Dzielne myszki zamieszkują krainę, w której wszystko jest zrobione z sera. Byłby to prawdziwy mysi raj, gdyby nie jeden mały szczegół – przebiegły kot, który ma chrapkę na myszki. Nasi bohaterowie muszą wyruszyć na wyprawę wokół krainy, aby zebrać jak najwięcej serka dla swojej rodziny. Czy uda im się przechytrzyć kota? Dzielne myszki to kolejna gra od Egmontu z serii Zagraj ze mną i kolejny pomysł na mikołajkowy prezent! Zapraszam do lektury!
Dzielne myszki to gra, której autorem jest Manfred Ludwig, przeznaczona dla 2–4 osób w wieku od czterech lat wzwyż. Czas gry według pudełka to 20–30 minut. I jest to również kolejna gra z tej serii, której wykonanie stoi na najwyższym poziomie. W pudełku znajdziemy bardzo ładną, bajkową planszę oraz całą masę drewnianych elementów – pionki myszek w kilku kolorach, figurkę kota, kostkę oraz kawałki sera. Wszystko jest wykonane naprawdę ślicznie. Zwłaszcza myszki, wzbogacone o uszy i ogonki od razu wzbudzają zainteresowanie dzieci. Nie mam nic do zarzucenia wykonaniu gry, wszystko jest świetnej jakości. Natomiast muszę zaznaczyć, że elementów jest sporo i niektóre naprawdę niewielkich rozmiarów, jak choćby niektóre kawałki sera. A więc grając z młodszymi dziećmi trzeba szczególnie zwracać uwagę, czy nic nie spada pod stół i czy po rozgrywce wszystko wróciło do pudełka. Gra wymaga zatem nieco czujności od rodziców i uwrażliwienia dzieci na szanowanie elementów.
Jak wygląda sama gra? A więc jest ona oparta na najprostszym mechanizmie – rzucam kostką i przesuwam swoją myszkę na torze o wyrzuconą liczbę oczek. Kto pierwszy dojdzie do mety – wygrywa. Nie, oczywiście nie jest to takie proste ;). Ten najbardziej prymitywny rodzaj gry planszowej został wzbogacony o całkiem ciekawe elementy. A więc, do dyspozycji mamy 5 (w grze 2-osobowej) lub 4 myszki, które ustawiamy na polu startowym. Za każdym razem wybieramy, którą myszkę poruszamy. Do tego na planszy umieszczone są 4 domki, w których znajdują się serki . W pierwszym domku mamy najmniejsze serki, w każdym kolejnym – coraz większe. Mamy również ostatni, piąty domek, w którym znajdują się serki złożone aż z sześciu kawałków. W trakcie gry, kiedy mijamy wejście do domku, możemy do niego wprowadzić naszą myszkę i zabrać jeden kawałek serka. Ale uwaga, myszka która raz weszła do domku, musi tam pozostać już do końca gry.
Czy o czymś nie zapomnieliśmy? A, no tak! Jest jeszcze kot! Jeżeli jakiś gracz wyrzuci na kostce symbol kota, przesuwa jego figurkę na torze o jedno pole. Uwaga – z czasem kot przyspieszy. Jeśli zrobił już jedno pełne okrążenie na torze, od tej pory będzie poruszał się o dwa pola. A w dodatku, jeśli na polu startowym pozostały nam jeszcze nieużywane myszki, odpadają one z gry. Kiedy kot wchodzi na miejsce, na którym znajdują się jakieś myszki, porywa je i nie będą już brały udziału w grze. Podobnie się dzieje, kiedy to myszka wejdzie na pole z kotem.
