Pewnej marcowej niedzieli, jak co tydzień o poranku, pan Karl zawitał do domu swojego brata. Po szybkiej wymianie uprzejmości zasiadł przy stole by wraz z innymi mężczyznami ze swojej rodziny zagrać w karty. Lubił niedzielne spotkania przy skacie i kierkach, ale te gry pozostawiały w nim zawsze niedosyt. Ranek, południe i popołudnie minęły na rozmowach przy stole, kłótniach o wylanie piwa na karty i szeroko pojętej zabawie.
Pod wieczór pan Karl pożegnał się ciepło z rodziną i udał się do domu. Jak zawsze był bardzo zadowolony z miło spędzonego czasu, ale jak zawsze nurtowała go jedna myśl – sama gra w karty była tylko mało ważnym tłem spotkania. Owszem, wszyscy dobrze się bawili zbierając lewy i podkładając świnie przeciwnikom, ale z drugiej strony równie zabawnie mogłoby być przy partii Czarnego Piotrusia. Bo w sumie co jest takiego ciekawego w grach o zbieraniu lew? Karty i tak wychodzą losowe, i tak trzeba mieć najmocniejsze żeby wygrać no i kurczę – cały dzień, niezależnie od gry robić dokładnie to samo? Bez sensu, pomyślał pan Karl wchodząc do domu. Może coś da się z tym zrobić, mówił do siebie udając się do swojej pracowni. Ha, mam! – krzyknął budząc żonę i niezwłocznie zaczął spisywać reguły do swojej nowej gry. Bo warto napomknąć, że pan Karl na nazwisko ma Schmiel i jest utalentowanym twórcą gier, a akcja opowiastki dzieje się niedługo po wydaniu kultowego Die Macher i kilka lat przed zaprojektowaniem popularnego Trybuna i hitu Essen 2009 – A la Carte.
Czy tak wyglądała historia powstania Was Sticht? Pewnie nie, ale wierzę, że Schmiel oparł swój projekt na podobnych przesłankach. Was Sticht jest grą karcianą, z gatunku tych w których zagrywamy karty i zbieramy lewy. Tytuł zrywa jednak z pewnymi, wydawałoby się niezbywalnymi regułami gatunku i pokazuje, że w temacie prostego zbierania lew można jeszcze wiele zrobić.
Podstawowe reguły
Sercem rozgrywki są karty. W pudełku dostajemy ich 36. Mają wartości od 1 do 9 i podzielone są na cztery kolory. Was Sticht przeznaczone jest dla czterech osób. W każdej rundzie, zaczynając od osoby zajmującej miejsce za rozdającym gracze zagrywają po jednej karcie. Istnieje obowiązek dogrywania kart do koloru zagranego przez wistującego. Najwyższa z czterech zagranych kart wygrywa lewę. Jak w większości gier karcianych opartych o schemat zagrywania lew, w Was Sticht występuje atu (czyli najsilniejszy kolor). Tutaj pojawia się pierwsza innowacja, którą wprowadził Schmiel. Mianowicie, w każdym rozdaniu mogą pojawić się jednocześnie dwa rodzaje atu – kolor i liczba, gdzie liczba bije kolor. Jako, że gracze muszą dogrywać karty do koloru wybranego przez wistującego, atu można zagrać tylko w wypadku braku karty w wymaganym kolorze. Atu jest losowane przed każdym rozdaniem.
Drugą innowacją w grze jest fakt, że wybór atu to jedyny element losowy występujący w rozgrywce. W Was Sticht karty nie są rozdawane – każdy sam wybiera sobie swoją rękę!
Wybieramy atu
Przed każdym rozdaniem karty zostają rozłożone na stole w grupach po cztery. Osoba pełniąca rolę rozdającego losuje atu liczbowe i atu kolorowe po czym potajemnie je ogląda. Teraz gracze mają do rozwiązania zagadkę: co jest atu? Każdy wybiera po kolei jedną kartę, po czym rozdający informuje która z czterech kart jest najsilniejsza – jest to świetny, bardzo oryginalny element gry, który wprowadza dużo zabawy poza standardowym zagrywaniem kart. Ten etap jest zwykle kluczowy dla całego rozdania, więc im szybciej gracz odgadnie atu, tym większe ma szanse na skompletowanie dobrej ręki i tym samym wygraną.
