Z grą Futbol Ligretto wiąże się miła historia. Otóż zachorowałam na nią jakoś tak spontanicznie i beznadziejnie. Nie wiem, czemu aż tak mnie urzekła. Zobaczyłam pudełko, przeczytałam zasady i zaczęłam marzyć, aby ją mieć. Lubiłam piłkę nożną, ale żeby aż tak? Byłam na początku swojej planszówkowej drogi, zastosowana mechanika wydała mi się porywająca, fenomenalna i super atrakcyjna. Teraz, po kilku latach do tamtego momentu i kilkuset poznanych grach… ja nadal uważam, że to świetna gra!
Miła historia wydarzyła się za sprawą pana Jarka Basałygi, który na mojego maila odnośnie bodajże Niagary (to od niej się wszystko zaczęło :) i wyrażonego mimochodem pragnienia posiadania piłkarskiej nowości Egmontu po prostu mi Futbol Ligretto… przysłał! Nie wiem, czy to powszechna promocyjna praktyka firmy, niemniej jeszcze raz BARDZO panu Jarkowi DZIĘKUJĘ. Moja miłość do gier i polskich wydawców została wtedy zaszczepiona na dobre.
To nie jest gra imprezowa?
Przynajmniej dla mnie nie jest to gra imprezowa. To pojedynek. Cichy, skupiony pojedynek. Zaraz, zaraz, czy ona mówi o tej samej grze, o której ja myślę? Tak, bo ja grywam w Futbol Ligretto w dwie osoby. W więcej osób – to gra imprezowa. A ja imprezowych nie lubię…
Dla niewtajemniczonych. Futbol Ligretto to karciana gra czasu rzeczywistego. Dla dwóch osób lub dwóch drużyn. Każda z drużyn rozdziela pomiędzy siebie swoją talię zawodników, a do dyspozycji, w polskiej edycji, mamy drużynę Polski oraz Reszty Świata z takimi gwiazdami jak Henry, Ronaldo, czy Iker. Gracze trzymają karty w jednej dłoni rewersem do góry. Gwizdek w ustach wybranego gracza rozpoczyna mecz (tak, w pudełku jest fajny gwizdek!). Wszyscy równocześnie i gorączkowo zaczynają szukać odpowiedniej karty. Na początek musi to być bramkarz dowolnej drużyny, który jako pierwszy wybije piłkę w pole. Szukanie odbywa się poprzez odkrywanie kolejnych kart i układanie ich na kilku stosach przed sobą. Możemy karty kłaść dowolnie, kilka pod rząd na ten sam stos lub rozkładać równomiernie, jak uznamy za słuszne. Każda kolejna karta przykrywa i tym samym uniektywnia kartę leżącą pod nią. W każdym momencie możemy kartę z wierzchu jednego ze stosów wyłożyć na boisko realizując podanie, przechwyt lub strzał. Jaka to karta i jaki manewr zależne jest od ostatniego zagranego na boisko zawodnika. Mecz toczy się zatem na środku stołu, na jednym wspólnym stosie, na który wszyscy gracze pospiesznie rzucają kolejne pasujące karty.
Przykład:
W pewnym momencie drużyna zdobywa bramkę, co zostaje odnotowane poprzez odłożenie karty szczęśliwego strzelca na bok. Tym samym, im więcej bramek zdobywamy tym mniejszą mamy amunicję, gdyż kart strzałów na bramkę jest w talii tylko osiem. Przy nieszczęśliwym układzie może się zdarzyć, że zostaną przykryte gdzieś na dole stosów. Ale gracze bardzo szybko uczą się zostawiać strzelców na wierzchu stosów, aby uniknąć zepchnięcia do defensywy.
Mecz kończy się, gdy któraś z drużyn zdobędzie piątą bramkę. W międzyczasie kilkakrotnie zazwyczaj kończą się talie, ale nijak to nie przeszkadza, należy wtedy szybko karty zebrać, przetasować i rozdać ponownie. Zarówno jeśli drużyna wyeksploatowała się w trakcie biegania po boisku (szukania karty) jak i po strzelonej bramce, gdy wznawia się grę od środka („czyści się boisko”).
