Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Tak bywa również z dwutygodniowym urlopem. Koniec nie robienia niczego. Koniec bezstresowego obijania się. Dobrze, że w najbliższej perspektywie (przyszły tydzień) jest długi weekend i wyjazd na Mazury na planszówki. Inaczej byłby problem z powrotem do rzeczywistości pracy i obowiązków.
Pogoda nad morzem nie wspierała relaksu z planszówkami. Było gorąco, plażowo, nawet woda w Bałtyku była ciepła, co w rejonie Kołobrzegu zdarza się nad wyraz rzadko. Niemniej pomimo przeciwności znalazł się również czas na granie przy licznej kolekcji jaką wziąłem. Dla porządku należy powiedzieć, że wziąłem aż 18 tytułów, w które rozegraliśmy 55 rozgrywek, co daje bardzo solidną średnią 4,5 gier na dzień. Tak więc udało się czas spędzać i aktywnie i przy graniu. Poniżej kilka zdań o każdej z gier.
6 nimmt!
Dzięki swojej mobilności oraz prostocie zasad 6 nimmt! był grany codziennie. Obowiązkowo brany był do knajpek i grany nawet jak tak się ściemniło, że ledwo widać było byczki na kartach, nie mówiąc o liczbach. Świetna, leciutka gierka, która sprawiła nam dużo przyjemności. Graliśmy w dwie wersje. Zwykłą, z notowaniem punktów i zakończeniem rozgrywki po 66 punktach. I drugą, skróconą, która dzieli partie na dwie połówki.
Liczba partii: 15
Oceny
Alisha: 4
Falka: 6
Pancho: 5
Strzelec: 4
Amun-Re
Niestety w Amun-Re było nam dane zagrać tylko raz, pod koniec pobytu. Rozgrywka potoczyła się jednak ciekawym biegiem i prawie wszystkim przypadła do gustu. Wreszcie byłem uczestnikiem potyczki, w której farmerzy przynosili spore dochody. Kilka razy doszło do zarobku trzech monet za farmera. Kradzieże ze stołu ofiarnego były sporadyczne. Zwykle w Amun-Re ledwo wiążę koniec z końcem, ale tym razem było odwrotnie. Dzięki rozsądnemu oparciu swoich dochodów na farmerach, handlu wielbłądami i kartach specjalnych, zawsze miałem gotówkę. A co za tym idzie możliwości zdobywania dobrych prowincji i budowania piramid.
Liczba partii: 1
Oceny
Alisha: 5
Falka: 4
Pancho: 5
Strzelec: 2
Chez Geek
Specjalnie nie chciało nam się grać w Chez Geeka na tej eskapadzie, ale jedna z osób aktywnie ją forsowała. Chyba gra mi się już za bardzo przejadła. Pomysł jest fajny, sama rozgrywka bardzo luźna i losowa. Ale nie sprawia już takiej frajdy jak kiedyś. Może trzeba się zaopatrzyć w jakąś nowszą część? Może Chez Grunt lub Chez Guevara?
Liczba partii: 1
Oceny
Alisha: 4
Falka: 6
Pancho: 3
Strzelec: 2
El Grande
El Grande zrobił sporo zamieszania i pokazał jak można z gry, która mogła stać się największym fiaskiem wyjazdu przemienić się w pozycje, która sięgnęła po najwyższe uznanie. Pierwsza rozgrywka bowiem szła opornie. Głównym powodem były niemieckojęzyczne karty. Połowa gry to było wertowanie instrukcji, szukanie odpowiednich kart i tłumaczenie graczy ich znaczenia. Powodowało to bardzo duże opóźnienia w rozgrywce i wywoływało znużenie. Zaczęły się prośby o zakończenie rozgrywki. Ale w pewnym momencie zaskoczyło. Gracze załapali mechanikę, karty nie były już tak odpychające i rozgrywka poszła swoim torem. W kolejnej partii już wszystkie karty znałem, pozostali uczestnicy też już je rozpoznawali i rozpoczęła się ostra walka o prym własnego rodu w Hiszpanii. Rozgrywki były już tak intensywne, że była to jedyna gra, w której doszło do ostrego konfliktu słownego. Mianowicie pod koniec partii dwóch graczy rywalizowało o zwycięstwo. I jeden z nich dostał bardzo dobrą radę od graczy, którzy nie mieli już szansy na wygranie. Niewiadomo czy sam by na to wpadł. A dało mu to przewagę jednego punktu i ostateczne wygranie. Co by jednak nie mówić. Wspaniała gra, która wywołała wielkie emocje i wymusiła spore zaangażowanie. Hit pobytu nad morzem.
Liczba partii: 4
Oceny
Alisha: 5
Falka: 6
Pancho: 5
Strzelec: 4
Gilotyna
Leciutka gierka, bardzo losowa. Nic specjalnego, ale w knajpce grało się w nią szybko i bezstresowo. A francuska arystokracja znowu straciła parę głów.
Liczba partii: 1
Oceny
Alisha: 4
Falka: 4
Pancho: 3
Strzelec: 4
Goa
Pojedyncza solidna partia. Wszyscy starali się optymalizować swoje ruchy, żeby wyciągnąć jak najwięcej punktów. Sama gra oczywiście rewelacyjna, jedna z najlepszych w swoim gatunku. Będzie często wracała na mój stół.
