Jesienią znika intensywny zielony kolor w liściach, poprzez rozkład chlorofilu. Ujawniają się obecne karotenoidy, trwalsze od chlorofilu żółte i pomarańczowe pigmenty, skutecznie do tej pory przez niego maskowane. Dodatkowo, w komórkach liścia, gromadzą się antocyjanidyny, zabarwiające liść na czerwono. Te barwniki zmieniają kolor od fioletu do intensywnej purpury, w zależności od pH (odczynu) soku komórkowego, w którym są rozpuszczone. W taki sposób przyroda funduje nam przepiękne kompozycje barw, jesienny Kolorowy Kod.
Jesienią, dzięki wydawnictwu Granna, pojawiła się na naszym rynku kolejna łamigłówka z serii SmartGames – Kolorowy kod. Jej autorem jest Kris Burm, belgijski projektant abstrakcyjnych gier logicznych, znany przede wszystkim z projektu GIPF, czyli gier: Gipf, Tzaar, Zèrtz, Pünct, Dvonn, Yinsh. Bruno Faidutti tak go opisuje: „Słuchanie Kris Burm’a, opowiadającego o jego grach, jest bardzo niezwykłym doświadczeniem. Nie ma tu nic o kalkulacjach, taktykach, strategiach, ale o poezji, pięknie pozycji na planszy, wytworności ruchów, więc każda gra staje się opowieścią. Tak jak jego gry, Kris Burm wydaje się mieć specjalny obszar gdzieś w jego umyśle, który czyni go jedynym w swoim rodzaju poetą wśród autorów gier”. W Kolorowym kodzie nie odnalazłam poezji, a jedynie pomniejszy wers o dużym znaczeniu.
Kodowanie.
Zapytałam Kris Burm’a o genezę tej łamigłówki – odpowiedział tak: „Wiesz, po 25 latach projektowania gier, wciąż nie mam pojęcia jak rozpocząć pracę nad nową grą. Nie mam pojęcia skąd się biorą moje pomysły. Czasem praca nad nową grą wymaga wiele czasu i energii, by dojść do satysfakcjonującego rezultatu, zdarza się też – choć rzadko – że pomysł sam w sobie niesie ze sobą już skończoną grę. Tak właśnie było w przypadku Kolorowego kodu. Nie mam pojęcia gdzie pojawił się pomysł, ale w chwili gdy miałem pomysł na przezroczyste warstwy, z zachodzącymi na siebie figurami w różnych kolorach, gra była ukończona. To co pozostało do zrobienia to określenie odpowiednich kształtów i odpowiednich kolorów na przezroczystych elementach, w celu uzyskania interesujących kombinacji”. W efekcie końcowym dostajemy: plastikową ramkę, 18 przezroczystych płytek z różnymi kolorowymi figurami geometrycznymi, oraz instrukcję ze 100 zadaniami i ich rozwiązaniami. Zadania podzielone są tradycyjnie na stopnie trudności: starter, junior, expert i master. W rozwiązaniach przedstawiono rodzaje użytych płytek i kolejność ich układania. Zauważyłam, że w niektórych zadaniach niekoniecznie trzeba się trzymać przedstawionej kolejności – dotyczy to szczególnie figur tego samego koloru, oraz istnieje możliwość położenia płytki obróconej o krotność kąta 90°. Na przezroczystych płytkach przeważają proste figury geometryczne (np. trójkąt, równoległobok, trapez) i bardziej złożone (np. fragment gwiazdy, koło pozbawione jednej ćwiartki). Nakładanie ich na siebie daje jeszcze bardziej skomplikowane układy i to jest właśnie cała mechanika tej łamigłówki.
Zadaniem gracza jest uzyskanie układu figur, przedstawionego w zadaniu, poprzez dobór odpowiednich płytek i układanie ich na sobie warstwami. Zabawa przynajmniej nie jest tak wirtualna, jak praca z warstwami w programach graficznych. Ilość używanych płytek waha się od 2 do 5 (im wyższy poziom trudności, tym więcej płytek), do tego często wykorzystuje się białe tło ramki. Ramka jest tak zaprojektowana, że zmieści się na niej maksymalnie 5 płytek – jest to ważne, bo przy niektórych zadaniach (głównie zawierających białe figury) może się wydawać, że trzeba mieć ich aż 6. Efekty układania potrafią naprawdę bardzo zaskoczyć. Jeśli chcecie coś trudniejszego, to spróbujcie wybrać sobie kilka płytek i wyobrazić jaką mogą dać kombinację kolorystyczno-geometryczną, a potem zrewidujcie to układając je warstwami.
