Egizia to czwarta gra spółdzielni autorskiej, ukrywającej się pod kryptonimem Acchittocca. Debiut włoskiej spółki, Leonardo da Vinci, zrobiła niemałą karierę wśród graczy, wyróżniając się wieloma nowymi pomysłami na mechanikę. Druga gra, Ghost for Sale, padła chyba ofiarą popularności poprzednika. Była bowiem skierowana do kompletnie innych graczy niż Leonardo – Ghost for Sale jest głównie oparta na blefie i dedukcji. Nie spodobała się, do dziś jest najgorzej oceniana wśród całego dorobku grupy, ale z drugiej strony trzeba docenić to, że makaroniarze znowu sięgnęli po świeże pomysły, oparli się pokusie odcinania kuponów. Wraz z kolejnymi produkcjami stało się to ich znakiem firmowym. Trzecia gra, Comuni, mimo że została dostrzeżona w Polsce, na świecie nie jest dużo szerzej znana niż Ghost for Sale. Podobnie zresztą jak ich najnowsze dziecko, recenzowana właśnie Egizia. To zadziwiające, ale jeśli zsumować liczbę zarejestrowanych na BGG posiadaczy wszystkich trzech najnowszych dzieł Acchittocca, to otrzymamy niemal dokładnie jedną trzecią liczby zarejestrowanych posiadaczy Leonardo da Vinci.
Zasady
Na przejrzystej i estetycznej planszy rzuca się w oczy zygzakujący Nil, wzdłuż którego z jednej strony rozłożone są karty, a z drugiej pola udostępniające różnego rodzaju akcje. Gracze dysponują kilkoma pionkami w kształcie małych stateczków, którymi mogą płynąć z prądem rzeki, odwiedzając to co wzdłuż rzeki umieszczono. Stawiając stateczek na polu z kartą mogą wejść w jej posiadanie, stawiając stateczek na polu z akcją, mogą tę akcję wykonać. Oczywiście pola już zajęte są niedostępne dla innych graczy. Dodatkowym ograniczeniem jest to, że płynąć wolno tylko z prądem. Kolejne stateczki musimy stawiać gdzieś w dół rzeki od ostatnio przez nas postawionych.
Po drodze możemy zdobywać pola uprawne pozwalające wyżywić naszych pracowników, kamieniołomy dostarczające budulca, możemy zwiększać wydajność pracowników (ale także ich apetyt) oraz możemy pozyskiwać różne karty dające specjalne przywileje i możliwości w trakcie rozgrywki lub punkty na koniec gry. Możemy wreszcie przy pomocy naszych pracowników i kamienia budować jedną z pięciu wielkich budowli w starożytnym Egipcie. To właśnie budowanie jest głównym źródłem punktów zwycięstwa – im więcej kamienia zużyjemy na budowie, tym więcej punktów zwycięstwa otrzymamy.
Niektóre z budowli dają dodatkowe zyski. Sfinks pozwala na dobranie kart dających dodatkowe punkty na koniec gry jeśli spełnione są określone na nich warunki. Grobowce i obelisk pozwalają zmniejszyć karę w punktach zwycięstwa jaką trzeba ponieść w razie niewyżywienia pracowników albo uzyskać dodatkowe kamienie oraz możliwość kupowania za nie punktów zwycięstwa. Piramida pozwala walczyć o przewagi na poszczególnych poziomach i zdobywać dodatkowe punkty zwycięstwa. Tylko wielki kamienny łuk triumfalny nic dodatkowego nie daje.
Rozgrywka i zbalansowanie
Choć pieniędzy w Egizii nie ma, jednak rozgrywka przywodzi na myśl typowe gry ekonomiczne. Mamy tu rozbudowę infrastruktury, która pozwala nam zdobywać punkty skuteczniej – w tym celu zwiększamy siłę pracowników, zdobywamy kamieniołomy oraz karty dające stałe premie i dodatkowe możliwości. W miarę wzrostu możliwości rosną też jednak koszty – silniejszy pracownik zjada więcej, potrzebujemy więcej pól uprawnych lub ponosimy karę. Ta cała maszynka ma jeden i tylko jeden cel – zdobywanie punktów zwycięstwa.
