Do napisania tego artykułu zabierałem się od kilku miesięcy. Niestety brak czasu, inne ważniejsze sprawy, nie pozwalały mi na to. W końcu znalazłem chwilę. Wiele osób na forach, czy w prywatnej rozmowie dopytuje się o gry dla dzieci. Czy dana gra jest odpowiednia dla x-latka, czy lepsza jest dla chłopca/dziewczynki?
Mam nadzieję, że moje przemyślenia będą dla kogoś użyteczne, ale bardziej liczę na odzew innych rodziców i wywiązanie się małej dyskusji.
Na końcu artykułu umieściłem spis gier do których odwołuję się w tekście. Mam nadzieję, że pomoże on lepiej zrozumieć moje wypociny :)
Systematyka gier
Problem z podziałem gier, wpasowaniem do danej szufladki nie jest łatwy. Ten, kto próbował umieścić wybraną grę w danej kategorii, wie gdzie jest haczyk. Niejednokrotnie możemy umieścić ją w wielu kategoriach.
Weźmy na przykład Carcassonne. Gra rodzinna powiedzą jedni, logiczno – losowa, stwierdzą drudzy. Pamięciowa – wymyślą trzeci. Gry-Planszowe.pl klasyfikują ją w kategoriach: strategiczne, abstrakcyjne.
Prawda jest taka, że każda z ww. kategorii w jakiejś części oddaje klimat tej gry.
Możemy zawęzić w pewnym stopniu systematykę. Proponuję podział na 5 kategorii.
zręcznościowe – gry wymagające szybkiej operacji manualnej
logiczne (w tym logiczno-losowe) – tu najważniejszy jest umysł, gry o większym elemencie abstrakcyjnym
strategiczno-wojskowe – począwszy od bitewniaków, poprzez gry o sporym elemencie strategicznym
ekonomiczne – no cóż, ekonomia z większym lub mniejszym elementem losowym
przygodowe – wyruszamy na wyprawę
Podział jak podział, ma zalety i wady. Zdaję sobie sprawę, że nie jest idealny i ma wiele wad, ale ułatwia pisanie mi artykułu. W dalszej części będę się odwoływał do tej systematyki.
Edukacyjny aspekt gier
Gra to zabawa. Dla wielu to tylko zabawa i nawet nie zastanawiają się nad innymi aspektami tej rozrywki, ba, gdy młodzież dowiaduje się, że poprzez grę się uczy, reaguje na to wręcz alergicznie :)Faktem jest, że prawie każda gra rozwija umysł, począwszy od Chińczyka, poprzez Carcassonne, Grę o Tron na Go kończąc.
Są gry, które mają nastawienie czysto edukacyjne (np. Poznaj Unię Europejską, Zestawy pytań z danej dziedziny wydane w formie zabawy), ale takie gry chciałbym pominąć. Element edukacyjny jest w nich przedstawiony tak nachalnie, że wręcz odrzuca dzieci od zabawy.
Co dają zwykłe gry? Dużo. Wręcz bardzo dużo.
Zacznijmy od elementów podstawowych. Liczenie.Banalny Chińczyk w prosty sposób uczy liczenia do 6. Małe, bardzo małe dziecko może grać w tę grę, a poprzez nią bardzo szybko poznaje zasady liczenia. Nie pamiętam ile lat miały moje córki, gdy pierwszy raz rzucały kostką i zaczynały liczyć. Faktem jest, że taka zabawa była dla nich na pewno milsza niż zwykła nauka.
Świetne w nauce liczenia jest domino. Nie jestem znawcą tej gry, ale nawet najprostszy Matador genialnie uczy dzieci dodawania. W zakresie do, siedmiu, ale od czegoś trzeba zacząć :) . Inne świetne gry uczące liczenia to Rummikub i nasz rodzimy Super Farmer.
Kolejny element podstawowy to czytanie. Istnieje wiele gier komputerowych, których założeniem jest nauka czytania i pisania przez dzieci. Niejednokrotnie zapominamy o Scrabble (i wielu klonach). Gra, która doczekała się również wersji dla małych dzieci (Scrabble junior). Nauka ortografii jest na pewno milsza.
Przejdźmy do trochę starszych dzieci. Kto styka się z nastoletnią młodzieżą, wie jakim problemem dla rodziców i wychowawców jest nawiązanie z nimi kontaktu. Gdy dzieci są małe, lgną do rodziców. Niestety przychodzi okres, gdy nie chcą z nimi rozmawiać.
Kontakt poprzez grę z dziećmi, ale również z naszymi rodzicami, to coś wydawało by się banalnego… ale czy się sprawdza? Od lat w Japonii propagowane jest nawiązywanie stosunków pomiędzy ludźmi, bez względu na różnicę lat, wykorzystując Atari Go. Ishigokoro – tak nazywa się ten program, jest rozwijany również w Polsce. Jestem jego propagatorem i musiałem o nim wspomnieć :). To strona, na której można znaleźć mam nadzieję trochę interesujących informacji. Na dniach powinna ruszyć strona poświęcona Ishigokoro w Polsce.
