Autor: Borys Romanko (Halfling)
Wszystkie spadamy. I walczymy. Wygra ten, kto uderzy o ziemię jako ostatni. Może to nie jest najlepsze możliwe zwycięstwo, ale tylko takie można wymyślić lecąc w dół.
Niedawno na polskim rynku ukazała się nowa, niekolekcjonerska karcianka SPADAMY! W owej grze wszyscy gracze spadają na ziemię. A że z dużych wysokości spada się szybko, to i sama rozgrywka jest niewiarygodnie szybka. Polska wersja SPADAMY! została opracowana na podstawie angielskiego wydania, które stworzył James Ernest z pomocą Cheapass Games Guinea Pigs. W angielskiej wersji z dużych wysokości spadali biznesmeni i maklerzy giełdowi, natomiast w polskiej spadają krowy. Taki swojski i wesoły klimat. Polską wersję SPADAMY! wydało wydawnictwo Portal, twórca takich hitów jak Zombiaki czy Neuroshima HEX. Tym razem kupili produkt zachodni i dodali do niego swoją inwencję, czyli krowy.
O co chodzi w grze? SPADAMY! polega na spadaniu, wygrywa zaś ten, który spadnie ostatni. Proste i logiczne. I taka sama jest gra.
Potrzebny jest jeden rozdający, którego głównym zadaniem jest nadawanie tempa rozgrywce. Rozdaje on karty wszystkim po kolei, idąc w kierunku wskazówek zegara. Rozdający rozstrzyga także działanie kart oraz wszelkie spory. Reszta to gracze, którzy spadają. Grających powinno być przynajmniej czterech, gdyż przy mniejszej ilości gra traci na swoim uroku. Jednak prawdziwa zabawa zaczyna się gdy gra się przynajmniej w siedem osób. Mamy tutaj trzy grupy kart, w każdej zaś są różne ich rodzaje. Pierwsza grupa to karty nakazów. Dzięki nim możemy komuś przywalić (czyli gracz dostanie dodatkową kartę przy rozdaniu), podzielić (gracz będzie dostawał karty na dwa stosy) lub pominąć (czyli gracz zostanie pominięty przy rozdawaniu). W następnej grupie mamy karty akcji, dzięki którym możemy zabrać kartę przeciwnikowi, odepchnąć od siebie niekorzystną bądź zastopować działanie jakiejkolwiek z kart nakazów. Ostatnią grupą są karty EKSTRA, które podwajają zdolność każdego z nakazów oraz GLEBY, znajdujące się na końcu talii rozdającego. Gdy ktoś dostanie GLEBĘ automatycznie przegrywa. Skoro karty są jasne, czas przejść do rozgrywki.
Spadające krowy mają to do siebie, że są niewiarygodnie rozweselające. Gdy zaczyna się gra, wszystko przestaje się liczyć. Masz przed sobą karty, których trzeba użyć gdyż w przeciwnym wypadku szybko zaliczy się glebę. Do tego trzeba mieć błyskawiczne oko i równie sprawny umysł, gdyż przy dobrym rozdającym karty lecą jak kule z karabinu i po prostu nie ma zbyt dużo czasu na zastanowienie. Zrobiłem nawet test na najszybszą rozgrywkę. Jak dotąd najkrótsze rozdanie trwało 33 sekundy. Mało? Ja bym stwierdził, że niebezpiecznie szybko.
SPADAMY! jest novum na polskim rynku, gdyż jak dotąd żadna karcianka, którą wydano w Polsce, nie była rozgrywana w czasie rzeczywistym. Tutaj nie ma tur ani kolejek. Czy podczas spadania myślisz ile jeszcze czasu zostało Ci do ziemi? Czy zastanawiasz, kiedy musisz otworzyć spadochron? W SPADAMY! nie ma czasu na głębsze rozmyślania. Tutaj spadają krowy, a że są ciężkie, to szybko mkną ku glebie.
