Wyobraź sobie taką scenę.
Trzech myśliwych sprzed tysięcy lat stoi na wzgórzu i komentuje sytuację.
– Widzę stado. To dwa łosie!
– Jest ich więcej. Widzę kolejne trzy!
– Stary, coś Ci się chyba pomyliło. Nie ma tylu łosi na świecie. Sprawdźmy.
Zdradzę Ci tajemnicę. Ta sytuacja nie zdarzyła się tysiące lat temu. To było w tym tygodniu u mnie w domu, a jeden z myśliwych miał 6 lat. Okazało się, że łosi tak naprawdę w tym stadzie nie było w ogóle. Za to można było upolować Jaskiniowe Niedźwiedzie, Mamuta i dwa Tygrysy Szablozębne. Nie, nie naprawdę. Graliśmy w “Dinopody”, szybką grę karcianą, w której wygrywa najlepiej blefujący łowca. Chciałbym Ci o niej opowiedzieć.
Polowanie w Epoce Kamienia to nie jakaś tam bułka z masłem.
Nie jest łatwo wygrać w “Dinopody”. Trzeba się okazać sprytniejszym od przeciwników – innych myśliwych. Jeśli polujemy z doświadczonymi łowcami, wygrana może być jedną z najtrudniejszych przygód wieczoru. Mimo to “Dinopody” to gra z prostymi zasadami. Zwierzęta w talii 50 kart podzielone się wg. gatunków na 2 Mamuty, 3 Niedzwiedzie, 4 Łosie, 5 Tygrysów, 6 Królików, 7 Wiewiórek, 8 Susłów, 9 Myszy i 5 Dinopodów (o których opowiem za chwilę). Każdy z graczy dostaje swoją pulę kart, których ilość jest determinowana liczbą graczy. Następnie jeden z myśliwych zostaje Naczelnym Łowcą i ma za zadanie wypatrzeć stado. Szukamy tylko jednego gatunku. Na stole pojawia się od 1 do 4 kart z jego ręki. Następny łowca ma dwa wyjścia, może dołożyć do stada kolejne karty (od 1 do 4), mówiąc o ile zwierząt stado się powiększa (do akcji przystępuje kolejny gracz) lub sprawdzić, czy poprzednik nie okłamuje wyprawy i nie przypisuje sobie sprawności o nazwie “sokole oko”. Można sprawdzić tylko jedną z kart, którą położył poprzedni łowca. Jeśli okłamał, musi zabrać całe stado do ręki. Jeśli powiedział prawdę, całe stado zabiera do ręki sprawdzający, a Naczelnym Łowcą zostaje kolejny gracz. Myśliwy, który jako pierwszy pozbędzie się swoich kart, wygrywa.
Należy wypatrywać jeszcze większych bestii.
W grze pojawiają się również karty Dinopodów. To 5 przesympatycznych, ogromnych stworzeń, na które myśliwi przypadkowo będą trafiać od czasu do czasu. Karty Dinopodów są również rozdawane graczom i biorą udział w polowaniu. Nie są osobnym gatunkiem. Mogą być używane do wprowadzania w błąd współłowiących. Jeśli jednak, ktoś sprawdzając stado odkryje kartę Dinopoda, dochodzi do wyjątkowych sytuacji. Np. jeden z Dinopodów sprawia, że upolowane stado zostaje rozdane wszystkim łowcom, a inny, że sprawdzający kartę może zdecydować, do kogo powinno ono trafić. Krótko mówiąc: jest wesoło!
Jeśli w którymś momencie gry jeden z łowców ma na ręku wszystkie karty ze zwierzętami jednego gatunku, np. 7 Wiewiórek, ogłasza on innym graczom, że ten gatunek wymiera. Karty Wiewiórek są odkładane na bok i nie biorą udziału w dalszej grze.
Ale to już było… i znowu wróciło.
Autor “Dinopodów”, Nikolay Pegasov, informuje w instrukcji, że jest świadomy podobieństwa tej gry do wielu innych. Na mechanice blefowania i próbach oszukania graczy opartych jest wiele tytułów, np. “Karaluszek kłamczuszek”. Mimo to, w “Dinopody” gra się przyjemnie. Łatwe zasady pomagają zainteresować nowych graczy, a dzięki sympatycznym rysunkom nie ma problemu z zachęceniem dzieci do polowania. Często pojawiało się porównanie do kreskówki pt. “Epoka lodowcowa”.
Najciekawiej nasze łowy wypadały w większym gronie myśliwych, ale było to wiadomo od początku, gdyż “Dinopody” należą do rodziny gier imprezowych. W wariancie dwuosobowym wszystkie zasady nadal działają, tylko zabawy jest mniej. Nie można podkładać “świń”… ekhm… mamutów tak skutecznie. Według instrukcji można grać w 2 do 7 osób, a nawet więcej. Szczerze? Polecam od trzech w górę. Na dwie osoby gra się mocno średnio.
Wykonanie gry jest dobre, chociaż nie bardzo dobre. Pudełko jest małe, poręczne, mieści się w kieszeni, więc zabranie “Dinopodów” na imprezę nie będzie kłopotem. Niestety po tygodniu przenoszenia, wyjmowania i wkłądania kart już się podarło :( Karty wymagają koszulek w rozmiarze Standard USA i warto je chronić od pierwszej rozgrywki. Jest to jednak gra, która przy intensywnym polowaniu szybko się zużyje.
Jako podsumowanie pokażę Wam, co o „Dinopodach” po pierwszej rozgrywce myśli Amelka, moja córka.
Plusy:
+ łatwe zasady
+ sympatyczna grafika
+ niska cena
+ krótki czas gry
Minusy:
– nic odkrywczego
KubaP (7/10): Reguły do wytłumaczenia w chwileńkę, mnóstwo blefu, śmiechu i imprezowo-rodzinnego klimatu. Dla mnie zaskakująco fajne, bo nie spodziewałem się niczego wielkiego po talii pełnej kolorowych zwierzątek.
Grę do recenzji przekazało wydawnictwo “Cube. Factory of ideas”.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.