Valdora – gra, która bez większego echa przeszła w Polsce. Niedużo się o niej pisze na forum, nie za wielu z moich znajomych ją posiada. Poprawka – nikt z moich znajomych jej nie posiada. A ja uważam ją za jedną z najlepszych gier, które ukazały się w 2009 roku i chyba najlepszą grę Michaela Schachta, którą dane mi było poznać. Jest szybka, jest w niej miejsce na kombinowanie i używa jednej z moich ulubionych mechanik, czyli pick-up and deliver. Dodatkowo, jestem z nią ’emocjonalnie” związany, bo rzutem okiem na Valdorę, rozpocząłem swoją „burzliwą karierę” na Games Fanatic ;) Od początku nie podobało mi się jedno w tej grze – nie można było w nią grać w dwie osoby. Ten błąd Michael Schacht naprawił na targach w Essen 2009, przygotowując dla fanów tej gry coś Extra.
Parę przemyśleń o dodatkach
Ostatnimi czasy miałem parę przemyśleń dotyczących dodatków, stąd na tej stronie rozpocząłem erę rolniczą, często wspominając o dojeniu / dojonku (c). Nie wszyscy mają na pewno ten problem co ja, ale dużo osób, które posiada trochę więcej gier przede wszystkim martwi się miejscem składowania nowych tytułów. Często dajemy się też „łapać” na dodatki. Zagrałem w dany tytuł dosłownie kilka razy, ale pojawia się do niego dodatek – to jasne jak słońce, że muszę go mieć, chociaż samej podstawki nie zdążyłem poznać aż tak dobrze. Sprawa ma się inaczej z tytułami, w które pograłem kilkadziesiąt albo przynajmniej kilkanaście razy, ale nie jest ich tak dużo na moich półkach.
Dodatki zajmują miejsce, swoje kosztują, niejednokrotnie tyle samo co pełna gra, a często kurzą się razem ze swoją podstawową wersją, po jednej albo dwóch partiach. Dlatego postanowiłem ostrożniej podchodzić do rozszerzeń i dodatków. Jeżeli ich bardzo nie potrzebuję, nie będę ich kupował – takie noworoczne postanowienie. Żeby dodatek mnie zachęcił musi mieć coś w sobie ekstra. Dodatek do Valdory na pewno ma Extra w tytule – a czy coś więcej?
Co w środku jest takiego Extra?
Na pewno dodatek do Valdory nie zajmie miejsca na półce. Po pierwsze dlatego, że dostajemy naprawdę małe pudełko, niedużo większe niż talia kart. Poza tym bez problemu zmieści się nam do pudełka z podstawową grą. A w środku dostaniemy: instrukcje w dwóch językach, dodatkowe karty oraz ich spis dla każdego z 5 graczy i żetony do wersji dwuosobowej. Aha no i to tytułowe coś Extra czyli metalową księgę – znacznik ostatniego gracza. Osobiście wolałbym żeby tego małego dodatku w pudełku nie było, a cena byla niższa, bo 10€ za to pudełeczko wydaje się trochę jednak zbyt wysoką ceną.
Ale przejdźmy do tego co nam dodatek oferuje, a pomimo tak niewielkiej zawartości, oferuje całkiem sporo. Po pierwsze są to karty do wersji „zaawansowanej”. Piszę „zaawansowanej” bo nie ma w nich nic nadzwyczaj trudnego i sądzę, że po pierwszej rozgrywce można spokojnie już zawsze grać z nimi. Karty są w dwóch kolorach: ciemniejszym i jaśniejszym. Rozdawane są na początku rozgrywki i mają wpływ na akcje, które będziemy wykonywać w swojej turze. Każdy z graczy dostaje jedną ciemną i 3 jasne karty, które będzie mógł w trakcie rozgrywki wyłożyć i czerpać korzyści z nich płynące: a to załadować dodatkowe złoto, a to zakupić narzędzie, które już posiada, skorzystać z konia płacąc mniej. Jesteśmy ograniczeni do użycia jednej jasnej karty na turę. Ciemniejsza to efekt trwały, czasem dodatkowe punkty na koniec gry.
Najtrudniejszą rzeczą w tych kartach jest ich wyłożenie na stół. Aby to zrobić musimy odrzucić jednego albo dwóch (w zależności od karty) robotników dowolnego koloru. I tu powstaje trudność, bo robotnicy na koniec gry dają nam punkty, a także tworzą zespół dzięki, któremu otwieramy warsztaty. Jednakże warto rozpatrzyć opłacalność wystawienia karty kosztem robotnika. Karty specjalne najbardziej przydadzą nam się na początku rozgrywki, kiedy posiadamy jeszcze mało narzędzi, a ze srebrnikami u nas krucho. Wówczas trzeba podjąć ryzyko – opóźnić otwarcie warsztatu i zaryzykować punkty za pomocnika, którego oddamy i wyłożyć kartę, czy jeszcze poczekać? Właściwości kart są zrównoważone i żadna z nich nie wydaje mi się silniejsza od innych. Niektóre mogą lepiej uzupełniać się z innymi, ale nie zauważyłem ich niezbalansowania. Natomiast żałuję, że kart nie ma więcej – szczególnie tych ciemnych. Jest ich dokładnie 5, czyli po jednej dla każdego z graczy, przy 5-cioosobowej grze. W pudełku wprawdzie dostajemy puste karty, aby móc popuścić wodze fantazji i wykonać własne – ale tego nie mam zamiaru robić.
