Myślenie lateralne to zdolność tworzenia pozornie nie istniejących połączeń. Człowiek uczy się patrzenia na rzeczy z różnych stron, uczy się wyszukiwać alternatywne podejścia, zanim znajdzie właściwe rozwiązanie. Myślenie lateralne to świadoma rezygnacja z gotowych rozwiązań, po to by znaleźć bardziej optymalne. W oparciu o to pojęcie stworzono zagadki lateralne, których przykłady zebrano w serii „Czarne historie”.
„Czarne historie” zostały w większości zebrane przez niemieckiego autora Holger Bösch’a. Trudno jest doliczyć się wszystkich części i edycji, jakie pojawiły się na rynkach zagranicznych. W Polsce jak do tej pory wydawnictwo G3 spolszczyło 4 części i dwie dodatkowe, limitowane (w metalowych puszkach) edycje: Tajemnice zaświatów i Głupia śmierć. Ta ostatnia pozycja została zebrana przez Corrina Harder i Jens Schumacher’a.
Czym są „Czarne historie”? To pozycja wzbudzająca sporo kontrowersji wśród ludzi grywających w planszówki. Przez jednych uważana jest za grę, przez innych za nie-grę. Wśród argumentów potwierdzających pierwszą kategorię znajdują się takie: wymaga obecności co najmniej dwóch graczy, grać można również w dużej grupie; jest to gra imprezowa; posiada element interakcji i kooperacji; każdy zestaw zawiera 50 kart – prawie jak w karciankach kolekcjonerskich. Przynależność do drugiej kategorii wynika z: karty są właściwie jednorazowego użytku, jeśli gra się w tym samym zespole; karty wykorzystywane są przez jedną osobę – mistrza gry; treść kart nie mówi o sposobie gry, każda stanowi odrębną jednostkę, nie powiązaną z poprzednimi; treść kart to zagadki lateralne; za poprawne rozwiązanie nie uzyskuje się punktów, czyli nikt nie wygrywa (choć z drugiej strony rozwiązanie można traktować jako zwycięstwo zespołu). Myślę, że większości nabywców, w końcu sprzedano ponad milion egzemplarzy, kategoryzacja nie interesuje. Dla nich najważniejsze są zagadki i towarzyszące im emocje.
Zagadki i emocje.
Na łamach Games Fanatic pojawiła się już recenzja pierwszej części „Czarnych historii”. Chcąc poznać szczegółowy opis zabawy, warto sięgnąć do wspomnianej recenzji. Upraszczając reguły, gracze próbują rozwiązać zagadkę, poprzez zadawanie specjalnie skonstruowanych pytań mistrzowi gry. Formułowanie pytań, pod względem formy i treści, sprawia graczom sporo kłopotu. Pytania się powtarzają, są schematyczne i ograniczają się do utartych schematów, znanych z życia codziennego. Przy „Czarnych historiach” bezwzględnie wymagane jest myślenie wielotorowe, abstrakcyjne, wyłapywanie szczegółów, unikanie tworzenia zasad, których nie ma, unikanie sztywnego trzymania się wzorców. Prawdą jest, że myślenie wielotorowe wymaga sporego wysiłku, bez gwarancji, że zostanie osiągnięty cel. Myślenie lateralne daje nam szanse, które należy wykorzystać, jest również niekończącym się poszukiwaniem rozwiązań. Niewątpliwie, ta gra jest świetnym narzędziem do nauki myślenia lateralnego, choć wielu moich współgraczy ciągle zamykało się w puszce utartych wzorców. Najtrudniej grało mi się w grupie nastolatków (11-15 lat). Mimo, że zadawane pytania były czasem bardzo „szalone”, podparte dość mocno rozwiniętą wyobraźnią, to dochodziliśmy do punktu, którego dzieciaki nie potrafiły przeskoczyć. Do tego dochodziła niecierpliwość w