Spotkanie ze wspomnieniami zawsze jest niebezpieczne. Głównie dla wspomnień… Cykl seriali animowanych opowiadających z niezwykłą lekkością i przystępnością historię ludzkości, powstania życia, odkryć i wielu innych tematów był w czasach mojego dzieciństwa niezwykłym odkryciem na tle dość skromnej oferty rodzimej telewizji. Pierwsze spotkanie ze wspomnieniami – gdy moje Skarby dorosły na tyle, by móc chłonąć wiedzę z tych filmów – wypadło znakomicie! Nadal są one wartościowymi materiałami edukacyjnymi.
O drugim zetknięciu się wspomnień, tym razem w wersji gier planszowych w niniejszym tekście.
Wydawnictwo Hippocampus rozszerzyło swoją ofertę filmową o pakiet gier planszowych ściśle związanych z kultowymi serialami. Dwie z nich: „Był sobie człowiek” oraz „Było sobie życie” trafiły w moje ręce. Dla szerszego ujęcia tematu mogłem się jeszcze zapoznać z trzema grami karcianymi dodawanymi w pakiecie filmowym DVD.
Był sobie człowiek
To jeden z naszych ulubionych seriali w tym cyklu. W lekkim stylu przedstawia historię naszej cywilizacji.
Sama gra jest oparta o mechanikę rzuć i rusz pionkiem, wzbogaconą o niespodzianki, rywalizację i opcje inwestowania. Po rzucie dwiema kośćmi (choć w regułach jest wyraźnie wskazana opcja dłuższej rozgrywki z użyciem tylko jednej kości) wędrujemy po torze.
Na początku każdy z graczy dostaje nieco gotówki i losuje (chociaż w wielu rodzinach pewnikiem pociechy będą miały swoje serialowe sympatie i antypatie) swoją postać.
Mają one różne wartości podstawowych cech, co jest ważne podczas pojedynkowych zmagań z innymi postaciami.
Czasem płacimy podatki, a innym razem zarabiamy lub zdobywamy skarb. Niektóre pola dają nam okazję do popisania się swoją wiedzą – to pola pytań. Pytania są obrazkowe i tekstowe, w formie testowej.
Szkoda trochę, że w większości raczej proste, ale to gra dla młodszych pasjonatów historii. Pole pojedynek to okazja to interakcji z innymi graczami. W zależności od rodzaju wyzwania Spotkamy także pola ryzyko, gdzie może się nam trafić zbój, mistrz albo rycerz.
Zbój pozwala ustawić swego rodzaju minę. Gdy inny gracz wejdzie w jej pole rażenia musi płacić okup! O ile rola rycerza to głównie ochrona przed niepożądanymi zdarzeniami, to już mistrz ma nieco więcej opcji. W szczególności może być przykrą niespodzianką dla zbója. Gracz mogący pochwalić się mistrzem nie tylko nie płaci okupu, ale sam dostaje znaczącą kwotę od złośliwego przeciwnika!
Na torze mamy zaznaczone bardzo umowne granice epok historycznych, za których przekroczenie zdobywamy kolejne premie. Warto zatem śmigać do przodu, tym bardziej, że złośliwy zbój może ustawiać pułapki tylko w swojej epoce. Ciekawym elementem rozgrywki są karty mecenasa.
Gracze mogą zainwestować swoją gotówkę w dzieła kultury. Jest w tym pewien element ryzyka! Jeśli w czasie rozgrywki braknie nam funduszy będziemy musieli je sprzedać za pół ceny… Ale zachowanie ich do końca gry daje podwójny zysk! (Szkoda trochę, że w instrukcji zabrakło jednego, kluczowego zdania, że można je kupować przed swoim ruchem…).
W sumie dostajemy całkiem zgrabną, choć nadal raczej prostą grę rodzinną. Znajomy system rzuć kostkami, wykonaj ruch przypomina oczywiście Grzybobranie. Jednak operowanie gotówką, pola pechowe i szczęśliwe, możliwość inwestowania(!) dodają grze uroku i zachęcają do kolejnych partii. Z pewnością świadomi rodzice znajdą tu wiele okazji, by swoim komentarzem podnieść wartość edukacyjną rozgrywki.
Kluczowe są oczywiście pytania historyczne i plansza pełna dat ważkich wydarzeń.
Chcąc nie chcąc, wpadają w oko i oby zapadały w pamięć. W pierwszej rozgrywce pytania mogą stanowić jakąś trudność (choć zapewne nie tak dużą dla fanów serialu), ale w kolejnych ujawnia się kapitalna zdolność dzieci do zapamiętywania i zapewne z uśmiechem na twarzy będą one zdobywać kolejne premie gotówkowe.
Było sobie życie
Podobna mechanika (roll&move), ale jednak inne rozwiązania szczegółowe zastosowano w drugiej propozycji. Serial „Było sobie życie” opowiada o działaniu organizmów żywych, zwłaszcza człowieka. Znów mamy do wyboru znajome, filmowe postacie. Tym razem nie zdobywamy gotówki, ale żetony globinek i lekarstw, aby je w końcu zamieniać na wielkie żetony hemo.
Kto uzbiera ich 7, ten tryumfuje. W tej grze każdy z grających rozpoczyna z innego narożnika planszy opisanego jako szpital czy park. Znów pola mają różne znaczenie, dając nam dodatkowe żetony, okazję do ich zdobycia po poprawnej odpowiedzi na pytania, czy możliwość wyzwania na pojedynek innego gracza.