Przejdźmy do wrażeń z rozgrywki. Gra jest naprawdę przyjemna i dobrze działa zarówno w dwie osoby, jak też w trzy lub cztery. Choć zazwyczaj nie lubię gier, które polegają na rzucaniu kostkami, tutaj jest to naprawdę ciekawie rozwiązane. Gra wymaga myślenia strategicznego i pewnego długodystansowego planu. Musimy zauważyć, że nie opłaca się wchodzić wszystkimi myszkami do pierwszego domku, bo zdobędziemy tylko najmniejsze serki. W dodatku, trzeba też pamiętać, aby poruszyć wszystkie myszki zanim kot zrobi pełne okrążenie. Musimy też umieć reagować na bieżąco na to, co się dzieje na planszy. Trzeba zauważyć, kiedy niebezpieczeństwo spotkania z kotem staje się bardziej realne i podjąć odpowiednie działania – poruszyć myszką, czy nawet schronić się do domku. Trzeba też wziąć pod uwagę, że serki w którymś domku mogą się skończyć i nie zdążymy ich zabrać. Gra, pomimo sporej losowości, wymaga od nas myślenia i planowania, a więc zasługuje to na uznanie.
Natomiast, mam też co do Dzielnych myszek pewne wątpliwości. Z moich doświadczeń wynika, że najmniejsze, a więc czteroletnie dzieci nie bardzo sobie w tej grze radziły. Mam wrażenie, że miały problem właśnie z tym długodystansowym planowaniem. Tym bardziej, że mają na raz na torze np. cztery myszki, więc za każdym razem muszą decydować, którą poruszyć. Wydaje mi się, że tych decyzji i strategicznego myślenia jest dla czterolatka troszkę za dużo. A przynajmniej dla takiego czterolatka, który nie grał do tej pory za wiele w gry planszowe. Ponieważ nie do końca potrafił się odnaleźć w zasadach gry, dość szybko stracił zainteresowanie rozgrywką. Te około pół godziny za bardzo się dłużyły. W mojej pierwszej partii z dziećmi i dorosłymi, tak naprawdę bardziej zainteresowani grą byli dorośli. Dzieci były trochę zagubione i trzeba było im mówić, co robić. Czy w takim razie Dzielne myszki nie są udaną pozycją?
Nic z tych rzeczy! Są dobrą grą, ale potrzebują też odpowiedniego odbiorcy. Starsze dzieci radziły sobie w grze nieco lepiej i podobała im się, choć również przy pierwszej partii miały trochę problemy. A więc, dla kogo ta gra? Myślę, że może to być dobry tytuł dla dzieci w nieco starszym wieku, które do tej pory grały tylko w Chińczyka lub Grzybobranie i chcemy je wprowadzić w świat nowoczesnych planszówek. Mają tutaj znany mechanizm rzucania kostką i poruszania się na torze, ale wymagający już myślenia, planowania i podejmowania decyzji. Natomiast Dziele myszki mogą się sprawdzić też wśród dzieci młodszych, czteroletnich, ale myślę, że nie jako pierwsza gra planszowa. Jeżeli są to dzieci troszkę bardziej doświadczone, które często grają w różne gry i umieją już poniekąd myśleć strategicznie, to oczywiście gra może jak najbardziej przypaść im do gustu. Ewentualnie, jeśli wasze dziecko nie grało jeszcze w planszówki i chcecie od razu podarować mu grę nieco bardziej wymagającą planowania, przy której dopiero będzie się uczyć strategicznego myślenia, to oczywiście jak najbardziej polecam! Ale w początkowych partiach będzie to wymagało troszkę cierpliwości, pomagania dziecku, zachęcania go do gry, żeby zbyt szybko się nie znudziło i nie zniechęciło przez nie do końca zrozumiane zasady.
Mikołaj poleca!
Podsumowując, Dzielne myszki to dobra gra dla dzieci, świetnie wydana, z ciekawym mechanizmem, niby losowym, ale wymagającym decyzji. Jak najbardziej jest to tytuł godny polecenia, choć trzeba się liczyć z tym, że dzieci, zwłaszcza te młodsze, mogą mieć na początku problemy i będą wymagały zachęty oraz pomocy. Jeśli chcecie kupić tę grę małym dzieciom, wytłumaczyć im raz i zostawić ich samym sobie, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że one nie do końca to załapią i szybko się zniechęcą. Ale jeśli macie zamiar spędzać wspólnie czas przy tej grze razem z dziećmi, to Dzielne myszki mogą przynieść wiele satysfakcji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(7,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.