Empatio, czyli polskie wydanie gry Mood X. Dwójka nieznanych autorów i pomysł. No właśnie, dobry? Oryginalny? A może wtórny i nudny? Powiem szczerze, gdybym nie słyszała wcześniej tylu odniesień do Dixita, nie wpadłabym na nie. Mnie się obie gry podobne nie wydają. To tak jakby każdą grę z mapą i kosteczkami porównywać do El Grande, a z krajobrazowymi kafelkami do Carcassonne. Że niby co, że niby dużoformatowe karty z onirycznymi obrazkami? Że niby do każdej karty osoba w funkcji „narratora” ma coś powiedzieć? Że zgadujemy, co autor miał na myśli? Hmmm, trochę się tego jednak nazbierało…
Patrzenie przez pryzmat Dixita nie jest jednak Empatio do szczęścia i ewentualnego sukcesu potrzebne. To pełnoprawny zindywidualizowany byt growy, który w swoim otoczeniu przetestowałam na całej osi wiekowej. I według moich obserwacji, najlepiej ów byt wpasował się w gusta 11-12 latków. Potrafili bawić się całą godzinę, zarykując się po prostu ze śmiechu. Potrafili do każdej karty znaleźć nowe skojarzenia, a ich szukanie przebiegało u nich na najwyższych obrotach. Nie obyło się bez fochów i obrazy, ale jednak nikt od stołu nie odszedł, gracze brnęli coraz głębiej w królestwo Empatii.
Tak, w królestwo. W Empatio mamy do czynienia bowiem z talią kart, która w przeciwieństwie do Dixita, stanowi pewną tematyczną całość (rycerze, księżniczki, zamki i te sprawy), w przeciwieństwie do Dixita ilustracje są urocze, a nie dziwne (nigdy nie pojmę zachwytu nad grafikami pani Marie Cardouat), no i przede wszystkim, w przeciwieństwie do Dixita, mamy gadżet – koło emocji. Koło emocji wygląda po wypakowaniu z pudełka tak:
A po krótkim użytkowaniu tak:
To, co w tej grze najtrudniejsze, to wymyślenie kluczowego pytania. Jeśli jeszcze nie wiecie, o co chodzi, to podam przykład. Aktywny gracz losuje, dajmy na to, taką oto kartę:
Inny wskazany gracz musi zadać delikwentowi pytanie „Jakbyś się czuł/a, gdyby…” i w pytaniu nawiązać zarówno do osoby gracza aktywnego, jak i do treści obrazka. Po drodze jeszcze inny gracz definiuje, którą osobą na ilustracji jest gracz aktywny, i kim/czym jest druga postać. Następnie zapytany typuje na swoim kole emocji, jak by się czuł, a pozostali typują na swoich kołach to, co uważają, że ON wytypował. Zasady są zatem proste, ale WYMAGAJĄCE. Przykład podany w instrukcji jest jasny i nawet pomocny. Ale potem zaczynają się schody. Im starsi gracze, tym trudniej wymyślić im coś sensownego, co z jednej strony dotyczy konkretnego uczestnika zabawy, a z drugiej opiera się na obrazku. Czasem jest tak trudno, że:
– albo pytanie jest za łatwe i wszyscy odgadują nastrój gracza,
– albo tak zagmatwane i abstrakcyjne (wymyślający bardziej kierował się obrazkiem), że nikt nie wie, o co chodzi,
– albo nawiązujący do osoby gracza aktywnego w tak dużym i naturalnym stopniu, że obrazek właściwie do niczego nie był potrzebny.
Wypośrodkowanie tych wymagań stanowi naprawdę wyzwanie. Owszem, można się każdorazowo pośmiać (nonsensy i własne żarty śmieszą najbardziej), ale jako dorośli nie mieliśmy żadnego parcia, aby grać ponownie.
Do powyższej ilustracji otrzymałam następujące pytanie (zaznaczam, że zgodnie z zasadami, płeć postaci na obrazku nie jest zobowiązująca!): (Veridiana to postać po lewej, a po prawej… naczelny GF Wojciech Sieroń). Jakbyś się czuła, gdybyś wiedziała, że za chwilę zamienisz się w wilkołaka, pożresz WRS i zostaniesz dzięki temu redaktorem naczelnym? … (Swoją drogą, ludziom ciągle się wydaje, że bycie naczelnym to taka niezła fucha, że wszyscy się o nią biją… ;)
Inaczej dzieci. Te uwielbiają Empatio, trafiło w ich gust zarówno graficznie, jak i merytorycznie. I tym młodszym nie przeszkadza nawet fakt, że zadają pytania na zasadzie „kopiuj/wklej”, powtarzając właściwie jeden model pytania wymyślony zazwyczaj przez pierwszego gracza. Np. para postaci to każdorazowo gracz aktywny i jego kolega/koleżanka. Dzieci powtarzalność najwyraźniej nie mierzi.
