęcić graczy do tego tytułu, bo potencjał 'Orzeł i Gwiazda’ ma – jak się wydaje – spory.
W styczniu/lutym pojawi się na GamesFanatic.pl recenzja Orła i Gwiazdy.
Serdecznie dziękuję wydawnictwu Gry Leonardo za udostępnienie egzemplarza do recenzji!
edit: obiecana galeria zdjęć 'Orła i Gwiazdy’
Rozpisałem się. Wybaczcie :(
Ale chciałem dokładnie i o wszystkim, żebyście mieli pełny obraz podejmując decyzję o zakupie OiG.
Jutro/pojutrze wrzucę tu kolejne zdjęcia, tym razem z żetonami, kartami etc.
jestem przekonany, że na miastach strategicznych (z PZ)powinny być umieszczone garnizony, to rozwiązywałoby problem z ich identyfikacją. no ale o tym tez nie ma w instrukcji…
sama gra jest po prostu świetna.
Mechanicznie nie ma się do czego przyczepić. To naprawdę dobra, w pewien sposób nowatorska pozycja. Wykonanie…cóż jaki OiG jest, Odi napisał wyczerpująco. Autor sprawnie załatwił sprawę źle wysztancowanych żetonów (potwierdzam na swoim przykładzie), ale drukarnia za drugim razem dała plamę w innym miejscu.
Osobiście na wykonanie będę narzekał, bo nie wydałem pieniędzy po to żeby siedzieć cicho. Kilku kolegów autora zaangażowanych w testowanie gry na mało znanym forum próbowało bronić autora, że gracze przesadzają, że to wina drukarni, albo że nawet najlepszym zdarzają się wpadki itp. A co mnie interesuje, jako klienta, kto zawinił? Ja nie mam obowiązku czytać wyjaśnień, współczuć, machnąć ręką i oczekiwać że następnym razem będzie lepiej. Ja chcę grać w produkt wart 150-170 zł.
U mnie gra leży miesiąc i nawet nie próbuję jej rozłożyć. Zraziłem się na dłuższy czas. Kiedyś może wróci do łask.
Sprostuję, że na jednym z dwóch dużych for poświęconych wyłącznie wojennym grom planszowym, koledzy autora zwracali uwagę na chamskie i agresywne uwagi graczy, uczynione na największym forum poświęconym systemom bitewnym, co do jakości wykonania gry. Szkoda, że zabrakło słusznych uwag co do jakości w stylu Odi’ego.
Chcialem kupic OiG, ale uwagi dotyczace jakosci wykonania skutecznie mnie zniechecily.
Moze bedzie druga edycja?
Podpinam się o pytanie o drugą edycję. Chętnie wydam pieniądze na produkt o wysokiej jakości.
Sprostuję, że na jednym z for poświęconych wyłącznie wojennym grom planszowym odezwały się osoby, które otrzymały wybrakowany produkt i wskazywały jakie są problemy z grą. Na co szanowny autor raczył się OBRAZIĆ że ktoś śmie krytykować jego grę.
Ciekawa sprawa ze autor obrazil sie tylko na te kilka szczegolne osoby, bo reszta jakos nie zauwazyla obrazenia sie na nich autora gry. A tez narzekali na zetony…
Co do spieszenia sie na Essen – do Essen pojechalo tylko 10 sztuk gry (bo tylko tyle wydrukowala drukarnia) i wszystkie te egzemplarze byly w stanie idealnym – nie bylo w nich problemow z zetonami. Autor uznal, ze skoro wszystko z nimi jest OK to z reszta tez nie bedzie problemu – niestety drukarnia zrobila niespodzianke…
Panowie, w moim egzemplarzu nie ma żadnych różnic w odcieniach klocków. Porównując mój egzemplarz z egzemplarzem kolegi, owszem takie różnice są (ja mam jaśniejsze). Przesunięcia żetonów są niewielkie i nie utrudniają grania.
