Tytuł, jakby nie było, brzmi nieco infantylnie. Ale to przecież Carl Chudyk! Więc jako zagorzała fanka Innowacji poddałam Ptaszki ćwierkają wnikliwej obserwacji. W tym celu zapuściłam urządzenie testujące „Andrzej”, wlałam mu sporo paliwa dość dobrej marki (rozpuszczalna kawa z mlekiem, której kolor demaskuje odwrotne proporcje składników) i przez cały czas wgrywania mu zasad gry… słuchałam chichotów, jaka ta gra infantylna…
No bo temat to może akurat faktycznie nieszczególny. Siedzą ptaszki na gałęziach, w liczbie od sztuk 1 do sztuk 4, gapią się przed siebie i chóralnie wypowiadają dziwne komendy. A zadaniem graczy jest zebrać jak najwięcej tych ptaszków do siebie i w ten sposób pogrążyć przeciwnika w mrocznej otchłani przegranej.
Jako zagorzała fanka Innowacji (wspominałam?) miałam wielką nadzieję, że gra będzie nawiązywała właśnie do tej sztandarowej pozycji Chudyka, a nie do Glory to Rome, czy ostatniego hitu Red 7. Nie żeby były to gry złe, ale na pewno daleko im do genialnych Innowacji. Więc jeśli mam się zagrywać „w Ptaszki”, to lepiej dla nich, aby po drodze im było z wielką karcianą epopeją.
Już po lekturze instrukcji widzimy, że moje oczekiwania się chyba spełniły…
Ptaszki to bardzo mały wycinek Innowacji. To mechanika Ech – z pierwszego dodatku – poszerzona o aspekt przestrzenny z zachowaną rysą tak charakterystyczną dla Chudyka, jaką są przegięte karciane kombosiki. Tutaj wszystko może rozpędzać się bardzo wolno (tak wolno jak wolne są znudzone ptaszki siedzące na gałązce) i rozstrzygnąć nagle w przeciągu dwóch tur!
Przygotowanie gry trwa tylko chwilę. Na środku ląduje karta Pnia, gdzieś z boku na stole 6 kart Upierzenia (takie jakby karty Osiągnięć lub Dziedzin), każdy z graczy dostaje w łapkę 6 kart i zaczynamy!
Pierwszą czynnością, jaką gracz wykonuje, jest dołożenie jednej bądź dwóch kart do drzewa:
Ale są rzeczy ważne i ważniejsze…
Po dołożeniu karty / kart, odpalamy wszystkie efekty kart na trasie Pień – nasza karta. I to tutaj kryje się cały sekret gry. Odpalane po kolei karty mogą sporo namieszać. Dzięki nim będziemy dobierać nowe karty, dokładać jeszcze więcej kart do drzewa, będziemy punktować różne rzeczy, zabierać masowo przeciwnikowi różne zdobycze (dokładnie jak w Innowacjach – nie wolno się przywiązywać do stanu swego posiadania) itp itd. A do tego wszystkiego karty jednego koloru wzajemnie się wzmacniają i mnożniki rosną, np. tekst na żółtej karcie, który pierwotnie brzmi „Dobierz 1 kartę” dostanie kopa o 1 za każdą inną żółtą kartę na trasie mojego odpalania. Więc wyobraźcie sobie, co ta zasada może zrobić z kartami, które mówią „Zabierz przeciwnikowi x czegoś fajnego, co z trudem nazbierał” ;)
To oczywiście nie wszystkie zasady, ale większość. Podczas naszego pierwszego spotkania z grą w powszechnym użyciu były kartki z dokładnym opisem działania kart, gdyż enigmatyczne wskazówki pod gałązkami nie były wystarczające. Dobrze, że autorzy pomyśleli o tak dokładnej legendzie, gdyż bez niej byłoby naprawdę ciężko. Pod rozwagę tylko wspomnę, że czarne ptaszki mogłyby być jednak całe czarne, bo ich częściowa szarość jest myląca.
