Bruno Cathala – te dwa słowa na pudełku wystarczą, żeby jakaś planszówka wzbudziła moje zainteresowanie. To stanowczo mój ulubiony autor gier planszowych. Stworzył dwa tytuły, w które mogłabym grać bez końca i nigdy mi się nie znudzą – Five Tribes i Cyklady! Nobla mu za to! Bardzo lubię i cenię również jego gry rodzinne – Mały Książę jest jednym z moich ulubionych przerywników. A zatem, gdy na tegorocznym Essen zobaczyłam kolorowe, niewielkie pudełeczko z tytułem Kingdomino i nazwiskiem Cathali, wiedziałam, że muszę w to zagrać. Gra okazała się strzałem w dziesiątkę, ale od początku…
Kingdomino to bardzo prosta gra rodzinna, która bazuje oczywiście na klasycznym domino, ale przenosi je w świat nowoczesnych gier planszowych. Rozgrywka jest krótka, około 15 minut, przeznaczona dla 2–4 osób w wieku od 8 lat wzwyż. Jeśli chodzi o dzieci, to najlepiej, żeby umiały już mnożyć, wtedy poradzą sobie z grą bez problemu.
Kingdomino spodobało mi się od pierwszego wejrzenia. Niewielkie, zgrabne pudełko z przepiękną kolorową grafiką. Ja mam wydanie od Blue Orange Games, ale gra (na szczęście!) wyszła też w Polsce. W wersji od GFP pudełko jest nieco większe, a szkoda, bo to taka gra, którą warto zabierać na wszelkie rodzinne wyjazdy, więc im bardziej poręczne pudełko, tym lepiej. W środku mamy świetną wypraskę, w której wszystko pięknie się mieści i nie przechowujemy zbędnego powietrza. Elementy gry to kartonowe figurki zamków dla każdego gracza, pionki królów, płytki startowe i oczywiście tytułowe domino – kafle z grubej, porządnej tektury przedstawiające sześć typów terenów. Urzekły mnie grafiki! Przepiękne, żywe kolory, fantastyczna kreska – bajkowa, ale nie infantylna. Oj na stole robi się naprawdę kolorowo! Niby nic takiego szczególnego na tych kaflach nie mamy, ale aż się człowiek uśmiecha, jak je widzi :). Wygląd i jakość wydania zasługuje na pochwałę.
Zasady gry są bardzo proste. Na początku ustawiamy przed sobą kafelek startowy a na nim umieszczamy zamek w swoich kolorze. Następnie z pudełka losujemy domino (3 dla trzech graczy i 4 dla dwóch i czterech). Kafelki terenów na odwrocie mają numery i zawsze układamy je na stole rosnąco, oczywiście awersem do góry. Każdy gracz otrzymuje pionek króla w swoim kolorze. Na początku gry ustawiamy je losowo na dostępnych kafelkach, po czym formujemy kolejną kolumnę domino i możemy rozpoczynać. Gracz w swoim ruchu robi dwie rzeczy – zabiera swojego króla z domino, na którym stał i dokłada kafelek do swojego królestwa. Następnie swojego pionka może umieścić na innym, dostępnym domino. Zasady dokładania kafelków są następujące:
– domino należy układać tak, aby stykało się przynajmniej jednym bokiem z tym samym typem terenu,
– do kafelka startowego możemy dołożyć każdy typ terenu,
– kafelki domina finalnie muszą się mieścić w kwadracie 5×5,
– jeśli nie możesz dołożyć domino zgodnie z tymi zasadami, musisz je odrzucić.
Na kafelkach jest 6 typów terenów – pustynie, morza, lasy, pastwiska, bagna i kopalnie. Na niektórych kafelkach, w lewym górnym rogu znajduje się symbol korony – jest on bardzo ważny, bo dzięki niemu zdobędziemy punkty. Gdy wyczerpią się kafelki, gra się kończy. Nasze królestwa składają się wówczas z większych grup połączonych terenów. Liczymy, ile kafelków tworzy każdy teren i ich wartość mnożymy przez liczbę koron obecnych w tym terenie. A zatem, jeśli nawet mam pustynię złożoną z 10 pól, to muszę mieć wśród nich przynajmniej jedną koronę, żeby otrzymać 10 punktów. Ale jeśli mam tam 2 korony, to otrzymam aż 20 punktów. A zatem kluczem gry jest nie tylko powiększanie terenu, ale również zdobywanie najbardziej wartościowych kafli – tych z koronami.