Ilustracje na kartach zostały narysowane przez Adama Hammudeha. Są naprawdę ładne, przyciągają wzrok, a kolory są tak dobrane by podczas gry nie pomylić ze sobą kart. Do tego na każdym z kartoników mamy duży, wyraźny napis określający, czy jest to WAL czy PODZIEL itd. Oczywiście na kartach nie mogło zabraknąć krów. Są i te bardziej wojownicze (karta WAL) i te bliźniacze (karta PODZIEL) jak i krowy grabieżcy (karta ŁAPIĘ). Moim faworytem jest obrazek z karty GLEBA. Po porostu gdy dostanie się GLEBĘ po raz pierwszy, już nigdy nie zejdzie wam z oczu, ten złowieszczy cień nad zieloną trawką. Gdy rozdający z hukiem przyłoży Ci GLEBĘ naprawdę poczujesz się jakbyś upadł z dużej wysokości, gdyż podczas gry kompletnie zapominasz o całym świecie, jesteś tylko Ty i karty, a gdy na Twoim stosie znajdzie się GLEBA nagle zaczynasz na nowo postrzegać cały świat. Niesamowite.
Ze swojej strony polecę zakupić koszulki (ja używam standardowych, czyli 9,5 x 6,9 cm, chociaż 9,1 x 6,3 cm też będą dobre), gdyż po paru rozdaniach karty mogą nie wytrzymać obciążenia związanego z kolejnymi upadkami. Tutaj gra się szybko, karty lecą od rozdającego do graczy non stop, nietrudno o porwanie czy zgniecenie którejś z nich. Od razu zaznaczę, że to tylko zaleta gry. Wywołuje takie emocje, że gracze rzucają kartami, nie kontrolują siebie podczas kolejnych rozdań.
Do dziś nie zapomnę sytuacji gdy przy jednej z partii do pewnego gracza zadzwonił telefon na samym początku gry. „Nie teraz, gram!” rzucił pod nosem i grał mimo tego, że komórka dzwoniła bez ustanku. Na szczęście rozmówca był cierpliwy i gracz zdążył odebrać pod koniec rozgrywki.
Jakość wykonania kart, nie różni się zbytnio od standardu jaki możemy zobaczyć w Troi, Cytadeli czy Dungeoneer. Każda karta jest dość gruba by przetrzymać wiele rozdań, jednak tak jak już powiedziałem, warto odziać je w koszulki. Do tego warto dodać, że biorąc do ręki kartę od SPADAMY! i Magica, ta druga była grubsza, wytrzymalsza i nieco szersza. Jeśli chodzi o pudełko do SPADAMY! to jest ono wykonane tak jak same karty. Nie odbiega niczym od innych karcianek, a jednocześnie nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ot – zwykłe opakowanie.
Polskie wydanie SPADAMY! różni się tym od angielskiego, że karty są bardziej kolorowe, na każdej z nich więcej się dzieje (te małe krówki spadające w tle na każdej z kart) oraz są solidniejsze. Do tego angielską wersję, można kupić dzisiaj za 8 funtów (co daje prawie 50 zł), a polską za niecałe 35 zł. Po za tym, zachodni FALLING! jest już dziś trudno dostępny.
Instrukcja do gry jest wykonana porządnie i rzetelnie. Znajdziemy w niej wyjaśnienie wszelkich trapiących nas wątpliwości. Podzielona jest ona na dwa działy, dla rozdającego i spadającego. Jednak warto przeczytać oba rozdziały, gdyż dopiero wtedy poznamy wszelkie niuanse i będziemy mogli zastosować najskuteczniejsze taktyki podczas gry.
W SPADAMY! można zagrać wszędzie, byle by był tam stół lub inne twarde podłoże. Między wykładami, na przerwach w szkole czy na imprezie u przyjaciół. Zawsze i wszędzie bierz ze sobą SPADMY! Bo nigdy nie wiesz czy akurat teraz się nie przyda. Rozkręci najnudniejszą imprezę, a zmęczeni ludzie nagle dostają energii, jakby dopiero co się wyspali.
Sam rozegrałem już z sto partii i w dalszym ciągu nie mam dość. Ta gra potrafi wciągnąć na długie godziny. Jako przykład podam godzinną partię, którą rozegrałem między wykładami, tym samym spóźniając się na następny. Kompletnie zapomniałem się przy grze. To ogromny plus dla gry, że potrafi zapewnić nam rozrywkę na długi czas.
SPADAMY! można kupić już za 33 zł, co przy niesamowitej zabawie oraz wielu pięknych glebach wydaje się śmieszna sumą. Przypominam, że SPADAMY! to karcianka niekolekcjonerska czyli wydajemy pieniądze tylko na początku, a zabawy mamy do końca życia.
