Czy można zrobić grę planszową jako pracę magisterską? Można jak najbardziej, czego dowodzi nasz rozmówca Michał Sieńko, który w lipcu tego roku uzyskał tytuł magistra historii na UMCS-ie. Dokładny tytuł pracy brzmi „Funkcjonowanie gier planszowych na tle współczesnych środków masowego przekazu. Projekt gry edukacyjnej Zygmunt August”. Sama praca składa się z części teoretycznej i praktycznej, którą jest wspominania gra. Co więcej można zapisać się na warsztaty podczas, których pomogą zaprojektować taką grę. Więcej szczegółów poniżej. Grafiki pochodzą z blogu Michała, gdzie można ich zobaczyć więcej.
Na początek może przedstaw się czytelnikom GF jako gracz, czyli od kiedy grasz, jakie są Twoje ulubione tytuły, czy może gdzieś Cię spotkać na konwentach czy w klubach?
Zainteresowanie grami planszowymi przyszło niedługo po zainteresowaniu się fantastyką, którą fascynuję się już od ok. 10 lat. Lubię grać w różnorodne gry, nie zamykam się w jednym rodzaju, a do moich ulubionych należą takie tytuły, jak Agricola, Bang!, Battlestar Galactica, Blokus, Blue Moon City, Gra o tron czy Manila.
Jeszcze nie tak dawno bywałem na 10 konwentach rocznie, obecnie już tak często nie jeżdżę na tego typu imprezy. Jak na razie w 2011 r. byłem jedynie na Pyrkonie. Waham się, czy jechać na Polcon, a potem na Świdkon. Na pewno wybieram się na Falkon. I chyba tyle.
Bardzo długo byłem związany z LSF „Cytadela Syriusza”, w ramach działalności klubowej organizowałem różne inicjatywy i konwenty – Falkony, Dragony czy Dni Fantastyki, byłem także redaktorem naczelnym serwisu „Paradoks”, ale obecnie nie angażuję się w życie stowarzyszenia, choć bywam na większości imprez przygotowywanych przez „CS”. Zamiast tego prowadzę własnego bloga (www.sienio.wordpress.com), na którym podejmuję między innymi tematykę fantastyczną.
Skąd się wziął pomysł na zrobienie gry planszowej jako pracy magisterskiej?
Na 1 roku studiów drugiego stopnia (w starym systemie – 4 rok) na jednym z wykładów monograficznych prof. Jan Pomorski mówił o tym, że na jego seminarium z metodologii historii forma pracy jest dowolna, a studenci mogą równie dobrze zrobić komiks, grę, jak i tradycyjną pracę magisterską. Jako, że odpowiadało to moim zainteresowaniom, po wykładzie porozmawiałem chwilę z profesorem, następnie wymieniliśmy kilka maili i zdecydowałem się przenieść do jego grupy seminaryjnej. Zdecydowałem się na pracę magisterską w postaci gry dlatego, że była na to formalna zgoda. Gdyby nie przychylność i otwartość promotora, do głowy by mi to nie przyszło. Początkowo naszą grupą seminaryjną opiekował się prof. Jan Pomorski, a na ostatnim rok dr hab. Marek Woźniak.
Dodam jeszcze, że moja magisterka to nie tylko gra, to także praca w formie tradycyjnej. Zająłem się w niej uzasadnieniem swojego pomysłu, a także przedstawiłem własny pogląd na możliwości, jakie mają historycy w budowaniu przekazów historycznych za pomocą alternatywnych środków komunikacji, w tym także za pomocą planszówek. Dopiero druga część, równorzędna z pierwszą, to gra Zygmunt August.
Ponadto, niedługo po moim przeniesieniu się na nowe seminarium ruszyły warsztaty Fabryki Gier Historycznych organizowane przez Fundacje Innowacyjnych Praktyk „off-Akademika”, na których poznałem podstawy projektowania gier. FGH trwały 1 semestr.
Czy możesz powiedzieć nieco więcej o samych warsztatach (ilu było uczestników, jaka ich była forma, kto prowadził itd)? Rozumiem w takim razie, że w ich ramach powstało kilka gier?
Początkowo na warsztaty uczęszczało ok. 10 osób. Były 2 rodzaje spotkań: teoretyczne i praktyczne. W czasie tych pierwszych Adam Kwapiński i Jakub Wasilewski opowiadali o projektowaniu gier, przekazywali nam swoją wiedzę i doświadczenia z tworzenia gier. Podczas spotkań praktycznych omawialiśmy nasze projekty i testowaliśmy je. Na początku warsztatów widać było zapał wśród uczestników, jednak malał on sukcesywnie, gdy ludzie dostrzegali, że to jednak nie jest takie proste, jak się na początku wydawało. Dlatego do końca tych nieobowiązkowych spotkań dotrwały jedynie 3 osoby.