Co do „wybrakowania”, to czego brakowało? Bo ja od dobrych 4 lat zawsze używam nożyka modelarskiego przy wyjmowaniu żetonów z sztancy (nauczony przykrym doświadczeniem na niektórych grach GMT.
Pewnie o tym obrażaniu to o mnie mowa. Dziwne, ale nie pisuję na żadnych dużych forach? Niewielkie fora skupiające kilkunastu graczy a i owszem odwiedzam.
Raj – jeżeli autor gry pisze, że jak jeszcze ktoś na niego napadnie to on opuszcza forum – to nie wiem jaki musi na ciebie spaść dowód żebyś zrozumiał słowa Pejotla.
A recenzja Odiego bardzo łaskawa dla gry w mojej opinii. Za tydzień zaczynam testy to się okaże jak to z OiG jest.
problem dotyczyl kilkudziesieciu egzemplarzy pierwszego rzutu. Swoja droga, w epoce reklamacji i rekojmii dziwi mnie narzekanie ze ktos 5h cos naprawial jak mogl gre zwrocic lub wymienic…
Niestety, kilka uwag nie znalazlo sie w instrukcji i czesc zasad moze budzic kontrowersje, ale widzialem gorzej napisane instrukcje ;)
Tak rzeczywiście Bergerze nie pisujesz. Ale jak już gdzieś coś napiszesz, to zazwyczaj mocno (nawet oskarżając ludzi o to czego nie zrobili).
Oczywiście reakcję autora/wydawnictwa polegającą na dostarczeniu poprawionych żetonów należy uznać za duży plus i okoliczność budującą zaufanie do firmy. Natomiast pierwsza emocjonalna reakcja na uwagi graczy była mocnym zgrzytem, który w tamtym czasie odstraszył mnie od zakupu. Lepiej jest zapamiętać wydawcę jako osobę odpowiedzialną, do której można mieć zaufanie że w przyszłości również zareaguje na ewentualne „wady fabryczne” ;-) swoich produktów o ile się zdarzą (czego nie życzę). Natomiast agresywne klakierstwo „krewnych i znajomych królika” i ich wypowiedzi o chamskich i agresywnych graczach-nabywcach gry są moim zdaniem niepotrzebne i nie budują zaufania do firmy.
Berger -> to nie jest recenzja. To tylko rzut okiem. Ot, opis tego, co znalazłem w pudełku i jak się grało za pierwszym razem. Recenzja gdzieś w końcu stycznia. Nie rozumiem też, dlaczego twierdzisz, że mój tekst jest 'łaskawy’ dla gry, skoro sam przyznajesz, że testy dopiero zaczynasz.
ragozd -> Twoje próby obrony Roberta, przynoszą mu więcej szkody niż pożytku ;)
Spokojnie, gra obroni się sama, bo jest po prostu dobra. Tym bardziej żal, że trafiła do sklepów niedopracowana
Reakcja emocjonalna, której nie należy się dziwić na agresywne i chamskie uwagi kilku osób, ma być mocnym zgrzytem? Po wczorajszym szkoleniu z komunikacji międzypersonalnej oceniłbym taką reakcję jako prawidłową (po co wdawać się w jałowe spory z grupą osób, z których jedna kupiła grę, a reszta wtóruje w jej negatywnych komentarzach?. Takie postawy budują zaufanie do firmy, która unika konfrontacji. Wydawnictwo swoja stronę i forum ma i jak ktoś będzie chciał zadać pytania to tam trafi. A co do klakierstwa – pominę milczeniem – nie ten poziom.
Aha – i pewnie o drugą edycję będzie trudno. Takowe pojawiają się wtedy, gdy zapasy pierwszego wydania zbliżają się do końca, więc… pozostaje liczyć na prawidłowe żetony i kupować to wydanie.
Grać się spokojnie da. To pewne. Czy chcecie poświęcić Wasz czas na 'przystosowanie gry do grania’ – musicie sami sobie odpowiedzieć.