Po lekturze tejże recenzji można stwierdzić, że jest to swoista reklama, a sama gra nie ma żadnych wad. No cóż, jest jedna. Potrzeba przynajmniej czterech graczy i rozdającego, by grało się sprawnie, szybko i przyjemnie. Jednak ja osobiście nie narzekam na brak graczy, gdyż ktoś kto początkowo tylko się przyglądał, sam w końcu wchodził do gry. Na szczęście zasady są na tyle proste, że nie ma problemów z tłumaczeniem ich nowicjuszom.
Wadą gry może być też to, że musi być jeden rozdający. On sam tylko rozdaje karty i nie bierze udziału w spadaniu. Czy w takim razie dla niego gra nie będzie nudna już po paru rozdaniach? Jako, że SPADAMY! dopiero co miało premierę, to najczęściej ja musiałem rozdawać i jakoś dalej chcę grać. To tempo rozdawania jest tak niesamowicie szybkie, że można je wręcz porównać ze spadaniem. Zresztą, w instrukcji jest napisane, że zwycięzca jednej partii, zostaje rozdającym w następnej i dzięki temu pograć mogą wszyscy.
Życzę wam szybkich zlotów, efektownych gleb oraz wiatru w włosach gdy spadacie. Muuuuuuuusicie mieć tę grę!
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
No coz.
Rzeczywiscie – brzmi ta recenzja jak artykul sponsorowany :D
Ale czego mozna oczekiwac od czlowieka, ktory w kazdym swoim opisie na GG ma przynajmniej jedno zdanie o „SPAAAADAAAANIU!” ?
:)
Gre goraco polecam – zwlaszcza na konwencie czy imprezie.
Jest lepsza od Jungle Speeda z dwoch powodow jak dla mnie: 1. nie zagrazamy zdrowiu i zyciu postronnych osob ;) 2. Rozgrywka sklada sie z nastepujacych po sobie kilkudziesieciosekundowych rozdan – dzieki czemu kazda postronna osoba moze dolaczyc do gry w dowolnym momencie czy tez zrobic sobie chwile przerwy kiedy zakreci mu sie w glowe, lub zbyt mocno uderzy o ziemie ;)
PS: I skad sie bierze wszedzie ten nieszczesny czas gry 10 minut???
To jest oficjalnie podane na pudelku?
To jest kosmicznie mylace uproszczenie ;)
W recenzji spada tez cena :-)
Myslalem ze na koniec bedzie 30 zl ;-)
Pragnę zwrócić uwagę, że szybkość spadania nie zależy od masy obiektu. Wszystkie obiekty spadają z przyspieszeniem 9.8 m/s^2 , prędkość jest wprost proporcjonalna do przyspieszenia.
..jak tekst sponsorowany albo ulotka weekendowego kursu relaksacji, autoanalizy i reframingu: „podczas gry kompletnie zapominasz o całym świecie, jesteś tylko Ty i karty, a gdy na Twoim stosie znajdzie się GLEBA nagle zaczynasz na nowo postrzegać cały świat.”
Planszowa nirwana.
Piękne.
Ezechiel > nie wnikajac w szczegoly mozemy chyba uznac, ze w tekscie publicystycznym, a nie naukowym, wyrazenie „krowy sa ciezkie” odnosi sie nie do ich fizycznej masy grawitacyjnej, ale do popularnego okreslenia oznaczajacego, ze cos ma duza mase w stosunku do objetosci (a ten stosunek juz znaczny wplywa na predkosc spadania, ze wzgledu na opor powietrza) :-). Wiec dajmy sobie spokoj z takim „punktowaniem” autora.
„Ergonomiczne karty, nad ktorymi przez pol roku pracowalo grono najwybitniejszych specjalistow z U – ES – A sprawia, ze kazda rozgrywka to biesiada nie tylko dla umyslu ale i dla ciala! Leeecz to nie wszystko! Jesli zadzwonisz juz teraz otrzymasz dodatkowo ten zupelnie nieprzydatny stary klej szewski!”
:P
eee hmm ale to naprawde fajna gra jest ;))
Jasne, że Nataniel ma rację. Recenzja mi się podobała, ale była nieco zbyt entuzastyczna.
A poprawianie błędów fizycznych w tekstach popularnych to moje zboczenie ;-). Takie drobne.