Wydaje mi się, że ktoś Empatio przekombinował, albo odwrotnie – niedokombinował. Nie pomaga również fakt, że koło emocji pozbawione jest legendy i niby ekspresja twarzy powinna mówić wszystko, ale tak naprawdę zdarzają się, i to dosyć często, różnice w interpretacjach, co która twarz wyraża. Niby to świadomy element gry zapisany w instrukcji, ale jak w takim razie przy takich różnicach trafnie wytypować nastrój bohatera? Nawet jak wiem, to mogę przecież pokazać zupełnie inną ilustrację, czym wypaczam, jak mi się zdaje, ideę gry. Najgorsza jest jednak mordęga w wymyślaniu pytań, która rośnie wraz z wiekiem, ale z kolei do rzucenia dzieciom na pożarcie gra nadaje się w sam raz. Poziom humoru i abstrakcji najlepiej spasował nastolatkom, niestety poziom wykonania (na pierwszy rzut oka bez zarzutu) tej konfrontacji już dobrze nie zniósł.
Empatio to nie jest zła gra, ale gra, która moim zdaniem więcej obiecuje niż oferuje.
KubaP (5/10): Dla fanów Dixita to może być ciekawa odmiana, choć niektórzy pewnie zarzucą zwykły plagiat (co nie jest, moim zdaniem, prawdą). Dla mnie Empatio nie jest tak naprawdę grą, a bardziej zabawą psychologiczną, a to nie jest to, czego szukam przy planszy.
Anna (6/10): Rzeczywiście, nie da się ukryć, że Empatio przypomina Dixit i, że niestety w porównaniu z tym drugim tytułem, wypada słabiej. Ale zainteresował mnie jeden aspekt. Zastanawia mnie, czy Empatio nie działałoby dość dobrze (może nawet lepiej niż Dixit) w partiach z dziećmi. Wydaje mi się, że ta gra może mieć większy potencjał edukacyjny, a może nawet nieco terapeutyczny. Pozawala ona na tworzenie historii, których uczestnikami są koledzy i koleżanki, daje możliwość wczucia się w inne osoby i zastanowienia, jakie emocje można odczuwać w różnych (nieraz trudnych) sytuacjach. Wiadomo, że we wszelkiego rodzaju terapiach i problemach emocjonalnych bardzo ważna jest umiejętność identyfikowania i nazywania emocji. Oczywiście w Empatio mamy to mocno ograniczone do kilku grafik (które można też różnie interpretować), ale może mogłoby to posłużyć jako bardziej luźna forma pracy z dziećmi. Na razie to tylko moje spekulacje i podejrzenia, mam nadzieję, że uda się to sprawdzić. Jeśli okażą się one słuszne, to być może ocena pójdzie w górę.
Pingwin (5/10): Tak jak Dixita lubię (choć bez zbytniej wylewności), tak Empatio zupełnie nie trafiło w moje gusta. Nie czuję tego żonglowania uczuciami. Zabawa w skojarzenia – tak, zabawa w zgadywanie uczuć – nie. Nie przemawia to do mnie. Choć oczywiście doceniam edukacyjno-terapeutyczny charakter tej pozycji. Tyle, że mnie zupełnie nie podeszło. Za to spodobało się moim współgraczom – ale byli to ludzie, którzy bardzo dobrze się znali i opowiadane historie nabierały specyficznego charakteru, podkręcając atmosferę. I tak sobie myślę, że to właśnie jest druga grupa docelowa dla tej gry (poza szkolną świetlicą/gabinetem pedagoga) – grono starych, dobrych znajomych nad kuflem piwa w sobotni wieczór.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(7/10):
Ogólna ocena
(6/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.
Hahaha, właśnie szukając w necie instrukcji do Empatio (bo przecież łatwiej zapytać wujka Google niż zdjąć grę z półki) niechcący zajrzałam tutaj i…. ;)
Prorok jakiś, czy co?
I jak się z tym TERAZ czujesz?
;-)))))))
No cóż, jeszcze dziś mi się po Wojtku nieźle odbija ;p