oczekiwaniu na rozwiązanie i grupa szybko rozpraszała się. Na placu boju pozostawały 2 osoby, do momentu usłyszenia nowej zagadki. Dla zaciekawienia przekazałam pałeczkę mistrza gry innym osobom – niestety w tej grupie kończyło się to najczęściej na zadaniu 3 pytań i odczytaniu rozwiązania. Całkowity brak emocji, młodzież szła na ilość a nie jakość. Najciekawsze rozgrywki były w gronie rodzinnym, przekrój wieku od 17 do 70 lat. Nawet najstarsi członkowie przyłączyli się ochoczo do zabawy. Tu jednak zaznaczę, że wcześniej wybierałam zagadki, które były pozbawione elementów całkowicie abstrakcyjnych. W ogóle nie sprawdziła się u nas edycja „Tajemnice zaświatów”. Niestety jest u nas kiepsko ze znajomością zombie, sukubów, gnomów, itp. Szkoda, że nie ma tu żadnych zagadek nawiązujących do zjawisk paranormalnych, coś w stylu Archiwum X. Z całej serii najwyżej sobie cenię „Głupią śmierć”. Zagadki wraz z rozwiązaniami nawiązują do autentycznych wydarzeń. Dostajemy więc opowieści o tragicznych „przygodach” z różnych części świata: Ameryki Północnej i Południowej, Europy i Azji. Nawet na 2 kartach mowa jest o naszych rodakach. Ze wszystkich testowanych zestawów (3, 4, Głupia śmierć, Tajemnice zaświatów) odrzuciłam karty mówiące o grach RTS, FPS, LAN party i innych nieznanych nam sprawach. W jednej grupie imprezowo-testowej poniosłam klęskę. Wśród ludzi o średniej wieku około 65 lat, nie udało mi się nikogo namówić na wspólną zabawę. W ich oczach pojawił się strach przed próbą nieschematycznego myślenia. Plotkowanie wzięło górę nad dobrą zabawą.
Są zagadki krótkie i długie, ale nie ma to nic wspólnego z czasem rozwiązania. Są zagadki bliskie znanym nam pojęciom i bardzo abstrakcyjne. Bohaterami są ludzie, czasem zwierzęta, oraz istoty nieludzkie. W większości przypadków historie kończą się śmiercią samobójczą lub przypadkową/z głupoty (najwięcej kart), lub morderstwem. Jest też sporo historii o innym zakończeniu. W sumie ze wszystkich 6 części znałam 2 zagadki (jedna krążyła nawet w internecie w formie łańcuszka). Moi współgracze nie trafili na sobie znane.
Podsumowanie.
Zabawa należy do kategorii twórczych. Oczywiście nie dla mistrza gry, który musi pełnić rolę komputera dobrze przetwarzającego dane. Jako mistrz bawiłam się dobrze, ale zazdrościłam innym możliwości zgadywania i główkowania. Człowiek uczy się w ciekawy sposób myślenia lateralnego, czemu towarzyszy ogromne zaangażowanie, radość, napięcie i pojawianie się gęsiej skórki, szczególnie gdy gra się po zmrokuuuuu. Podoba mi się możliwość grania nawet w 2 osoby, gdziekolwiek i o jakiejkolwiek porze. Wykonanie kart jest bardzo dobre, klimatyczne są rysunki ilustrujące temat zagadki i jej rozwiązanie. Zauważyłam przy niektórych historiach, że tytuł i opis przeznaczony dla graczy, wprowadza czasem zbędne informacje, które wręcz odrywają od właściwego toku rozumowania. Nie wiem, czy to wina tłumaczenia, czy zostało to specjalnie tak sformułowane.
Po takiej ilości kart z jakimi miałam do czynienia i byciu mistrzem gry, znudziłam się tą serią. Pozostali gracze jeszcze długo się nie znudzą. Inaczej jest rozwiązywać, a inaczej odtwarzać i przetwarzać. Następne części „Czarnych historii” rozegram już tylko w roli detektywa, na razie muszę jednak od nich odpocząć.