Ja z niecierpliwością czekam na kolejne rozgrywki w OiG :)
Problem z niedosztancowanymi żetonami dotyczył tylko pierwszej partii gier, która się już dawno wyprzedała a wszyscy, którzy ją kupili otrzymali prawidłowe zamienniki.
Resztę uwag pozostawię bez komentarza.
>Odi Czujesz sie fair piszac „Czy chcecie poświęcić Wasz czas na ‘przystosowanie gry do grania’ – musicie sami sobie odpowiedzieć. ” kiedy problem dotyczyl malej partii dawno nieobecnej na rynku? Bo ta opinia jest WYJATKOWO nierzetelna, zwlaszcza ze minelo juz sporo czasu od tego kiedy problem zostal wyjasniony …
Ragozd ->
Jasne, że czuję się 'fair’. Napisałem to w komentarzu, a nie w tekście rzutu okiem, gdzie zresztą zaznaczyłem, że problem niedosztancowanych żetonów dotyczył pierwszej serii.
Skąd ja mam niby wiedzieć, ile egzemplarzy liczyła 'pierwsza seria’ i czy była wyprzedana? To chyba w interesie wydawcy jest taką precyzyjną informację umieścić, m.in. w komentarzu pod tym tekstem.
Oceniam egzemplarz, który dostałem, a z tego co wiem, z innymi było podobnie. Na wyjęcie kilkudziesięciu 'prawidłowych’ żetonów z 1 (JEDNEJ) wypraski, poświęciłem mniej więcej 2 godziny (przy Strongholdzie było to ledwie parę minut, nie mówiąc o grach FFG, eurograch etc), precyzyjnie usuwając różne 'zadry i kancery’ powstałe podczas ich wypychania.
Sprawdziłem ile czasu potrzeba było na wycięcie żetonów z wypraski niedosztancowanej. 2,5 h pracy i wciąż jestem w połowie wypraski.
Nie wiem też, czy problem jest taki 'wyjaśniony’. Kolega z Gdyni, który nabył OiG w przedsprzedaży, wciąż czeka na prawidłowe żetony. Skoro on, to pewnie ktoś jeszcze również, więc na Twoim miejscu naprawdę powstrzymałbym się z kategorycznymi tezami.
Robert, jeśli można, to na strategiach jest od…pytań, które czekają na odpowiedzi.
!system jest świetny i to w skali międzynarodowej, moim zdaniem! mam nadzieję, że nie skończy się na jednej grze, choć zapewne pewne rzeczy trzeba będzie jeszcze dopracować.
wykonanie niektórych elementów pozostawia do życzenia: pudełko, bloczki, żetony (przy poprawionych tez wspomagałem się nożykiem), czy ilość naklejek rezerwowej piechoty sowieckiej jest prawidłowa? instrukcja mogłaby być napisana lepiej, tak samo karty, ale da się grać. zresztą kto dziś na świecie potrafi dobrze pisać instrukcje? ze świeczką szukać. karty są, moim zdaniem, zrobione b fajnie.
z mojego doświadczenia wynika, że Robert stara się załatwić te sprawy, tylko trzeba dać mu trochę czasu i niekiedy przypomnieć. ja np dostałem dodatkowe bloczki, choć przyznam, że w kontekście dłuższego grania ten element nadal najbardziej napawa mnie obawą. w pierwszej rozgrywce nie było jednak żadnego problemu
Dynamika gry, poziom symulacyjności (rozumiany jako odwzorowanie ówczesnego pola walki), manewry jednostkami (flankowania, marsze forsowne, ruchy odwodów, rajdy, itd.), które zawiera mechanika NIE SĄ DO ODTWORZENIA w żadnej innej grze wojennej. Proszę ją skonfrontować z dowolną grą wojenną w tej skali potentatów jak Columbia Games, GMT, MMP czy kogo tam jeszcze.