O sprawiedliwości i równości
Jak wspomniałam, osobiście gram niemal wyłącznie na dwie osoby, a konkretnie z moją nastoletnią kuzynką (właśnie stuknęła jej 18tka, nie wiem, czy pannica będzie jeszcze chciała ze mną grać ;)) Dziewczę ogrywa mnie jak chce, więc nasunełą mi się w pewnym momencie hipoteza, że jej talia Reszty Świata jest po prostu lepsza. Karty nie są bowiem identycznie rozplanowane w obu drużynach, co usprawiedliwiało takie podejrzenie. Teoria jednak, jak szybko się pojawiła, tak szybko została obalona, po zmianie stron, kuzynka nadal dawała mi niezłe baty.
Chociaż unikam homerules’ów, to jednak wprowadziłam małą modyfikację. Gdy jednej z drużyn skończy się talia, przerywamy rozgrywkę dając czas na uformowanie nowej. Wedle reguł gracz powinien sobie z tym poradzić sam, podczas gdy mecz nadal się toczy. W dwie osoby przerwanie jest chyba jednak bardziej sprawiedliwe, a na pewno mniej nerwowe, kuzynce karty nie lecą pod stół.
Futbol Ligretto ma niewątpliwą zaletę, iż bawić się w nią może dowolna liczba piłkarskich niedoszłych trenerów, gdyż nie jest ważne, aby drużyny liczyły równą liczbę graczy, ważne, aby liczyły równą liczbę stosów. A to można uzyskać przez różny podział, w instrukcji zresztą dokładnie opisany, jakby kto miał trudności liczeniem.
Banał, banał i jeszcze raz banał, czyli podsumowanie
Jako gra imprezowa dla fanów piłki nożnej ta „najszybsza gra na świecie” sprawdzić się winna znakomicie. Jest głośno (gracze tej samej drużyny wykrzykują imię zawodnika, który może odebrać podanie po zagranej przez nich karcie tym samym oszczędzając czas kolegom (lub koleżankom – jak widać po moim przykładzie) na zerkanie na boisko), wesoło i emocjonująco. U mnie wersja kilkuosobowa się nie sprawdziła, gdyż wśród rodziny i znajomych wszyscy noszą okulary i to chyba jakieś niedopasowane, bo okrzyki były, ale typu „Co tam pisze?” i w tej szybkiej gierce pojawiły nam się, o zgrozo, przestoje.
Wbrew pozorom, losowość nie jest jakaś przytłaczająca. Można obrać różne strategie i taktyki. Pod tym względem, nawet taka prosta karcianka stara się choć w minimalnym stopniu odwzorować boiskową rzeczywistość. Można wykładać karty powoli dokładnie śledząc karty na boisku, można szybko, aby talia mieliła się często, można zostawiać na górze strzelców, można obrońców, a znając karty i przy większej liczbie stosów można wręcz całe akcje trzymać w podorędziu. Niemniej, Futbol Ligretto zawsze będzie grą leciutką, towarzyską i krótką. Bez kilku meczyków pod rząd raczej się nie obejdzie.
Czy Wasza kolekcja natomiast obejdzie się bez sześciennego kolorowego pudełka i dwóch talii miękkich zaskakująco-trwałych kart? Nie każdy Reiner to Knizia, ale Reiner Stockhausen stworzył naprawdę sympatyczną gierkę dla sympatyków futbolu (i nie tylko). Jeśli opis działania gry Was przekonał, to nie czeka Was żadna niemiła niespodzianka. Ewentualne pretensje proszę kierować na Berdyczów ;)
PLUSY:
– szybka, emocjonująca i sprawna mechanicznie
– można zagrać imprezowo, można zagrać „poważniej”
– dla dowolnej liczby osób
– ładne wykonanie i solidne, bo nic mi się nie zniszczyło oprócz pudełka, które się rozlazło
MINUSY:
– pudełko, które się…
– podobne imiona polskich zawodników, ale to uwaga do ówczesnej reprezentacji ;)
Futbol Ligretto (Crazy Kick), autor: Reiner Stockhausen
Rok wydania: 2006
Wydawca w Polsce: Egmont
Liczba graczy: optymalnie 2- 8
Czas gry: do kwadransa na jeden mecz
Cena: ok. 20 PLN
Ogólna ocena
(5/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(3/5):
Świetna recenzja, dokładnie uchwyciłaś obie wady, pożal się Boże pudełko i nadreprezentację literki M u biało-czerwonych.
Prócz recenzji świetna jest też gra. Bardzo fajna szybka zabawa. Gol wywołuje emocje, ręce w górze, okrzyki. Tego oczekujemy od futbolu.
Trzecia świetna rzecz to cena. Gra kosztuje 15-19 zł.