Grajcie ze swoimi dziećmi, to naprawdę pogłębia kontakt.
Jeszcze przykład z mojego podwórka, ostatnio moja córka była chora i musiał zaopiekować się nią dziadek. Co robili? Między innymi grali w Rummikuba. Córka ma 7 lat, dziadek przeszło 50 więcej :)
Rozwijanie pamięci. Pamięć wykorzystujemy codziennie i na każdym kroku. W dzisiejszych czasach istnieją specjalne szkoły, które poprawiają zdolność zapamiętywania.
Są również gry. Najprostsze – Memory – to nic innego jak gimnastyka pamięci. Dzieci są w tym świetne, ale trochę ćwiczeń im nie zaszkodzi, a dodatkowo gimnastykujemy się również sami :)W ramach wspomnianego wcześniej programu Ishigokoro, prowadzone są zajęcia z ludźmi w podeszłym wieku. Co się okazało? Gimnastyka nad prostą grą, jaką jest Atari Go powstrzymuje rozwój choroby Alzheimera!
Dziecko w trakcie dorastania napotyka na swojej drodze wiele problemów, z którymi musi sobie dać radę. Rodzice niejednokrotnie pomagają pokonać te przeciwności, ale prawda jest taka, że dziecko musi nauczyć się walczyć z nimi samemu.
Musi nauczyć się podejmować decyzje w niejednokrotnie stresujących warunkach, a następnie przyjąć konsekwencje tych działań. Czy czegoś wam to nie przypomina? Grając niejednokrotnie jesteśmy zmuszeni zdecydować czy inwestujemy w zboże czy kamień? Czy budynek mamy postawić przed czy za rzeką? Czy armię wysłać już teraz, a może poczekać i ją jeszcze rozbudować? W końcu czekamy i okazuje się, że to był błąd. Nasza decyzja była zła, przegrywamy…Ktoś powie, to nie to samo, to zabawa, a tamto to życie. Owszem, jest różnica, ale dziecko poprzez podejmowanie decyzji na małym poletku, uczy się zrozumieć to co go otacza na dużym polu życia (wyszło może trochę zbyt banalnie i patetycznie za co przepraszam ;-)).
A decyzją złych wyborów jest przegrana. Konsekwencja, z którą nie jeden dorosły nie daje sobie rady. Nauka przegrywania, to również coś, czego się musimy w życiu nauczyć. Chcielibyśmy mieć na koncie tylko sukcesy, ale prawda jest taka, że to niemożliwe.
Na koniec jeszcze jeden aspekt edukacyjny, trochę inny od poprzednich. Blisko związany z grami zręcznościowymi. Dotyczy bardzo małych dzieci, oraz tych pokrzywdzonych przez los. Rozwój zdolności manualnych, gimnastyka ciała. Nie mam doświadczeń w tym aspekcie, więc trudno mi się wypowiadać, wiem jednak że nawet taka prosta Jenga, może być „narzędziem” poprawiającym te zdolności… a zabawa w Twistera nikomu nie zaszkodzi, szczególnie panom w okolicy 40 z zaokrągleniami z przodu ;-)
Co woli on a co ona… i kiedy?
Nawiązując do przedstawionej na wstępie systematyki, są gry które wolą chłopcy i te które preferują dziewczynki ;-)
Na pewno gry strategiczno-wojskowe to domena płci brzydkiej. Nie wiem co w nas jest, ale nie ma jak grupka żołnierzy pod naszym dowództwem ;-)
Gry logiczne również częściej wolą chłopcy, ale tu już jest różnie. Do czego zmierzam… jeśli nasza rodzina składa się z taty, mamy i dwóch córek (jak u mnie) częściej na stole lądują Osadnicy niż Neuroshima Hex :( Muszę się z tym pogodzić, ale szukam innych rozwiązań które mogą zrekompensować te straty…
Ważniejsze jest jednak, kiedy, w jaką grę.Często na pudełkach możemy odnaleźć oznaczenie wiekowe. Od jakiego wieku możemy usiąść do rozgrywki. Czasami wiek związany jest z procesem produkcyjnym, tu pozwolę sobie zacytować Michała Stajszczaka, który kiedyś tłumaczył mi ten problem:
Informacja o tym, że łamigłówka przeznaczona jest dla osób powyżej 14 lat nie wynika wcale z jej trudności. Powodem jest rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów, nakładajace na producentów wyrobów dla dzieci poniżej lat 14, obowiązek gromadzenia szczegółowej dokumentacji na termat procesu produkcji, wykorzystywanych surowców itd. Żeby zatem uniknąć problemów przy ewentualnej kontroli PIHu, producent umieścił na opakowaniu takie ograniczenie wiekowe. Ja na jednej z rozprowadzanych przeze mnie łamigłówek dodałem informację, że „dzieci poniżej lat 14 mogą się nią bawić za zgodą Prezesa Rady Ministrów” z powołaniem się na numer dziennika ustaw, w którym jest to rozporządzenie.