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(4/5):
Moim zdaniem z tym myśleniem lateralnym w CH to jest trochę na wyrost. Zabawa polega na znalezieniu rozwiązania, które jest z góry określone, a nie szukaniu alternatywnych rozwiązań. Czyli trochę jak na j. polskim – nie chodzi o to jak szczerze interpretujemy wiersz, tylko o to, żeby dojść do tego, jak mamy go interpretować. W CH jest podobnie. Mamy zagadkę i nawet jak wymyślimy do niej 20 rozwiązań, to nie ma to znaczenia, bo trzeba wymyślić to jedno, z góry określone. Przykład wymyślony na poczekaniu podawałem w komentarzu do recenzji pierwszej części. Dlatego też mnie takie zagadki męczą i nie dziwię się, że innych też mogą męczyć.
A ja tradycyjnie już przypomnę, że wymóg „obecności dwóch lub więcej graczy” NIE JEST czynnikiem decydującym o byciu grą.
Chyba chodziło o to, że solo się nie da „grać”.
A picie mleka z benzyną, żeby się upić… Litości, to tak głupie, że aż niewiarygodne.
To nie jest tak do końca Geko. W momencie gdy usłyszysz zagadkę to w głowie automatycznie pojawia Ci się „najbardziej prawdopodobne” rozwiązanie i zaczynasz zadawać pytanie, by sprawdzić czy jest prawdziwe. Zazwyczaj okazuje się, że nie jest i WTEDY szukasz alternatywnych rozwiązań. Twoje następne zazwyczaj też nie jest właściwe i znów szukasz alternatywnego. Satysfakcję masz z szybkości kojarzenia faktów i niestandardowego myślenia.
Najbardziej reprezentatywnym według mnie przykładem tych zagadek, które już słyszałem wiele lat temu jest: „W mieszkaniu jest otworzone okno, firanka wieje na wietrze, na podłodze leży dużo szkła i mnóstwo wody oraz martwy Tom i Jerry. Co się stało?”.
Jest też kilka fajnych metod niestandardowego myślenia, które są zamieszczone w książkach Edwarda de Bono, a które mi na przykład bardzo się przydają przy rozwiązywaniu jakiś problemów – kreatywnych zazwyczaj :). Takimi zagadkami można sobie po praktykować.
Nie wiem, jak wyglądał opis zagadki, której rozwiązanie pokazano na załączonej karcie, ale podobnie jak Geko uważam, że koncepcja upicia się mlekiem zmieszanym z benzyną jest na tyle absurdalna, iż logicznym rozumowaniem dojść do niej nie można.
Zagadka i jej rozwiązanie tak debilne, że szkoda gadać. Takie zagadki mnie właśnie odrzucają od tej gry.
Michale, opis karty masz na zdjęciu powyżej. Zagadka jest głupia bo pochodzi z zestawu „Głupia śmierć” (przypomnę, to są niestety zdarzenia autentyczne!). Takie udziwnione zagadki nie występują w normalnej edycji i szkoda, że autorka zdecydowała się właśnie nimi zilustrować artykuł.
Geko, rozwiązanie jest jedno, ale jedno być powinno. To jest zabawa w detektywa. Jest sprawa, a Ty masz znaleźć rozwiązanie. Jeśli ktoś lubi kryminały to będzie się świetnie bawił przy tej grze. Bardzo, bardzo dobrej grze.