Raz i Dwa
To co głównie skusiło mnie w tym dodatku to właśnie tryb dla dwóch osób. Wprawdzie na siłę dało się grać w Valdorę w 2 osoby, ale brakowało wówczas w grze rywalizacji i napięcia. Z przyjemnością stwierdzam, że ten dodatek to poprawia. A nie jest on wielki: to zaledwie 5 małych kartoników. Rozkładamy je w losowej kolejności. Narysowane są na nich żetony pomocników w różnych kolorach, czasem jeden, czasem dwóch, symbol żetonu 10 punktowego, który otrzymujemy za wykonanie zlecenia posiadając odpowiedni warsztat lub rysunek jakiegoś konkretnego warsztatu.
Po wykonaniu zlecenia, gracz musi odrzucić z gry wszystkie elementy, które znajdują się na żetonie, a sam żeton odłożyć na bok. W momencie gdy zostanie wykorzystany piąty żeton, tasujemy go z pozostałymi czterema i wykładamy ponownie. Zmienia to grę w znaczny sposób. Po pierwsze: można praktycznie zapomnieć o warsztatach srebrników i złota, które w normalnej grze mogą przynieść bardzo dużo punktów bardzo szybko. Ba – otwarcie jakiegokolwiek warsztatu staje się dużo trudniejsze, z racji tego, że robotnicy będą znikać o wiele szybciej. Trzeba zastanowić się dwa razy czy na pewno chce się wykonać zlecenie, jeżeli z tego powodu z gry wypadnie ostatni pomocnik koloru, którego nie posiadamy – koło nosa przejdzie nam w ten sposób 10 punktów. Nawet jak zdobędziemy warsztat, może okazać się że za chwilę skończą się żetony punków bonusowych.
Sam charakter rozgrywki również ulega zmianie – mi się on wręcz kojarzył z błyskawicznymi partiami w go, w które swego czasu lubiłem rozgrywać. Ruch za ruch – wszystko płynie bardzo szybko i bez żadnych zacięć, a mimo wszystko wciąż jest ta sama ilość decyzji co w grze na więcej osób.
Werdykt
Bardzo żałuję, że tryb dla dwóch graczy, czy też same karty specjalne nie znalazły się w pudełku z grą od samego początku – może zwiększyły by zainteresowanie graczy tą grą. Jeżeli komuś podoba się Valdora, a chciałby dodać kolejne elementy do rozgrywki, czy pograć w dwie osoby wydaje mi się, że może kupować dodatek bez wahania. Osobom, którym gra nie przypadła do gustu lub są zadowolone z gry i nic w niej im nie brakuje – mogą o dodatku nie myśleć.
Za to mam nadzieję, że ta recenzja zwróci Waszą uwagę na Valdorę – grę lekką, ale bardzo przyjemną, z bardzo ładnymi komponentami i ciekawą mechaniką zakupu narzędzi i zamówień.
Plusy:
+ tryb dla dwóch graczy działa bardzo sprawnie
+ karty dla graczy zaawansowanych urozmaicają rozgrywkę
Minusy:
– a po co ta metalowa księga?
– mimo wszystko cena może być trochę wygórowana
Sprintem po ocenach:
Filippos (4/5) Ja również uważam Valdorę za jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą grę Schachta. To świetny, lekki pick up & deliver. Jeśli chodzi o dodatek ocenić mogę jedynie dodatkowe karty dla gry wielosobowej. Bardzo fajne urozmaicenie rozgrywki, nie mamy wrażenia dodania na siłę, a faktycznie odświeżają nieco tytuł, dodają kolejną opcję do wyboru przy realizowaniu własnej strategii. Fanom gry serdecznie polecam.
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(2/5):
Oprawa wizualna
(3/5):
Metalowa księga to (z tego co wyczytałem) znacznik końca rundy :)
Ja oczywiście wiem do czego służy ten gadżet ;) Nawet w tekście to zaznaczyłem – tylko pytanie czy on naprawdę jest potrzebny. Po godzinie nie będziemy pamiętać kto był pierwszy / ostatni? :> A na pewno podnosi wartość pudełeczka z dodatkiem.
przynaję, że nie słyszałem o tym tytule jeszcze, wygląda bardzo ciekawie. cholerka… tyle tych gier.
A gdzie to mogę dostać?
dodatek do Valdory chyba tylko przez G3 a sama Valdora jest dość szeroko dostępna
Własnie w G3 dodatku nie ma :) Chyba,że ja ślepy ^_^
czy tylko mnie tytuł tego wpisu wydaje się dwuznaczny? ;)
Dopóki tego nie napisałaś, to nie kojarzył mi się. Kurcze, starzeję się :(
A jakże, ale nie chciałam się z tym afiszować ;)
o rany – w ogóle o tym nie pomyślałem :P
To jesteś zdrowy ^_^
jakby ktoś był zainteresowany zakupem to Valdora Extra pojawiła się w planszomanii (chyba na razie jedyny sklep który ma ten dodatek)