W większości przypadków, autorzy gier deklarują wiek dziecka, który da sobie radę w danej zabawie. Z mojego doświadczenia wynika, że w 90% wiek ten jest zawyżony. Kilkuletnie dzieci (powiedzmy w wieku 7 lat) mogą być niejednokrotnie lepszym przeciwnikiem niż dorosły. Różnica pomiędzy średnio inteligentnym dzieckiem i dorosłym jest taka, że ten pierwszy często później dostrzega ukrytą strategię. Słysząc informację w sklepach, że dana gra dla siedmiolatka to raczej się nie nadaje, lepszy jest Chińczyk… łapię się za głowę.
Siedmiolatki grają świetnie w szachy, go, a nie dadzą sobie rady w Osadników, czy Tikala??
Moje doświadczenie z grającymi dziećmi sprowadza się do tego, że sprawdzam grę pod następującymi parametrami:
Czy jest to gra dla dzieci, które nie potrafią (potrafią) czytać?
Jaki jest czas trwania rozgrywki
Stopień zaawansowania zasad
Inne
Pierwsze jest chyba jasne, jeśli w grze jest sporo opisów, trudno by dziecko, które nie potrafi czytać miało z tego jakąś zabawę. Pamiętajmy jednak o tym, że dzieci mają niesamowitą pamięć. Pamiętam jak uczyłem 5 letnią córkę grać w Drakona. Pokazałem jej wszystkie rodzaje kart, wytłumaczyłem, co jaka robi… i nie musiała czytać opisów działania kart, w przeciwieństwie do znajomych ;-)
Czas rozgrywki jest bardzo ważnym elementem. Ta sama córka przy grze trwającej dłużej niż pół godziny zaczyna się nudzić. Gra traci na szybkości, przestaje być przyjemna dla niej i dla współgraczy. Obecnie, gdy szukam dla niej gry to o krótszym czasie rozgrywki. Za to druga córka nigdy nie miała z tym problemów. Godzina, dwie na grę, to nie był dla niej problem.
Rzadko spotykam zasady do gry, z którymi nie poradzi sobie siedmiolatek. Problemem prędzej jest czas trwania gry (co już wspominałem). Tłumacząc zasady grupie składającej się z dzieci i dorosłych, niejednokrotnie musiałem powtarzać zasady tym drugim.
Inne elementy, to właściwie tematyka gier. Trudno grać z maluchem w grę o mafii, w której walczymy o przewagę w takich cechach jak morderstwo, kradzież, prostytucja ;-)Również wcześniejszy problem, dziewczynki raczej nie będą grać w gry wojenne, a chłopcy w ubieranie modelek :)Zauważyłem za to, że gry przygodowe są dla dzieci idealne… to co nas (wytrawnych graczy ;-)) często nudzi, dzieciom się podoba.
Wyrównywanie szans – handicap
Mówi się, że dzieci szybciej się uczą. Prawda jest taka, że licealista, student, dorosły (?) ma bardziej wyrobiony umysł, szybciej odnajduje strategie wygrywania, lepiej gra. Dziecko może go dogonić i przegonić, ale potrzeba na to czasu. Co wtedy? Jak grać by zabawa była pełna po jednej i po drugiej stronie?
Dajemy maluchom fory. Mogą być widoczne – np. grając w Tajemnice Labiryntu, przez jakiś czas młodsza córka mogła podglądać 3, 2 karty zamiast jednej. W Tikalu, dziecko może mieć 12 punktów akcji zamiast 10, w Osadnikach po raz trzeci rzucić kostką i wybrać tę liczbę, która pasuje, itp. itd. W grach o dużym elemencie losowym, różnica się zaciera, w grach logicznych, strategiczno-wojskowych dziecku jest trudniej.Jeszcze jeden przykład, grając w go staram się by wynik był jednocyfrowy – wygrana/przegrana oscylowała w okolicy 10 punktów. Dziecko które przegra o pięć punktów jest zadowolone, a dla mnie jest to również ćwiczenie :)Pamiętajmy też, dzieci powinny czasami wygrać, ale nie zawsze :)
To tyle. Mam nadzieję, że moje wypociny nie były zbyt nudne. Mam nadzieję również, że przeczytam przemyślenia innych rodziców.A na koniec:
Gry wspomniane w tekście
Atari Go – prosta gra logiczna (bez elementu losowego) wywodząca się z zasad gry go. Mogą w nią grać 4 letnie dzieci.
Carcassonne – świetna gra rodzinna o dość prostych zasadach. Spory element losowy rekompensuje ogromna miodność rozgrywki, a dodatkowo wyrównuje szanse w potyczce dorosły-rodzic. Od około 6-7 lat.Szczególnie polecam wersję : Myśliwi i zbieracze
Chińczyk – Pachisi – losowa gra oparta o rzut kostką o bardzo małym elemencie taktycznym. Świetna dla małych dzieci, w późniejszym okresie raczej nie polecam. Z ciekawostek, gra wywodząca się z Indi, w Chinach raczej nie znana :)
Domino – trudno pisać o grze domino. To dziesiątki różnego rodzaju zabaw logiczno-losowych. W Polsce Domino jest niby znane, ale tak na prawdę mało kto zna więcej niż jedną odmianę tej gry.Od około 6 lat.
