Każdy gracz staje w swym planszówkowym życiu w obliczu Fundamentalnych Pytań: np. skąd wziąć pieniądze na tę wspaniałą, nową grę X (polscy gracze zadają sobie dodatkowo pytanie „skąd w ogóle wziąć tę wspaniałą, nową grę X?”)? Puerto Rico czy Caylus (to od niedawna)? Liczyć na czerwone fasolki czy ciułać kawę?, i tak dalej. Jest jednak Pytanie nad Pytania: jak wciągnąć w planszówki dziewczynę/żonę/siostrę?
Klasyczna odpowiedź brzmi oczywiście „Carcassonne”. Dzięki Rainerowi Knizii, nie bez powodu zwanemu Dobrym Doktorem, od kilku miesięcy można dodać „i PALAZZO”. Przyjrzyjmy się zatem, co takiego jest w tych grach, że tak podobają się kobietom (ta wiedza może się przydać i poza światem planszówek), i dlaczego indoktrynując swoją ukochaną, lepiej wyciągnąć Palazzo niż Ardeny 1944.
1. Fajność
One po prostu uwielbiają budować, dopasowywać elementy, układać puzzle. Tworzenie pałaców z kolejnych pięter zgrabnie to łączy w całość, i ukończenie pięciopiętrowego palazzo (czy miasta z trzydziestu płytek) sprawia kobietom o wiele większą satysfakcję, niż powstrzymanie niemieckiej kontrofensywy. Kobiety w naszych szerokościach geograficznych mają też słabość do lata i krain na południu, przez co zaśnieżony las w Belgii (dalej: zlwB) nie ma szans ze słoneczną Florencją.
2. Śliczność
Jeśli ukochana nie jest jeszcze zdecydowana, by zagrać, niech obejrzy elementy tworzące planszę Palazzo, magazyn i kamieniołomy, wydrukowane na grubym kartonie i ze ślicznymi ilustracjami, na których małe ludziki uwijają się przy pracy, osiołki ciągną wózki, a wszystko to skąpane jest w czerwcowym świetle. Pokaż też płytki pałaców, z oknami, za którymi toczy się życie czy parterem, przed którym zebrali się na pogaduchy renesansowo ubrani florentczycy albo kura szuka ziarna. Widzisz ten błysk w Jej oczach? Szarobura mapa zlwB nie wywołałaby tej reakcji. Zresztą, mapa! Wiele kobiet nie lubi map prawie tak bardzo, jak boksu.
3. Słodkość
Najbardziej tajemnicza kategoria. Rządek malutkich, kilkupiętrowych palazzi z marmuru, piaskowca i cegły jest słodziutki. Jeszcze mniejszy żeton Volksgrenadierów gdzieś w zlwB – ani trochę.
4. Łatwość
Zasady gry muszą być proste i łatwe do opanowania. To nie ma nic wspólnego z inteligencją – kobiety stoją mocno na ziemi i grając, nigdy w życiu nie uwierzą, że faktycznie np. dowodzą armią; a skoro to tylko gra, po co przekopywać się przez 100 stron instrukcji i zapamiętywać szczegółowe reguły bombardowania strategicznego?
Zasady Palazzo da się streścić w kilku zdaniach. Z płytek, przedstawiających jedno piętro pałacu, budujemy maksymalnie pięciopiętrowe budynki. Płytki występują w trzech odmianach (marmur, piaskowiec, cegła) i mają od jednego do trzech okien (lub drzwi, które są równoważne), a z boku oznaczenie piętra (1-5). Pałace buduje się oczywiście od dołu, w rosnącej, choć niekoniecznie ciągłej kolejności pięter (np. układ 1-2-4-5 jest jak najbardziej zgodny z zasadami), które też nie mogą się powtarzać w jednym budynku (układ 1-2-2-3 jest nieprawidłowy). Najbardziej efektowny, a zatem wart najwięcej punktów pałac powinien być jak najwyższy, mieć jak najwięcej okien, i zawierać płytki tylko jednego rodzaju (przy czym wszystkie materiały budowlane warte są tyle samo).
Płytki losowane są z trzech, kolejno zużywanych stosów, a następnie kupowane lub wystawiane na licytacji. Cena sprzedaży maleje wraz z rosnącą podażą, licytacja zaś jest otwarta, a rozpoczynający ją gracz ma na wstępie rabat -3 monety. Płaci się kartami o nominałach 3-7 w trzech różnych walutach oraz wekslami (spełniającymi rolę jokerów) o wartości 2 (tak, to wszystko brzmi jak Alhambra, ale podobieństwo jest czysto powierzchowne).
Obok nabywania nowych płytek oraz przebudowywania już posiadanych palazzi, gracze mogą też pobierać pieniądze. Ponieważ taki ruch daje też korzyści przeciwnikom (pobierający pieniądze dostaje dwie karty wybrane spośród wylosowanych, kolejni gracze po jednej), wybór właściwego momentu jest absolutnie kluczowy – trochę to przypomina zjazd do boksu w Formule 1. Czasami zmienia się to w grę w cykora: nikt nie ma pieniędzy, ale wszyscy czekają, kto pierwszy „pęknie”.
