Małpiszony to jedna z tych małych kwadratowych gier, które przy bardzo niepozornym – aczkolwiek bardzo kolorowym zazwyczaj – wyglądzie, oferują masę zabawy. Zaiste, stężenie funu na centymetr sześcienny wypada w imprezówkach Rebela dość imponująco. Osobiście, niedawno pisałam o Przybij piątkę – wariacji na temat kalamburów skojarzeniowych, a dziś czas na Małpiszony, czyli wariacje na temat gier ról i blefu pokroju Mamy szpiega.
Co robi małpa?
Rzecz jasna, małpuje. W tej grze o naśladownictwie, na dość obrzydliwej jak na grę rodzinną okładce królują małpy w różnych pozach. Drapią się po głowach, podskakują, a jedna dłubie w nosie. Autorzy okładki uwierzyli chyba w pospolite powiedzenie, że dowcip fizjologiczny śmieszy najbardziej…
Anyway, okładką nie gramy, co zatem w środku? Pokaźna talia kwadratowych kart podzielona na 6 kolorów oraz 2 małe zwykłe kostki. Co znamienne, w grze może uczestniczyć od 4 do… 16 graczy! To rekord, jeśli chodzi o moje skromne doświadczenie gracza imprezowego. Choć od 9 osób wzwyż, gra nabiera już charakteru drużynowego.
ZASADISZONY
Na każdej karcie widnieje zestaw różnych poleceń, ponumerowanych w taki sposób, aby rzutem dwoma różnokolorowymi kostkami można było ustalić numer polecenia. Karty są ponadto podzielone na 6 grup, w każdej obowiązują kompletnie inne polecenia, np. na wszystkich różowych kartach mamy: 11. Pracuj w ogrodzie / 12. Jedź na skuterze itd…, a na wszystkich żółtych: 11. Zmień dziecku pieluszkę / 12. Rób siku w plenerze itd. W sumie 216 zadań różnego typu. Od trudnych, przez normalne, po śmieszne, na głupawych kończąc.
W każdej rundzie karty jednego koloru (czyli zawierające taki sam zestaw poleceń) zostają rozdane pomiędzy graczy, przy czym jedna lub dwie losowe osoby (zależnie od liczby grających) otrzymują kartę Małpy. Podobnie więc jak to ma miejsce w Mamy Szpiega, gdzie wszyscy otrzymują kartę lokacji, a ktoś losowy kartę czarnego charakteru. Małpa dysponuje kartą, na której nie ma poleceń, w zamian pod każdym numerem widnieje zadanie „Małpuj!”. Na dany sygnał wszyscy gracze odgrywają polecenie z numeru wskazanego przez rzut kośćmi. Problem w tym, że Małpa nie wie, co to za zadanie i próbuje dopasować się do reszty. Albo naśladując ruchy, albo starając się szybko domyślić, o jaką czynność chodzi. Po zakończeniu pokazów (zazwyczaj to kwestia kilkunastu sekund), wszyscy gracze równocześnie obstawiają, kto jest Małpą, używając do tego celu wyciągniętego palucha. Z grubsza rzecz ujmując, Małpa otrzymuje punkty za graczy, którzy nie odgadli, że ona to ona, a ci co palcem szczęśliwie trafili, otrzymują punkt za tenże fakt.
WRAŻISZONY
Jeśli chciałabym się czepiać, powiedziałabym, że w zadaniach tkwi spory problem. Jeśli trafi się pokazywanie owego nieszczęsnego dłubania w nosie, to Małpa natychmiast się zorientuje, co robią pozostali i także zapalczywie będzie imitowała tę czynność. Ale już przy bardziej dowolnych zadaniach typu „Udawaj Spider-Mana”, czy nawet proste „Ubieraj się” – domyślenie się o co chodzi nie będzie łatwe. Istnieją dwie skrajności, w którą rozgrywka może popaść w przypadku haseł tego drugiego typu:
- Wszyscy gracze pokazują daną czynność inaczej, w konsekwencji Małpa ma małe szanse domyślić się o co chodzi i zostaje zdemaskowana. Tę opcję ratuje fakt, że wszyscy gracze muszą się sobie uważnie przyglądać i przy bardziej rozległym haśle (np. Udawaj lekarza) Małpa może liczyć na naturalny odruch ludzkiego mózgu, czyli dopowiadanie sobie tego, czego nie ma. Nawet pokazując „byle co”, współgracze mogą to zinterpretować jako określone czynności, w tym wypadku lekarskie. Trochę to naciągane, ale przy pewnej grupie haseł działa.
- Wszyscy gracze pokazują daną czynność dokładnie w taki sam sposób i Małpa choć nie wie, o co chodzi, naśladuje konkretne ruchy.
Wszystkie trzy scenariusze są niestety wadliwe. Albo Małpa szybko wie, co pokazywać, albo nie ma raczej szans tego odgadnąć. Czy wiek grających coś w tym względzie zmienia? Tylko to, która opcja wejdzie w życie. Dzieci działają głównie na zasadzie „kopiuj / wklej”, więc wszystko pokazują tak samo. Mamy identycznie zachowujących się Spider-manów, lekarzy, czy instrumentalistów. Dorośli natomiast są większymi indywidualistami i wszystko lubią pokazywać inaczej, co przy mniej zawężonych hasłach uniemożliwi Małpie wszelakie naśladownictwo.
Byłabym jednak niesprawiedliwa, gdybym powiedziała, że gra nie sprawdza się w swej imprezowej roli. Na szkolnej świetlicy sprawdza się i to bardzo. Pomimo ewidentnego zastosowania podejścia „kopiuj/wklej” królują salwy śmiechu, okrzyki triumfu i zawodu. Małpiszony są zabawne, pobudzają wyobraźnię, są też w dużej mierze zabawą ruchową. Ale już dla dorosłych zabawą są średnią, ze względu właśnie na w/w wady.
Ogólny wydźwięk jest taki, że spośród masy gier imprezowych – nawet samego Rebela – lepiej jednak wybrać inną. Taką, której dobrą zabawę zapewnią zasady, a nie jedynie pogodne usposobienie dziesięciolatków. Bo dzieci mają to do siebie, że dobrze się bawią w zasadzie przy wszystkim co głośne i traktuje o … dłubaniu w nosie.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(5/10):
Ogólna ocena
(5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Ot, nie mogę powiedzieć, że gra jest zła, ale też nie znajduje w niej niczego takiego, co skłoniłoby mnie, żeby ją polecać, czyli totalny przeciętniak. Sporo istotnych wad wpływających na grywalność. Odczuwalne zalety powodują jednak, że osoby będące fanami gatunku – mogą znaleźć w niej coś dla siebie.