Tak, że facet chciał się upić i zamiast kupić sobie tanie piwo, spirytus, a w najgorszym razie denaturat, kupił sobie benzynę (w Kanadzie jest bardzo tania) i wypił z mlekiem. Potem to zwymiotował akurat na ogień w kominku i do tego pewnie obok kominka stała duża butla z gazem (bo chyba sam kominek nie był wybuchowy) i było wielkie buuum. Co za idiotyzm! I nie interesuje mnie, czy to historia autentyczna, tylko z punktu widzenia logiki, to po prostu kretyństwo. A cała zabawa polega na tym, żeby się domyślić, że o takie kretyństwo chodzi. Gdzie tu promowanie alternatywnego myślenia? Zagadka mówi coś, że facet chciał się odurzyć, a znalazł śmierć. Rozwiązań takiej zagadki mogą być tysiące. Co tylko ludzie wymyślą i pasuje. Ale w tej grze nie chodzi o to, żeby wymyślali te rozwiązania, tylko żeby wpadli na jedno, jedynie słuszne i zapewne bardzo idiotyczne. Rozwijanie kreatywności jak się patrzy. To tak jakbym zadał wam taką zagadkę. Co to jest: niby ja, a jednak już nie ja? Ktoś powie: lusterko. Ktoś inny: brat bliźniak. A ja odpowiem: mój wyrwany ząb. Prawda, że świetna zagadka?
FortArt – masz rację, to jest zabawa w detektywa. Ale nie bardzo zabawa w alternatywne myślenie.
Podobnie jak Geko uważam, że cała zabawa polega wyłącznie na tym, żeby odgadnąć, co wymyślił sobie autor zagadki, a nie na żadnym „myśleniu lateralnym”. Jeżeli ponadto zagadka i rozwiązanie są tak debilne, jak w przypadku tego amatora benzyny, to jakoś nie widzę podstaw, żeby się przy takiej grze dobrze bawić.
Ale jak ktoś lubi, to niech spróbuje rozwiazać taką zagadkę: pewien 18-latek postanowił dostać się na drzewo. Jak tego dokonał? Odpowiedź tu
osiemnastolatek z Opola był po prostu niezłym kozakiem :D
Geko, Michał – takie stawianie sprawy nie jest do końca uczciwe. Oczywiście, nikt nie dojdzie do rozwiązania przez zgadywanie od razu gotowej odpowiedzi. W grze chodzi o zadawanie pytań i jak najbardziej widzę możliwość dojścia do faktycznie debilnej odpowiedzi. Chciał się odurzyć, pytanie: postanowił się upić? Tak. Alkoholem? Nie. I już jesteś na właściwym tropie.
Ależ nikt nie zaprzecza, że nie jest to zabawa w detektywa. Jest i to jak najbardziej. Większości odpowiedzi nie da się zgadnąć ot tak, nawet jeżeli nie opisują picia mleka z benzyną. Tylko, że cała zabawa polega na umiejętnym zadawaniu pytań, dzieleniu zbiorów możliwych wydarzeń. I nie jest to według mnie powód, żeby się w to nie bawić.
„To tak jakbym zadał wam taką zagadkę. Co to jest: niby ja, a jednak już nie ja? (…) A ja odpowiem: mój wyrwany ząb. Prawda, że świetna zagadka?”
No właśnie w tym kontekście świetna. Czy to jesteś ty? Czy to coś fizycznie istnieje? Czy to coś jest od ciebie mniejsze? Czy to jest żywe? Czy to jest część ciebie? Czy masz to przy sobie? Czy to są włosy?
Dwie minuty bardzo miło spędzone :)
Widać ja nie potrafię myśleć „lateralnie”. Skoro mistrz gry może odpowiadać tylko „tak” lub „nie”, to nawet gdybym zadał odpowiednio wcześnie pytanie, czy to, co wypił delikwent, było mieszaniną, to i tak musiałbym zapewne wymienić kilkadziesiąt płynów, żeby odgadnąć mleko i benzynę, które z substancjami odurzającymi przez wypicie nie bardzo mi się kojarzą. Ale to przecież nie koniec, bo jeszcze trzeba wydedukować, że klient zwymiotował tę miksturę i to do kominka. Przypominam, że w treści zagadki jest mowa o „ubogim mężczyźnie”, a w polskich warunkach posiadanie kominka w domu raczej z ubóstwem się nie kojarzy.