Jak widać, zasady są bardzo proste, ale kilka fantastycznych smaczków sprawia, że gra nie jest trywialna i chętnie zasiadają do niej nawet bardziej zaawansowani gracze. Przede wszystkim świetnie została rozwiązana kolejność wyboru kafelków. Zaczynamy losowo, ale już kolejny ruch zależy od naszej decyzji. Jako pierwszy wybiera gracz, który znajduje się na pierwszym kafelku. Ale jak wspomniałam, kafle są ponumerowane i zawsze układamy je losowo. Numery wskazują na „jakość” domino. Im większy numer, tym potencjalnie lepszy kafelek (np. z koronami). A zatem, jeśli pokuszę się na najlepszy kafelek, to w następnej rundzie będę wybierać jako ostatnia. A jeśli zgarnę najsłabszy, to będę mieć później pierwszeństwo wyboru. Taki niepozorny twist, a już wymaga fajnego, sprytnego pomyślunku. W taki prosty sposób Cathala do losowego domino dołożył konieczność podejmowania decyzji. Oczywiście za każdym razem musimy też przemyśleć, jak dokładać kafelki i jak najlepiej zbudować swoje królestwo. Każdy typ terenu też jest w pewien sposób spersonalizowany. Np. kafli pustyni jest najwięcej, ale występują na nich tylko pojedyncze korony. Pastwisk jest już nieco mniej, ale możemy trafić na kafelki z dwiema koronami. A kopalnie to już w ogóle niezły łup – kafelków jest bardzo mało, ale możemy dorwać nawet takie z dwiema lub trzema koronami! Naprawdę jest tu miejsce na pogłówkowanie.
Gra bardzo dobrze się skaluje. Przy dwóch i trzech graczach nie wykorzystujemy wszystkich kafli, więc trzeba się liczyć z tym, że nie wiemy, jakie odpadną i może nie uda nam się zdobyć tego, czego chcemy. Ale w niczym to nie przeszkadza, gra się wciąż sprawnie, czas gry jest podobny w każdym składzie osobowym. Oprócz tego mamy kilka wariantów gry, które możemy sobie dowolnie wprowadzać:
- Dynastia – gramy trzy partie, sumujemy po nich punkty i ogłaszamy zwycięzcę.
- Możemy dostać dodatkowe 10 punktów, jeśli zamek jest w samym środku naszego królestwa.
- Dostajemy dodatkowe 5 punktów, jeśli nasze królestwo jest kompletne (nie odrzuciliśmy żadnego domino w trakcie gry).
- I mój ulubiony – w wariancie dla dwóch graczy wykorzystujemy wszystkie kafle i budujemy królestwo o wielkości 7×7.
Ja proponuję połączyć wszystkie te zasady. Wtedy naprawdę można pogłówkować, trzeba się trochę wysilić i gra pokazuje wszystkie swoje możliwości.
Podsumowując, Kingdomino to naprawdę świetna gra rodzinna. Jest prosta, jest trochę losowa, ale nie się ma wrażenia, że los nią rządzi i o wszystkim decyduje. Według mnie gra zachowuje idealną równowagę między losowością a koniecznością podejmowania decyzji. Może i nie ma tu jakichś wyszukanych strategii czy taktyk. Gra bardziej wymaga mądrego reagowania na bieżąco i co nieco planowania. Daje możliwość niewielkiego blokowania przeciwnika. Nie ma zbyt wielkiej interakcji między graczami, choć zdarza się sprzątnąć komuś smaczny kąsek sprzed nosa. Kingdomino to gra lekka i prosta, ale nie trywialna. To świetna pozycja dla tych, którzy nigdy nie grali w planszówki, idealny tytuł dla rodzin z dziećmi. Ale co fajne – podoba się też bardziej zaawansowanym! Jest idealnym fillerkiem. To kolejny tytuł Bruna Cathali, który stanowczo warto mieć na półce.
Ginet (8/10): Do tej pory miałem okazję rozegrać dwie partie w Kingdomino i jestem mocno oczarowany. Gra jest naprawdę prosta, a biorąc pod uwagę, że chyba każdy zna reguły domina, to dopowiedzenie reszty zasad zajmuje około 2 minuty. Sama rozgrywka jest bardzo przyjemna i szybka i potrafi się nadać w wielu sytuacjach – jako przerywnik między dłuższymi planszówkami, na spotkania rodzinne czy z przyjaciółmi, a także do gry z dziećmi. Może też posłużyć jako świetny gateway do świata planszówek zarówno dla tych starszych jak i młodszych graczy (pudełkowy wiek 8+ jest mocno przesadzony). Zdecydowanie warto mieć tą grę w kolekcji.
Grę Kingdomino kupisz w sklepie
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.