Mam nadzieję, że ukarze się poglądowa recenzja z choćby odrobiną refleksji nad tym systemem.
Dodam od siebie, że rozpocząłem już pracę nad następną grą z wykorzystaniem i rozwinięciem obecnego systemu :)
Odi – błagam nie narażaj się IM. Zagryzą Cię.
Gra jest świetna. Pisali o tym na kilku forach gracze jeszcze zanim wycięli żetony.
Nie atakuj świętości!
Najlepszy w komentarzach jest adalbert. Prawie wszystko w grze opisuje jako nie takie, ale nic to – system jest świetny. No i „da się grać”. To rzeczywiście sukces!
Swoją drogą na innym forum jest jakiś „adalbert”, który jak wynika z pytań ni w ząb nie rozumie instrukcji. Ale system jest świetny. No i Robert się stara.
Robert – twój zachwyt nad samym sobą powala.
Aaaa, wiem. Znowu chamstwo. W dzisiejszych czasach politycznej poprawności inne zdanie to już nawet nie chamstwo – to zbrodnia. ;-)
oj Berger, ten „inny” adalbert to ja (tak podejrzewam). wskaż mi miejsce, z którego wynika, że ni w ząb nie rozumiem instrukcji. jakoś udało mi się juz w gre zagrać. chcesz, to ci wytłumaczę. tylko, ze mieszkam w Poznaniu. aż tak wiele do rozumienia zresztą nie ma. w swej istocie system jest, moim zdaniem, klarowny. chyab sobie poradzisz :) (sorki za te drobne uszczypliwości, nie obrażaj się zaraz). chodzi raczej o pewne szczegóły: poszczególne karty itp. kto pyta nie błądzi.
to nie jest moja pierwsza, ani najbardziej skomplikowana gra wojenna. studia skończyłem. dlaczego próbujesz robić ze mnie głupka?
system jako taki uważam za świetny(choć, jak wynika zresztą z wypowiedzi autora, można go rozwijać/dopracowywać) a jakość wykonania niektórych elementów gry pozostawia do życzenia (w przeciwieństwie do innych uważam, że najbardziej preszkadzac mogą przebarwienia na bloczkach, więc poprosiłem autora o dostarczenie dodatkowych, i dostałem), instrukcja mogłaby być lepiej napisana itp. jakoś nie dostrzegam sprzeczności. ty chyba jeszcze nie grałeś, ale jesteś cholernie wkurzony niedoróbkami wydawniczymi i wyrażasz to bardzo ostro. masz takie prawo, ale moze lepiej zagraj w grę i zobacz, ze to (zaje)fajna gra jest. to pomoże ci odpowiednio wyważyć skadinąd słuszną krytykę. ostatecznie należysz chyba do tego dobrego pokolenia, które przede wszystkim ceni dobre/ciekawe rozwiązania a nie to, czy gra się ładnie prezentuje na półce.
Berger -> przesadzasz. Nie czuję się zaszczuty, z autorem gry koresponduję na bieżąco na privie.
OiG oceniam z perspektywy eurogracza, dla którego to ślęczenie nad żetonami jest swego rodzaju 'wkurzającą nowością’. Jakość wydania gier FFG, Rio Grande, Asmodee i innych, uczyniła nas wybrednymi. A moim zdaniem, OiG ma naprawdę potencjał by trafić pod strzechy i w Empikach stanowić ciekawe uzupełnienie tych wszystkich książek o roku 1920, które lada chwila się pojawią dzięki rocznicy 'Cudu nad Wisłą’. Mechanika gry jest bowiem naprawdę prosta i całkiem intuicyjna. Kurczę, Robercie – mam wrażenie, że wielu ojców chętnie by pograło z synami w Twoją grę, gdybyś tylko maksymalnie ułatwił im pierwszy kontakt z grą (to będę przede wszystkim sprawdzał w recenzji)
I dlatego bardzo mi szkoda, że tyle różnych farfocli mniejszych i większych utrudni takiemu zwykłemu Kowalskiemu zapoznanie się z grą i sprawi, że polubi ją dopiero od drugiego lub trzeciego wejrzenia. A przecież dałoby się zrobić, żeby polubił od pierwszego, czyż nie? :)
A ja muszę pisać o żetonach, o instrukcji, o bloczkach, mapie itp, żeby być uczciwym w stosunku do czytelników. I paradoksalnie – jest to korzystne także dla wydawnictwa. Bo teraz OiG zakupią ludzie świadomi uchybień gry, którzy nie będą na wydawnictwie wieszali psów na forach internetowych czy na stronach sklepów, w opiniach. Zostali ostrzeżeni, są świadomi i przygotowani, więc teraz mogą skupić się już tylko na mechanice i czerpaniu przyjemności z gry.
