Autor: Neurocide (Neurocide)
Wydawnictwo Portal ma w swojej ofercie kilka niekolekcjonerskich gier karcianych, jedną z nich jest Saloon. To, co odróżnia ją znacząco od reszty to fakt, iż jako jedyna jest produktem licencyjnym. Saloon stworzyła niemiecka firma KRIMSUS.
Tekst pierwotnie opublikowanow serwisie http://moorhold.pl.
Słowo Saloon ma ściśle określone konotacje. Bez tego przybytku nie obędzie się dobry Western. W Saloonie jak w Saloonie: pije się Whisky, gra w pokera, podrywa dziewuchy. Zasiedlają go takie postaci jak Barman, Tancerki, Dziwki, Pianiści oraz cała masa najróżniejszych gości: Kowboje, Rewolwerowcy, Kanciarze, Dobrzy, Źli i Brzydcy. Czasem wpadanie jakiś Meksykaniec, czasem Metys albo inny Górnik. Prędzej czy później któryś z nich spojrzy innemu prosto w oczy i co się wówczas stanie? Jak w dobrym Westernie dadzą sobie po mordach i jak w dobrym Westernie, w ślad za nimi pójdzie reszta gości łapiąc za stołki, kufle, butelki…
Mniej więcej o tym „opowiada” gra Saloon. Filozofia jest prosta: dać jak największej ilości graczy po ryju i w końcu powiedzieć 'There can be only one’.
Rozgrywka jest dosyć prosta. Na początku każdy z graczy wybiera sobie jedną z niepowtarzalnych postaci. Do wyboru ma ikony Dzikiego Zachodu: Kowboja, Pokerzystę, Górnika, Jankesa, Meksykanina, Metysa. Każda z postaci posiada 10 punktów KO (czyli punktów życia) i prócz rysunku karty te nie różnią się od siebie żadnymi specjalnymi cechami.
Następnie rozdawane są karty, po pięć na głowę. Po ocenie swojej ręki, któraś z postaci wyzywa inną od najgorszych i rozpoczyna się bójka. Atakujący wali pięściami, broniący broni się lub zbiera, a reszta, jak w Dobrym Westernie także wali kogo popadnie. Po kilku minutach w Saloonie jest już tylko jeden przytomny.
Karty podzielona są na sześć kategorii: atak, cios, obrona, przedmiot, zdarzenie, pomoc. Dzięki nim wpływamy na przebieg rozgrywki, zmieniając sytuacją, lecząc się, pomagając innym graczom. Każda kategoria kart ma przydzielone sobie odpowiednie kolory tzw. dechy, czyli przestrzeni nad i pod rysunkiem, w którą wpisane są nazwa karty i jej działanie. Jak podaje instrukcja… nie jest to gra dla daltonistów.
Choć pudełko zdobi paskudna grafika, obrazki na kartach stoją na względnie przyzwoitym komiksowym poziomie. Są wyraziste i dowcipne, choć trzeba przyznać, że na kilku źle położono gradient. Karty, posiadające rysowane tło wyglądają bardzo fajnie.
Należy wspomnieć o innych niedoróbkach. Jak napisano w instrukcji to gra nie dla daltonistów, jednak jak się okazało przypadłość ta musiał dotknąć osobę piszącą zasady. Bowiem to cios ma czerwoną dechę, a atak brązową.
Oceniając tę grę mam mocno mieszane uczucia. Gra jest dosyć szybka, jedna rozgrywka kończy się po kilku minutach. Nie ma tu miejsca na obmyślanie strategii, wszystko zależy od tego, co mamy na ręku, więc grą rządzi przypadek. Ale z drugiej strony, tak właśnie wygląda nawalanka w barze. Jest chaotyczna, nigdy nie wiesz czy z boku nie przyleci kufel, albo, czy nagle twój sojusznik, stanie po stronie gościa, którego właśnie razem okładacie. Nie mniej muszę powiedzieć, że chęć do gry przeszła mi po 4 rozgrywkach. Dodatkową jej wadą jest to, że z gry wypada się dosyć łatwo i szybko. Wystarczą dwa silne ataki i już możemy przyglądać się grze z boku – możliwość podreperowania zdrowia jest minimalna, a bloki bardzo słabe. O wygranej decyduje czysty przypadek.
Saloon to taka trochę bardziej skomplikowana gra w Wojnę. Ciekawiej gra się tylko wówczas, gdy gracze wczuwają się w swojej role. Wtedy tworzy się soczysta i śmieszna warstwa narracyjna – ale oznacza to, że bawimy się słowem, a nie kartami.
Czy warto kupić sobie Saloon? Myślę, że jest to gra jednorazowa, szybko się nudzi. Za 30 złotych można sprawić sobie niezłą pizzę i zaręczam, że czas poświęcony jej konsumpcji dostarczy nam więcej rozrywki, przyjemności i korzyści. I tak jak w przypadku Saloonu, pudełko także będziemy mogli sobie zostawić na pamiątkę.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Zgadzam się w pełni – Saloon jest nudny jak flaki z olejem i nie mam pojęcia, dlaczego Portal wydał coś tak dziwnego.
A ja mam mieszane uczucia :) Na Dracoolu 2003 grało się świetnie, właściwie przez cały konwent. Kupiłem na Zahconie i od tamtego czasu zagrałem może raz, może dwa ze znajomymi. I jakoś nie było tak wspaniale. Może to kwestia znajomych :wink: a może samej gry, nie wiem. Stestuję na najbliższym konwencie pewnie :D
Blaze