Tak jak napisał Geko – można wymyśleć 20 innych, bardziej logicznych i bardziej prawdopodobnych rozwiązań, które okazują się niezgodne z tym, co założył autor, a następnie po długich cierpieniach dojść do debilnego ale właściwego wedle autora.
Otóż to. Dlatego nie lubię takich zagadek.
Hmm, czepianie się o nielogiczność historii, które się wydarzyły naprawdę jest trochę zbyt ambitne żeby dało się obronić :)
W pierwszej części tylko jedna historia była idiotyczna moim zdaniem (z malowaniem samochodu), w 2. i 3. jest ich trochę więcej. I w ich przypadku można mówić o debilnej zagadce (zwłaszcza że w drugiej i trzeciej części zdarza się, że tekst czytany graczom bywa zupełnie „obok” wydarzenia, nijak nie naprowadza).
Ale właśnie – czepianie się kogoś, kto spisał autentyczną historię w tym wypadku jest bez sensu – jeśli kogoś się czepiać to debila, który w ten sposób zginął.
Jesteś pewien, że wydarzyły się naprawdę? Że to nie „urban legends”?
„wydarzyły się naprawdę” wg amerykańskich tabloidów… sorry, że jednak nie dam wiary :)
Nie rozumiem argumentu, że jeśli historia wydarzyła się naprawdę (ta historia z mlekiem i benzyną musi być oparta na faktach autentycznych – tak jak historia o bobrze gigancie z Podlasia, co zabijał ludzi) to nie może być nielogiczna. Jak sobie wsadzę zapaloną zapałkę do nosa to jest to zachowanie logiczne, czy nie. Bo jeśli to zrobię, to nie może być nielogiczne?
Przestańcie już, dyskusja staje się już nudna… jedni lubią CH inni nie.
No i Geko po kim jak po kim ale masła maślanego się nie spodziewałem ;p
Hmm, może ze zbyt dużym optymizmem założyłem dobrą wolę autorów gry jeżeli chodzi o to czy to się faktycznie wydarzyło.
Ktoś już kiedyż powiedział, że fikcja tym się różni od rzeczywistości, że musi być logiczna/prawdopodobna. Zakładam, że w pracy detektywa też muszą się męczyć z nielogicznymi działaniami debili, którzy zginęli w inny sposób niżby pasowało detektywowi.
Jeszcze trochę i się okaże, że Czarne historie to taki sam młot na eurograczy jak Cosmic Encounter :)
ja też bardzo sceptycznie podchodziłem do tej gry widziałem kiedyś 1 kartę w jakiejś recenzji i stwierdziłem że jakaś prosta do rozwiązania,
jednak zagrałem w ubiegły piątek 2 razy raz jako detektyw raz jako opowiadający historię z obu stron gra była fajna, było widać że jedni gracze pchają historię do przodu a inni zadają po kilka razy te same pytania
dla fanów czarnych historii polecam film „zagubiona autostrada” wasze neurony dostaną orgazmu
dla pozostałych zdecydowanie nie polecam przecież ten film jest nie logiczny i w ogóle nie ma sensu
Dziwne, bo Zagubioną autostradę z przyjemnością oglądałem, a CH mnie zupełnie nie ciągną. Najwyraźniej zrobiłeś przesadnie uproszczony szablon. I żeby było jasne, ja nie uważam, że przy CH nie można się dobrze bawić. Pewnie że można. Ja tylko twierdzę, że zagadki bywają durne, a gra to zabawa w detektywa, a nawet bardziej w zgadywanie co autor ma na myśli. A myślenie alternatywne występuje tu najwyżej śladowo. Za to nie brakuje schematów, do tego podanych w nielogicznej formie. Choćby wspomniana już zagadka z odurzeniem się beznyną i mlekiem. Raz – ile
mleka z benzyną dałaby radę wypić normalna osoba? Ja pewnie po pierwszym łyku już bym nie mógł dalej. Dwa – czy osoba, która wypiła benzynę z mlekiem zdołaby jeszcze wymiotować? Trzy – dlaczego zwymiotowanie szklanki benzyny z mlekiem na kominek powoduje wybuch całego mieszkania? Jak widzisz, gra pobudza myślenie, nawet logiczne myślenie. Ale rozwiązania zagadek chyba pochodzą z alternatywnej rzeczywistości, gdzie nie przystaje nasza ziemska logika. Może o to chodzi z tym myśleniem alternatywnym?
