Autorzy wymyślają gry. A kto wymyśla ich okładki? Też autorzy? Graficy? A może ci, którzy będą potem tę grę musieli sprzedać?
No właśnie – gracze uwielbiają dzielić się swoimi uwagami na temat okładek. Czy się podoba, czy nie, rzecz jest kwestią gustu, zatem każdy ma prawo się wypowiedzieć i co więcej – ma rację ze swojego indywidualnego punktu widzenia. A przecież mawiają, że „gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania”. I bądź tu mądry.
Kiedyś, gdy przygotowywaliśmy do wydania polską edycję „God’s Playground” przeszliśmy przez mały czyściec w momencie gdy pokazaliśmy propozycję okładki gry. Na szczęście rzecz jest udokumentowana na portalu, a jako że z okazji dziesięciolecia nieco Redakcja wspomina, to i tego „flame” warto przypomnieć. Okładka „Bożego Igrzyska”, co by o niej nie mówić, swój cel spełniła. Wyróżniała się na półce, zwracała uwagę, pokazywała o czym jest gra i nie wprowadzała w błąd co do jej ciężaru i złożoności. Po niej było widać, że polska edycja „God’s Playground” to danie główne wieczoru i zarazem nietuzinkowy tytuł.
Tworząc „MAGNATÓW” chcieliśmy mieć równie dobrą okładkę. Problem w tym, że nie mogliśmy mieć tej samej. Oczywiście zabawiliśmy się konwencją i stworzyliśmy dla zabawy lustrzane odbicie starej okładki, ale nie traktowaliśmy tej propozycji na serio.
Tym bardziej, że kiełkowała w nas myśl o zmianie tytułu gry z „Rzeczpospolitej Obojga Narodów” na „MAGNATÓW”. Wynikało to z potrzeby dobrania takiego tytułu, który będzie w 100% zgodny z klimatem i fabułą rozgrywki. Tytuł „RON” mówi, że to gra o historii. Tytuł „MAGNACI” mówi, że to gra interakcji.
Ale nie wyprzedzajmy faktów.
Malarstwo historyczne było pierwszą koncepcją. A raczej wyjęcie z obrazu jego pewnego elementu, np. tak jak ma to miejsce na okładce książki Daviesa.
I gdy zaczęliśmy szukać postaci do zilustrowania okładki przyszedł mi do głowy pomysł, by tą postać jednak narysować – aby nawiązać do popularnej w Polsce literatury sarmackiej autorstwa Panów Komudy czy Piekary. Taki Sarmata na okładce to jest to. Najlepiej prawdziwe panisko, a nie jakiś rębajło, skoro paniskami tu gramy! Okładka, tak samo jak tytuł, musi przecież współgrać z tym co znajdziemy w pudełku, nie może wprowadzić w błąd nabywcy gry.
A skoro miałem mieć na okładce człowieka, to musiałem zacząć do Jarka Noconia, który okładką „Wikingów” ponownie udowodnił, że w rysowaniu bijących klimatem postaci nie ma sobie równych. Na szczęście Jarek miał czas by podjąć z nami współpracę i szybko przedstawił pierwszy szkic.
I właśnie o to chodziło! Wystarczy porównać ten obraz z dwoma powyższymi, by zobaczyć jak dalece inne jest przesłanie wynikające z tych ilustracji. Jest tu historia, ale też interakcja, walka o wpływy, zwady… czego nie można powiedzieć o poprzednich propozycjach. Dlatego zaakceptowaliśmy szkic Jarka i rozpoczęliśmy żmudną pracę nad obróceniem koncepcji okładki w okładkę gry.
Nie było łatwo.
Pierwsze podejście było nieudane. Wybraliśmy złe tło, zabrakło też łączności między nim a postacią.
Kolejne podejście. Jest nieco lepiej, ale dalej nie byliśmy zadowoleni. Karmazyn w tle dominuje, postać jest za mało można, pozostaje na drugim planie. I coś nie tak z kierunkiem, z którego pada światło.
Dopiero trzecia propozycja została przyjęta do przygotowania finalnego obrazu. Wygaszenie tła, aby postać była elementem dominującym oraz wzbogacenie stroju magnata, tak by ze szlachetki stał się paniskiem – to były najważniejsze zmiany.
Wiedząc co ma rysować, Jarek mógł dokończyć obraz postaci oraz ująć ją w szerszej perspektywie, ponieważ pudełko to nie tylko front, ale również… boki! I tak oto powstał obraz, który spełnił wszystkie nasze oczekiwania.
Jasne tło i intensywne kolory bogatego magnackiego stroju pozwoliły Piotro, głównemu grafikowi projektu, na przyjęcie zupełnie innej tonacji kolorystycznej, tak by pudło na półce sklepowej wyróżniało się mocnymi barwami. Trzeba było już tylko dodać logotyp oraz przyjąć odpowiedni kadr do rozrysu pudełka i… gotowe!
Jak sami widzicie, dopiero ukończony obraz pozwolił nam na powrót do dyskusji na temat logotypu gry i jej finalnej nazwy. Ale tu już byliśmy praktycznie bez wyjścia – mając TAKIEGO magnata na pudełku musiała przeważyć szala z tytułem „MAGNACI”. Widać zresztą po tym panu, że oporu on nie znosi, on go po prostu łamie. Nasz też złamał.
W ten sposób otrzymaliśmy tytuł i pudełko, które wprost wskazuje na to co znajdziecie w jego wnętrzu. Tym razem okładka „Bożego Igrzyska” nie wzbudziła takiego „flame” jak przed czterema laty, zyskała zatem Waszą akceptację. Do tego trzymała się kilka dni na szczycie rankingu obrazów na portalu Boardgamegeek (a nawet została ulepszona ;)).
To znaczy, że jest taka, jaką powinna być.
Świetnie mi się to czytało, doskonała okładka dla Maganatów