Historia twista sięga lat 90-tych XIX wieku, kiedy to na afroamerykańskich plantacjach spopularyzował się taniec zwany „wringin’ and twistin”. W następnym stuleciu ewoluował do formy jaką znamy dziś: taniec polega na wykonywaniu energicznych ruchów (skrętów) nóg, bioder i rąk. Największy szał przypadł na rok 1960 i kolejne lata, a zapoczątkowany był utworem „The Twist” H.Ballard’a. W 2011 roku, dzięki wydawnictwu Granna, pojawiła się najnowsza odmiana twista – IQ-Twist z serii Smart Games. Czas na szalony taniec szarych komórek.
IQ-Twist to łamigłówka, która swoją premierę miała w roku 2011. Została stworzona przez Raf Peeters’a, podobnie jak większość łamigłówek z serii SmartGames, jednak nawiązuje ona do układanek logicznych Lonpos’a: IQ-Puzzler, IQ-Cabin, IQ-Splash. W skład łamigłówki, przeznaczonej dla graczy od 6 roku życia, wchodzą: plansza z pokrywą, 8 puzzli (po dwa w kolorach: żółtym, czerwonym, niebieskim i zielonym), 7 kołków w kolorach odpowiadających puzzlom, instrukcja zawierająca 100 zadań wraz z odpowiedziami. Wszystko wykonane jest z ogromną dbałością a jako materiał wykorzystano tworzywo sztuczne, co oznacza, że jest trwałe i będzie cieszyło wiele pokoleń, o ile nie zostaną pogubione elementy.
Cel.
Na pierwszy rzut oka nie ma w tej układance nic nadzwyczajnego. Ot, puzzle, które trzeba ułożyć w odpowiedni sposób na planszy. Jednak wystarczy popatrzeć już na same elementy układanki – są to połączone ze sobą pętle: puste lub wypełnione w środku, uformowane w różne kształty poprzez połączenie od 3 do 5 pętli. Najmniej mylące podczas układania są puzzle prostoliniowe, T- i L-kształtne, pozostałe, szczególnie jeden z żółtych elementów, potrafił nie raz doprowadzić mnie do szału, zanim położyłam go prawidłowo na planszy. Plansza posiada 32 pola, na których muszą zmieścić się nasze powykręcane puzzle, posiada ona również otwory mające kluczowe znaczenie dla gry. W nich umieszcza się kolorowe kołki, co można zrobić na bardzo wiele sposobów. Nie chodzi tu bynajmniej o wyćwiczenie techniki wbijania kołków rozporowych, ale o ograniczenie możliwości ustawiania puzzli. Celem gry jest takie ułożenie elementów układanki na planszy, aby wszystkie się na niej zmieściły i by dany kolor puzzla obejmował pętlą, umieszczony zgodnie z zadaniem kołek tego samego koloru. Inaczej mówiąc nadziewamy puzzle na kołki.
Kołki rządzą.
Kto zna łamigłówki SmartGames ten wie, że zadania podzielone są na stopnie trudności. Tak samo jest w przypadku IQ-Twist. Sto zadań rozdzielono na 5 poziomów: starter, junior, expert, master i wizard. W trakcie rozwiązywania na każdym z tych poziomów były zadania, które sprawiały kłopot i takie, które były naprawdę bardzo proste. Wśród osób, które pomagały mi testować, określenie zadań prostych, średnich i trudnych nie pokrywało się. Rozwiązywanie zależy więc od predyspozycji gracza. Dlatego podział na stopnie trudności uznaję w tym przypadku za zbyteczny, choć z drugiej strony działa on mobilizująco i podnosi nasz prestiż w oczach innych osób. W końcu lepiej brzmi: „jestem już na poziomie expert” niż „męczę się na poziomie junior”. Zadania różnią się między sobą sposobem rozmieszczenia kołków. Ich ilość jest zmienna – używa się od 2 do 7 kołków. Tak samo jak zmienne są ich pozycje na planszy i kolory (nieistotne przy użyciu wszystkich siedmiu). Rozwiązywanie poszczególnych zadań pokazało mi, że ilość kołków nie ma znaczenia w stopniowaniu trudności. Zadanie z dwoma kołkami i mnóstwem nieograniczonej przestrzeni na planszy potrafi być tak samo trudne do rozwiązania jak zadanie z siedmioma kołkami. Naprawdę trzeba się nieźle nakombinować, tym bardziej, że zakręcone puzzle można położyć na 8 różnych sposobów (nie dotyczy to puzzli symetrycznych). Trzeba również pamiętać, że tylko niewypełnioną w środku pętlą obejmuje się kołek – dodatkowe utrudnienie. Do każdego zadania istnieje tylko jedno prawidłowe rozwiązanie.
