W ostatnich latach bardzo modne stały się gry typu dungeon crawler. Na fali tej mody duży sukces na Kickstarterze odniosła gra Dungeon Saga: Dwarf King’s Quest. Wkrótce później wydawnictwo Bard wydało polską wersję pod tytułem Dungeon Saga: Grobowiec Króla Krasnoludów. Pewnie tak jak i ja, zastanawialiście się, czym się wyróżnia ona wśród innych dungeonów…
Wygląd
Pierwszą dużą ciekawostką estetyczną jest pudełko. Zamiast klasycznego widoku moim oczom ukazała się… stylizowana księga w obwolucie. Moja reakcja była łatwa do przewidzenia: „WOW! Fajne!”. W sumie nie ma to większego wpływu na jakość rozgrywki, ale oczywiście nastroiło mnie pozytywnie i być może miało wpływ na mój odbiór gry. Klimatyczny strzał w dziesiątkę! W środku znajduje się oczywiście dużo figurek i żetonów, a także kafelków do tworzenia planszy. Co ciekawe, nie ma w środku żadnych wyprasek, ale za to są dwie wykonane ze sztywnego kartonu prostokątne ramki. Metoda jest prosta – na dół lądują kafelki planszy oraz instrukcje itd., na to kładziemy ramki (które dzielą pudełko na kilka przegródek) i pomiędzy nie wsadzamy figurki. Proste i ciekawe rozwiązanie.
Oczywiście po rozpakowaniu najpierw zabrałem się za figurki. Szczerze mówiąc, figurki jak figurki – sztywne, poprawnie wykonane, z zadowalającą ilością szczegółów. Szkielety, zombie, trolle i czwórka bohaterów. Poprawnie, ale nic, co by wyróżniało Dungeon Saga wśród innych gier. ALE już za chwilę jednak pojawił się kolejny efekt WOW. Do gry są dołączone plastikowe elementy wystroju wnętrz. Drzwi, regały z książkami, stoły, skrzynie, ołtarz… Tego jeszcze nigdzie nie widziałem, w najlepszym razie można się było spodziewać kartonowych markerów, a tu… WOW… Oczywiście nie mają one wpływu na techniczny przebieg rozgrywki, ale za to świetnie przydają się do budowania klimatu. A to doceni każdy, kto miał styczność z grami RPG.
Również interesującym elementem są plastikowe łączniki do kafelków planszy. Wiele z nich jest zbyt luźnych, by dobrze spełniać swoją rolę, ale część pasuje idealnie i może dobrze zabezpieczyć planszę przed katastrofą. Przy typowym graniu na dużym stole jest to dodatek zupełnie zbędny. Jeżeli jednak rozłożymy się na zbyt małym stoliku lub np. na kanapie, to mogą się bardzo przydać.
Mechanika
Mechanika w Dungeon Saga jest bardzo prosta. Jeden gracz jest Mistrzem Zła, a czterech kolejnych graczy prowadzi swoich bohaterów. Gra w zasadzie nie ma skalowania – jeżeli graczy jest mniej, to przejmują dodatkowe postacie. W skrajnym wypadku jeden gracz prowadzi czterech bohaterów. Jest to czysta kooperacja bez cienia indywidualnych celów i interesów. Każda figurka ma cechy ataku i obrony, pancerza oraz żywotności. Punktów życia każdy bohater ma tyle samo, ale mają różną odporność na rany (czyli po ilu trafieniach otrzymują modyfikatory do działań).
Podczas walki atakujący rzuca tyle kostek, ile ma ataku i odrzuca wyniki, które nie są wyższe od pancerza celu. Następnie obrońca rzuca tyloma kostkami, ile ma obrony. Obaj gracze ustawiają uzyskane kostki w kolejności od największej i parują je ze sobą. Przykładowo atakujący ma 5 kostek i wyrzucił 5,5,4,2,1, a obrońca ma 2 pancerza (odrzucamy 2 i 1 z kostek ataku) i 2 kostki obrony (rzut 6,3).
Pozostałe wyniki parujemy, zaczynając od najwyższych. Pierwsze 5 z ataku z 6 obrony, drugie 5 z 3, wynik 4 z ataku nie ma już odpowiadającej mu kostki obrony. Każda kostka ataku, która ma wynik wyższy od kostki obrony (lub jest nadwyżkowa), to trafienie – w tym wypadku są dwa trafienia. Ilość trafień w potwory ma znaczenie, gdyż różne bestie są mniej lub bardziej odporne (czasem po zabiciu potwora pozostaje jego truchło, z którego może powstać kościotrup), jednak bohaterowie zawsze dostają jedną ranę. Ilość używanych kostek lub wartość pancerza może się nieco zmieniać w wyniku modyfikatorów za rany, za kilku przeciwników lub atak od tyłu.
Do tego dochodzą proste karty – bohaterowie korzystają z niewielkiej ilości przedmiotów i czarów, a Zły z kart zdarzeń pozwalających wykonać dodatkowe akcje lub przywołać więcej wrogów.
