W ostatnim czasie na łamach serwisu Games Fanatic pojawiły się recenzje dwóch gier citybulidingowych – Capital, autorstwa Filipa Miłuńskiego oraz Quadropolis stworzonego przez Francoisa Gadano. Już kilkukrotnie spotkałem się w sieci i wśród znajomych z opinią, że te dwa tytuły są do siebie podobne. Nie podzielam tej opinii do końca, postaram się jednak porównać oba tytuły, nie tylko pod względem mechaniki, ale też w innych aspektach, które uważam za istotne. Może pomoże to komuś rozwiać wątpliwości i dokonać właściwego wyboru przy zakupie prezentu dla siebie, osoby bliskiej lub znajomego.
Wykonanie obu gier stoi na bardzo wysokim poziomie. Jakość oraz grubość kafli są rewelacyjne i zapewnią grom długą trwałość. Plastikowe elementy w obu tytułach (w Capital – Syrenki do podliczania punktów, w Quadropolis – energia, mieszkańcy oraz dwa duże piony) są wykonane z pomysłem i cieszą oczy graczy. Na uwagę zasługują także pomysłowe i bardzo praktycznie wykonane wypraski (w Capital ma ona kształt Pałacu Kultury i Nauki). Niezwykle miło jest porównać pod względem wykonania polski tytuł, do światowej czołówki, jaką z pewnością jest Days of Wonder i stwierdzić, że oba stoją na takim samym poziomie. Brawa dla Granny.
Od strony wizualnej w mojej opinii wygrywa jednak Kwadratowo. Niestety poza majestatyczną okładką i kilkoma zdjęciami realnych budynków w Capital nie znalazłem żadnych ciekawych grafik. Budynki w Quadropolis narysowane są za to w ładnym kreskówkowym stylu i, mimo że zdarzają się na kaflach takie same ilustracje, to większość różni się jakimiś niewielkimi szczegółami.
Zasady obydwu gier są w miarę nieskomplikowane, proste do zrozumienia oraz wytłumaczenia, więc przy odrobinie zacięcia i chęci obie gry mogły by być dobrymi planszówkami, na rozpoczęcie nowego hobby. Quadropolis ma do tego dwa tryby rozgrywki, dzięki czemu można zachęcić zarówno nowicjuszy, jak i bardziej zaawansowanych graczy. Przystępność Capial wiąże się natomiast mocno z jego tematyką. Perspektywa rozbudowy, przebudowy i odbudowy Warszawy, będzie dla wielu (podejrzewam, że szczególnie starszych) osób znacznie bardziej zachęcającym do rozgrywki tematem, niż tworzenia wirtualnego miasta o dziwnie geometrycznej nazwie.
Mimo prostych do ogarnięcia reguł, obie gry pozwalają, a nawet każą mocno pokombinować, żeby odnieść pożądany efekt. Oba tytuły zapewniają także kilka różnych dróg do odniesienia zwycięstwa. Dla mnie taka liczba możliwości jest wielkim plusem tych dwóch produkcji.
Jeżeli chodzi o gwóźdź programu, czyli mechanikę obu gier to tu podobieństw – poza budowaniem miasta – nie widzę. Capital to gra oparta stricte na mechanizmie draftu. Z kolei Quadropolis nawet trudno mi zaszeregować do jakiejkolwiek znanej mi kategorii. Posiłkując się BGG można uznać Kwadratowo za grę typu tile palcement (podobnie zresztą jak Capital i … Mage Knighta) jednak ciężar kładziony jest tutaj przede wszystkim na umieszczenie przy planszy głównej właściwego inżyniera, a wybór miejsca ulokowania budynku w naszym mieście jest dopiero jego następstwem.