Drakon – Gra Roku 2004. Gra logiczno-losowa w której gracze starają się zebrać kilka monet ukrytych w „labiryncie” smoka. Gra zmusza do obserwacji poczynań współuczestników zabawy, a zarazem nakazuje rozsądne planowanie swoich ruchów. Od około 6-7 lat.
Go – najlepsza wg mnie gra logiczno-strategiczna. Charakteryzuje się prostymi zasadami, które można przedstawić w kilka minut, ale opanowanie strategicznych aspektów tej gry zajmuje całe życie :-) Od około 5 lat.http://akademia.go.art.pl/
Gra o Tron – długa pod względem rozgrywki gra strategiczna. Mechanika gry oparta na dość starej grze „Dyplomacja” w której gracze w ukryciu planują ruchy swoich wojsk. Dozwolone jest (a nawet zalecane) tworzenie sojuszy, które można w dowolnym momencie zerwać! Z powodu długości rozgrywki (nawet do 7 godzin) oraz dwuznacznego elementu moralnego nie polecam dla dzieci, ale dla dorosłych jak najbardziej ;-) Od około 12 lat.
Jenga – bardzo prosta gra zręcznościowa. Gracze z klocków tworzą wieżę. Polecam już dla małych dzieci które w ten sposób rozwijają swoje zdolności manualne.
Memory – seria gier pamięciowych. Uczestnicy zabawy rozkładają wymieszany zestaw kart, w których znajdują się zawsze dwie tego samego typu. Zadaniem graczy jest odsłaniane zawsze dwu kart. Jeśli odkryje dwie takie same zabiera je jako swoje trofeum, jeśli odbierze różne, zakrywa je z powrotem. Od około 4 lat.
Neuroshima Hex – logiczno-taktyczna gra z elementem losowym w której gracze dowodzą armiami, na które składają się żetony jednostek, modułów i akcji. Gra szybka, świetna dla płci brzydkiej ;-) Od okło 7 lat.
Osadnicy – miła gra rodzinna, przez wielu uznawana za najlepsze wprowadze do świata gier planszowych. Z moje doświadczenia muszę napisać, że jest uwielbiana przez dzieci. Ważnym elementem w grze jest handel. Od około 6 lat.
Rummikub – świetna gra logiczno losowa o zasadach podobnych do karcianego Remika. Świetna zarówno dla dorosłych jak i dzieci. Od około 6 lat.http://www.rummikub.pl/
Scrabble – gra krzyżówka. Uczestnicy zabawy wykorzystując wylosowane literki starają się ułożyć wyrazy na specjalnej planszy. Są one odpowiednio punktowane, w zależności od użytych liter i premi na planszy. Od około 7 lat.
Scrabble Junior – wersja uproszczona powyższego. Od około 5-6 lat.
Super Farmer – świetna gra rodzinna opracowana przez Polskiego profesora matematyki Karola Borsuka. Grający są hodowcami zwierząt i starają się zostać superfarmerami. W odpowiedni sposób rozmanżają swoje zwierzęta i wymieniają je na inne, a wygrywa ten, kto zgromadzi stado złożone z odpowiednich zwierząt. Od około 5-6 lat.http://www.superfarmer.pl/
Szachy – jedna z najbardziej znanych gier logicznych, nawet w Polsce zna ją prawie każdy :)Od około 5 lat.
Tajemnice Labiryntu – interesująca gra labiryntowa. Gracze naprzemiennie przesuwają elementy labiryntu, tak by dojść do jednego z wyznaczonych na początku zabawy celów. Bajkowe ilustracje a dodatkowo ciekawa mechanika powodują, że gra podoba się zarówno dzieciom jak i dorosłym.Od około 5 lat.
Tikal – Spiel des Jahres 1999 (Niemiecka Gra Roku). Gracze odkrywają sławetne miasto Majów. Zasady gry nie są na pierwszy rzut oka zbyt proste, ale 6-7 letnie dzieci dają sobie radę. Uczestnicy zabawy muszą podejmować szereg decyzji które mogą doprowadzić do zwycięstwa lub przegranej. Mocno polecam.
Twister – zręcznościowo-ruchowa gra, w której uczestnicy muszą odpowiednio układać swoje dłonie i stopy na specjalnej planszy. Świetna na zabawy dla dzieci i nie tylko. Od około 4 lat.
Kilka gier które chciałbym polecić dodatkowo
Bohnanza – gra w której mechanika opiera się na wymianie kart. Właściwie jest tu handel i … handel :) Bardzo interesujący tytuł. Tu mała anegdotka. Gdy po raz pierwszy przeczytałem instrukcję do Bohnanzy byłem zdziwiony. Pierwsze pytanie jakie mi się nasunęło to „o co tu chodzi?”, a drugie – „jak ja to wytłumaczę pozostałym graczom?”. Bohnanza to bardzo fajna gra, ale trudna do wytłumaczenia… tak mi sie wydawało. Pewnego razu poszliśmy do znajomych na granie. Ku memu zdziwieniu starsza córka (wtedy 9 lat) wzięła bohnanzę i postanowiła ją wytłumaczyć pozostałym dzieciom (5,6 i 9 lat). Gdy poszedłem za jakiś czas sprawdzić jak sobie radzą, wszystkie w najlepsze handlowały fasolkami :)Dzieci i dorośli uwielbiają fasolki.