5. Łagodność
Mężczyźni, jak powszechnie wiadomo, są z Marsa, kobiety zaś z Wenus. Ci pierwsi lubią walkę i rywalizację, te drugie zaś – współpracę i tworzenie zamiast niszczenia (co jednak oznacza, że jeśli zablokujesz takiej Wenusjance śliczne miasto albo zabierzesz płytkę idealnie pasującą do jej słodkiego pałacu, przy skali jej gniewu Mars okaże się pacyfistą).
Dlatego gra dla Ukochanej nie powinna wymuszać zaciekłej rywalizacji; w Palazzo można sobie trochę odpuścić pod tym względem, a rozgrywka nic na tym nie traci (podobnie jak w Carcassonne). Oczywiście również w Ardenach można (?) sobie wyobrazić kooperacyjny scenariusz, ale wtedy gra sprawiałaby przyjemność tylko Najdroższej, od tego zaś mamy wyjścia na komedie romantyczne.
6. Parzystość
Kobiety i co inteligentniejsi emocjonalnie mężczyźni wiedzą, że o związek trzeba dbać. Jedną z podstawowych metod jest Robienie Czegoś Wspólnie, i świetnie nadają się do tego gry dla dwóch osób. Z drugiej strony, fajnie byłoby móc w coś zagrać, gdy odwiedzi nas Zaprzyjaźniona Para. Palazzo skaluje się naprawdę bez problemów, jest równie zajmujące dla dwóch, trzech i czterech osób. Nawet mechanizm aukcyjny działa bez zarzutu przy każdej ilości graczy.
7. Niewielkość
Męskie i kobiece spojrzenia na porządek nieco się, hm, różnią. Dlatego też mężczyźni, żeby poczuć, że naprawdę grają, potrzebują podłogi zasłanej tabelkami, ustawionym w strategicznych miejscach piwem i chipsami, hałdami żetonów z napisami typu CCA 9/DPanc czy Pz.Kpfw. V, a przede wszystkim niemal niewidocznej spod wielkiej płachty przedstawiającej zlwB (lub coś podobnego). Jeśli chce się zainteresować swą Najdroższą grami planszowymi, należy jednak przyjąć jej perspektywę. Podłoga zatem odpada. Kropka. To nie podlega negocjacjom. Gra powinna się zmieścić na tym uroczym stoliku do kawy w kolorze wenge, i to tak, żeby jeszcze było gdzie postawić kieliszki z białym winem. Pod tym względem Palazzo bije na głowę nie tylko Ardeny, ale i Carcassonne.
8. Krótkość
Krótko zatem: rozgrywka nie powinna trwać dłużej, niż jeden odcinek „Gotowych na wszystko”. Palazzo uwija się w trzy kwadranse, i nie ma się przy tym wrażenia, że ostatnie 10 minut można by sobie darować (zdarza się w Carcassonne).
9. Taniość
Klapeczki (marniutka podeszwinka i anorektyczny paseczek, wszystko w rozmiarze 36) za 200 złotych to okazja. Gra za 100 to rozrzutność. Ot, teoria względności na co dzień. Nie ma się co nad tym głowić, tylko zamiast Descenta kupować Palazzo – kosztuje mniej więcej tyle, co Carcassonne (poniżej 20 euro).
Warto jeszcze dodać, że wydawcą Palazzo jest Alea (to nr 3 w „małej serii” – obok np. Louisa XIV), czyli Ravensburger, czyli odpada jedno ze wspomnianych Fundamentalnych Pytań; grę można dostać choćby w warszawskim Piatniku na Senatorskiej.
P.S.: Mam nadzieję, że żadna kobieta nie poczuje się urażona moimi niewinnymi i życzliwymi żarcikami. Zapewniam, jestem zagorzałym feministą.
P.P.S.: Podobnie z fanami zlwB (i gier strategicznych w ogóle) – zapewniam, że potrafię docenić piękno błyskawicznego manewru oskrzydlającego.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Przyjemność – to pierwsze słowo nasuwa mi się na myśl po przeczytaniu recenzji. Lekkość w podejściu do tematu i duża Ucieszność. Muszę powyższą recenzję przedstawić Ukochanej, gdyż jej Poczytność ( czyli można z przyjemnością poczytać :) ) nie ulega wątpliwości.
Hehe, bardzo dowcipna recenzja. Gratulacje :) Tylko co ja mam zrobić z moim dwiema kobietami w grupie, ktore bardzo lubią grać nawet w Republic of Rome :) Tak, więc stereotyp kobiety grającej tylko w gry, której kolor planszy pasuje do barwy lakieru na paznokciach nie zawsze jest prawdziwy (całe szczęscie). Nie mniej recenzja bardzo fajna :)
Rewelacyjna recenzja. Nie dość, że w prosty i przystępny sposób przedstawia niepozorną na pierwszy rzu t oka grę, to przede wszystkim wnosi fundamentalny wkład do Wiedzy o Grach Planszowych. Wydawało mi się, że dużo wiem o grach, ale po raz pierwszy spotkałem się z oceną gry w takich kategoriach, jak Śliczność, Słodkość, Parzystość i Niewielkość.