Drogi Ezechielu, wiem, że według teori, szybkość spadania nie zależy od masy, jednak bądź co bądź opory powietrza pozostają, a tu już masa się liczy.
Co do samego tekstu i mojego entuzjastycznego podejścia do SPADAMY! to jest tak jak napisał Zielu. Jestem poprostu zachwycony SPADAMY!, gra urzekła mnie i mógłbym nawet stwierdzić, że w końcu mam to na co zawsze czekałem. Zombiaki, Dungeoneer, Cytadela, Wiochmen Rejser, Shadow over Camelot, a nawet Jungle Speed, wszystkie te gry sa dobre ale nie dość szybkie dla mnie. Ja się czasami nudzę podczas grania w Jungla czy Shadowa. A SPADAMY! ma to do siebie, że nie ma tu czasu na nudę, lecisz w dół z prędkością 9,81 m/s^2 i to naprawde nie są żarty! W tej grze żołądek naprade ściska skurcz gdy spadasz, a umysł masz pochłonięty tylko tym by spaść jako ostatni.
Przyznaję, ta recenzja jest bardzo subiektywna, ale czy to źle?
Pozdrawiam
Borys „Halfling” Romanko
m/s^2 to jednostka przyspieszenia a nie prędkości
Proponuje zrobic male fizyczne FAQ do recenzji, zeby kazdy wiedzial co to jest predkosc i od czego zalezy szybkosc spadania… pfffffff…
no comments.
Koniec OT o fizyce, bo zacznę równaniami rzucać.. Niech tylko Autor nie popełnia ewidentnych baboli, a wszystko będzie dobrze ;-).
W recenzji zabrakło mi więcej informacji o trudności uczenia się i doskonalenia gry. Interesuje mnie też stosunek szczęście / umiejętności odnośnie zwycięstwa.
Tudność uczenia się? Przecież napisałem „Na szczęście zasady są na tyle proste, że nie ma problemów z tłumaczeniem ich nowicjuszom.”
A co do doskonalenia gry to „Jednak warto przeczytać oba rozdziały, gdyż dopiero wtedy poznamy wszelkie niuanse i będziemy mogli zastosować najskuteczniejsze taktyki podczas gry.”
Umiejętności szybkiego analizowania oraz wprawienia w różnych taktykach mają duże znaczenie podczas gry. Niby spada sie prosto, ale żeby spaść ostatnim to jednak trzeba zrobić to umiejętnie. A co do szczęścia, to tak jak w prawie każdej grze karcianej. Jak Ci nie dopisze to przegrasz z kretesem. Chociaż kart jest na tyle dużo, że jest spora szansa dostania każdej z nich podczas jednej partii.
Moje wrazenia na poczatku byly takie: ZAMET. CHOS. NIKT NIE WIE NIC.
Ale z czasem rozgrywka zaczyna sie zmieniac.
Gracze po zakonczeniu nie patrza zdezorientowani na rozdajacego z pytaniem: „kto wygral?”
Ja nie mam pojecia jak to sie dzieje, ale w te gre naprawde mozna nauczyc sie grac!
Mysle ze szczescie jest na rowni wazne z pewnym wyrobieniem instynktownych odruchow – no i poznania jakiejs wygodnej taktyki – ja sam uslyszalem ich od graczy juz kilka – kazda oczywiscie jest „ta najlepsza” :)
Mała trawestacja:
_____
„SPAAAAADAMY! można kupić już za 33 zł, co przy niesamowitej zabawie oraz wielu pięknych glebach wydaje się śmieszna sumą !!!
PRZYPOMINAM, że SPAAAAADAMY! to karcianka niekolekcjonerska czyli wydajemy pieniądze tylko na początku, a zabawy mamy do końca życia !!!
Chwyć za telefon, dzwoń teraz !!! Jeśli zamówisz w ciągu najbliższych 2 minut dostaniesz ekskluzywne skórzane opakowanie na karty, jeśli w ciągu minuty, dodatkowo uniwersalny Przybornik Rozdającego !!!”
_____
Ja rozumiem entuzjazm, ale osobiście z innych recenzji, innych pozycji potrafiłem dowiedzieć się „jak się w to gra”. Po tej recenzji wiem tylko, że ” gra polega na spadaniu” i „muuuuuuuuszę mieć tę grę!”
