Zahcon 2004 odbył się jak co roku w Toruniu, w starym pruskim forcie. Od 1 do 3 października miłośnicy fantastyki we wszelkich jej odmianach mogli rozkoszować się mnóstwem atrakcji przygotowanych przez organizatorów konwentu. Tymczasem ja, chcąc nie chcąc, opiszę konwent z punktu widzenia miłośnika planszówek…
W tym roku do fortu zjechało na oko około 300 osób, co nie różniło go od lat poprzednich. Toruński Zahcon nie jest konwentem tak dużym jak np. krakowski Krakon czy gdański Teleport, ma jednak wyrobioną renomę i wielu zagorzałych zwolenników. Przyciąga przede wszystkim swoją lokalizacją – z jednej strony jest to samo piękne miasto, z drugiej rewelacyjny, bardzo klimatyczny fort z wnętrzami przypominającymi podziemia lub stary zamek.
Przybyliśmy do fortu w piątek po południu. Udaliśmy się na bramkę, gdzie każdy uczestnik otrzymał informator konwentowy, znaczek do wpięcia w klapę, identyfikator do zawieszenia na szyi oraz sympatyczną niespodziankę – batonik dla strudzonych podróżą.
Na początku zbyt wiele się nie działo, więc rozpakowaliśmy się spokojnie, ulokowaliśmy w pokoju sypialnym (niedrogim i całkiem fajnym, a co najważniejsze – dużym) i rozpoczęliśmy ustawianie Games Roomu.
Dla naszych potrzeb organizatorzy wydzielili jedną bardzo dużą salę z wieloma dużymi stołami, więc miejsca nie brakowało. Jedynym mankamentem była wilgoć – w całym forcie jest dosyć kiepska wentylacja i utrzymuje się w nim wilgotne powietrze, które nie działało zbyt pozytywnie na przywiezione przez nas gry. Niemniej, trudno było narzekać, ponieważ rzecz jest niezależna od twórców konwentu.
Zaraz po tym jak rozstawiliśmy stoły, wypisaliśmy plakaty i obwiesiliśmy nimi teren konwentu (tak aby każdy uczestnik wiedział, że gdzie jak gdzie, ale do Games Roomu MUSI zajść), rozpoczęła się prelekcja o rynku gier planszowych w Polsce. Jako, że nie jestem zbyt dobrym mówcą – nie wypadła zbyt rewelacyjnie :-), niemniej kilka z uczestniczących w niej osób było później stałymi gośćmi Games Roomu.
Sala szybko zapełniła się uczestnikami, chcącymi pograć w najnowsze gry planszowe. Zaraz na początku poszło w ruch Mare Nostrum, Wacraft a także Citadels. Bardzo przyjemną grą okazała się także karcianka Step by Step wydana niegdyś przez Encore, niestety teraz zupełnie nie do kupienia. Oczywiście wiele osób grało także w bestsellerową Grę o Tron, przy czym dodatek Clash of Kings nie cieszył się jakimś specjalną popularnością (wiele osób grało pierwszy raz i wolało grać na zaasadach podstawowych). Co chwila trwały także partie Runebounda, rzadziej Machiny i Light Speeda.
Szkoda, że na konwencie zabrakło kilku ważnych tytułów – m.in. Puerto Rico, Settlers of Catan, Zombiaków, Axis & Allies. Na szczęście efkon przywiózł Sid Meier’s Civilization – grę, którą każdy (w tym ja) chciał zobaczyć i dotknąć. Muszę powiedzieć, że te kilkaset plastikowych figurek i wielka plansza robią wrażenie. W planszowej Cywilizacji buduje się osadników, miasta, prowadzi podboje i odkrycia naukowe. Wszystko to okraszone jest bardzo ładną oprawą a przy okazji zasady są dosyć proste i łatwo można je wyjaśniać w trakcie gry, w miarę rozwoju sytuacji. Udało nam się rozegrać kilka kolejek (na więcej nie było czasu), w trakcie których pozakładaliśmy kilka miast, poprowadziliśmy kilka bitew i odbyliśmy kilka negocjacji. Całość prezentuje się rewelacyjnie i mimo opinii właściciela, że nie jest najlepsza – narobiło mi to smaku na zakup własnego egzemplarza. Jedynym mankamentem, jak zauważył Wilczelyko, może być fakt, że przy 5 graczach 1 lub 2 z nich może szybko wypaść z gry lub skończyć jako mała, niedorozwinięta cywilizacja na krańcach świata – tylko z powodu pecha przy losowaniu startowych zasobów.
Niektóre gry miały fanów, którzy nie odstępywali ich na krok. Pamiętam, że kiedy w piątek w nocy kładłem się spać o 5 rano (po zaciętej partii Gry o Tron) – kilka osób ciągle grało w Warcrafta. Co więcej, gdy się zbudziłem nad ranem – oni ciągle jeszcze grali.
