Home | Krótko o grach - topki, zestawienia, podsumowania | Cotygodnik | Cotygodnik Redakcyjny nr 7/17, w którym pałamy miłością do gier

Cotygodnik Redakcyjny nr 7/17, w którym pałamy miłością do gier
Ten tekst przeczytasz w 8 minut


Jak to się wspaniale złożyło <3. Nasz cotygodniowy przegląd stołów redaktorów GamesFanatic i walentynki jednego dnia. Niektórzy powiedzą, że to przypadek, ale my wiemy swoje, bo pałamy do planszówek miłością niezmierzoną! Sami zresztą przeczytajcie, co nam się podobało, w co graliśmy, co polecamy sprawdzić, a co omijać z daleka. Ah… no i komentarze do naszych notatek są mile widziane ;) Bo przecież wy też w tym tygodniu w coś graliście, prawda?

Pingwin

Ja dzisiaj zapraszam na grę inną niż planszówka. W ubiegły czwartek miałam przyjemność zostać zamknięta na 60 minut w Pokoju Zagadek IPN. To ich najnowszy projekt edukacyjny koordynowany przez Karola Madaja. Escape Room poświęcony Żołnierzom Wyklętym. Naszym zadaniem było uwolnić więźnia. Do dyspozycji mieliśmy kartkę papieru, długopis, własne szare komórki i … dużo zagadek w postaci kłódek (no nie, akurat kłódek było mało), szafek, toreb, zakamarków i tym podobnych wynalazków skrywających różne dokumenty (ale nie tylko dokumenty). Udało nam się nawet rozłożyć broń (a była to legendarna pepesza ) niemal na czynniki pierwsze w poszukiwaniu wskazówek.

Pepesza to najpopularniejszy sowiecki pistolet maszynowy, wyprodukowany w ponad 5,5 mln egzemplarzy. Miał niezwykle prostą i wytrzymałą konstrukcję, przez co świetnie się sprawdzał w rękach sowieckich żołnierzy, mających niską kulturę techniczną. Powszechnie używany jako zdobyczny w wielu polskich oddziałach partyzanckich. „Pepesza” to akronim pełnej nazwy PPSz-41 – Пистолет–пулемёт Шпагина обр. 1941 г (pistolet maszynowy skonstruowany przez Szpagina wprowadzony na uzbrojenie Armii Czerwonej w 1941 r.). Miał zasięg do 200 m, szybkostrzelność 30-70 strzałów / min

Nie będę pisać więcej na temat samych zagadek, bo to byłby spojler jak stąd do Raciborza. Ale muszę się podzielić wrażeniami. Otóż jestem miłośnikiem Escape Roomów, choć przyznaję, że nie mam ich dużo na swoim koncie (raczej z powodu cen zaporowych, a nie braku chęci czy czasu). Muszę powiedzieć, że pokój IPN-u zrobił na mnie olbrzymie wrażenie – w zasadzie nie różni się niczym od takich Escape Roomów jak Rycerski, Piramida, Indiana czy Komnata Tajemnic (Warszawiacy pewnie wiedzą o czym mówię, a nie-Warszawiaków zapraszam na Lockme.pl aby sobie sprawdzili komentarze). Zwykle po projektach edukacyjnych – choćby podświadomie – oczekujemy mniej profesjonalizmu a więcej smrodku dydaktycznego. Otóż nic z tych rzeczy. Oczywiście dotkniecie i zobaczycie autentyczne eksponaty z tamtego okresu i nauczycie się czegoś nowego – ale w absolutnie niezauważalny sposób. W tym pokoju będziecie się bawić tak samo dobrze jak w najlepszych komercyjnych Escape Roomach. I to za darmo!

Jeśli chcecie tam dotrzeć – pierwsza zagadka przed wami. Namierzcie w internecie numer telefonu, pod jaki należy zadzwonić aby sobie zarezerwować dogodny termin. Pamiętajcie, że wujek Google jest waszym najlepszym przyjacielem ;)

A teraz już tradycyjnie planszówki. W ostatnią sobotę na Zgranym Wawrze graliśmy od rana do późnych godzin nocnych w mózgożerne tytuły (w końcu była to edycja „trudne gry”)  a rekordziści spędzili tam prawie cały dzień nad Twilight Imperium. Mnie się udało dopaść „tylko” trzy pozycje, ale za to zacne i wyczekiwane.