Mimo że z powyższego opisu droga do wygranej wydaje się prosta jak horyzont gdy Nil wyleje, nigdy nie uda się mieć wszystkiego. Za mało czasu, za mało łódek, no i ci wstrętni współgracze trochę przeszkadzają. Nie da rady zdobyć w bród kamienia, mieć drużyny złożonej z samych Pudzianów, suto zastawione stoły i jeszcze mnóstwo kart premiowych, dających po dziesięć punktów każda. Nie da rady, na coś trzeba się nastawić. Trzeba wybrać jakąś strategię. Nie ma tu przy tym strategii zdecydowanie rozłącznych, zawsze jest to pewien kompromis między różnymi kierunkami rozwoju. Podobnie ma się sprawa z budowlami – trzeba się na czymś skoncentrować i liczyć na dociągnięcie karty Sfinksa dającej premię za takie zaangażowanie. Albo odwrotnie – nie liczyć na duży bonus na koniec gry, za to co rundę budować trochę na każdej budowie i zgarniać mniejsze premie za gorliwość budowniczego.
A skoro o Sfinksie mowa, to ta właśnie budowa wydaje się szczególnie atrakcyjna. Karty premiowe mogą dać potężny zastrzyk punktowy i to bez wielkiego wysiłku. Zysk może być tu znacznie wyższy niż premie z pozostałych monumentów, a przecież każdy wydany u stóp Sfinksa kamień daje i tak punkty zwycięstwa bezpośrednio. Tej budowy nie warto przegapiać, choć również wśród samych kart Sfinksa są lepsze i gorsze. Zwłaszcza mówię tu o kartach dających premie za ukończenie (lub niemal ukończenie) przez graczy którejś z pozostałych budowli. Przy maksymalnej liczbie graczy ten cel zostanie prawdopodobnie osiągnięty bez wielkiego wysiłku, za to przy dwóch graczach wydaje się to bardzo mało prawdopodobne. Tak więc karty dające za to premię mogą być łatwe do zrealizowania lub prawie niemożliwe.
Za to karta dająca premię za ukończenie wszystkich grobowców zdaje się być ponurym żartem – nie widziałem rozgrywki, w której gracze choćby zbliżyli by się do tego celu, to raczej nie jest możliwe. Ponieważ na początku rozgrywki każdy gracz dostaje jedną kartę Sfinksa za darmo, pechowiec który otrzyma tę właśnie kartę może przestać myśleć o wygranej i cieszyć się samą rozgrywką i towarzystwem innych graczy. Ten brak równowagi kart premiowych rzuca się cieniem na grę, potrafi wpłynąć na wynik jeszcze przed pierwszą rundą gry.
Wnioski
Egizia jest bardzo ciekawą, średniej ciężkości eurogrą, pozwalającą dobrze się bawić podczas trwającej około godzinę rozgrywki. Spływ w dół rzeki zupełnie odświeża starą mechanikę worker placement i wprowadza zupełnie nowy dylemat – czy popłynąć szybko w dół omijając kilka początkowych pól, za to zgarniając kluczowe pola w dole rzeki, czy też zostać z tyłu i cierpliwie zbierać wszystkie pozostałości po innych graczach? W każdej z pięciu rund ten dylemat rozstrzygamy na nowo, przy nowym układzie kart do zdobycia.
To sprawia, że do gry chce się wracać, zwłaszcza w pełnym, czteroosobowym składzie. Wtedy znika większość niedogodności i kłopotów z równowagą kart Sfinksa. Dodatkowo ciasnota na planszy podnosi ciśnienie i pozwala poczuć przyjemny zastrzyk adrenaliny. Jeżeli większość waszych rozgrywek odbywa się przy pełnym stole, śmiało mogę polecić Egizię, to rzetelna, solidna, dobra gra. Nie zawiedziecie się.
Zalety:
– ładne wydanie
– ciekawa mechanika
– emocjonująca, zacięta i niezbyt długa rozgrywka
Wady:
– słabiej się sprawdza przy dwóch graczach
– niektóre karty Sfinksa znacznie mniej atrakcyjne od innych, zwłaszcza przy dwóch graczach
Filippos (5/5) Jako fan worker placement i średnio ciężkich eurogier nie mogę wystawić Egizii innej oceny niż masymalna. Panowie z Acchittocci naprawdę wiedzą jak projektować gry i jak je dopracowywać. Mechanika spływu Nilem jest genialna w swej prostocie i dowodzi że z worker placement można jeszcze sporo wycisnąć – wystarczy znaleźć jakiś nowatorski sposób wysyania robotników do pracy. Grałem w Egizię jak na razie tylko raz, ale na żadną inna grę tak mocno nie czekam. Wydanie w ludzkim języku jest zaplanowane na maj-czerwiec tego roku. Fani worker placement powinni kupować bez chwili zastanowienia. Wspaniała gra.