PS 1. Od kilku miesięcy miałem zamiar napisać recenzję Palazzo, ale teraz widzę, że dobrze się stało, że tego nie zrobiłem, bo moja recenzja nie byłaby z pewnością tak odkrywcza.
PS 2. W mojej hurtowni jest półka z grami „dla dziewczynek”, ale są tam takie gry jak Moda i Modelki, Kkreator Mody, Świat Mody, Świat Modelek Barbie, Boutique i Sekrety Dziewcząt, a Palazzo stoi obok Puerto Rico, San Juan i Monopoly na półce z grami ekonomicznymi. Może to błąd?
Przyłączam się do zachwytów – wyśmienita lektura, dawno się tak nie ubawiłem. Cóż za wspaniały tekst do poczytania w walentynki. I grę można nabyć jeszcze dzisiaj, skoro jest dostępna na Senatorskiej.
Fajna recenzja! A czy dobrze widzę, że Pan Doża się opalił na brązowo i przeprowadził się z Wenecji do Palazzo? :)
Nie, to jego szwagier. Obydwaj są członkami rodziny Ravensburgerowych Renesansowych Włochów. Najwięcej jest ich we Florencji.
Heheh :) ja też się ubawiłem i uważam, że to chyba najlepsze na ten dzień recenzja, jaką przeczytałem na g-p.pl :D Brawo dla autora!
A co do gier dla kobiet… Panie Michale, może trzeba mieć na podorędziu wydrukowanych kilka egz. tej recenzji i klientom hurtowni wręczać do przeczytania? Może następnym razem zamówią i Palazzo! A ja chyba sobie kupię – kiedyś grę widziałem w Pana ręku, ale jakoś… pomyślałem — kolejne Zaginione Miasta. Tymczasem zachwalana jest skalowalność rozgrywki, 2 do 4 osób, cena zacna… Kupić!
Chylę głowę przed recenzentem! A że właśnie szukam czegoś do spokojnego pogrania z małżonką, to Palazzo awansowało na pierwsze miejsce. Wstyd powiedzieć, ale ja też lubię, jak gra ma swoją „fajność” i „śliczność”:)
Kurcze – przyznam, że mi też bardzo spodobała się recenzja i – co najważniejsze – sama gra. Ale gdzie ją mogę kupić (szczególnie za ok. 70zł), jesli nie jestem z Warszawy?? W rebelu ani gp nie ma, w sklepie internetowym piatnika – też nawet śladu. Pomocy!!
Pozdrowionka.
A ja właśnie, zachęcony piękną recenzją, dokanłem zakupu Palazzo.
Na razie jeszcze nie grałem, więc samej rozgrywki ocenić nie mogę.
Powiem zatem jedno – gra jest śliczniutka :-)
Nie jest może pełen wypas (elementów w sumie mało), ale naprawdę zrobiona jest z klasą.
Mam nadzieję, że jeszcze dziś dowiem jak gra się w to „cudeńko”.
Możesz pwiedzieć gdzie i za ile kupiłeś?
Palazzo mozna kupić w 3 miejscach w Warszawie:
– Sklep Gryf (Centrum Land na Wałbrzyskiej)
– Sklep Variete na Senatorskiej
– Hurtownia ROST Al.Krakowska 199
Hm, tylko Variete ma sklep internetowy, ale tej Gry zamówić w ten sposób nie można. Próbuję dodzwonić się do ROST, ale ciągle jest zajęty. Telefonu do Gryfu nie widzę… Osobiście się nie wybiorę, bo mieszkam kawał drogi od W-wy. Tak czy inaczej dziękuję za informacje.
Może pomoże Ci sygnaturka Acika ;)
=======
Gryf-sklep z grami
Ul. Wałbrzyska 11 paw 113 (metro Służew)
CH Land
tel: (22) 549-91-95
Po lewej stronie jest taki wytluszczony, czerwony link „Gdzie kupic” :)
joki-doki :)
Jedna z najlepszych gier w jakie gralem. Prosciutka w zasadach, nie jest rozbudowana niemozebnie, ale jednoczesnie daje olbrzymia przyjemnosc z grania (rewelacyjna dla kazdej liczby graczy, takze dla dwojki!), jest bardzo przyjazna, ladna i elegancka. Troszke kombinowania (licytacja rzadzi), troszke losowosci… poolecam jak diabli :).
hm, ale jak w się to gra? To gra kafelkowa jak carcassone czy moze strategiczna? A może wyścig kto pierwszy cos wybuduje. Jest śliczna ok, jest miodna, to dobrze, ale jakoś nie mogę zrozumieć jak w to się gra, czy jest zbalansowana, czy wogóle jest losowa czy wymaga myslenia? Mozna prosić o 3 zdania w temacie?