no fakt ta zagadka jakaś taka nie fortunna,
te których my użyliśmy były jakieś dużo lepsze.
zagadka którą rozwiązywaliśmy brzmiała tak: „samotna kobieta, skoczyła z wieżowca przed upadkiem żałowała swojej decyzji”
nie uważam tej „gry” za wybitną ot taki przerywnik podczas jazdy samochodem.
na pewno też regrywalność jest ograniczona 50 zagadek i koniec.
spróbuje zadać tą zagadkę z artykułu kiedyś moim znajomym ciekawe czy odnajdą trop i ile im zajmie rozwiązanie
1. Jakikolwiek dałabym przykład zagadki z gry, komentarze przeciwników byłyby w podobnym stylu, czyli traktujące o debilności
2. Na podstawie 1 karty nie wystawia się opinii na temat całej gry i poziomu jej głupoty
3. nawet na BGG do gier wykorzystujących lateralne myślenie przypisane są „Czarne historie” http://boardgamegeek.com/geeklist/67597/games-that-feature-lateral-thinking
4. W internecie można znaleźć wiele stron anglojęzycznych o myśleniu lateralnym, o zagadkach lateralnych i są tam przykłady wykorzystane w „Czarnych historiach”. Zapraszam też do lektury twórcy lateralnego myślenia czyli de Bono.
5. Zachowania ludzkie są różne i idiotyzmów nie brakuje. Sama nie podważam prawdziwości historii, choć wydają się często nieprawdopodobne, ale życie nauczyło mnie jednego – dopóki sam czegoś nie doświadczysz, nie dasz wiary opowieściom innych.
6. Co do załączonej historii pijaka – ciekawa jestem dlaczego np. pijacy w Polsce przesączali denaturat przez bułkę by się napić, albo dlaczego ludzie rzucali się nawet na spirytus skażony substancją wywołującą odruch wymiotny? Co do wypicia benzyny – nawet na kartach charakterystyki jest fragment mówiący o tym, jak udzielić pomoc osobie, która wypiła benzynę. A wybuch? zwymiotował obok kominka, benzyna zapaliła się i ogień dotarł do pojemnika z benzyną – może miał jej dużo. O wybuch nietrudno. Tym bardziej, że trzymając benzynę w domu, mogły zebrać się pary i eksplozja imponująca.
Aga, spoko, przynajmniej pod Twoim tesktem są komentarze ;)
1. Ja liczyłem, że inne zagadki są rozsądniejsze, ale skoro piszesz „jakikolwiek dałabym przykład” to sugerujesz, że wszystkie sa na takim samym poziomie.
2. Kto wybrał tę kartę jako przykład? Czy może Geko, Nataniel albo ja po to, aby zniechęcic do gry?
5. „Dopóki sam czegoś nie doświadczysz” – mam nadzieję, że nie będziesz próbować mleka zmieszanego z benzyną? :)
6. Jest ZASADNICZA różnica między denaturatem a benzyną. Denaturat to alkohol etylowy (spirytus) celowo skażony po to, by nie nadawał sie do picia tylko do tzw. zastosowań gospodarczych. Próby „filtrowania” przez chleb miały pewne podstawy – naiwnie wierzono, że chleb zatrzyma te zanieczyszczenia i zostanie czysty spirytus. A żeby odurzyć się benzyną? Już chyba łatwiej walnąć się kanistrem w głowę.
I druga sprawa. Gdyby w pomieszczeniu zebrały się pary z benzyny, to wybuch nastąpiłby i bez tego wymiotowania do kominka.