pozdrawiam wszystkich dyskutantów :)
Odi – ale kwestia żetonów jest, jak rozumiem, załatwiona przez wydawcę. Nie wiem jak z bloczkami, ale jako człowiek zbudowany szybką reakcją wydawnictwa w kwestii żetonów wnioskuję że można kupować bez obaw.
I mojej opinii nie zmienią nawet dyskutanci którzy najpierw wyzywają innych (vide „chamskie odzywki niektórych graczy”) a potem z wyższością twierdzą że nie będą odpowiadać bo to „nie ich poziom”. Kapitalne ;-)
Mozna kupowac bez obaw – kwestia zetonow juz dawno przebrzmiala a dotyczyla glownie serii wysylanej w przedsprzedazy.
Pejotl, jeśli zakreślasz w cytat coś, co odnosić się ma do mojej wypowiedzi a w istocie nie jest to jej fragment, świadczy to o lekceważeniu przez Ciebie mojej osoby. Bardzo Cię proszę abyś w przyszłości cytował mnie dokładnie.
Nie napisałem „to nie mój poziom”, a „nie ten poziom”. Różnica może niewielka ale istotna. W pierwszym wypadku odnióslbym się do Twojej osoby, w drugim odnoszę się do stylu wypowiedzi.
I nie chodzi o zmianę Twojej opinii – jeśli dostałeś grę w której żetony były niedosztancowane a klocki w róznych odcieniach koloru – Twoje święte prawo reklamować i nie ma się czemu dziwić skoro zapłaciłeś za produkt 150 zeta. Ale nie masz prawa uogólniać swojego problemu i podnosić go do rangi pewnika – „potencjalny nabywco, jesli kupisz OiG, licz się z niedopracowaniem elementów gry” – tak po prostu nie jest, a ponadto nie zaglądałes do każdego egzemplarza.
Pejotlu, szkoda czasu na dyskusję z pewnymi ludźmi, którzy zanim zagrali to już wszystko wiedzą, w dodatku uważają, że jak ktoś nie kupi gry to nie ma prawa się o niej wypowiadać. Co do poziomu, jak rozumiem merytorycznego, to wystarczy przyjrzeć się długości postów i już samo to dużo mówi.
Widać, że ktoś ma mgliste (o ile ma) pojęcie o testowaniu – w testach mieliśmy nieco więcej klocków do dyspozycji. Z uwagi na to, ze w 100% rozgrywek testowych znikała z planszy jedna sowiecka brygada, uznano, że 4 klocki rezerwy wystarczą.
Do inwektyw się ustosunkowywał nie będę – nie mój poziom.
Słusznie piszesz, nie warto ustosunkowywać się do inwektyw. Jeśli jeszcze wykonasz następny krok i sam zaprzestaniesz chamskich wycieczek, będzie to już pewien sukces, który być może zaowocuje nawet jakąś dyskusją. Bo póki co to jak zauważyłem wydawca i autor nie miał problemów z dojściem do jakiegoś, choćby minimalnego modus vivendi z Bergerem i innymi.