Dekodowanie.
Jeszcze jeden cytat z maila od Kris Burm’a: „Kolorowy kod różni się od pozostałych łamigłówek z serii SmartGames, ze względu na moje abstrakcyjne doświadczenia”. Przyznaję tym słowom rację – ta łamigłówka jest inna, znacznie odbiega od pozostałych. Technika rozwiązywania polega na: wyciągnięciu wszystkich płytek w widocznych w zadaniu kolorach, krótkiej analizie ułożenia widocznych fragmentów figur (na tym etapie jest selekcja potrzebnych płytek), oszacowaniu, która płytka będzie najwyżej. Ostatni etap to ułożenie warstw na sobie. Rozwiązanie zadań nie sprawiło mi żadnego kłopotu, nawet poziom master był dla mnie prosty. Kolorowy kod nigdy nie będzie na liście moich ulubionych łamigłówek i nawet nie wiem, czy do niej kiedyś wrócę w ramach samorozwoju. Natomiast jako narzędzie wspomagające naukę geometrii, widzenia przestrzennego, logicznego myślenia, rozwijające wyobraźnię jest naprawdę bardzo dobre. Dla dzieci te zadania są trudne, a nawet bardzo trudne (dla niektórych dorosłych też). Dzieciom podoba się układanie warstw, zaskakują je efekty końcowe. Często słychać pomruki „to przecież niemożliwe, by ułożyć takie coś z tych płytek”, albo okrzyki „udało się!”. Widać emocje na zarumienionych buziach. Według doniesień ze strony „Świata Gier Planszowych”, na Nocy Naukowców w Gliwicach (23.09.2011 r.) „Kolorowy kod” bił rekordy popularności. Wychodzi na to, że na poezji się nie znam.
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(3/5):
Oprawa wizualna
(4/5):
Tym razem muszę się z Agnieszką nie zgodzić ;-) Kolorowy kod jest bajeczny, jest rewelacyjny :)
A poważnie, faktycznie jest chyba najprostszy z łamigłówek i to jego wada, a z drugiej ma niesamowitą dla mnie zaletę – grywalność. Chociaż lubię łamigłówki, to rzadko kiedy potrafię zrobić więcej niż kilka pod rząd (no chyba że najprostsze). Po prostu dochodzi takie element znudzenia. W kodzie tego nie odczuwałem. Fajnie że Agnieszka wspomniała o autorze, bo tym razem nie zwróciłem uwagi kto nim jest… a to mój ulubiony autor :-)
Problem z lamiglowkami jest jeden – poziom trudnosci. Tylko dlatego, ze ktos gdzies napisal, ze „kolorowy kod” jest latwy go nie kupilem.
Wg mnie to sprytna lamiglowka, ktora jest mutacja Witraza (http://www.boardgamegeek.com/boardgame/22465/on-the-dot) (nie wiem, kto wpadl na ten pomysl wczesniej).
Swoja droga podobna (ale tym razem gre setopodobna) ma teraz w ofercie think-fun.
Łamigłówki z serii SmartGames przyzwyczaiły mnie do tego, że zawierają poziomy i dla dzieci, i dla zaawansowanych graczy. W każdej dotychczas przeze mnie poznanej był duży ładunek emocjonalny, właśnie takie przestoje i trudy do tego się przyczyniały. Do każdej zasiadałam z przyjemnością i wracam też do nich z takimi samymi emocjami. W moim odczuciu „Kolorowy kod” jest pozbawiony tego. To 100 zadań do łyknięcia na 1 raz dla sprawnego „łamigłówko-łamacza”. Zaznaczam jednak, że dzieci i młodzież odbierają zupełnie inaczej tę łamigłówkę niż ja.