Mający w swoim dorobku kilka znanych gier (jak choćby Szeryf z Nottingham) Sérgio Halaban przygotował na tegoroczne targi Spiel małą karciankę o matrioszkach. Wydawnictwo White Goblin co prawda nie miało swojego stoiska, ale grę udało się kupić i mogę o niej parę słów napisać. Zacznę od ostrzeżenia – zła instrukcja.
To dziwne, że tak krótkie zasady zostały spisane (przetłumaczone) z błędem oraz tak mętnym stylem. To może zniechęcić… Na szczęście, jeśli zagramy, to wrażenia są wyraźnie lepsze.
Talię stanowi 10 zestawów matrioszek w siedmiu rozmiarach numerowanych od 1 do 7 właśnie. Ponieważ na koniec rozgrywki każdy z graczy ma 14 kart, to musimy odrzucić 4 albo 2 zestawy w mniejszym gronie. Tak czy siak (3-5 graczy) całą talię zagramy.
Trochę szkoda, że niektóre wzory matrioszek są tak bardzo podobne. Wyraźnie psuje to płynność rozgrywki i niepotrzebnie wprowadza element poirytowania, gdy niemal identyczne karty okazują się nie pasować do siebie. Jednak same lalunie są dość urocze i budują atmosferę giełdy kolekcjonerów.
Klimat gry to spotkania kolekcjonerów tych egzotycznych zabawek, którzy starają się zgromadzić jak najwięcej w tym samym rozmiarze (wartości numeryczne) albo tego samego wzoru (kolory, wygląd).
Im więcej matrioszek pasujących do siebie, tym mocniej punktują na koniec gry. Ponieważ w pełnym składzie graczy mamy w grze 10 kolorów co znacznie ułatwia zbieranie tych samych numerów, to za sekwensy dostajemy niewielką premię. Niewielką, ale jednak ważną, bo wyniki często są dość bliskie.
Zaczynamy z 6 kartami na ręce. 2 z nich wykładamy jako zaczątek naszej kolekcji – próba pochwalenia się co już mamy. Tych matrioszek nie będziemy wymieniać w tej rundzie. To raczej sugestia dla innych graczy, na czym nam zależy, czego szukamy. Po dobraniu (w każdej z czterech rund) dwóch nowych kart gracze mają okazję do zaproponowania wymiany. Aktywny gracz oferuje jedną kartę z ręki, a pozostali gracze (skrycie) przygotowują swoje laleczki na wymianę. Oczywiście, jeśli nie chcemy proponowanej karty, to nasza oferta będzie świadomie mało atrakcyjna. Jednak możliwe jest negocjowanie, dogadywanie się co do przyszłych wymian.
Na koniec rundy wymian, gracze zwijają wystawkę i szykują nową (4, 6, 8 i wreszcie na końcu 13(!) kart) prezentację swoich zbiorów. W ten sposób coraz więcej kart zostaje zblokowanych – na czas tej rundy – na stole, ale z drugiej strony wiemy co kto chciałby dołączyć do swoich kart.
To ważny element rozgrywki. Kart z własnej wystawki nie wymieniamy. Jednak ważne jest także, aby zbyt wcześnie nie ujawniać naszych najlepszych eksponatów. Wymiany są często konieczne do uzyskania najwyższych premii. Jeśli inni gracze przejrzą nasze plany, to nici z marzeń o punktach na koniec.
Pojawia się coraz bardziej świadoma i wykalkulowana gra. Zależy mi na tej matrioszce… Ale jeśli wymienię się z nim, to da mu to poważny skok w punktacji. Może zatem lepiej wymienić się z kimś innym?
Zdarzyć się może, że sprytnie wymienimy kartę, tylko po to, by ją w swojej kolejce zaoferować innemu graczowi. Zwłaszcza, jeśli wcześniej miał ją na wystawce albo oferował w wymianie. Jest tu zatem pole do ciekawych negocjacji, przewidywania możliwych układów i szukania optymalnych powiązań między naszymi kartami.
Ciekawą sytuację przygotował autor na koniec. Otóż finałowa, punktowana prezentacja to 13 z 14 naszych kart. Często oznacza to chwilowe zamieszanie, dopasowywanie swoich kart do maksymalnej punktacji.
Ze względu na tabelę punktową można wyliczyć maksymalny wynik. Wynosi on 46 punktów. Daje też jakieś wyobrażenie o skuteczności naszej rozgrywki.
Matryoshka to lżejsza, karciana wersja gier typu Chinatown, gdzie od naszej zdolności przekonywania zależy pomyślność naszych wymian. A często torpedowanie innych propozycji. Dobry negocjator odnajdzie się tu bez problemu. Urocza tematyka zachęca do rozgrywki, nawet jeśli trzeba się wpatrywać w zbyt podobne grafiki. Dla mnie Matryoshka jest takim miniodkryciem wśród gier z tegorocznego Essen.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(6/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.