Lord of the Fries jest jedną z kilku gier Cheapassa, które doczekały się swojego wydania w wersji kolorowej. W tej prostej i wesołej karciance gracze wcielają się w zombich, którzy prowadzą bar fast foodowy, a ich celem jest realizowanie zamówień.
Lord of the Fries jest zapakowana w małe i poręczne pudełko, z którego frontowej strony spoziera na nas wesoły umarlak, trzymający tacę z masą niezdrowego jedzenia. W środku pudełka znajduje się 98 kart składników, 14 kart menu i instrukcja. Wszystko jest wykonane z bardzo dobrej jakości papieru. Rysunki są wesołe (kura rulez! ;)) i kolorowe. Na kartach nie ma żadnego tekstu, więc do zabawy możemy zaprosić osoby pochodzące z wielu różnych krajów. W rozgrywce może brać udział od 3 do 8 graczy.
O co chodzi w grze?
Tuż przed rozpoczęciem zabawy gracze muszą zdecydować wg jakiego menu będą składali zamówienia. Wraz z grą dostajemy 7 takich zestawów (każdy w dwóch egzemplarzach) i w zależności od tego, który z nich wybierzemy odpowiednio konstruujemy talię. Kiedy już stworzymy zestaw musimy wybrać się na poszukiwanie jednej kości k6, która jest potrzebna do gry (niestety w pudełku jej nie ma). Po zakończeniu niezbędnych przygotowań przystępujemy do zabawy.
Wszystkie karty z talii należy rozdzielić pomiędzy grających. Osoba, która rozdawała musi jeszcze dwa razy rzucić kostką, aby wylosować pierwsze zamówienie. Do jego realizacji przystąpią kolejni gracze. Potrawy w menu są podzielone na sektory (pierwszy rzut), w których znajduje się po sześć potraw (drugi rzut), a każda z nich złożona jest z określonej kombinacji składników spożywczych (bułka, ser, kura, krowa itd.). Gracz, którego kolej nastąpiła może zrealizować zamówienie lub spasować. Jeśli wybiera pierwszą opcję to wykłada na stół określoną kombinację kart, które składają się na daną potrawę. Po wykonaniu tej akcji ma do wyboru dwie możliwości odnośnie nowego zamówienia: może je albo wylosować, albo dowolnie wybrać z karty. Każda z tych dróg ma odmienne działanie w wypadku, gdy kolejni gracze nie będą w stanie zrealizować swoich planów. Kiedy danie zostało wykulane pasujący gracz musi przekazać jedną kartę osobie, która dokonała losowania. W przypadku, gdy zamówienie było wywołane, kartę otrzymuje gracz, który jest następny w kolejce. Potrawa krąży tak wokół stołu dopóki nie zostanie zrealizowana, ale wraz z każdym okrążeniem może zostać pominięty jeden składnik.
Rozgrywka kończy się w momencie, kiedy jeden z graczy pozbędzie się wszystkich posiadanych kart. Następuje wtedy podliczanie punktów – sumuje się wartość składników jakie były zagrane podczas realizacji zamówień, a od tej liczby odejmuje się wartość kart, które zostały na ręce. Zwycięzcą zostaje gracz z największą ilością punktów.
Rozgrywka
We Władcę frytek miałem okazję grać z wieloma osobami i muszę przyznać, że wywoływała mieszane uczucia. Niektórzy byli wprost zachwyceni genialnością tej prostej gry i pytali, gdzie takie coś można w Polsce dostać. Inni zaś, byli zdenerwowani trudnością w odnalezieniu taktyki pozwalającej na szybkie zwycięstwo.
Mnie osobiście gra się bardzo spodobała, jest lekka i przyjemna. Rozgrywka nie wymaga zbytniej ilości myślenia;). Zabawa jest szybka i na kolejne swoje ruchy nie trzeba długo czekać. Nie ma jednak sensu siadać do tej gry w mniej niż 4-5 osób. W 3 osoby rozgrywka dłuży się niemiłosiernie i każdy po pewnym czasie ma dość.
Wady
Karty menu są o wiele za małe, przez co oznaczenia składników są nieczytelne. Powoduje to nieraz zabawne sytuacje kiedy gracz już ma realizować jakieś zamówienie, a tu okazuje się, że się pomylił.
Wielu osobom może nie spodobać się odmóżdżający charakter rozgrywki. Nie ma tu miejsca na zaawansowaną taktykę. Liczy się tylko dobra zabawa i możliwość zobaczenia jak to jest przygotowywać potrawy w barze z fast foodem.
Zalety
Różnorodność menu, które można zmieniać przy każdej grze. Do tego większość z nich ma jakąś specjalną właściwość (np. możliwość podkradania kart innym graczom). Dzięki takiemu rozwiązaniu, w każdej kolejnej partii można stosować nowe zagrania taktyczne.
Karty są wykonane z bardzo wysokiej jakości materiału i nawet przy wielokrotnym tasowaniu nie ulegają odkształceniom. Do tego nadruki są odporne na wycieranie, więc gra nie straci szybko swego atrakcyjnego wyglądu.
Humor obecny w grze jest bardzo miły. Zombi są pokazani, jako przyjemne i wesołe stworzenia, które w żadnym stopniu nie przerażają. Zabawne są także nazwy poszczególnych potraw np. Mao Tse Tongue, Madness of King George (składające się z bułki i 6 napojów), czy Adoration of the Baby Cheeses. Zrozumienie tych nazw nie wymaga od grających jakiejś wybitnej znajomości angielskiego, a raczej wczucia się w klimat gry.
Podsumowując,
Lord of the Fries jest bardzo ciekawą i zabawna grą, która idealnie nadaje się jako przerywnik miedzy grami „cięższymi”, wymagającymi od graczy większego skupienia. Nie da się w nią jednak grać przez cały wieczór, ponieważ szybko się znudzi. Chcąc docenić urok tej gry zalecam jedną – dwie partie przy jednym podejściu. Wtedy będziecie długo cieszyć się tym produktem. Polecam.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Na razie zastanawiam się nad kupnem ale chybaj eszcze poczekam
W którym konkretnie menu występuje „możliwość podkradania kart innym graczom”? Nie przypominam sobie czegoś takiego.
Natomiast sama gierka jest kapitalna – zdecydowanie jeden znajlepszych produktów Cheapassa.