Może jednak o to chodzi ;)
Azissie, recenzja to nie instrukcja. Zreszta pokrótce wyjaśniłem na czym polega gra (fragment nad kartą PODZIEL). Jeśli chcesz rzeczowych informacji na temat zasad gry, ściągnij darmową instrukcję.
Pozdrawiam
Borys
Wiem, to nie instrukcja. Będąc jednak bezpośrednio po recenzji Fryderyka (z której wiem, że gra nie dla mnie) przeszedłem do Twojej recenzji i jedynie cytowane przez mnie akapity mi w głowie zostały. Stąd pozwoliłem sobie na żarcik. Z powyższych komentarzy wynika, że nie jestem osamotniony w odczuciach.
Widać – jak wspominasz – to jedna z tych gier, którą trzeba zobaczyć w akcji.
Z moich doświadczeń wynika, że w SPADAMY! przede wszystkim liczą się umiejętności.
Rozdający rozdaje karty, a my mamy ich używać, jeśli dostaniesz kiepską kartę, jeśli jesteś dobry, łatwo się jej pozbędziesz i będziesz cały czas szykował sobie grzecznie kupkę kart Dziel i Stop, zaś wszystkie badziewie po drodze podrzucał innym graczom.
Jedyną „pechową” kartą jest BIORĘ i faktycznie ona może człowika załatwić nawet jeśli jest dobry. Generalnie mam przekonanie, że na 10 partii, jakieś 6, 7 jestem w stanie wygrać z przeciętną grupą konwentowiczów, jeśli Borys tak dużo gra, myślę, że wygrałby jakieś 7,8 partii.
Można kiedyś na konwencie zrobić test. Ja w każdym bądź razie jestem dość pewien swoich umiejętności w Spadaniu. :)
Ignacy, ale w momencie gdy gra piec osob dobrych – tzn na rownym poziomie… no, wtedy trzeba miec szczescia juz troche.
Sobota jest, tak sobie przegladam rozne artykuly w serwisie – i przeczytalem pierwsza recenzje SPADAMY (jeszcze jako FALLING) napisana przez Sejiego. Tzn przeczytalem na nowo, po jakims odstepie czasu.
Polecam ja sobie odswiezyc jesli kogos zaintrygowala ta gra –
w koncu co dwie opinie to nie jedna, prawda? … (tu tajemnicze spojrzenie ;))
link: http://www.gry-planszowe.pl/article.php/12/10/Falling.html
Nadal uwazam, ze cena jest stanowczo za wysoka. A juz w ogole nie rozumie Polityki Portalu tzn. sytuacji w ktorej cena w przedsprzedazy u producenta jest wyzsza (i to o cale 4pln bodajze) niz w sklepie (rebel.pl na ten przyklad). Bezsensu IMO.
Błąd. Cena bezpośrednio u producenta to 34zł + 8zł za przesyłkę. A w Rebelu odpowiednio 33.95+10 i nie dostaniesz specjalnych krów Trzewika :D
Polityka cen Portalu jest stała dla wszystkich produktów (nie tylko gier planszowych) i taka sama od lat. Oznacza ona – cena detaliczna jest ceną detaliczną.
Dlaczego?
To temat na oddzielny artykuł, może kiedyś go wysmażę i opublikuję, lecz mówiąc w duuużym skrócie sprawa wygląda następująco:
Byłem przez kilka lat właścicielem sklepu z grami. Wiadomo jak to jest, jaskinia gier, a zarazem miejsce, gdzie gry się sprzedaje i promuje. W naszej jaskini gier promowaliśmy zarówno karcianki jak i bitewniaki jak i RPG. Turnieje, pokazy, sesje itp. Większość z Was wie jak działają sklepy RPG.
Wychodził sobie nowy dodatek do D&D, zamawialiśmy go do sklepu, dla klientów naszych. Klienci pytali: „Ile kosztuje?” Sprzedawca odpowiadał: „40 złotych”, a klienci: „E, na stronie ISY po 36, kupie w ISA”
Mój sklep z grami zbankrutował. Już nie istnieje.
Nie zbankrutował dlatego, że Wydawnictwo ISA sprzedawało sklepom z grami swoje podręczniki z 30% upustem, a klientom w swoim sklepiku… również z 30% upustem. Oczywiście nie tylko dlatego. Ale to jeden z przykładów, jeden z kamyczków, które osłabiają sklepy.