Czytelnikom serwisu polecam zaś jeśli już przychodzi im czytać takie dyskusje, zwracanie na uwagę nie na pojedyncze wypowiedzi, ale w którą stronę one zmierzają jako całość. W ten sposób łatwiej pewne rzeczy ocenić.
Na koniec parę słów odnośnie tekstu Odiego – w zasadzie zgadzam się z Twoimi wstępnymi ocenami, chociaż póki co jeszcze trochę za wcześnie, żeby mówić jednoznacznie, że gra jest super. Ważne, że te błędy wydawnicze, które wypłynęły na starcie, zostały już naprawione i teraz dyskusje skupiają się na zasadach. Jeśli chodzi o recenzowanie, nie wykluczam, że również się o to pokuszę, ale sądzę, że tak jak kiedyś w przypadku „Hannibala Barkasa”, za jakiś czas od premiery. Nie chciałbym, żeby ktoś miał do mnie ewentualne pretensje, gdy z recenzji będzie wynikać coś innego niż by chciał, po drugie, po pewnym czasie emocje, które często towarzyszą takim sytuacjom opadają i można mieć większą nadziejęna spokojną dyskusję, po trzecie jest więcej czasu na poznanie gry.
Proszę Cię Rysiu abyś ten mentorski ton zachował dla swoich dzieci albo tych z kolegów, którzy na to pozwolą. Ja sobie nie życzę tego, tym bardziej, żem i starszy i bardziej doświadczony życiowo. Z góry dziękuję.
Co do tekstu. Już pisałem, że jest OK. Irytuje mnie jednak kilka zdań:
„Wyjaśnijmy sobie jedno: Orzeł i Gwiazda to nie jest (niestety) gra dla estetów.
Egzemplarze pierwszej serii mają niedosztancowane żetony, których inaczej niż bez noża i 2-4 godzin żmudnej pracy, nie da się wyciągnąć z wyprasek. Na szczęście wydawca zareagował bardzo szybko i poprawione żetony trafiają już do odbioru osobistego w największych sklepach lub zostały wysłane do klientów. Okazało się jednak, że w drukarni znowu ktoś się nie spisał, i tym razem ‘poprawione’ żetony rozkazów mają… przesunięte grafiki rewersów! Powiem szczerze, że pierwsze wrażenie było kiepskie:”
Zdanie wydawałoby się prawdziwe, niestety wprowadzają wrażenie, że ułomnościami wskazanymi w cytacie dotknięty jest każdy egzemplarz. Mój, poza koniecznością poświęcenia dodatkowych kilkudziesięciu minut na wycięcie żetonów, nie był. Klocki mam dobrze pomalowane (jakoś sobie nie wyobrażam, aby Robert, ze 105.000 klocków, wybierał jednakowe dla mnie). Bardzo wiele osób, które grę kupiło uwag chyba jednak nie zgłasza. Tymczasem powstaje wrażenie, że gra jest pod względem edytorskim spartaczona. Dla mnie ten wniosek jest absolutnie nieuprawniony.
Proste dwa pytania.
Miałeś źle wysztancowane żetony w swoim egzemplarzu?
Czy w poprawionych żetonach są poprzesuwane grafiki?
I w zacytowanym przez Ciebie fragmencie nie ma nic o bloczkach, a cały dalszy wywód odnosisz do nich.
Arteuszu,
mój wpis pod nr 9 – tam są odpowiedzi na Twoje pytania.
W moim wywodzie o klockach jest dokładnie jedno zdanie. Tyle samo o żetonach. Reszta stanowi ocenę cytowanej wypowiedzi.
Staram się unikać na GF cenzury jak ognia w komentarzach, ale prośba abyście dali już spokój w temacie kto jest największym chamem w RP.
Widziałem mapę do gry – w wersji testowej chyba jeszcze (w niepołomicach). Robiła bardzo pozytywne wrażenie pod względem estetycznym.
Same pomysły z rozkazami bardzo mi się podobają – na pewno trafiają do mnie.