Nieodłączną rozrywkę stanowiła także Jenga – prosta gra w wyciąganie klocków, która prawie cały czas była w użyciu. Stanowiła świetny przerywnik między poważniejszymi grami, przy tym była też świetną grą o poranku – kiedy niewyspany umysł nie jest w stanie skupić się nad tytułami strategicznymi.
Stanowiła też dobrą grę integracyjną – dosyć przypadkowi ludzie spotykający się przy niezobowiązujących klockach potem grali często razem w inne gry.
Niewątpliwie jednym z ważniejszych wydarzeń w Games Roomie były też rozgrywki w wersje beta dwóch gier prezentowanych przez Puszona. Pierwsza z nich to Troja – gra karciana dla 2-4 osób opowiadająca o zmaganiach mitycznych bohaterów pod murami miasta. Mimo iż wersja demo, w którą graliśmy, nie miała rysunków, gra i tak okazała się być świetna i wszystkim grającym bardzo przypadła do gustu. Zasady są przemyślane i ciekawe, klimat bardzo ostatnio popularny. Gra jest dynamiczna, wyważona i po prostu bardzo fajna – trzymam kciuki za KGK, która planuje jej wydanie na początku listopada.
Druga gra to Rice Wars – gra opowiadająca o czasach Japonii samurajów, w której gracze (od 2 do 7) rywalizują w jak najlepszym zarządzaniu urodzajną doliną. Najmujemy więc chłopów do obsiewania pól, uzbrajamy ich do walki i obrony. Możemy też zatrudnić ronina, który wyzwie na pojedynek innego samuraja i zgładzi go w bitwie. Całość jest rozgrywana na niewielkiej, podzielonej na pola symbolicznej mapie doliny. Gra ma bardzo fajny orientalny klimat i ciekawe zasady. Grupa jej autorów ciągle szuka wydawców, skłonnych zainwestować w jej ukazanie się na rynku – niestety jak na razie bez powodzenia. Trudno się temu dziwić, ponieważ w przeciwieństwie do Troi nie jest ona tak nośna marketingowo i przypomina trochę grę logiczną a japoński charakter, japońskie nazwy (np. pieniądze zwane są koku, wojownicy to ashigaru) i japońska kultura dalekie są większości naszego społeczeństwa. Tym bardziej mam nadzieję, że gra się jednak ukaże, ponieważ na pewno spodoba się miłośnikom planszówek i nie tylko.
Ponadto udało nam się zagrać kilka kolejek w grę Attack! (z dodatkiem Expansion). Na pierwszy rzut oka jest to rozbudowana i zaawansowana wersja Risk połączona z Axis&Allies. Trudną ją oceniać po tych kilku zaledwie ruchach – prezentuje się bardzo fajnie, jednak mam wrażenie, że pojedyncza kolejka trwa dosyć długo (przez co pozostali gracze czekają na swój ruch). Mam nadzieję, że jest to raczej wina tego, iż graliśmy pierwszy raz, nie mając zbyt dużego pojęcia o zasadach. Spodziewam się, że przy doświadczonych graczach całość idzie szybciej i sprawniej, przez co gra na pewno zyskuje. Już niedługo w serwisie Gry-Planszowe.pl pełna recenzja tej popularnej na Zachodzie gry!
Na koniec, w niedzielę, odbył się też Turniej Magii i Miecza, w którym wzięło udział kilku miłośników MiM’a. Gra była zawzięta, uczestnicy ścigali się o to kto pierwszy zostanie Arcymagiem (co zwykle daje dużą przewagę). Calość odbywała się na planszy podstawowej wraz z dodatkami Miasto i Podziemia. Turniej był udany, chociaż musiałem pod koniec z niego niestety zrezygnować.
Zahcon 2004 to jednak nie tylko (a nawet nie przede wszystkim) planszówki. W programie było mnóstwo atrakcji – spotkań z autorami, wydawnictwami, prelekcji i konkursów. Powiedział bym nawet, że chyba zbyt dużo jak na taką liczbę uczestników. Kilka punktów programu (np. LARP’ów) nie odbyło się z powodu braku uczestników co na pewno stanowiło niemały powód frustracji ich twórców. Na przyszłość wydaje mi się, że organizatorzy powinni zadbać o mniej, ale może lepiej opisanych i rozreklamowanych punktów programu, aby nie zdarzały się takie sytuacje.
Tak czy inaczej – każdy kto chciał miło spędzić czas na konwencie – na pewno miał co robić. W programie było m.in. 16 LARP’ów (z tego kilka się nie odbyło z powodu braku chętnych) a także wiele ciekawych konkursów. Sam uczestniczyłem jedynie w trzech – rewelacyjnych kalamburach (żelazny punkt każdego konwentu), konkursie wiedzy z książki Gra o Tron (gdzie pytania zmasakrowały większość uczestników) oraz Szepta konkursie na winie (który okazał się w większości konkursem z muzyki filmowej). Na wszystkich bawiłem się świetnie, tak prowadzący jak i uczestnicy wykazywali się dużą dozą humoru i całość stanowiła świetną rozrywkę (a i okazję do wygrania paru fajnych książek i komiksów). Ze słyszenia wiem, że udał się też Lucka konkurs z jajem (pytania o wszystko co dotyczy jajek) czy konkurs z prozy Dicka.