W wyniku zeszłorocznej edycji projektu powstał zaawansowany prototyp jednej gry, pozostałe pomysły, w tym także mój, nie zostały dokończone. W moim przypadku zabrakło czasu na odpowiednie testy, nie bardzo też radziłem sobie z zachowaniem równowagi między stronami konfliktu – miała to być gra 2 osobowa. Mimo, że nie ukończyłem poprzedniego tytułu (wersja robocza: Lubelski lipiec 1980.), jestem zadowolony z projektu, bo miałem możliwość zmierzyć się z czymś zupełnie nowym, trudnym i jednocześnie bardzo ciekawym. Dzięki zdobytemu doświadczeniu wiedziałem już, na czym się skupić w przypadku Zygmunta Augusta.
W nowym roku akademickim rusza druga edycja Fabryki Gier Historycznych, w imieniu swoim i Adama zapraszam na te warsztaty.
To opowiedz w końcu o samej grze.
Zygmunt August to gra licytacyjno-ekonomiczna przeznaczona dla 3-6 osób. Rozgrywka trwa ok. 3-4 h, ma dość rozbudowane zasady. Gracze wcielają się w jeden z 6 rodów magnackich za panowania ostatniego Jagiellona, dążą do zwycięstwa poprzez budowanie swojego prestiżu, na który składają się: ziemia, urzędy, wpływy, osobistości i po części także wojsko. Gra rozpoczyna się pierwszym sejmem za panowania Zygmunta Augusta (Piotrków 1548), a kończy śmiercią króla (1572). Rozgrywka trwa 8 tur, każda tura to inny zjazd szlachecki, stąd akcja gry dzieje się między tymi sejmami oraz na samych sejmach.
Docelowo każdy ród otrzyma indywidualne i statystyki cechy (przed obroną nie zdążyłem tego dopracować). Gracz ma zupełną dowolność jeśli chodzi o wybór ścieżki do zwycięstwa. Na początku rozgrywki wszyscy otrzymują losową kartę „zaangażowania politycznego”, która wyznacza pewne cele, choć wcale nie trzeba ich realizować (ale wtedy nie ma za nie punktów zwycięstwa). Gracz może inwestować w zdobywanie urzędów senatorskich albo prowadzić intensywną politykę wewnętrzną czy zagraniczną.
Zygmunt August (ZA) ma edukacyjny charakter, nie trzeba w ogóle znać historii, aby zasiąść do partii, ale można ją poznać grając. Gra jest bardzo mocno osadzona w realiach XVI wieku. Posiada między innymi takie elementy edukacyjne, jak postacie historyczne czy autentyczne wydarzenia historyczne, a zasady zostały skonstruowane tak, aby w miarę możliwości uczyły relacji i odwzorowywały pewne schematy panujące w Polsce szlacheckiej.
Długo zajęło Ci przygotowanie gry? Pracowałeś samemu nad wszystkim? Nie było problemu z testerami przy tak długiej rozgrywce?
Od powstania pomysłu, po jego zakończenie i wydrukowanie, minęło ponad półtora roku. Jednak intensywne prace nad samą grą trwały znacznie krócej, bo ok. 6 miesięcy. W między czasie projektowałem Lubelski lipiec 1980 oraz zbierałem materiały do części teoretycznej. Obecnie w ZA nie wszystko działa i wygląda tak jak powinno, dlatego obrona magisterki i zakończenie studiów to nie koniec prac nad tą grą. Potrzebuję jeszcze co najmniej drugich 6 miesięcy, aby wszystko było dopracowane.
Większość pomysłów opracowywałem sam, choć wiele osób pomagało mi przy tworzeniu ZA i podsuwało swoje rozwiązania. Najwięcej czasu poświęciła mi narzeczona, która uczestniczyła w większości testów i zazwyczaj była moim pierwszym słuchaczem. Pod względem merytorycznym najwięcej pomógł mi Adam Kwapiński, przede wszystkim w mechanice i balansowaniu gry, ale także w przygotowywaniu prototypu.