Panie Michale, nam się podobała ta karta, innym osobom nie musi i szanuję takie stanowisko. Analiza 1 zagadki na 300 wydanych po polsku jest dyskusją o 1/300. Z drugiej strony, gdybym umieściła jakąś rewelacyjną zagadkę, to czy wydano by osąd jaka to rewelacyjna i ciekawa gra? Czy ta 1 karta stanowiłaby o całości? I zmieniłaby np. Pana nastawienie do serii, o której już sobie Pan wyrobił zdanie?
Druga sprawa: Dla mnie już absurdalnym zachowaniem się jest spożywanie denaturatu (i wiem bardzo dobrze czym się różni od benzyny). A jednak w stanie upojenia alkoholowego, na głodzie wszystko jest możliwe! Nas nie zdziwiła ta mieszanka. Wybuchowość: z karty charakterystyki benzyny „W temperaturze otoczenia mogą tworzyć się mieszaniny wybuchowe powietrze/pary produktu. Pary benzyny są cięższe od powietrza, gromadzą się przy powierzchni ziemi i w zagłębieniach.”, a dalej: Temperatura samozapłonu >300 st.C; granice wybuchowości 0,76-7,6% (V/V); temperatura zapłonu ok. 40 st.C. Chyba mi przyzna Pan rację, że czynników wywołujących wybuch może być wiele? Dla mnie ta sytuacja jest możliwa.
Autorko, myślę, że sama decyzja o ujawnieniu rozwiązania była zła. Raz, że dałaś marudom powód do narzekania (absurdalny, przecież detektyw nie wybiera sobie rozwiązania, które mu pasuje, musi odkryć to jedno jedyne – prawdziwe!). A dwa niestety komuś o 1/50 wybrakowałaś grę.
Prawda, niestety debilnych zagadek jest więcej. Mnie też to przeszkadza bo zamiast przynosić satysfakcję z rozwiazanej „intrygi” przynosi poczucie rozczarowania „ło jezu, ale głupie”. Nie mniej mistrz gry to nie automat „Y/N/error”, ma prawo coś podpowiedzieć, objaśnić, naprowadzić. Czarne zagadki to zabawa, trzeba się do niej przyzwyczaić. Jeśli ktoś wpadnie, że to mogło być ognisko to zaliczamy zamiast pół godziny tracić na dojście, że to jednak był kominek.
Podejście detektywistyczne daje dobre skutki: Czy ofiara zmarła z przyczyn naturalnych? czy ofiara ma rany? Czy cięte? Kłute? Oparzenia? Od pożaru? podpalenie? Od wybuchu? Gazu? Cieczy? etc etc – jak jest ofiara z wyraźnymi śladami to zagadki są generalnie prostsze, dla mnie najgorsze są zagadki o jakimś malowaniu samochodów, czy innych głupotach gdzie nikt nie zginął :)
:) sporo negatywnych komentarzy, mam wrażenie że to z tego powodu, że stronę odwiedzają i udzielają się na niej raczej osoby które mają sporo do czynienia z grami i wiedzą co z czym i co do czego.
Ja natomiast jestem amatorem planszówek i innych gier towarzyskich od nie dawna i mnie czarne historie bardzo się podobają.
Często gram na dwie osoby, ale świetna zabawa i emocje zaczynają się od 3+ :)
Rozumiem, że nie jest to ani najmądrzejsza ani najtrudniejsza gra ale dla mnie jest tym czego od niej oczekiwałem :)
Krytykując zagadkę z Czarnych Historii za to, że trzeba znaleźć rozwiązanie nie tyle najbardziej logiczne, ale takie, które odtwarza sposób rozumowania autora, chciałem użyć argumentu, że w zagadkach matematycznych jest inaczej – rozwiązanie jest zawsze jedno. Dobrze, że tego argumentu nie użyłem, bo znalazłemtekst pokazujący, że w zagadkach „logicznych” może być dokładnie tak samo.