 Terraformacja Marsa. Bardzo porządny tytuł dający wiele satysfakcji. Standardowo – ulepszamy produkcję surowców (o ile drzewka, energię czy ciepło możemy zwać surowcami ;)) aby zmieniać oblicze planety zyskując tym samym punkty zwycięstwa. Budujemy miasta, sadzimy lasy, tworzymy akweny wodne. Dzięki temu wzrasta temperatury i nasycenie tlenem (i przy okazji przybywa nam PZ). Gra wymaga czasu – nie tylko dlatego, że sama w sobie trwa długo. Co rundę dociągamy po 4 karty i podejmujemy decyzję które chcemy kupić, a które odrzucić. Trzeba przeczytać tekst na kartach, a potem jeszcze zaplanować wydatki (kosztuje nie tylko kupno karty, ale przede wszystkich jej wyłożenie na stół) – a pieniędzy dużo nie ma. Na dodatek wszystko powinno być ze sobą zgrane, tak żeby dało się stworzyć jakiś silniczek generujący nam PZ-ty albo inne dobra, które i tak prędzej czy później przełożą się na PZ-ty. W cztery osoby dawał się też odczuć lekki downtime podczas wykonywania akcji (choć same akcje długie nie są). Niestety zły dociąg kart może nieco zepsuć przyjemność z rozgrywki – wydaje mi się, że brakuje mechanizmu pozwalającego zakupić dodatkowe karty (gdy ktoś ma wyjątkowego pecha w dociągu) – jest tylko akcja sprzedaży kart. Ale mimo to gra mi się podoba, uważam, że warto przynajmniej się z nią zapoznać.

1655 – Habemus Papam. Gra czysto licytacyjna, z licytacją w ciemno. Robimy to za pomocą kryształków (których niestety mamy dość ograniczone zasoby) a następnie w/g liczby i starszeństwa zalicytowanych kamieni wybieramy dostępne karty – a są to karty kardynałów, liderów lub akcji. Ogólnie mówiąc kardynałowie to głosy podczas konklawe, liderzy dają jakieś profity a akcje – jak to akcje – pozwalają coś komuś zepsuć albo coś sobie poprawić. Na koniec gry kupujemy jeszcze (w/g określonego przelicznika) głosy za uzbieraną gotówkę, wszystkie je sumujemy i liczymy, kto ma ich najwięcej. Biały dym. Habemus Papam!

Gra nie jest może mózgożerem, ale – mimo iż nie przepadam, za licytacją – przypadła mi do gustu. Bardziej, niż The Prince: The Struggle of House Borgia, które – choć podobne tematycznie – jest bardziej skomplikowane a przy tym gorzej zbalansowane i z olbrzymią kulą śnieżną.

I na koniec Dominant Species. Fantastyczna gra. Wreszcie gra, która opowiada o ewolucji tak, że nawet nie ma za bardzo jak się do niej przyczepić. No może troszeczkę wtedy, gdy odpalamy specjację wokół jakiegoś jedzonka ale tam, gdzie nas (tzn. naszych gatunków) nie ma. Trochę to dziwne… ale jestem w stanie przymknąć na to oko ;). Pierwsza partia to ból uczenia się (choć podejrzewam, że są gry, gdzie uczenie boli jeszcze bardziej). Ale nawet po tej pierwszej partii wydaje mi się, że wszystko w niej naprawdę dobrze trybi, balans pomiędzy gromadami wydaje się być dobry i można jedynie narzekać na lepsze bądź gorsze karty dominacji, które właśnie się pojawiły – a nasza gromada jest akurat na końcu, bo nie zadbaliśmy należycie o pierwszeństwo wstawiania się na pola akcji. Ale z drugiej strony – jest też tyle innych pociągających miejsc – eksploracja (akcja nazywa się inaczej, ale niestety nie pamiętam jak, a wygląda jak typowa eksploracja terenu w przeciętnej grze, więc niech już tak zostanie ;) ), adaptacja – wszystko jest w cenie, wszędzie warto być pierwszym, ale nie da rady tego zrobić i zawsze gdzieś komuś trzeba będzie ustąpić pola. Rozgrywka trwa dość długo – nam zajęło to (na cztery osoby) jakieś trzy godzinki. A i tak każdy starał się streszczać i nie zamulać. I nawet nie wiedzieliśmy kiedy ten czas nam zleciał. To gra, w której budzisz się, że pół dnia minęło, ale nie czujesz znużenia. Jedynie zmęczenie szarych komórek – ale po to przecież siadaliśmy do stołu, prawda? To naprawdę dobra gra i aż żal serce ściska, że nikt tego u nas jeszcze nie wydał.