Miałem jak na razie uwagi do mapy, bo moim zdaniem nie jest zbyt wierna geografii, ale to jedyna jak na razie moja ocena dotycząca części merytorycznej.
Instrukcja jest bardzo ładnie złożona i klimatyczna, chociaż nie jest napisana zbyt sprawnym językiem.
Kolejne uwagi zgłoszę, jak zpobaczę seryjny egzemplarz gry.
A niektórym panom zalecam spokój i walerianę – na pewno czasami łatwo stracić maskę kulturnego i na poziomie chłopaka.
Nie miałem tyle cierpliwości co Pancho i dwa wpisy wyciąłem.
Na dole wpisu znajdziecie kilka nowych zdjęć Orła i Gwiazdy. Zachęcam do obejrzenia :)
Szkoda, że dodałeś zdjęcia jak artykuł już zszedł z 1 strony :( ale lepiej późno niż wcale.
Nie miałem czasu wcześniej, niestety :(
Ale możesz przecież podlinkować ten rzut okiem na stronie wydawnictwa lub stronach sklepów
Zresztą będzie jeszcze pełna recenzja :)
Doczytałem gdzieś do 25 komentarza. Myślałem, ze oprócz rozgrywek osobistych coś więcej się dowiem o grze.
Jeszcze trochę „popracujcie” to do poziomu dyskusji o Pnączach dojdziecie.
Do tego wątku nie zamierzam juz wracać, ale przyznam, że mam duże oczekiwania od recenzji Orła i Gwiazdy oraz opinii innych.
Zaintrygowaliście mnie
Opinia jednego z graczy na temat rzeczonej pozycji:
Mechanika gry jest bardzo interesująca. Określiłbym ją jako kompilację Ścieżek Chwały i Tannenbergu z niewielką domieszką Gry o Tron . Same zasady są proste ale zrozumienie wszystkich zależności i opanowanie pewnych schematów musi zając troszkę czasu (trochę tak jak z szachami). Z tego względu nie jest to najlepsza gra dla nowicjuszy. Starzy wyjadacze mogą czerpać dużą frajdę ale też dopiero po paru rozgrywkach, które moim zdaniem są niezbędne aby w pełni wykorzystać wszystkie możliwości gry. Gra na pewno ma klimat, jest też pięknie opracowana od strony graficznej (najładniejsze naklejki na bloczki jakie widziałem).
Sama rozgrywka była ciekawa. Udało mi się wybronić na południu, dzięki dobremu zagraniu odpowiedniej karty. Na północy szybko (jeszcze w pierwszym etapie) zrobiłem wyłom. Niestety nie wykorzystałem sukcesu. Na południu trwała zorganizowana obrona. Paradoksalnie zgubiło mnie wejście Konarmii. Poczułem się wtedy zbyt pewny siebie i za bardzo wyszedłem do przodu- powinienem czekać na odbudowanie wcześniej straconych sił. Gabryś szybko to wykorzystał i właściwie wykrwawił cały mój południowy front. O zwycięstwie zadecydowała lepsza znajomość mechaniki gry przez Gabrysia i co za tym idzie lepsze zarządzanie kartami w krytycznych momentach oraz umiejętność wykorzystania flankowania i rozkazu obrona. Nie miała natomiast znaczenia lepsza znajomość wydarzeń z talii.
A ja chciałbym powiedzieć, że w moim, otrzymanym na święta, egzemplarzu żetony również były wadliwe, ale pal je licho – wyciąć można. Problemem natomiast jest niedobór klocków rosyjskich – jednego czerwonego mi brakuje. Skąd, czy i na podstawie czego można dostać taki? Nie chciałbym dorabiać np z modeliny czy czegoś, bo będzie jednak to mocno odstawało…
A sama gra jeszcze nie przegrana – ale to tylko kwestia dni :)
Seraph,
Wyślij mejla na adres wydawnictwa – info(et)gryleonardo.pl. Wyślemy Ci brakujący bloczek.