Cluedo – zostało popełnione morderstwo, musimy znaleść winnego, narzędzie i miejsce zbrodni. Gdy moja żona przeczytała ten opis była zaskoczona. „I Ty chcesz w to grać z Klaudią ?” (Klaudia chodziła wtedy do przedszkola). Cluedo okazał się hitem. Gracze poprzez dedukcję starają się odkryć kto, czym i jak zabił. Jest sporo zabawy i… pracy umysłowej ;-) Od około 6-7 lat.
Gry logiczne polecam zawsze. Są ich tysiące. Mogę śmiało polecić pięknie wydane, aczkolwiek drogie, projekty Gigamica, w których są proste i miłe zasady. Polecam również trudniejszego Gipfa. Go, szachy o których wspomniałem, warcaby, młynek a również zapomniane trochę w Polsce halmę, fortecę, gęsi i lisa. Sporo gier opisanych jest na niniejszej stronie.
Elfenland – interesująca pozycja jednego z bardziej znanych twórców gier planszowych – Alana R. Moon’a. Gra toczy się w baśniowej krainie Elfów. Całość jest świetnie wydana, począwszy od sporej ilości elementów drewnianych, poprzez śliczną, bajkową planszę, na kartach i żetonach kończąc. Gra uzyskała tytuł Spiel des Jahres 1998 (Niemiecka Gra Roku). Polecam ją z dwu powodów, po pierwsze za niesamowicie bajeczne wykonanie, które strasznie podoba się dzieciom, a po drugie z powodu ciekawej mechaniki i dużej grywalności. Od około 6-7 lat.
Shadows over Camelot – przez wielu uważana za grę dla starszych graczy, ja osobiście uważam, że to świetna gra rodzinna. Uczestnicy zabawy razem starają się ochronić Camelot przed otaczającym go złem. Wśród obrońców może znaleść się zdrajca. Gra uczy współpracy, jedna z ulubionych gier mojej córki (a wydawało by się że to gra dla chłopców ;-)) Od około 8-9 lat.
Tantrix – abstrakcyjna gra logiczno-losowa. Gracze układając płytki starają się swtorzyć jak najdłuższy łańcuch w swoim kolorze, dodatkowo przeszkadzając współgraczom. Gra pozwala również na samotną zabawę. Od około 5-6 lat.
Torres – kolejna Spiel des Jahres (Niemiecka Gra Roku) tym razem 2000. Gra mimo całej swej otoczki (budowa zamków, rycerze, król) – abstrakcyjna, logiczno-losowa. Świetna gimnastyka dla umysłu, dla trochę starszych dzieci (od 8-9 lat) no i oczywiście ich rodziców. Polecam.
TransAmerica – bardzo szybka, bardzo miodna gra o budowie kolei. Wręcz banalne zasady pozwalają na udział w zabawie nawet 5-6 letnim dzieciom. Jeśli komuś nie odpowiada teren Ameryki może kupić sobie wersję Europejską ;-) (Trans Europa).Gra uzyskała nagrodę Hra Roku 2002 u naszych południowych sąsiadów.
Adam (folko) Kałuża
P.S.: Dziękuję Jackowi Nowakowi za krytyczne uwagi i poprawki, oraz moim dzieciom za wszystkie razem rozegrane gry :)
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Brawo! Za kilka lat, jak moja pociecha podrośnie, dopiszę swoje typy :)
Świetny artykuł! Gdybym nie interesował się planszówkami, to po lekturze pewnie bym zaczął ;). Moją pociechę niezbyt interesują gry. Może to dletego, że ma 2 i pół roku. Podobały jej się za to kostki taty, a obecnie jest na etapie puzzli. Dzięki kostkom ( i „Lokomotywie” ) nauczyła się liczyć do 10. Dziecko chłonie wiedzę jak gąbka, a gry, poprzez zabawę, ułatwiają jej zdobywanie i nie chodzi mi tu o wiedzę encyklopedyczną. To, na co folko zwrócił uwagę, uczy się jak współpracować z innymi, jak przegrywać ( ale również jak wygrywać ), znajduje płazczyznę porozumienia z rówieśnikami, ale również z rodzicami. Często to rodzice wprowadzają w świat gier ( może tez stąd ten sentyment do nich? ).
Moim zdanem bardzo ważny jest przykład ze strony rodziców. Na pewno nie wystarczy dać dziecku grę, niech gra z kolegami. Trzeba dać przykład. Jeżeli pociecha zobaczy, że rodzice grają, to samo będzie chciało zagrać i tym chętniej będzie się uczyło i podporządkowywało zasadom gry.