Twist and shout.
Niewątpliwie jest to mocno zakręcona łamigłówka. W dodatku wywołuje przy niektórych zadaniach skrajne emocje: frustrację lub radość. Nieraz w duchu krzyknęłam z jednego lub drugiego powodu. Potrafi też nieźle zmęczyć, nie tylko umysł, ale i wzrok. No właśnie. Znane mi łamigłówki z serii SmartGames z radością rozwiązywałam od początku do końca – tę odkładałam z niechęcią po zaledwie kilku zadaniach. No jest trudna, ale nie w trudzie rzecz. Dla mnie problem stanowi kształt tych puzzli, intensywna kolorystyka i monotonność zadań. Niby każde jest inne, ale schemat myślenia ciągle jest ten sam. W dodatku nie potrafiłam zapamiętać, które zadanie jako ostatnie rozwiązałam, by wrócić po przerwie, nawet pięciominutowej! Musiałam notować. Pierwszy kontakt z IQ-Twist wywołał euforię. Kolejne moje spotkania nie były już tak emocjonujące, u innych osób euforia jeszcze trwa. Są wielbiciele krzyżówek panoramicznych czy też sudoku, którzy kupują zestawy po 200, 300 zadań i rozwiązują je z pasją od początku do końca. Nie przeraża ich fakt, że wszystko tkwi w tym samym schemacie. Ja tak nie potrafię. Dlatego uważam, że nie jest to łamigłówka, nad którą można spędzić cały wieczór/całą noc. Znajduję dla niej inne przeznaczenie. Jest łamigłówką bardzo dobrą w podróży. Ze względu na wielkość można ją bez problemu zapakować do torebki, plecaka, a nawet trochę większej kieszeni w marynarce. Książeczka z zadaniami mieści się również pod pokrywą planszy. Tak też w poczekalni, na przerwie w szkole, w pociągu, czy w autobusie stojącym w korku jest bardzo przydatna. Nawet nadaje się na wypełnianie czasu na nudnych lekcjach/wykładach w szkole bądź na uczelni – co tu ukrywać, każdy wie jak jest ;-). IQ-Twist jest bardzo przydatnym narzędziem do rozwoju myślenia logicznego, planowania strategicznego i postrzegania wzrokowego. Jeśli ktoś mnie spyta czy warto ją mieć, powiem, że tak. W końcu jest to zaproszenie szarych komórek do twista czyli łamigłówka wymaga sporego wysiłku umysłowego.
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(5/5):
Oprawa wizualna
(4/5):
Kilka dodatkowych informacji na temat łamigłówki IQ Twist:
1. IQ Twist należy do rodziny łamigłówek „poliminowych”, podobnie jak Pentomino, Katamino, Winomino, Ubongo oraz wspomniany w recenzji Lonpos. Jeżeli ktoś bawił się wcześniej którąś z wymienionych łamigłówek, znacznie łatwiej pójdzie mu rozwiązywanie zadań IQ Twist.
2. Osiem klocków IQ Twist mozna umieścić w prostokacie 8×4 na 5992 sposoby (gdyby pominąć układy symetryczne, różnych sposobów jest 1498)
3. O ile zadania z kategorii Starter można faktycznie uznać za podobnie łatwe – w każdym z nich od razu można jednoznacznie umieścić co najmniej dwa elementy, to zadania z trzech ostatnich kategorii (Expert, Master i Wizard) stopniem trudności zbytnio się nie różnią. Niektóre zadania z kategorii Wizard udało mi sie rozwiazać w czasie poniżej minuty, podczas gdy na poziomie Expert były zadania, z którymi męczyłem się po kilkanaście minut.
4. Ten żółty element wcale nie jest taki wredny. Trzeba po prostu wiedzieć, co z nim zrobić. Generalnie w takich łamigłówkach należy zaczynać od elementu najbardziej „niewygodnego” i do niego dopasowywać pozostałe. „Brutalna” metoda rozwiązywania łamigłówki polega na tym, by po kolei sprawdzać wszystkie możliwe ustawienia żółtego klocka.
5. Drugim niewygodnym klockiem jest prosty niebieski. Łatwo zauważyć, że nie może on być umieszczony pionowo w kolumnie 2 ani 7. Nie może być też w kolumnach 4 ani 5 (to udowodnić nieco trudniej). A jak jest w kolumnie 3 lub 6, to w odgrodzonym prostokacie 2×4 muszą być dwa konkretne klocki.