JackOfRedClubs

Zacznę od najważniejszego. Rozkładamy na czynniki pierwsze rodzinną wersje Agricoli. I tak już od tygodnia! Najmłodsza dostała od taty ;), ale na pudełku jest napisane, że trzeba rodzinnie, więc zaprosiliśmy do gry mamę, i siostrę. Obserwuję z przyjemnością, jak małolaty zaczynają podejmować decyzje i przyjmować z pokorą ich konsekwencje, jak uczą się planowania, walczą z „krótką kołderką” i wykorzystują zasady na swoją korzyść. To pierwsze zetknięcie z worker placementem wypada na plus i dla graczy, i dla gry. Klarowność zasad i brak zależności językowej są dużymi atutami rodzinnej Agricoli we wprowadzaniu jej na stoły w gronie dzieci. Można tu przecież hodować zwierzątka, tworzyć pastwiska, siać i zbierać zboże, mieć dzieci… A te drewniane żetony są takie super! W naszej rodzinie ta wersja Agricoli spełnia swoje zadanie w 100%. Śmiało mogę polecić ją mało i dużo grającym na początek przygody z „poważnymi” planszówkami. Po kilku rozgrywkach wiemy, że strategia na zwierzęta jest łatwa, a ta na pola zboża wymaga kalkulacji i matematyki, ale żetony zwierząt szybko się kończą, więc trzeba dywersyfikować przychody punktów. Wiemy też, że jeśli ktoś zbiera dużo drewna i nie buduje na koniec pastwisk, pewnie czai się na magazyn w ostatniej rundzie i pewnie będzie blokował żeton pierwszego gracza. Potrafimy już zaplanować rozbudowę domu na tyle sprawnie, żeby zdobyć nowych robotników w miarę szybko (3. akcja jest niezwykle przydatna ;)). I to wszystko ze świeżo upieczoną 7-latką. Myślę, że jest jest z siebie dumna tak samo jak rodzice.

Zostając w klimatach wielbionego przez niektórych Uwe R. cofnę kilka stron w kalendarzu do dnia, kiedy mając „wolny wieczór” postanowiłem rozłożyć ponownie Pola Arle. Nie utrzymuję tego w tajemnicy, że kupiłem tę grę dla genialnego trybu solo. Wiele o nim czytałem, słyszałem i oglądałem. Nie było możliwości, żeby ten tytuł nie stał u mnie na półce. Takie łamigłówki, jakie serwuje Rosenberg są moimi ulubionymi, więc szybka partyjka w Pola Arle sprawia mi przyjemność. Nie pomyliłem się ;) Dochodzę już do mistrzostwa w szybkości przygotowywania rozgrywki, a jak ktoś zna na pamięć zasady, działanie budynków i pól akcji, jest w stanie szybciutko wykopać torf, przewieźć towary na targ i wyhodować kilka gatunków zwierząt. Cel 100 punktów jest dla mnie w sam raz. Na zdjęciu partia za 97 ;)

I ostatnia rzecz warta wspomnienia w moim notatniku, to The Others – 7 Sins. Przepięknie wydana gra z szuflady z napisem ameritrash. Figurki urywają …. I mówię to ja, który niejedną figurkę z gier bitewnych przesuwał po stole. Ilość elementów w pudełku z edycji kickstarterowej z dodatkami (w którą graliśmy) jest kosmiczna. Prawie godzinę oglądaliśmy wykonanie, przeglądaliśmy scenariusze, rozmawialiśmy o ogromnej regrywalności i poznawaliśmy zasady. A rozgrywka? No była. Fajnie. To znaczy grało się dobrze. Przeciwnikiem był grzech obżarstwa. Bohaterowie polegli. Syndrom lidera wyszedł wręcz podręcznikowo. Oszukały nas kości. Klasyka :) The Others mnie nie porwało rozgrywką, chociaż wykonanie i pomysł na grę jest na 6+. Bardzo ciekawie w grę  wbudowany jest klimat, a jeśli gracze mają żyłkę storytellingu może być naprawdę wesoło.

Ink

Wspólnym elementem spinającym gry, do których usiadłem w zeszłym tygodniu, był wygląd. Nie taki wynikający z figurek za pięćset złotych ani z ilustracji słynnego grafika, ale z kompozycji ogółu komponentów na planszy.