Ciekaw jestem jak to jest/było u was. Czy planszówki too był pomysł jednego, czy hobby obojga rodziców? Czy wy zachęcaliście dzieci, czy one, skuszone waszym przykładem, same domagały się gry?
Od dwóch lat gramy z synami w planszówki. Są to różne gry, zarówno wymienione w artykule, jak i trudniejsze np. Dungeoneer, starsze – Gwiezdny kupiec, Labirynt śmierci, Magia i miecz. Bardzo dobrze gra nam się też w Cytadelę. Zauważyłem że lepiej jest by gra miała większy poziom losowości, to wyrównuje efekt moich większych możliwości intelektualnych. Nieraz muszę się dobrze napocić, ale i i tak przegrywam.
W tej chwili moi młodzi współgracze mają 11 i 13 lat.
Brawo Adamie! Próba przekrojowego ogarnięcia dosyć skomplikowanego tematu i sporo trafnych uwag.
Z moich obserwacji (dysponuję nieco młodszym narybkiem – 2×5,5 roku)wynika, że bardzo dużym problemem jest skokowy rozwój dzieciaków, szczególnie we wczesnym okresie życia. Jednego dnia nie kuma, drugiego dnia ten sam problem rozwiązuje w mig. Ciężko za tym nadążać a próba dobrania gry, która nie zanudzi przy okazji rodzica jest nie lada wyzwaniem. Pomimo ewidentnego zawyżania wieku graczy dla których tytuł jest przeznaczony, nie udało mi się do tej pory z sukcesem zaimplementować wiekszościi gier przeznaczonych od 8 roku życia (poza ewidentnie zręcznościowymi wyjątkami).
Moim zdaniem największym problemem jest nieumiejętność abstrakcyjnego myślenia, rozumiana jako swego rodzaju „chytrość” – tutaj świadomie zrobię tak, żeby tam mieć z tego tytułu korzyść. Mechanicznie powtarzanie rzutu kostką czy wyłożenia karty się nie liczy a handicap nie załatwi sprawy przy niezrozumieniu idei. Każdy zarejestrowany przypadek tego typu koncypowania witam u swoich dzieciaków z niekłamanym entuzjazmem, ale mówienie o regule to jeszcze przesada. Może w przyszłym miesiącu ;o)
Druga sprawa to powszechnie dostępna oferta rodzimego rynku dla młodszych dzieciaków. Kupę można pisać, ale w mojej rodzinie to wydawnictwa Granna i Ravensburger. I w przypadku 4-5 latków różnica pomiędzy grą od 3, 5 czy 7 lat jest naprawdę widoczna.
I wątek ostatni: niestety, ale gry typowo dla dzieci to spory koszt. Raz, że drogie, dwa, że prędzej niż inne pójdą w odstawkę. Boli, że za granicą nieporównywalnie więcej i taniej Ale… czym skorupka za młodu ;o)
I tyle, bo dalej mogę się już tylko powtarzać. A wpływu gier na rozwój dziecka nie sposób przecenić.
Taki artykuł powinien sie znaleźć w jakimś magazynie czy poradniku dla rodziców małych dzieci
Generalnie artykuł bardzo mi sie podoba. Mam tylko kilka drobnych uwag. Gry mozna klasyfikować na wiele różnych sposobów. Np według
– liczby graczy
– udziału elementu losowego
– tematyki
– symetrii (czy cel i/lub pozycja startowa wszystkich graczy jest taka sama)
i jeszcze pewnie na kilka innych.
Podana przez autora klasyfikacja jest niespójna, bo np. gry ekonomiczne sa albo logiczno-losowe (Monopoly) albo logiczne (Puerto Rico).
Zgadzam sie, że podawany przez producentów minimalny wiek jest zwykle nieco zawyzony, ale trzeba wziąć pod uwagę różny rozwój dzieci. Wiek od 7 lat oznacza, że praktycznie kazdy siedmiolatek może bez problemu zagrac w taka grę. Co nie jest sprzeczne ze spostrzeżeniem, że da sobie z nia radę wielu sześcio czy nawet pieciolatków, szczególnie „obciążonych genetycznie” lub „indoktrynowanych od małego” jak to jest w przypadku zarówno moich dzieci jak i zapewne dzieci folko :)
Uczenie dzieci sprawia wielką frajdę i im i nam, jeśli odbywa się poprzez zabawę. Dzięki grom takim jak: Literkowe Zoo, Grzybobranie, czy Misie Gapisie moja 4-letnia córeczka umie już czytać i liczyć, a nie kosztowało to zbyt wiele pracy i wysiłku ani Ją ani mnie.
Planszówki obcojęzyczne wykorzystuję również w swojej pracy zawodowej: lektora języków obcych, gry planszowe uczą i nie tylko nowych słówek, ale również zdrowej rywalizacji i integracji w grupie.
Polecam wszystkim lektorom języków obcych lekcje z planszówką. Zyskają na tym wasze zajęcia, no i przede wszystkim uczniowie.
Pozdrawiam
Catelyn
Dziękuję wszystkim za odpowiedź.