Także w tej grze zdobywamy karty mistrza i wirusa, ale za to czasem tracimy kolejkę, gdy trafimy na pole pech, czy nie obronimy się przed atakiem choroby.
Talia pytań zawiera dość zróżnicowaną i ciekawą ich gamę. Warto podkreślić, że zastosowano ciekawy sposób weryfikacji poprawności odpowiedzi.
Dzięki specjalnemu sposobowi drukowania, odpowiedź poprawną można odczytać tylko z użyciem detektora – czerwone tworzywo pozwala przeczytać ukryty tekst.
To kolejna okazja dla rodziców, by odkryć dzieciom rąbka naukowej tajemnicy.
Także rozwiązania rozstrzygania pojedynku są odmienne. Po poprawnej odpowiedzi można zadać pytanie przeciwnikowi! Niech też się pomęczy… A na polach z pytaniami można poprosić o dodatkowe pytanie (jak w „1 z 10”, na siebie) i zdobyć va banque dodatkowe żetony.
Człowiek czy życie?
Wydawcy udało się zachować jednolitość konwencji odpowiedniej dla każdego serialu. Miłośnicy filmu odnajdą znajome postacie, ale każda z gier da inne wrażenia – nie tylko ze względu na tematykę.
Gra historyczna jest znacznie szybsza – podwójne rzuty kostką pozwalają sprawnie śmigać przez epoki. Gra o naszym ciele może się czasami dłużyć, ale można dopasować jej czas trwania zmniejszając limity zdobytych żetonów hemo.
Główne emocje związane są pytaniami testowymi, co powinno być swoistą nagrodą dla uważnych odbiorców filmów. Tu pewnie nie będą potrzebne fory ze strony starszych graczy, dzieciaki mają świetną pamięć! Zapewne z młodszymi graczami warto uwzględniać poprawki na losowość. Jeden z graczy był okropnie zawiedziony trafianiem na szczęśliwe pola, bo… nie trafiały mu się pytania. I tym samym nie miał okazji, by popisać się swą wiedzą.
Co mnie mile zaskoczyło, gry nie są identyczne. Jeśli finanse nie są barierą, a dzieci lubią oba seriale, to posiadanie obydwu tytułów ma swoje uzasadnienie. Oczywiście, jeśli oba główne tematy są równie atrakcyjne dla głównych odbiorców.
Dla bardziej doświadczonych graczy nie będzie tu wyzwania, ale te gry są dobrym punktem wyjścia z kręgu chińczyka czy grzybobrania w krainę nowoczesnych gier planszowych.
Karcianki z filmem
Trzecia część niniejszej recenzji dotyczy trzech gier karcianych dołączanych do pakietu filmów. Nie są zatem samodzielnym produktem, ale gadżetem mającym zachęcić do zakupu legalnych kopii. Dostajemy dwie talie kart, z których będziemy korzystać niezależnie albo wspólnie.
Pierwsza gra to memo wzbogacone o konieczność odpowiedzi na pytania, gdy znajdziemy wreszcie parę. Dzieciaki uwielbiają memo, są w tym zwykle poza zasięgiem dorosłych, stąd warto spróbować przy okazji wzbogacić ich wiedzę. Pytań jest mniej, bo i talia ma swoją ograniczoną grubość.
Quiz to druga propozycja. Po prostu zadajemy pytania i zdobywamy punkty. Jednak niektóre wyrazy na kartach są wyróżnione, co pozwala na nieco bardziej zwariowaną zabawę. Otóż możemy czytać tylko fragmenty pytań! I niech się pytany martwi o co chodzi. Brzmi zwariowanie, ale z dzieciakami znającymi karty na pamięć nie jest aż tak trudne. Dla dorosłych zaś może to być okazja do szalonych zgadywanek.
Komplet uzupełnia gra karciana, w której pozbywamy się kart z ręki zagrywając je na wspólny stos. Ważne by zgadzały się albo nominały albo kolory. Zabawa jest prosta, ale dla młodszych dzieci będzie okazją do poznania czy utrwalenia cyfr i kolorów.
Na pewno ten pakiet jest znacznie prostszy i gdyby był samodzielnym produktem pewnie by się nie obronił. Jednak jako dodatek do płyt DVD można go łagodniej potraktować i w wolnej chwili miło spędzić czas w rodzinnym gronie z młodszymi graczami.
Warto czy nie?
Dla doświadczonych graczy na pewno są inne tytuły (dlatego od oceny mogą spokojnie odjąć 1). Dla rodziców, którzy chcą by dzieci nie tylko biernie chłonęły telewizyjną papkę, ale także czegoś się uczyły jest to dobra okazja, aby przedłużyć magię tych wyjątkowych seriali na rodzinne posiady przy planszy. Geekowie mogą włączyć te gry do listy propozycji prezentowych dla rodziny i znajomych. Będzie to gra, która nie przytłoczy nowoczesnością, a nawet zachęci do szukania nowych wyzwań.
Wydawnictwo Hippocampus dołączyło do grona firm dostrzegających potencjał planszówek. I w ciekawy, wartościowy sposób szuka swojego miejsca na tym nie tak łatwym rynku.
Dziękujemy firmie Hippocampus za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(2/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.