Cel rozgrywki
Właśnie, samo wygrywanie w Was Sticht jest kolejną innowacją. W większości gier z gatunku celem zwykle jest zbieranie jak największej ilości punktów, bądź po prostu zdobywanie określonych układów lew. W Was Sticht przed rozpoczęciem zabawy gracze wybierają po pięć zadań, które będą starali się zrealizować w toku rozgrywki. Zadania są różne – zbierz największą liczbę lew, nie weź ani jednej zielonej karty czy zbierz dokładnie 3 lewy. W czasie każdego rozdania można zrealizować jedno zadanie. Żeby nie było za łatwo, po etapie tworzenia ręki należy zdecydować się, które dokładnie zadanie chcemy zrealizować. Doskonale dopina ten mechanizm fakt, że rozdający nie wybiera sobie zadania – zamiast tego może zrealizować zadanie innego gracza, którego nie udało się w tym rozdaniu zamknąć. Sam rozdający oczywiście musi spełnić wymogi tego zadania.
Wygląd
Was Sticht ukazało się w dwóch edycjach. Ja sam jestem posiadaczem edycji oryginalnej, wydanej przez Moskito. Jest ona, hm, można powiedzieć „minimalistyczna”. Karty mają niewyraźne kolory, żetony z zadaniami wyglądają jak cliparty z Worda a pudełko jest przynajmniej ze trzy razy za duże. Wykonanie na pewno trafi w serca miłośników starej szkoły, ale jestem pewien, że gra dla większości będzie brzydka. Jest na to rada – Was Sticht jest jednym z tytułów zawartych w drugiej edycji gry Mu (Mu and lots more). Karty są tam o wiele ładniejsze i bardziej, plusem są także zasady po angielsku.
Podsumowanie
Nowatorskie mechanizmy zastosowane przez Schmiela czynią z Was Sticht bardzo dobrą grę. Jest bardzo wiele miejsc w których trzeba wytężyć głowę – jak dobór kart czy wybór zadania. Również samo zagrywanie kart jest ciekawe. Dzięki systemowi zadań wykładanie kart i zbieranie lew wyzwala wielkie emocje – nie ma nic tak przyjemnego jak oglądanie miny przeciwnika po dorzuceniu mu niechcianej karty do lewy czy przejęciu jego zadania kiedy pełnimy rolę rozdającego.
Karl Heinz Schmiel zrobił rzecz niebywałą – wziął wysłużony gatunek gier, rozmontował go na części i dodając kilka nowych pomysłów stworzył małe arcydzieło. Gorąco polecam Was Sticht wszystkim – i wyjadaczom, i graczom okazjonalnym. Gra jest w stanie dać dużo zabawy i może zapewnić wiele godzin wytężonego, acz przyjemnego wysiłku.
Bardzo mi się podoba :)
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(3/5):
Oprawa wizualna
(2/5):
Generalnie nie przepadam za tego typu grami. Tysiąca nigdy porządnie się nie nauczyłem. Brydż też nie przypadł mi do gustu. Raz próbowałem Tichu i nie było złe, ale też nie ujęło mnie za serce.
Ta gra jednak spodobała mi się bardzo. Polecam zagrać nawet tym, którzy nie przepadają za tego typu grami. Dla tej jednej warto zrobić wyjątek.
A tak w ogóle to fajnie byłoby dodać więcej tagów do artykułu. Coś w stylu „karciane”, „lewy” albo inne takie. Sam czasem szukam przeglądu artykułów o grach w zadanej tematyce a właściwe tagi mocno to ułatwiają. (Ale mam obsesję na punkcie tagowania, więc dobrze jest brać to pod uwagę… :))
No ładnie steady… gra trafiła na mój celownik :( A postanowiłem sobie nic nowego nie kupować :(
Folko:
„A postanowiłem sobie nic nowego nie kupować :(”
Wiesz, że takie stwierdzenia wzbudzają tylko uśmiech politowania u innych planszomaniaków. Takie zaklinanie rzeczywistości nic nie daje, i tak się zawsze znajdzie coś do kupienia, nałóg zawsze wygrywa.:]
Steady:
Bardzo fajna recenzja i gra niestety również u mnie trafia na celownik…
Pierwsza wersja a la Carte została wydana w 1989 roku, czyli przed Was Sticht? Zresztą zdaje się już Ci to kiedyś wyjaśniałem ;)
A sama gra faktycznie ciekawa i warta poznania. Chociaż większe wrażenie w tej kategorii wywarł na mnie Cosmic Eidex (btw. może to temat na następną Twoją recenzję?)
Jesli ktos posiada „MU & More” to wystarczy wydrukowac sobie cele. Co prawda takim karteczkom do żetonów duzo brakuje, ale nie przeszkadzalo to jakos w grze.