Przy okazji przypomniało mi się kilka spraw :)
1. Wspomniana przez Wojtka, faktycznie zapomniałem już jak to jest z maluchami, jak szybko się rozwijają. Jak z dnia na dzień potrafią coś nowego pokazać. To piękny okres dla obserwacji ;-)
2. Nauka języków poprzez granie. Tak jak napisała Wiola to nauka poprzez zabawę. Przyznaję się że mój ang. np. jest związany z zawodem, jako informatyk czytam dokumentacje w tym języku… ale inne teksty już mnie przerażają ;-) Dzięki grom, rozwijam sobie język, czytając instrukcje itp. :)
3. Michale faktycznie moje dzieci są zaprawione w planszówkach, trochę „obciążone” ;-)… łatwiej mi jest je uczyć, ale dzieci musisz przyznać łapią szybko ;) Co do systematyki, zgadzam się jest niespójna… powstała tylko dla tego art. żeby było prościej zrozumieć go ludziom nie związanym z naszym hobby.
4. Do Pawła :) Pomysł z grami u nas wyszedł odemnie, ale żona szybko chwyciła bakcyla. Faktem jest że Ona jest tą osobą która powstrzymuje mnie przed zakupem kolejnej „super gry” ale dobrze że tak jest, inaczej mogło by braknąć na jedzenie ;-)
5. I do Krzyśka :) Zaimponowałeś mi tym Gwiezdnym Kupcem… od kiedy Twoi chłopcy w to grają ?
W Gwiezdnego Kupca gramy mniej więcej od 1,5 roku. Chłopcy bardzo lubią w to grać. Nie dają sobie rady tak jak ja, przez co później muszę słuchać że nawet dzieciom wygrać nie dam :), ale grają zupełnie przyzwoicie i niekiedy nie jest łatwo, szczególnie ze starszym.
Wydaje mi się, że łatwiej jednak nauczyc się języków obcych grając na kompie niż przy planszy. Planszówki ceni się za minimalizację warstwy językowej. Pamiętam z gry w Caylusa używanie wyrażeń „to różowe” itp. Gry komputerowe nie ograniczają się w tym względzie. Każdy, kto grał w Cywilizację nauczył się mnóstwo słownictwa z zakresu nazw budynków, technologii itd. Mam kolegę, który grając w Cywilizację uczył się francuskiego. Jakieś 10 lat temu grałem w Pizza Tycoon i to był najprostszy sposób na nauczenie sie wszystkich nazw warzyw, owoców i przypraw. Tego nie da sie uzyskać w planszówkach. Oczywiście gry komputerowe trzeba umiejętnie dobierać, przegrać całej klasie i po tygodniu odpytać.
Tylko, żeby nie wyszło, że odwracam się od planszówek. Wszystkie najważniejsze ich zalety rozwojowe zostały wyżej wymienione i podpisuję sie pod nimi obiema rękami.
Wydaje mi się jednak że niektóre gry planszowe mogą wiele wnieść do nauki języków obcych, będąc oczywiście elementem, który może znacznie uatrakcyjnić zajęcia. Należy tylko umiejętnie dobrać grę, oczywiście nie mogą to być gry typu: Caylus, ale np. Shadows over Camelot nadaje się idealnie i świetnie się sprawdza! Teksty na kartach napisane w języku obcym mogą być odczytywane (ćwiczenie wymowy) i tłumaczone prze dzieciaki. (niech przynajmniej spróbują zrozumieć, co napisane jest na karcie). Prowadzący grę może również wydawać proste polecenia w języku obcym, Poznawanie instrukcji polecam dopiero na wyższych poziomach języka. Takie zajęcia są możliwe, pod warunkiem, że prowadzący zna dobrze grę. Poza tym gry komputerowe nie integrują tak silnie grupy i nie są nastawione na interakcję z drugim człowiekiem. Ale to są juz przecież rzeczy oczywiste.
„Poza tym gry komputerowe nie integrują tak silnie grupy i nie są nastawione na interakcję z drugim człowiekiem. Ale to są juz przecież rzeczy oczywiste.”
To nie jest wcale oczywiste. Komputerowe gry sieciowe baaaardzo integrują grupę i baaardzo są nastawione na interakcję z drugim człowiekiem.
„Komputerowe gry sieciowe baaaardzo integrują grupę i baaardzo są nastawione na interakcję z drugim człowiekiem” w kontekście zajęć z języków obcych w szkole???
Tak, to zdecydowane pójście na łatwiznę, nauczyciel wtedy może wyciągnąć gazetę i sobie poczytać, a dzieciaki niech sobie pograją.
Poza tym takie zajęcia niczym nie rózniłyby się od tego, co robią w domu, gdy rodziców nie ma w domu.
Hm, w dawnych studenckich czasach, na wykładach z psychologii uczyłem się że integracja grupy polega na wzajemnych rozmowach, poznawaniu się, budowaniu wspólnych więzi, wspólnym zdobywaniu doświadczeń, ale wszystko to przebywając ze sobą. Widocznie definicja się zmieniła i można się integrować i budować więź grupy będąc w kompletnie odosobnionym środowisku, nie widząc nigdy innych członków grupy na oczy. Gdyby ta nowoczesna definicja była poprawna, to jaki sens mają gry planszowe, jeśli komputerowe online oferują zbliżony poziom integracji i interakcji?
Dla mnie to kompletnie różne światy, tak jak kamera video i aparat foto, obydwa utrwalają obrazy, ale jaki jest różny sposób odbioru.
Ale myślę po dawnemu. Teraz wszystko jest lepsze, szybsze, ładniejsze i mądrzejsze (i droższe).
(plateau)
1. Oczywiście, że nie w kontekście zajęć w szkole. Ogólnie, w kontaktach międzyludzkich.
(atwar)
2. Po prostu masz ubogie doświadczenie w grach sieciowych. Bo całkiem nieźle podana przez ciebie definicja integracji w grupie pasuje do współczesnych gier sieciowych:
-wzajemne rozmowy. Jak najbardziej. Obecnie wszyscy siedzą na team speakach i podobnych programach. Słuchawki i mikrofon i rozmowy odbywają się cały czas.
-poznajemy się jak najbardziej. Przede wszystkim przez rozmowy. Bo ludzie często po rozgrywce rozmawiają na zupełnie trywialne tematy.
-budowanie wspólnych więzi. Jak najbardziej. Ludzie się zrzeszają w klany i stowarzyszenia.
– wspólnym zdobywaniu doświadczeń. Również. Skill w strzelankach, współpraca, umiejętność zarządzania grupą, zdolności przywódcze, menadżerskie.
-„a wszystko to przebywając z sobą.” I tu widzisz jest jedyna różnica. Gry komputerowe oczywiście nie dają bezpośredniego kontaktu tak jak żywe spotkanie. I tutaj tracą. Jednak powszechne korzystanie z komunikacji głosowej, bardzo rozbudowane gry, w które naraz gra od kilkudziesięciu do nawet kilkutysięcy osób wpływają na integracje grupy. Zapewniam cię.
I może gracze nie widzą się wzajemnie, podczas gry, jako rzeczywistą postać, ale integracja jak najbardziej zachodzi. Dowodem tego są liczne spotkania na żywo jakie odbywają się w gronie graczy, którzy poznali się w czasie rozgrywki. Ludzie lgną do siebie gdy spędzili mnóstwo godzin w wirtualnym świecie. Odbywają się liczne turnieje i imprezy zupełnie nieoficjalne. W ciągu swojej trzyletniej zabawy w grach sieciowych poznałem kilkaset osób zupełnie na żywo. Nie tylko z Polski, ale gości z RPA, Niemiec i wielu innych zakątków świata. Wątpie żeby dały mi coś takiego kiedykolwiek planszówki. Co nie znaczy, że planszówki są złe, nie integrują grupy itd. itd.
Po prostu niepokoi mnie ta wrogość części naszego środowiska do gier komputerowych. Nie ma: białe, czarne. Złe gry komputerowe, dobre planszówki. Planszówki mają bezpośredni kontakt z człowiekiem i to jest niezwykle ważne. Lecz nie negujmy, że gry sieciowe nie integrują grupy, bo jest to nieprawda. Oczywiście gry komputerowe niosą dużo poważniejsze zagrożenia. Łatwiej o nałogowe granie. Dzieci, które bawią się przy nieodpowiednich dla siebie grach. Planszówki w tej materii są o wiele bezpieczniejsze.
Bez dwoch zdan gry planszowe, ukladanki i zgadywanki w mojej rodzinie graja pierwsze skrzypce, pomimo masy gier przegladarkowych nie ma nic lepszego niz wspolne spedzony czas z dziecmi nad planszowka. Z gier typu memory duzy wybor ma Adamigo, dla szkrabow mamy „Memory humory”, „Symetria”, „Literki male i duze”. Poza tym mielismy ostatnio przygode z grami na spostrzegawczosc i tutaj prym wiedzie „Bystre Oczko”.
Rozumiem, że pracuje Pani w firmie Adamigo? Pytam się, gdyż z posta to może wynikać, choć nie koniecznie.
Rozumiem też, że dwa posty na forum gry planszowe zachwalające gry Amigo tutaj: http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewtopic.php?p=242812#p242812 i tutaj: http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewtopic.php?p=242810#p242810 są też Pani autorstwa? Wystawione są w przeciągu 10 minut po tym wpisie.
Chciałem to tylko wyjaśnić, bo nie lubię ukrytej reklamy i kombinowania.
zapewniam, ze nic mnie z nimi juz nie łączy. a juz na pewno nie
marketing:) pracowałam u nich na produkcji dobre parenaście lat,
stąd też mój sentyment do tej firmy. mam chyba większość ich gier
ze wzgledu na pracę ale zapewniam, ze moje opinie sa szczere. mam
nadzieję, że to nie bedzie jako reklama traktowane – tylko rzetelna
opinia. drugi link też był do mojego wpisu ale jako, że tam
umieściłam linki do ich strony to już ten wpis usunęłam.