Wydawnictwo Encore znane było przede wszystkim z wydawania rozbudowanych gier strategicznych o przerażającej długości rozgrywki. Każdy szanujący się planszówkowiec zna Wojnę o Pierścień czy Gwiezdnego Kupca. Tymczasem większości maniaków umknęła bardzo udana karcianka tegoż wydawnictwa – Step by Step.
Być może wspomnianych maniaków odstraszyło pudełko – soczyście zielone ze zdjęciem wesołej rodzinki z kartami. Wygląda jak kolejna rozrywka rodzinna, którą należałoby wyrzucić po jednym wieczorze. Nic bardziej mylnego. Nawiasem mówiąc, uradowany pan ze zdjęcia to właściciel firmy Encore!
W środku przydużego opakowania znajdujemy 139 kart oraz instrukcję. Karty są wydane na lakierowanym papierze, ale niestety cienkie i łatwo się niszczące (ten papier znamy np. z: Wojny o Pierścień). Mimo to poziom wydania jest satysfakcjonujący, kolory żywe, a oznaczenia na kartach bardzo czytelne.
Temat gry nie wydaje się być szczególnie ciekawy – chodzi o budowanie domów. Każdy z graczy będzie się starał postawić jak najlepszy (najdroższy) budynek dla swojej rodziny. Domy składają się z piętnastu stałych elementów, które trzeba wybudować w określonym porządku (ale kolejność dowolna). Większość talii to właśnie te elementy – Kuchnia, Piwnica, Salon itp. Do tego dochodzą karty-przeszkadzajki i to dzięki nim gra nabiera rumieńców. Zawistni sąsiedzi będą nam zsyłać na głowę wszelkie plagi – katastrofy, awarie strychu (cokolwiek to znaczy) czy strajki robotników. Jak oni potrafią przyzwać huragan, nie mam pojęcia, ale utrata wypieszczonej łazienki boli straszliwie. Właśnie – każdy element domu występuje w czterech odmianach – w zależności od koloru mają różną wartość, od 100 do 400 punktów. Na końcu gry podliczana jest suma punktów z całego domu i mamy zwycięzcę.
Mechanika gry jest prościutka, podobna do typowych gier karcianych. W każdej turze gracz bierze jedną kartę (zakrytą z talii lub odkrytą z góry stosu wyrzuconych) i jedną zagrywa (buduje pomieszczenie, kradnie przeciwnikom, ulepsza jakiś element) bądź odrzuca niepotrzebną. W ten sposób mijają rundy, aż wreszcie komuś uda się wybudować wszystkie piętnaście elementów, podlicza się wartości domów, odejmuje punkty kart, które pozostały w ręku i wyznacza się zwycięzcę. Osoba, która kończy grę nie dostaje punktów ujemnych za rękę, co najczęściej czyni ją wygranym. Autorzy gry proponują jeszcze warianty z zapisywaniem punktów i graniem do pewnego limitu oraz grę parami – co ciekawe obie wersje się sprawdzają i dostarczają dużo radości.
Jak to się sprawdza w praktyce? Doskonale! Pieścimy te domeczki, klniemy gdy karty nie idą, złośliwie podkradamy jadalnie czy dachy (a niech mu pada, jak ja nawet nie mam gdzie spać!). Poziom interakcji między graczami jest bardzo wysoki – przeszkadzajek jest dużo, ale nie na tyle, żeby zupełnie zdominowały rozgrywkę. Po pewnym czasie wielu graczom naprawdę zależy na upragnionej zielonej sypialni – „bo to tak ładnie się komponuje!”. Chociaż elementy domów zmieniają właścicieli praktycznie cały czas, pojedyncza rozgrywka nigdy nie trwa dłużej niż 20 minut. Nie ma tu sytuacji znanej np.: z Honor of the Samurai, kiedy nie da się wyłonić zwycięzcy, bo ktokolwiek wyjdzie na prowadzenie zaraz pozostali się na niego rzucają. W Step by Step gracze praktycznie cały czas są na mniej więcej tym samym poziomie i bardzo szybko komuś się udaje z radosnym okrzykiem dołożyć ostatnią kartę. To kolejna zaleta tej karcianki. Chociaż zdarza się, że ktoś przez połowę rozgrywki nie może wyciągnąć Pozwolenia na budowę (bez tej karty można tylko przeszkadzać innym), to bardzo szybko dogania pozostałych i spokojnie może wygrać rozdanie.
Autor (zgodnie z instrukcją – Nichola Marcinkiewicz) grę zaleca dla dwóch do czterech osób i rzeczywiście Step by Step bardzo dobrze się sprawdza w parze, a gra w sposób brydżowy dostarcza nowych radości. Dzieci powyżej 7 lat świetnie się bawią, a poziom agresji, wbrew pozorom, nie jest wysoki – wiem, bo poznałem tą grę berbeciem będąc.
Podsumowując. Świetna karcianka dla wszystkich. Szybka, z banalnymi zasadami, dużą interakcją, miłym tematem. Dobrze się bawią i początkujący, i wyjadacze. Szkoda, że nie jest już wydawana i że ciągle pozostaje mało znana. Tylko życzyć polskim wydawcom takich gier „nie-dla-maniaków”. Polecam.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Naprawdę fajna gierka. Chociaż faktycznie frustrujące potrafi być czekanie na Pozwolenie na Budowę — to jednak gra ma swój urok i lekki, przyjemny temat. Polecam.
Hej. Gra mam od bardzo daaaaaaawna. Fajnie sie w nia gralo. Co do pudełka. Moje jest inne i w niczym nie przypomina tego pana z dziecmi :)
Na niebiskim tle stalowy napis „step by step” i w dolnej czesic pudelka jakby widok na wlasne rece trzymajce karty i czesc ulozonego domu.
Miałam tę grę jak byłam mała! Całkiem o niej zapomniałam… ciekawa czy można ją jeszcze gdzieś dostać, bo była na prawdę kapitalna! :]
I też miałam opakowanie bez tej „uroczej rodzinki” :)
http://allegro.pl/show_item.php?item=56581474
Niestety ja przegapilem ;)
Witam serdecznie.
Bardzo chętnie kupię grę „STEP BY STEP” :)
Cena nie gra roli.
Jeżeli masz tą grę bez żadnych brakujących elementów to napisz do mnie, a odkupię ją od Ciebie z wielką przyjemnością!
mój e-mail: igorgasowski@o2.pl
Bardzo chetnie odkupie gre step by step prosze o kontakt
moj email adrianka1986@gmail.com
Mam tą grę, ale niestety instrukcja gdzieś się zapodziała:( Mógł by mi ktoś ją przesłać, bardzo proszę
mój e-mail : olunia655@amorki.pl