Z powyższego opisu może się wydawać, że ta gra to jeden wiel… mały chaos. Lecz im bardziej podejdziemy do niej jak do łamigłówki, a mniej jak do fillerka, tym sensowniejsze będą nasze poczynania, a i skumulowane dziwne działania kart nie będą aż takie powszechne. Najgorsze, co można tej grze zrobić, to potraktować jako niezobowiązujący czasoumilacz. To nie jest krótka gierka, choć być może wprawnym graczom nie-zamulaczom partyjka faktycznie zamknie się w pudełkowych 30 minutach. Nam się w każdym razie nie udało. Ale my jesteśmy INNI ;)
Muszę też powiedzieć, że spośród kilku źródeł punktów podczas naszych trzech rozgrywek zdarzyło nam się w zasadzie punktować tylko wskutek działania kart. Nigdy nie doprowadziliśmy do sytuacji, aby drzewo się „zatkało”. Za drugim podejściem partia skończyła się po dwukrotnym wykorzystaniu talii, co jeden jedyny raz doprowadziło do punktowania drzewa. Ale karty Upierzenia nie są przydatne tylko w tych momentach. Wiele efektów kart odnosi się do nich i w zasadzie to one mają decydujący głos w sprawie wyniku. Ale, żeby nie było za mało Chudyka w Chudyku – wcale nie jest najlepiej zawsze posiadać więcej kart Upierzenia od przeciwnika :D
Gra jest przeznaczona dla 2-3 graczy…
… co jest samo w sobie dość oryginalną formacją. Ja akurat grałam tylko w 2 osoby, ale potrafię sobie wyobrazić, że w 3 byłoby równie przyjemnie, jeśli nie ciekawiej. Na pewno punkty bardziej by się rozłożyły i karty odwołujące się do „kart Upierzenia posiadanych przez przeciwnika” będą zazwyczaj oznaczały mniejszą liczbę tychże niż w partii 2-osobowej.
A jaką ocenę wypluł automat testujący „Andrzej”? Mniej entuzjastyczną. Przegięte efekty (zdobył np. w jednej turze 18 pkt z 30 wymaganych do zwycięstwa) nie znalazły w jego oczach uznania, choć w Innowacjach akurat mu one nie przeszkadzają. Ale według Andrzeja to nie ta skala, nie ta klasa, nie ten rozmach, żeby wybaczał przegięte kombosiki i gałązki, które kończą się nieładnie na krawędzi innej karty (tutaj też można by graficznie inaczej to rozwiązać!).
Tak więc, dwóch fanów Innowacji i dwie odmienne opinie. Ja osobiście polecam. Choć, mając kilka wolnych godzin, na pewno wybiorę wciąż jedną partię w Innowacje niż kilka partii Ptaszków.
P.S. Recenzja pisana ma ten plus, że nie muszę się zastanawiać, jak wymawia się nazwisko Chudyka ;)
Widzę, że to niezbyt skomplikowana gra, ale mimo wszystko przykład rozgrywki z opisanymi zdjęciami świetnie się sprawdził – wiem o co chodzi w grze. A gdy doszedłem do słów „Po dołożeniu karty / kart, odpalamy wszystkie efekty kart na trasie Pień – nasza karta” to zacząłem szukać portfela. Kombosy-wykrętasy Chudyka! Biooooorę!
I uśmiałem się z opisu procesu testowania. Dobrze mieć takie „narzędzie” pod ręką. Ciekawe, ile żłopie paliwa na sto partii?
„Andrzej” model popołudniowo-wieczorny jest raczej tani w eksploatacji: jedna duża kawa na całe posiedzenie, co czasem oznacza 2-3 partie :)
Dziwne.. myśałem że zasada że na kolejnej gałązce liczba ptaszków nie moze rosnąc spowoduje to że zamykanie drzewa bedzie w raczej czeste…
Wczoraj próbowałam tak grać. Od początku uzyskałam czerwoną kartę upierzenia, wystawiłam 3 karty gęste czerwonych ptaszków, a potem szybko chciałam pozamykać gałązki jedynkami. Ale Andrzej też miał jedynki i rozgałęzienia się mnożyły, a potem zabrał mi czerwone upierzenie i z kolei ja robiłam wszystko, aby drzewko się nie zatkało… ;p
Można chyba używać pasu jako sposobu blokowania jeśli przeciwnik skancza się karty będzie musiał spasować. I wtedy runda się kończy i można rozpocząć następną z pełną ręką…:)
Czy wiadomo jak gra chodzi na dwie talie i więcej niż 3osoby? W Mottainai była taka możliwość ale nie była bardzo grywalna żadnych możliwości działania w rundzie przeciwnika i dpwntime się robił….