Elementem mechaniki powodującym często porównania obu gier wydaje się też być możliwość rozbudowywania miasta w górę (nakładania kafelków jednych na drugie). W Quadropolis jest to jednak przede wszystkim sposób na zdobywanie punktów z budynków mieszkalnych i biurowców, natomiast w Capital najczęściej ma to na celu zaoszczędzenie przestrzeni zajmowanej przez miasto (zgoda, są też bodajże dwa kafelki dające punkty za tworzenie nadbudówek). Ja obie gry odbieram jednak zupełnie inaczej. Podejmuję inne wybory, inne mam priorytety i na inne rzeczy zwracam uwagę. Bez problemu mogę zagrać w oba tytuły jeden po drugim bez żadnego wrażenia powtarzalności.
Czas rozgrywki w Capital jest krótszy niż w wypadku Quadropolis. W pełnym składzie czterech osób partię w pierwszą z tych gier można rozegrać w około 40 minut, w przypadku Kwadratowa nie udało nam się zejść poniżej godziny. W grze Filipa Miłuńskiego mniejszy jest też downtime, bo w ruchu wyboru dokonujemy z maksymalnie czterech kafli, podczas gdy w Quadropolis na początku rundy możemy wybierać z 22-25 kafli, a ważne jest często nie tylko, który budynek weźmiemy, ale także którym inżynierem (żeby móc go najlepiej usadowić w naszym miasteczku). Do tego ruchy wykonujemy po kolei, podczas gdy w Stolicy odbywają się one symultanicznie.
Więcej losowości jest w Capital. W pełnym składzie każdy zestaw kart zobaczymy tylko raz na rundę, w dwie osoby ta sama „ręka” trafi do nas dwa razy. Trudniej jest więc zaplanować coś na dłuższą metę i raczej trzeba działać taktycznie. W Quadropolis przypadkowo rozkładamy tylko kafelki na początku każdej rundy, później wszystko odbywa się bez udziału losu. Myliłby się jednak ten, kto uważa, że dzięki temu możemy rozplanować każdą rundę od początku do końca, bo bardzo częste są sytuacje, że albo ktoś zabierze kafel, na którym nam zależy, albo skończą się inżynierowie, którymi chcieliśmy go dobrać (w wersji zaawansowanej) albo burmistrz zablokuje rząd lub kolumnę, przy których chcieliśmy postawić inżyniera.
W obu grach interakcja między graczami jest niewielka. Nie ma budynków oddziałujących na miasta innych graczy, a kafle wybieramy raczej pod siebie niż z myślą o szkodzeniu innym. A jeśli już się udało nam popsuć szyki sąsiada (np. podbierając płytkę lub blokując pole), to raczej było to efektem przypadku niż celowego działania. Negatywna interakcja przybiera nieco na sile podczas pojedynku dwóch graczy w grze Capital, bo wówczas łatwiej oszacować, którego kafelka na pewno nie możemy przepuścić do przeciwnika, żeby nie pozwolić mu zgarnąć zbyt dużej ilości punktów lub monet.
Na końcu warto wspomnieć, że oba tytuły skalują się dobrze i działają prawidłowo w każdym składzie od dwóch do czterech osób. Szczególne brawa należą się tutaj Capital, bo niezwykle rzadkie są przypadki gier draftowych działających dobrze w trybie dwuosobowym.
Słowo podsumowania. Zarówno Capital jak i Quadropolis to bardzo dobre gry, na tyle jednak różne, że warto obie je mieć w kolekcji. Są tytułami o prostych zasadach i sporej głębi decyzyjnej, dzięki czemu mogą przekonać do siebie początkujących i dawać satysfakcję bardziej zaawansowanym graczom. Głównym targetem obu gier wydają mi się być grające rodziny, które nie tylko bez problemu zrozumieją zasady ale także szybko dostrzegą możliwości oferowane przez te dwa tytuły. W mój osobisty gust bardziej trafia Quadropolis, choć także w Capital bardzo chętnie grywam. Oczywiście niewykluczone, że Wy bardziej polubicie Capital. Najważniejsze jednak, że obydwie gry powinny zapewnić Wam sporo partii świetnej zabawy.
Na zakończenie chciałbym podziękować wydawnictwu Granna oraz sklepowi Smarkacz za udostępnienie gier do tego epickiego pojedynku.