yosz (5/5) Grałem raz, cztery miesiące temu w wersję niemiecką. Szczenoopadacz i zazdrość – jak można wymyślić tak sprawnie i płynnie działającą grę? Wycisnąć z worker placement coś nowego i opakować grą średnio-ciężką, w którą zagrają gracze i nie-gracze. Panowie z Acchittocca znowu stworzyli znakomitą grę od której czuć powiew świeżości. Tak jak Filip czekam na angielskie wydanie przebierając nogami z niecierpliwości.
folko (4/5) Nie podzielam zachwytu kolegów u góry. Grało mi się przyjemnie, z chęcią do zabawy wrócę… ale na razie wstrzymałem się z kupnem. Karty sfinksów to niestety porażka, nie cierpię takich rozwiązań, gdy coś tam – dobierane w ciemno – przynosi premię, a ta niestety jest różna. Dużo lepiej rozwiązane są karty premii w Stone Age – tego samego wydawnictwa, lepiej w Książętach Florencji, tu osobiście uważam że psują dobrą grę.
Don Simon (3/5) Grałem tylko raz i wrażenia jak najbardziej pozytywne. Odpowiednia doza oryginalności, szybka rozgrywka, poprawne wykonanie. Być może przy dłuższym kontakcie doceniłbym ją bardziej – póki co mimo wszystko wydaje mi się kolejną grą, która jest ciekawa, działa i się nie dłuży… ale która u mnie pewnie by w ogóle nie trafiała na stół.
Veridiana (4/5) Niedoścignionego wzoru WP jakim jest Age of Empires III „Egizia” nie przebija, ale pomysł z płynięciem w dół Nilu jest świetny, tak samo jak budowa drużyny łysych budowniczych :) W Egizię gra mi się naprawdę przyjemnie, acz z jednym wyjątkiem. W żadnej grze nie toleruję totalnie losowego doboru kart bonusowych. W ostatniej rozgrywce wygrałam tylko dlatego, że w ostatnim ruchu dolosowała mi się odpowiednia karta. Sfinksowi mówimy zatem zdecydowane NIE. Poza tym gra i bucy.
bazik (5/5) sam się zdziwiłem że aż 5 :-) Po pierwszej grze pomyślałem 'średnio ciężka eurogra jakich wiele, może lepiej trochę niż średnia’. po drugiej zaczęła się podobać bardziej, stosunek czasu gry do ilości decyzji i różnych strategii bardzo dobry, mechanika nowatorska. Jeszcze kilka rozgrywek i zacząłem czuć coraz bardziej że powinienem tę grę mieć na półce. Z tego Essen to jest ta jedna gra którą z czystym sumieniem polecę każdemu.
mst (5/5) w swojej kategorii – lekkiej/średniociężkiej eurogry – pozycja znakomita, tak dobra, że zdecydowałem się na natychmiastowy zakup niemieckiej wersji zaraz po zakończeniu partii na targach w Essen. UWAGA: Przepisu o rozdaniu graczom po jednej karcie celów na początku partii nie było w oryginalnych regułach – znacznie pogarsza grę – absolutnie z nią nie grajcie!
draco (3/5) Wydawnictwo Hans im Glück jak zwykle stanęło na wysokości zadania i zaoferowała graczom przepiękną grę. W mechanice szczególnie cieszy nowatorskie podejście do mechaniki worker placement. Niestety losowe karty sfinksa powodują, że podchodzę do Egizii z dużym dystansem.
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(3/5):
Oprawa wizualna
(4/5):
Owa spółdzielnia zwie się Acchittocca, gwoli ścisłości.
Przy grze w dwie osoby zdecydowanie przegięta staje się karta sfinksa dająca 1 dodatkowy punkt za każde 10 gracza. Może ona dać gracza 13-15 punktów podczas gdy inne dają maksymalnie 10 punktów.
Trochę mnie dziwią zachwyty nad grą w kontekście poważnych zarzutów co do jej zbalansowania (konieczność budowy Sfinksa, słaba karta z premiami za budowę grobowców) i losowości w kartach bonusowych. Ale w grę nie grałem, mam tylko takie odczucie po opisie i recenzji gry.
u Don Simona na stół tylko śledź chyba trafia ;)
„konieczność budowy Sfinksa, słaba karta z premiami za budowę grobowców i losowości w kartach bonusowych”
to wszystko to samo. to tak naprawdę jeden zarzut. i ci, którzy go postawili obniżyli ocenę :)
dałbym dokładnie takie noty jak Ja_n
4
3
4
Ale pewna uwaga: karty celów nie rozróżniają nakładów pracy w zależności od liczby graczy. A te jednak są różne i to dość znacznie. Niektóre karty są więc znacznie trudniejsze do realizacji przy określonej liczbie graczy. Miałem wrażenie, że losowość doboru tych kart rośnie przy mniejszej graczy.