Na temat prelekcji nie mogę się niestety wypowiedzieć z tego prozaicznego powodu, że nie miałem czasu na żadną z nich się udać. W Games Roomie ciągle coś się działo, ciągle przychodzili nowi ludzie, sporo graliśmy w różne tytuły. Ogólnie bawiliśmy się naprawdę świetnie, bardzo dopisali też uczestnicy (chociaż z racji mniejszej liczby uczestników całego konwentu – również w Games Roomie było ich stosunkowo mniej niż np. na Teleporcie). W tym miejscu muszę gorąco podziękować przede wszystkim Wilczelykowi, Efkonowi, Misiołakowi i Sasannce za pomoc, wyjaśnianie uczestnikom zasad i ogólną opiekę nad Games Roomem.
Nie sposób też nie wspomnieć o niektórych błędach, jakie popełniłem w organizacji Games Roomu. Na pewno trzeba jednak zadbać o lepszą informację – przed konwentem wydrukować listę dostępnych gier wraz z ich opisami, liczbą graczy, czasem rozgrywki – muszą one być dostępne na każdym stole lub w innym widocznym miejscu. Ponadto trzeba będzie opracować dobry system wydawania gier oraz jednak zadbać o większą liczbę tytułów (w tym musi znaleźć się klasyka taka jak Carcassonne, Settlers of Catan, itp.). Przydało by się też więcej opiekunów sali – tak, aby każdej grupie można było wytłumaczyć zasady gry, zadbać aby wszyscy wchodzący do sali dowiedzieli się co jest dostępne, dostali poradę w co mogą zagrać itp. Przy tym nie dobra jest sytuacja, w której opiekunowie Games Roomu praktycznie nie mają czasu na skorzystanie z innych uroków konwentu. Sądzę, że 4-5 osób to niezbędne minimum i będę się starał, aby na kolejnych konwentach tak było. Uczymy się na własnych błędach i myślę, że każdy następny Games Room będzie jeszcze lepszy i wejdzie na stałe do programu najważniejszych krajowych konwentów (więcej na ten temat w dyskusji na forum).
Podsumowując – organizatorzy odwalili kawał dobrej roboty zapewniając wszystkim wiele ciekawej rozrywki. Jeżeli ktoś się źle bawił, to chyba tylko na własne życzenie. Rozrywkę mieli zapewnioną tak miłośnicy RPG, literatury jak i planszówek czy karcianek.
Wszystkim, zarówno organizatorom jak i uczestnikom jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia na następnym Zahconie, w przyszłym roku!
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Czekam na komentarze. Jak Wam się podobał Zahcon? Jak się bawiliście w Games Roomie i ogólnie na konwencie?
Ja poznałem masę zajefajnych osób (pozdrowienia dla wszystkich!), wziąłem udział w świetnych konkursach i ogólnie jestem bardzo zadowolony! Dzięki wszystkim, którzy przyjechali, pomagali i grali z nami!
Zachęcam też do dyskusji w innym wątku o samym Games Roomie:
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewtopic.php?p=3084
– chcielibyśmy aby każdy kto tam był dorzucił parę słów od siebie, po to aby następny GR był jeszcze fajniejszy.
Nataniel – GR był swietna sprawą – spędziłem tam kupę czasu grając w GOTa, Jengę, Light Speeda, czy prezentując nasze (uwaga nasze czyli grupy designerskiej Kuźnia Gier) gry: Troję i Rice Wars.
Zwłaszcza, że sam program konwentu był …nieco słabszy to właśnie GR oraz 'imprezy integracyjne’ spowodowały, że na konwencie świetnie się bawiłem.
Cieszę się, że podobały Ci (Wam) się nasze gry.
pozdrawiam wszystkich
Puszon, Puszon… – to do Ciebie takze:
http://forum.polter.pl/viewtopic.php?t=11532 :-)
Puszon, Puszon… – to do Ciebie takze:
http://forum.polter.pl/viewtopic.php?t=11532 :-)[/quote:7535a4ac56]
Nie o to chodzi, ze jako stary wyjadacz mam przesyt prelekcji – oczywiscie, ze na pewno inaczej patrze jako ze uczestniczylem w kilkudziesieciu konwentach.
Ale program Zahconu naprawde nie stal na zbyt wysokim poziomie. Przyznal to nawet Talib. Byl przede wszystkim zle ulozony (terminy), prelekcje o podobnych tematach (czy zakresach zainteresowan) pokrywaly sie, nie bylo rownowagi miedzy prelekcjami growymi a fantastycznymi. W zasadzie zadnych paneli nie bylo. Ogolnie bylo duze wrazenie niedosytu…
Oczywiscie bylo sporo naprawde ciekawych spotkan – i za ich 'zorganizowanie’ ORGom czesc i chwala.
Przyjedź na Imlal i weź swoją karciankę :)