Nie tylko chłopcy lubią pociągi. Pamiętam z dzieciństwa stalową lokomotywę nakręcaną na kluczyk. Ciągle się nią bawiliśmy. Dziś wraz z córką, z ogromnym zaciekawieniem oglądamy przygody pociągów w bajce „Tomek i przyjaciele”, albo bawimy się drewnianym pociągiem. Jako gracz czekam na chwilę, by móc z moją latoroślą zagrać w „Ticket to Ride”, a później w „Age of Steam” lub „Steam”. Ten odległy czas przybliżamy sobie grą dla dzieci „Z drogi śledzie, pociąg jedzie” wydaną w polskiej wersji językowej przez wydawnictwo G3.
O autorze – Bob Lindner – wiele nie mogę powiedzieć. W swoim dorobku ma tylko jedną grę dla dzieci. Gra uzyskała dwie nominacje: 2011 r. Golden GeekBest Children’s Board Game Nominee, oraz 2011 r. Kinderspielexperten „5-to-9-year-olds” Nominee. Jak na grę dla dzieci posiada również numerowaną pozycję na na liście gier BGG, co prawda dość odległą od ścisłej czołówki, jednak w skali około 50 tys. gier, jest całkiem niezła.
Z punktu widzenia osoby dorosłej, gry dla dzieci nie są zachwycające, z punktu widzenia dzieci wszystkie gry są świetne. Postaram się wymienić wszystkie istotne cechy, które zauważyłam – zarówno te dobre, jak i złe.
Zalety:
– Wykonanie – plansza jest bardzo gruba, dobrze rozkładalna, można grać na podłodze. Jej grubość wynika z zastosowanego mechanizmu w grze, polegającego na umieszczeniu 3 dużych płytek zwrotnic i przesuwaniu ich we wnętrzu planszy. Jako pionki zastosowano duże, świetnie wykonane plastikowe lokomotywy, które dzieci mogą wykorzystać do wielu innych zabaw.
– Zasady – są bardzo proste i szybko przyswajalne. Celem jest doprowadzenie 3 z 4 swoich lokomotyw do parowozowni. Wyścig odbywa się po torowisku podzielonym na pola, po których ruch wyznaczają oczka wyrzucone na kościach. Fragmenty torów łączone są przesuwanymi zwrotnicami – jest ich mniej niż miejsc na nie przeznaczonych, a przemieszczanie zależne jest również od rzutu kością. Na potrzeby 3,5 latki, dla której rozgrywka w czasie 30-45 minut nie jest możliwa do rozegrania, ograniczyłam liczbę lokomotyw do: 1 dla niej, 2 dla starszych graczy i bawimy się w jazdę po torach zgodnie z tym co wypadnie na kościach.
– Mechanizm, choć oparty na wiekowym „Chińczyku”, ma kilka dobrych pomysłów. Po pierwsze, ruchome zwrotnice. Przed ruszeniem lokomotywy przestawia się na wolne pole zwrotnicę wskazaną przez kość. Po drugie, wykolejenie – ze względu na ruchome zwrotnice pociąg może wjechać na odbojnicę lub zjechać z toru. W takim przypadku lokomotywa wraca do punkt startu. Po trzecie, mechanizm przepychania lokomotyw. Jeśli na trasie naszej lokomotywy znajduje się już inna, to po dojechaniu do niej, przepychana jest ona o pozostałą liczbę oczek. W ten sposób można przepchać kilka lokomotyw, w wyniku misternie uknutego planu usuwania z planszy pionów przeciwników lub z braku innej możliwości. Istnieje wariant gry wykorzystujący żeton naprawy, zdobywany po wykolejeniu własnej lokomotywy. Dzięki niemu w swojej turze można zablokować dowolną zwrotnicę, w zamian za rzut kością z kolorami. Jest to wariant bardziej taktyczny.
– Interakcja – jest tu przede wszystkim negatywna. Można zablokować swoimi lokomotywami pola startowe (pod warunkiem wyrzucenia 1 oczka); można również tak prowadzić swoje lokomotywy, by spychać przeciwników z torów, co jest szczególnie przydatne w końcowym obszarze gry – przepchnięcie swojej lub innej lokomotywy na ostatnią odbojnicę również powoduje wykolejenie jej, co znacznie oddala od zwycięstwa. Najwięcej negatywnej interakcji jest przy 4 graczach, najmniej przy 2.
– Wygrana – jak w każdej grze losowej jest niespodzianką, ale utrzymuje to dzieci w napięciu do samego końca. Gra jest bardzo dynamiczna.
Wady:
– Losowość – ruch w grze zarządzany jest przez rzuty 3 kostkami. Dwie odpowiadają za liczbę pól, po których przesuwane są lokomotywy, jedna za kolor przesuwanej zwrotnicy. Nie da się w tej grze wiele planować, a sytuacja na planszy zmienia się w oka mgnieniu. Dorosłym to bardzo przeszkadza, ale to w końcu nie dla nich gra.
– Nowoczesna wersja „Chińczyka” – podobnie jak w większości gier dla dzieci sięgnięto do klasycznego mechanizmu. Powroty na początek planszy bywają irytujące, bo w końcu każdy zmierza do wygrania tego kolejowego wyścigu.
– Wykonanie – zauważyłam dwa dość istotnie mankamenty w wykonaniu gry. Po pierwsze kostki – są za lekkie, źle się turlają, tendencyjnie wypadają na nich oczka lub kolory, które wyrzucono turę wcześniej, czasami zdarzało się, że prawie te same zestawy pojawiały się 3 razy pod rząd. W przypadku oczek wskazujących na liczbę pól do pokonania nie jest to istotne, jednak w przypadku koloru zwrotnicy jest to bardzo odczuwalne i frustrujące. Po drugie – przesuwane po planszy zwrotnice powodują uszkodzenie jednego z naroży planszy, znajdującego się na samym środku. Dalsze przesuwanie prowadzi do jeszcze większych zniszczeń i nie odbywa się już tak gładko i przyjemnie. Jedyne rozwiązanie to trochę podnosić do góry zwrotnice przy przesuwaniu ich. Jest też mało istotny element, na który zwróciły mi uwagę dzieci – dlaczego lokomotywy nie mają ruchomych kół?
Podsumowanie
Pomimo wad, uważam tę grę za całkiem porządny tytuł dla dzieci. Mogą w nią grać nawet dzieci od 3 roku życia (choć to bardziej zabawa), a jak już potrafią liczyć do 6 to rozgrywki są bardzo dynamiczne. W rodzinach graczy, w których gry planszowe są częstym gościem na stole, wymagania odnośnie gier dla dzieci są większe, bo dzieci mają większe obycie i doświadczenie. W tej grupie gra nie spodoba się właśnie za „chińczykowatość”. Powiedzmy sobie jednak szczerze – rodziny geeków stanowią mniejszość. Dla reszty dzieciaków gra z lokomotywami jest bardzo atrakcyjna, nawet dla 10-latków. Mnie, jako osobę dorosłą, irytuje losowość, grając z dziećmi jako rodzic, zapominam o tym.
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 6+
Czas gry: ok. 45 min.
Ogólna ocena
(4/5):
Złożoność gry
(1/5):
Oprawa wizualna
(5/5):