Wydawnictwo Portal od początku swojego istnienia WSPIERA sklepy z grami RPG. Wiemy, że tam właśnie, w „jaskinach gier” rodza się nowi fani, tam właśnie odbywa się promocja naszych gier. Dlatego zawsze stoimy murem za sklepami RPG.
Tak, chcemy, byście kupowali w sklepach RPG. Chcemy by te 30% zniżki, którą dajemy było zyskiem dla sklepu. Sprzedajemy po cenach detalicznych, by po chamsku nie killować sklepów RPG. Rebel ma taniej niż Portal? Wiem, wiem o tym doskonale i zachęcam, kupujcie w Rebelu. Niech ten sklep się rozwija. Replikator ma taniej? Bard ma taniej? Świetnie – kupujcie u nich. O to właśnie nam chodzi. By sklepy były silne, by rozrastały się, by miały coraz więcej klientów.
Dlatego cena detaliczna jest w Portalu ceną detaliczną.
Nadal wydaje mi sie ta cena zbyt wysoka? Dlaczego? Nie wiem … po prostu jakos Cheapass Games kojarza mi sie z czyms tanim :/ (tak wiem, dla niektorych 35pln to przeciez nie jest pieniadz, ale za 37 mam znakomita Bohnanze i to sprowadzana z zachodu :/).
Po za tym troche wypilem za duzo ;P
1. Zachęcam do pisania komentarzy na trzeźwo
2. Na temat ceny SPADAMY! się już wypowiadałem przy okazji newsa o premierze gry. Cena jest zaniżona, z brutalnych kalkulacji wynika, że gra powinna kosztować około 40-42 złotych, jednak dla dobra promocji linii gier Cheapass Games zdecydowaliśmy się ją obniżyć do 38 złotych. W Rebelu gra kosztuje 34 złotych, uważam, że jest to bardzo dobra, niska cena za tak wyśmienitą grę. Narzekanie na to, że gra kosztuje 34 zeta uważam za rozpaczliwą próbę narzekania na cokolwiek, byle ponarzekać. Rozumiem, że chciałbyś, by gry rozdawano za darmo, ale na Boga, proszę o odrobinę rozsądku. Cena 34 zeta za świetna karciankę dla 4 do nawet 10 graczy to jest dobra cena.
3. Zwracam uwagę, że firma Cheapass Games ma dwie linie gier, zwykłe oraz tzw. COLOR GAMES. SPADAMY! to właśnie gra z linii Color Games, które wcale nie są tanie (zazwyczaj 15$). Tanie są gierki takie jak Unexploded Cows, czy Kill Dr. Lucky (7,5$). Te gry wydamy wkrótce(mam nadzieje!)
Ad.1 Taa… na szczescie, az tak zawiany nie bylem ;) Ale zapamietam na przyszlosc ;)
Ad.2 Ja ogolnie jestem typem narzekacza, niestety.
Ad.3 No to trzeba bylo tak od razu mowic, na taka odpowiedz czekalem. Bo widac bylem niedoinformowany i po prostu w bledzie. Nie wiedzialem, ze sa dwie linie wydawanych gier …
Pozdro i mam nadzieje, ze uda mi sie przetestowac kiedys Spadamy! Moze faktycznie bedzie taka „rewelacyjna” :]
Wiesz Ignacy. Ja przede wszstkim rozdaję, co by nauczyć nowych ludzi i zachęcić do gry. W większości grałem w angielskiego Fallinga!, a w SPADAMY! może z kilkanaście razy. A rozdawałem już nie wiem ile razy. Zresztą, chyba rozdawanie jest bardziej rozrywkowe, bo narazie tak jak mówisz, wygrywam przynajmniej co drugą partię. Muszę zagrać z kimś na poziomie.
A piórka są lekkie i spadają wolniej
ta… „i tym optymistycznym akcentem…” ;)
…
W koncu udalo mi sie dzisiaj zagrac w Spadamy. Szczerze mowiac nie sadzilem, ze tak mi sie ta gra spodoba. Jest naprawde szybka i prosta (chociaz przez instrukcje ciezko bylo mi przebrnac) i przedewszystkim cholernie przyjemna :)
Polecam wszystkim :)