Grudzień nastał, śnieg prószy za oknem, zima wkroczyła do Polski wielkimi krokami. Czy można znaleźć lepszy czas żeby opowiedzieć Wam o grze, w której wcielamy się w himalaistów poszukujących legendarnego Człowieka Śniegu? Myślę, że nie. Tak więc Panie i Panowie! Przed Wami Yeti! Czyli rodzinna kościana od wydawnictwa Lucrum Games!
Najprościej byłoby napisać, że Yeti jest turlaną, w której próbujemy dogonić, uciekającego po torze punktacji Człowieka Śniegu. W grze mamy 7 sześciościennych kości, którymi turlamy za każdym razem zostawiając w naszej puli kości z jednym rodzajem symboli (czasami możemy zostawić dwa różne rodzaje symboli), a po ustaleniu w ten sposób wyników wykonujemy w określonej kolejności akcje przypisane do znaków. I tak kolejno rozpatrujemy:
- chmurki – jest to jedyny symbol, którego nie możemy przerzucić, ale poza nim w danym ruchu możemy zostawić w zasobach także jeden inny rodzaj symboli. W końcowym rozrachunku dwie lub mniej chmurek nie przynosi żadnego efektu, trzecią chmurkę możemy przemienić na dowolny inny symbol, a za każdą kolejną zatrzymujemy jedną kość do naszej kolejne tury (a tym samym zmniejszamy pule kości dla przeciwników). Wyrzucenie czterech lub więcej chmurek powoduje też ruch Yetiego, który ucieka na torze punktacji, tym samym powodując wydłużenie się nieznacznie czasu rozgrywki
- monetki – za monetki możemy dokupywać lepszy sprzęt, który pozwoli nam poprawić jakość zdjęć robionych Yetiemu (co z kolei przyniesie nam punkty zwycięstwa) lub rozwijać technologie, które zapewnią nam stałe lub jednorazowe bonusy (np. permanentną dodatkową kość z określonym symbolem lub możliwość zachowywania dwóch różnych wyników na kościach)
- przewodnicy (szerpowie) – ci przeprowadzą nas na wyższe poziomy góry, które zapewnią nam lepsze mnożniki punktów zwycięstwa, które zdobędziemy znajdując…
- ślady – każdy symbol śladu na kostkach zapewni nam 1 punkt zwycięstwa pomnożony w zależności od poziomu góry, na którym się znajdujemy. Podnóże góry daje mnożnik 1, pierwszy poziom mnożnik 2, drugi poziom mnożnik 3, a szczyt mnożnik 4 (poza tym dotarcie na szczyt zapewni jednorazowo określoną ilość punktów zwycięstwa). Żeby jednak na koniec tury utrzymać się w wyższych partiach gór, potrzebne będą…
- namioty – dzięki tym symbolom na kostce pod koniec tury nie będziemy musieli cofać naszego pionka do obozu na dole gór, a pozostaniemy na wyższych piętrach Himalajów i w kolejnej turze będziemy mieli zapewniony lepszy mnożnik punktów zwycięstwa lub będziemy mogli pokusić się o zdobycie szczytu.
Po wykorzystani wszystkich kości tura przechodzi na kolejnego gracza. Gra kończy się, jeżeli znacznik któregoś z graczy na torze punktacji dogoni figurkę Yetiego. Wówczas dogrywamy rundę tak, żeby każdy z graczy mógł ruszyć się identyczną ilość razy i patrzymy na torze punktacji kto wygrał rozgrywkę.
Wykonanie i strona wizualna gry nie budzą większych zastrzeżeń. Ilustracje są ładne i potraktowane z humorem. Wrażenie na młodszych graczach robi przede wszystkim trójwymiarowa góra, po której wspinają się nasze pionki. Elementy gry wykonane są na przyzwoitej grubości kawałkach tektury, a drewniane meeple przypominają kształtem himalaistów. Szczególnie przypadły mi do gustu solidnie i ładnie wykonane kości. Natomiast jedyną rzeczą, do której mógłbym mieć zastrzeżenia jest figurka Yetiego. Dwa składające się na nią kawałki tektury są źle dopasowane i nie chcą się trzymać kupy. Wydawca zapewnił, że takie przypadki zdarzają się incydentalnie, choć z tego co wiem co najmniej jeszcze jeden z moich znajomych ma taki problem. Ogólnie jednak, mimo tej wpadki, strona estetyczna gry wygląda dobrze.
Niestety jak dla mnie w grze jest trochę za mało klimatu. Co prawda od strony graficznej tytuł stara się stworzyć atmosferę poszukiwań legendarnej Wielkie Stopy, a akcje na kostkach da się sensownie wytłumaczyć z perspektywy fabuły gry, ale kiedy widzę figurkę Yetiego biegającą po torze punktacji u podnóża góry, podczas gry nasi himalaiści odwróceni do niego plecami usilnie starają się wdrapać na jej szczyt to cały czar wyprawy poszukiwawczej nagle pryska.
Yeti jest przede wszystkim grą kierowaną do rodzin. Dzięki swoim walorom artystycznym oraz prostym zasadom może być dobrą grą wprowadzającą do świata planszówek. Ze względu na mechanikę z pewnością spodoba się też fanom Potworów w Tokio / Potworów w Nowym Yorku. Losowość występująca w grze pewnie nie przypadnie do gustów miłośnikom optymalizacyjnych eurosucharów, ale trzeba jej oddać, że budzi sporo emocji podczas rozgrywki. Ciekawym rozwiązaniem są też opcjonalne kafle pogody, które w zależności od upodobań pozwalają skrócić lub wydłużyć czas partii. Dla mnie największym plusem jest jednak możliwość zaplanowania i wypróbowania różnych dróg do zwycięstwa. Można zacząć od zbierania monet i zakupu lepszego sprzętu, który pozwoli nam nabyć technologie ułatwiające dalszy poszukiwania. Można monety „przerabiać” też bezpośrednio na punkty zwycięstwa robiąc zdjęcia. Można ciągle poszukiwać śladów w niższych partiach gór, zbierając punkty co turę albo poświęcić co jakiś czas cały ruch na wspięcie się wyżej i rozstawienie tam obozu, aby w następnej kolejce dojść do szczytu lub uzyskać lepsze mnożniki punktowe. Co prawda zazwyczaj rozgrywka koryguje nasze plany, bo kości nie zawsze pozwolą idealnie zrealizować wszystkie zamierzenia, ale mimo to najczęściej wyraźnie widać jak różne drogi gracze obrali.
Reasumując, jeżeli robicie właśnie ostatnie mikołajkowe zakupy lub już planujecie prezenty na święta i szukacie dobrej, przyjemnej gry familijnej do pogrania z całą rodziną, to warto się nad grą Yeti zastanowić.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.