Po pierwsze – Cottage Garden. Kwintesencja słodyczy. Tetrisopodobne kafelki ozdobione ilustracjami kwiatków, klombów, sadzawek i tym podobnych. A między nimi umieszczamy zwinięte w kłębki śpiące kotki. Zabudowana rabatka wygląda po prostu niesamowicie uroczo. Sama rozgrywka jest idealnie dopasowana do tego klimatu: krótka, prosta, spokojna i bezstresowa (niemalże). Więcej na ten temat – niebawem w recenzji.

Druga pozycja to już zupełnie inny klimat, zarówno jeśli chodzi o wygląd, jak i charakter rozgrywki. Mexica, szczególne w finalnej fazie rozgrywki, wygląda po prostu imponująco. Elementy przypominające prawdziwe kamienne budynki tworzą realny, trójwymiarowy krajobraz Tenochtitlanu.

A zasady? Formalnie jest to sukcesor słynnego Tikala i widać to w podstawowych mechanizmach (pula punktów akcji i poszczególne rodzaje ruchów wykorzystujące różną ich liczbę, budowanie świątyń różnych rozmiarów). Jednak (choć niektórym trudno będzie w to uwierzyć), Mexica jest jeszcze bardziej abstrakcyjna i zbliżona do gry logicznej, niż jej przodek. W grze dzielimy obszar wyspy na mniejsze obszary i próbujemy uzyskać w nich przewagę. A w międzyczasie bezwzględnie i brutalnie blokujemy ruchy innych graczy. Bo Mexica to gra z tak bolesną negatywną interakcją, że czasem naprawdę trudno powstrzymać się, by nie wymknęło nam się grubsze słowo pod adresem innego gracza. Przy tym to naprawdę dobra gra – dla miłośników gatunku, bo logiczna suchość jest w tej grze potężna.

10 komentarzy

  1. Avatar

    Dominant Species – jest wersja polska „print & play”, wykonana i udostępniona przez jednego kolegę na BGG.
    Może to nie to samo co wydanie komercyjne, ale niekóre grafiki są lepsze od oryginału :)
    W każdym razie można samemu odpalić tytuł i przetestować, zanim się zdecyduje na zakup.

  2. Veridiana

    Ja lubię ciężkie gry. Ale przy Dominancie mózg mi się po prostu lasuje na papkę i po godzinie grania jestem zmęczona jakbym przerzuciła tonę gruzu :/

    • Pingwin

      Mnie największy ból sprawiało przy pierwszej partii zapamiętanie akcji – Kuba musiał mi non-stop przypominać co czym skutkuje. I chyba mam coś nie tak z poczuciem klimatu, bo dla mnie ona była bardzo klimatyczna (a uważa się ją za wybitnie suche euro, prawda?) i wczucie się w moją gromadę poskutkowało tym, że adrenalina nie dała dojść do głosu zmęczeniu, poczułam je dopiero na sam koniec gry.

      • Ink

        Bo to jak zwykle rozbija się o to, co ktoś rozumie/czuje przez klimat. Dla niektórych to może być dobre oddanie realiów przez mechanizmy gry, nawet jeśli model jest odrobinę abstrakcyjny. I wtedy klimatyczna może być Agricola, Dominant Species czy Brass.

        Dla innych klimat to wyłącznie emocje i przygoda – wtedy jakakolwiek gra z liczeniem i modelowaniem z odleglejszego punktu widzenia klimatyczna być nie może.

        • Avatar

          Jak dla mnie „klimat” to sposób połączenia mechanizmów z fabułą gry. Gra o przygodzie i emocjach też może mieć kiepsko oddane realia przez mechanikę, wtedy jest równie sucha co gry Felda :D

          Natomiast Dominant Species pokazuje innym euraskom jak to się powinno robić. Dla mnie ta gra ocieka klimatem!

  3. KubaP

    Co do Terraformacji – grałaś Jenny nie tylko bez Ery Korporacyjnej, ale i bez draftu, który bardzo ładnie pozwala spłaszczyć losowość wynikającą ze „złego” dociągu. Następnym razem spróbuj zagrać w pełną grę, a nie tylko wersję demo :D

    • Pingwin

      Hej, hej, ja się tutaj mocno napociłam, a Ty mi tutaj z wersją demo wyjeżdżasz, no bez jaj… ;)
      Bardzo dobrze mi się grało w to tak zwane przez Ciebie demo. Jeśli wszystkie gry miałyby takie demo, to mnie więcej do szczęścia nie potrzeba ;) – ale…. może faktycznie spróbuję next time. Jeśli może być jeszcze bardziej miło, to czemu nie…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active
wordpress_test_cookie

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings