Dziś pojawiłem się w Alibi z nastawieniem – przychodzę na gotowe. Czyli nie wziąłem żadnych gier (oprócz HinduWindu) i zamierzałem poznać jak najwięcej nowych tytułów. Plan udało się zrealizować.
Zaczęliśmy od HinduWindu, żeby było luźno i szybko. Niestety nie udało się to. Za dużo było rozmów o zasady, za mało miejsca mieliśmy do rozgrywki i przerwaliśmy ją po jeden turze. Jednak ciężko ją poprowadzić przy ośmiu osobach. Nastąpiło przetasowanie, głównie wywołane przez przybycie stalkera i jego gry, które cieszyły się wielkim wzięciem. Równocześnie jedna grupa rozpoczęła budowanie pałaców w Palazzo, a druga drapaczy chmur w grze Manhattan. Ja należałem do tej drugiej.
Co można powiedzieć o Manhattanie? Graficznie bardzo słaba. Plansza jest strasznie brzydka, ma jakieś kretyńskie rysunki, ale sama gra świetna. Bardzo przypadła mi do gustu. Elegancja mechaniki geniusza od Puerto Rico i Thurn und Taxis. Trochę dziwne jest to, że w prawie każdej rozgrywce czteroosobowej partia przekształca się w walkę między sobą dwóch obozów, które nawzajem rzadko wchodzą sobie w drogę. Bo się nie opłaca. Stąd mamy jakby równolegle toczone dwie gry dwóch niezależnych grup. Wydaje mi się, że może być na to jakiś lekarstwem granie w trójkę zamiast w czterech. Pewnie to trochę wada tej gry. Niemniej jest w niej bardzo szybki przebieg tury, cały czas planowanie jak budować, kogo zabudować i gdzie wycisnąć jak najwięcej punktów. Gra mi się podobała, ciekawa pozycja. Może już nieco trąci myszką, ale gdyby na rynku była sprzedawana w niższej cenie to bym się zainteresował. I trzeba dodać, że udało mi się nawet wygrać.
Później Michał Stajszczak zaproponował nam najnowszą na polskim rynku grę That’s life (znana też pod nazwą Verflixxt!). Na pierwszy rzut oka przypomina Chińczyka, są kostki, pionki i prosta plansza. I sam przebieg rozgrywki też podobny. Rzucasz kostką i się poruszasz. Na szczęście jest trochę ciekawych mechanizmów dzięki czemu trzeba pokombinować i poplanować. Niby kostka, niby kompletna losowość, a jednak nie do końca. Warto przemyśleć jak się ruszyć, czy posunąć tzw. neutralny pionek (strażnika) itd. Gra szczególnie sprawdzi się w takich lekkich, luźnych partyjkach przy piwku i swobodnych rozmowach. Do tego ma trywialne zasady, więc każdy je błyskawicznie pojmie. Niestety na polskim rynku podobno cena jest rzędu 80zł. Z tego powodu gra kompletnie znika z mojego radaru, nawet pomimo, że jest bardzo ładnie wydana. Za połowę tej ceny pewnie bym kupił. Partię wygrał Michał, przed bazikiem i Don Simonem.
Później rozegrałem z Michałem partyjkę dwuosobową w Palazzo. W trybie na dwóch graczy trzeba bardzo uważać na każdy posunięcie. Wszystko jest bardzo ważne i należy optymalizować za wszelką cenę swoje ruchy. Rozgrywkę umoczyłem, Michał przez większość partii lepiej dysponował finansami i przebił mnie w kilku bardzo ważnych aukcjach. Tym samym został zwycięzcą.
Następnie stalker chciał zaprezentować własną twórczość i wyciągnął robiony przez siebie tytuł dla dwóch graczy. Budujemy w niej katedrę. Mechanika oparta trochę o składanie kafelków (Carcassonne), trochę o zdobywanie przewag (El Grande). Gra jest już na takim etapie, że można (a wręcz trzeba) ją pokazywać osobom postronnym. Sam pomysł fajny, rozgrywka niczego sobie, ale trzeba jeszcze w niej bardzo dużo oszlifować i sprawdzić najróżniejsze warianty. Należy po prostu grać, grać i grać. Dzięki czemu betatesterzy będą mogli zauważyć najróżniejsze problemy i zasugerować zmiany. Tak więc gra powinna zacząć pojawiać się na spotkaniach i być grana przez różne osoby. Dziesiątki partii jeszcze przed nią.
Na koniec wieczoru uczestniczyłem w zabawnej grze Kuhhandel. Na pierwszy rzut oka wygląda idiotycznie, ale to tylko pozory. Sam tytuł, trzeba przyznać, jest wyjątkowo lekki i wesoły. Generalnie handlujemy zwierzętami domowymi. I wszystko odbywa się przez żywą licytację, w której biorą udział wszyscy gracze. Czyli prowadzący aukcje krzyczy „KTO DA WIĘCEJ? Piękna, rasowa krówka! O widzę 50, 50 Porazpierwszy, 50 Porazdrugi, 60! 60 Porazpierwszy, 80 Porazpierwszy, 90 Porazdrugi, 100 Porazpierwszy, 130! Ooo brawo dla pana w śmiesznej czapce. 130 Porazpierwszy, 130 Porazdrugi, 130 Poraztrzeci sprzedane!” W grze chodzi o uzbieranie zestawu takich samych czterech zwierząt (są kury, gęsi, psy, koty, krowy, osły, konie, świnie i owce). Daną kartę można kupić w powyższej licytacji lub zagarnąć od przeciwnika za pomocą tzw. ataku. Gra wymaga też trochę blefowania i sprytu. Bardzo klimatyczne są rysunki na kartach. Takie trochę dziecinne, o prostej kresce, ale bardzo dobrze odwzorowujące wieś, nadające takiego buraczanego powiewu :) O dziwo pomimo debiutu w tej grze, udało mi się wygrać.
Bardzo udane spotkanie. Do tego wysokie pod względem frekwencji, było nawet kilkanaście osób. Poniżej lista gier, które były grane oraz trochę zdjęć.
Carcassonne: City
HinduWindu
Kuhhandel
Manhattan
Palazzo
Power Grid
That’s Life (Verflixxt!)
Thurn und Taxis
Power Grid
Power Grid
That’s Life
That’s Life
That’s Life
Carcassonne: The City
Carcassonne: The City
Gra stalkera, wersja alfa
Gra stalkera, wersja alfa
Prawidlowa nazwa Verflixxt! to „That’s life” :)
Taaa… to jest tak ja żona wisi nad tobą rano i mówi co minutę „idziesz już do pracy? Dlaczego nie idziesz do pracy? Mógłbyś w końcu ruszyc się do pracy? Dlaczego jeszcze coś piszesz?”. A ty nawalasz szybko tekst i wpadają takie babola, nic nie poradzę. To pisanie pod zbytnią presją i w dużym stresie :) Musicie być wyrozumiali :)
Marek – więcej smaczków z porannego życia młodego małżeństwa… Dla mnie ciekawsza lektura, niż opisy gier :-)).
popieram don_simona :D