Wrażenia
W Dungeon Saga wszystkie scenariusze są ułożone w jedną dużą kampanię. Zaczynając od prostych, wprowadzających, ułatwiających zapoznanie się z zasadami i grą, a kończąc na rozbudowanych z wieloma wrogami oraz zagadkami do rozwiązania. Celem każdego scenariusza jest znalezienie drzwi prowadzących do następnego etapu (trzeba oczywiście przez nie przejść!) oraz czasem zabicie głównego potwora. Spora część scenariuszy sprowadza się do banalnego zabijania, ale w niektórych są naprawdę fajne zagadki. Ważne jest, jak szybko gracze pokonają kolejne etapy (czas jest liczony w turach gry), ponieważ kampania przewiduje określone konsekwencje za opóźnienia, aż do całkowitej przegranej. Drużyna zawsze przegrywa, jeżeli jedna z postaci zostanie powalona (czyli utraci wszystkie punkty życia).
Niestety zupełnie po macoszemu został potraktowany aspekt rozwoju postaci. Po prostu od pewnego etapu postacie stają się trochę silniejsze i już. Po drodze można znaleźć trochę magicznych przedmiotów, ale nie jest ich zbyt wiele. Bohaterowie posiadają po jednej specjalnej umiejętności, z której mogą skorzystać raz na scenariusz.
Z jednej strony to dość ubogo, z drugiej bardzo ułatwia i przyśpiesza rozgrywkę, co jest bardzo fajne, jeżeli traktujemy grę jako luźny dodatek do spotkania towarzyskiego lub gracze są młodzi wiekiem.
Podsumowanie
Podsumowując, muszę przyznać, że mam mieszane uczucia i nie bardzo wiem jak całość ocenić. Dungeon Saga jest dość prostą grą z dużym naciskiem na klimat rozgrywki. Duże fabularne wprowadzenia do każdego scenariusza, rozbudowana fabularnie kampania, w której chodzi o coś więcej niż proste wyrzynanie wrogów, plastikowe elementy wystroju wnętrz… Wszystko to bardzo dobrze działa dla każdego gracza z rpgowymi ciągotami. Do tego dochodzi bardzo proste i szybkie przygotowanie rozgrywki (nie ma nadmiarowych kilogramów dodatkowych kart i żetonów). Z drugiej strony replayability nie istnieje. Scenariusze są do rozegrania raz czy dwa razy i koniec. A to wielka, krytyczna wada.
Co ciekawe, istnieje dodatek Adventurer’s Companion (na kickstarterze był w pakiecie), który tę wadę likwiduje. Znajdziemy tam zasady tworzenia nowych scenariuszy i rozwoju postaci oraz nowe karty. Problem jednak w tym, że chociaż w polskiej instrukcji znajduje się do niego odwołanie (z polskim tytułem!), to równocześnie wydawca nawet się nie zająknął na temat wydania tego dodatku w polskiej wersji. A to bardzo źle, bo pozostaje się wtedy ratować wersją angielską, co dla wielu osób może być nie do przeskoczenia. Niestety obniża to mocno moją ocenę.
Komu mogę polecić Dungeon Saga? Każdemu, kto ma zacięcie fabularne i preferuje prostsze rozgrywki bez nadmiarowych zasad, szczególnie dotyczy to młodszych graczy.
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(6.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.
Wbrew pozorom typowych dungeon crawlerów nie ma wcale tak dużo.
Grałeś może w serię przygodówek Dungeons & Dragons, bo oprócz podejścia z Mistrzem Zła, to wygląda na to obie gry mają podobny poziom trudności?
Może jestem uprzedzony ale ostatnimi czasy mam wrażenie gdzie nie spojrzę, to jakiś Dungeon Crawler się objawia. Czasem jest to mutacja starająca się nie być dc ale nadal pasuje do ogólnego typu rozgrywki. Owszem, w liczbach bezwzględnych, tych gier nie ma aż tak dużo, ale z drugiej strony jeśli uwzględnić, że tak naprawdę, w ogólnym rozrachunku, rozgrywka w nie jest bardzo podobna (co za różnica czy bohater strzela z łuku czy blastera, czy zabija trolla czy ATST)… Wtedy nawet kilka gier zapycha niszę.
Zapomniałem dodać, że w D&D nie grałem.
Nie do końca łapię sens tego twierdzenia „chociaż w polskiej instrukcji znajduje się do niego odwołanie (z polskim tytułem!), to równocześnie wydawca nawet się nie zająknął na temat wydania tego dodatku w polskiej wersji. A to bardzo źle, bo pozostaje się wtedy ratować wersją angielską, co dla wielu osób może być nie do przeskoczenia. Niestety obniża to mocno moją ocenę.”
Brak dodatku po polsku obniża Twoją ocenę podstawki? Serio?
Jako czytelnik powiem, że dla mnie sens tego zdania kryje się w poprzedzających go uwagach. Rozumiem go jako rozwinięcie myśli o zepsutej regrywalności. To nie jest osobny argument.
Dokładnie tak jak napisała Veridiana.
Wersja polska ma większe karty, więc jak ktoś się pokusić o zrobienie pudełek że strony boardgamegeek to zabraknie mu paru milimetròw. Ciężko się z tymi elementami spakować i można podnosić z dołu ścianki żeby wyciągnąć je razem z figurkami. Rozmiar figurek pasuje dovWarhammera, wspaniały nie naciągany opis no i czekam na dodatki!