Problem z testami był, a jakże! Znajomym zawsze mówiłem, że gra trwa ok. 2 godzin, bo inaczej nie chcieli przychodzić! Co z resztą było prawdą, ale tylko na początku. ZA szybko się rozrósł i wydłużył, więc ukończenie rozgrywki w tym czasie było niemożliwe. Starałem się grać co najmniej raz w tygodniu, jednak zebranie jednej stałej ekipy było bardzo trudne, stąd na dość wczesnym etapie sporo osób testowało ZA. Uważam to za plus, gdyż poznawałem opinię różnych osób, o różnym stylu grania, często też otrzymywałem porady, z których potem korzystałem.
Powiedziałeś już trochę o przygotowaniach nad grą, powiedz teraz, jak dokładnie wyglądał proces tworzenia Zygmunta Augusta.
Zanim zasiadłem do tworzenia gry, przeczytałem jeszcze raz materiały z Fabryki Gier Historycznych. Potem zastanowiłem się nad mechanikami, jakich chciałem użyć, a następnie jak najlepiej połączyć je z dziejami państwa Jagiellonów. Zygmunt August to interesująca postać historyczna, a za jego życia i panowania działo się całkiem sporo, przez to mogłem wykorzystywać najróżniejsze motywy.
Największym moim ograniczeniem był czas rozgrywki. Początkowo planowałem zrobić grę właśnie na 2 godziny, jednak przy takiej złożoności i ilości elementów, musiałbym strasznie skrócić rozgrywkę i zrezygnować z części mechanik. Wtedy Adam utwierdził mnie w przekonaniu, że lepiej zrobić grę bardziej rozbudowaną, trochę bardziej mózgożerną, niż prostszą, szybszą i łatwiejszą. A gdy już wiedziałem, czego dokładnie chciałem, czekała mnie ciężka praca i dziesiątki godzin testów.
Jak wygląda obrona? Udało się może zagrać z kimś z kadry akademickiej?
Pierwsze pytania, jakie otrzymałem, odnosiły się do prototypu gry: Co jest na planszy? Dlaczego to jest na planszy? Gdzie i jak drukowałem karty i planszę? Następnie opowiedziałem trochę o historii zawartej w Zygmuncie Auguście. Na koniec odpowiedziałem na pytanie związane z prowadzoną przez ostatniego Jagiellona polityką.
Komisja oceniająca moją pracę magisterską była bardzo zadowolona – to była najdłuższa obrona w tej grupie, trwała ponad 20 minut, przy czym niemal cały czas opowiadałem o Zygmuncie Auguście. Podczas obrony oczywiście nie graliśmy, gdyż nie było na to czasu i możliwości. Podobnie w czasie semestru – choć promotorowi proponowałem partyjkę, nie zdecydował się na nią, ale wykazywał duże zainteresowanie zarówno elementami historycznymi w samej grze, jak i częścią teoretyczną. Jedyną osobą z kadry akademickiej, która grała w ZA, to Adam, który obecnie jest doktorantem w instytucie metodologii historii UMCS.
Czy masz jakieś plany co do gry? Czy będzie okazja zagrać w prototyp Zygmunta Augusta na najbliższym Falkonie?
Mam nadzieję, że Zygmunt August trafi na sklepowe półki. Jednak są to na tyle odległe sprawy, że na tę chwilę niewiele mogę zdradzić. Powiem jedynie, że przy wydaniu gry pomoże mi Adam, który oprócz tego zaangażuje się w prace nad ZA, a przez to stanie się współautorem gry. Dlatego też ciężko mi powiedzieć kiedy i gdzie będę prezentował zasady Zygmunta Augusta szerszej publiczności. Na pewno warto zaprezentować grę na Falkonie, wtedy, przynajmniej potencjalnie, informacja o ZA ma szanse dotrzeć do wielu zainteresowanych osób, jednak nie wiem, czy uda mi się wszystko dopracować na listopad. Nie chcę wyznaczać sobie deadline’ów, teraz muszę skupić się na dopieszczeniu gry, a nie na jakimś konkretnym terminie.
Czy chcesz dalej próbować sił w projektowaniu gier?
Na pewno nie porzucę gier – ani jako hobby, ani jako tematu podejmowanego przeze mnie na studiach doktoranckich. Zygmunt August nie będzie tylko epizodyczną przygodą, zamierzam zająć się planszówkami od strony teoretycznej, a dokładniej: metodologicznej, natomiast od strony praktycznej niejako przy okazji.
Dziękuje uprzejmie za wywiad.
Super ciekawy wywiad! Dzięki sipio! Trzymam kciuki za ZA. Ale mam nadzieję, że Lubelski Lipiec też doczeka się dopieszczenia :)