Liczba partii: 1
Oceny
Alisha: 5
Falka: 4
Pancho: 5
Strzelec: 5
Hacienda
W Haciende udało się tylko raz zagrać z powodu braku czasu. Pomimo, że gracze wielokrotnie wspominali, że była to dobra partia i chcieliby jeszcze grać. Będzie jeszcze okazja i wróci na stół. Prowadzenie gospodarstwa w Argentynie wciąga. Bez dwóch zdań.
Liczba partii: 1
Oceny
Alisha: 6
Falka: 3
Pancho: 4
Strzelec: 5
HinduWindu
Niby wszystkim się podobały grafiki, śmieli się z kart, padały dowcipne komentarze. Jednak dwie partie jakie rozegraliśmy nie należały do najlepszych. W jednej dwóch graczy zostało szybko wyeliminowanych, w drugiej wiatr zbyt szybko popchnął do przodu uczestników i rozgrywka była bardzo krótka. Co by jednak nie mówić. Gra jest wesoła, szybka, żywa i nie nudzi. Głównie wszyscy ją tak nisko ocenili, bo był taki, a nie inny przebieg rozgrywki. W przyszłości może HinduWindu jeszcze wrócić na stół.
Liczba partii: 2
Oceny
Alisha: 2
Falka: 2
Pancho: 3
Strzelec: 3
Jungle Speed
Na forach fanów gier planszowych prowadzone są liczne dyskusje jak wciągnąć nowych do gier. Są propozycje najróżniejszych tytułów, odpowiednich zachowań etc. etc. Chyba jednak nikt nie wpadł na pomysł, który udało nam się „wygenerować” podczas pobytu nad morzem. Bardzo brutalny, ale skuteczny. Żeby jednak oddać dramaturgię tamtego wydarzenia trzeba włączyć zwolniony tryb rekonstrukcji wydarzeń. W rzeczywistości wszystko odbyło się w ciągu niecałej sekundy. Na stole leżą karty graczy. Kolej na kolejną osobę. Sięga ona po kartę. Odkrywa. Na stole pojawiają się dwa identyczne wzorce. Tradycyjnie wystrzeliwują do przodu ręce dwóch uczestników. Jeden z graczy jest jednak szybszy, nie mniej nie daje rady uchwycić totemu a podbija go na dużą wysokość końcówkami palców. Totem otrzymuje odpowiedni wektor prędkości i z zatrważającą szybkością leci w stronę sąsiedniego stolika. Pędzi na spotkanie z niczego nie spodziewającą się, samotnie siedzącą dziewczyną. Kończy swój lot głośnym puknięciem. A dziewczyna łapie się oszołomiona za głowę. Możemy już wyłączyć slow motion. Oczywiście dziewczyna pyta się „co się stało”. My przepraszamy, prosimy o wybaczenie itd. itd., nasze przeprosiny nie mają końca. I w końcu powracamy do swojego stolika. Ale dziewczyna nie daje za wygraną. Przysiada się do stolika i mówi, że za karę musimy jej pokazać w co gramy. Nie ma problemu. Trochę ogląda, ale wziąć udziału w rozgrywce nie ma odwagi. Nic dziwnego, pewnie uraz jeszcze jest świeży. Po paru partiach dziękuje za pokaz i się oddala. Prezentowani
e planszówkowego hobby przez walnięcie totemem w głowę? Można.
Liczba partii: 4
Oceny
Alisha: 4
Falka: 4
Pancho: 4
Strzelec: 6
Keythedral
W ostatnim momencie kupiona gra. W pewnych elementach przypomina Osadników, choć nie posiada możliwości wymiany surowców między graczami i elementu losowego. W sumie solidna pozycja, bawiliśmy się przy niej dobrze. Trochę obawiam się, że wychodzi z niej schematyczność i poszczególne partie wyglądają dość podobnie. Niby dużo możliwości, ale w końcu wszystko sprowadza się do szablonów. Zbieranie surowców, kupno elementu katedry, kupno prawa, zbieranie surowców, kupno elementu katedry, kupno prawa, przeważnie tak wyglądają tury.
Liczba partii: 2
Oceny
Alisha: 5
Falka: 4
Pancho: 4
Strzelec: 3
Kuhhandel
Gra pożyczona w ostatniej chwili. Handlujemy w niej zwierzętami gospodarskimi. Dziwię się niskim ocenom dwóch graczy. A to dlatego, że było przy grze kupę śmiechu i zabawy. Panowała wesoła atmosfera, szczególnie jak już trochę skropiliśmy głowy alkoholem. Licytacje były szybkie, głośne i dowcipne. A o to w tej grze chodzi.
Liczba partii: 4
Oceny
Alisha: 5
Falka: 2
Pancho: 5
Strzelec: 3
Land Unter
Land Unter już mi się przejadł. W kategorii gier do knajpek wyparł ją bezlitośnie 6 nimmt! I słusznie. Czas na zmiany.
Liczba partii: 2
Oceny
Alisha: 5
Falka: 3
Pancho: 3
Strzelec: 3
Mississippi Queen
Kupiłem Mississippi Queen specjalnie na wyjazd. Niestety nie cieszył się dużym powodzeniem, otrzymał bardzo krytyczne noty. Nie wiem specjalnie dlaczego, bo sama rozgrywka była dynamiczna i bezproblemowa. Może trzeba było jeszcze parę razy w nią zagrać. Nie spisuję ją na starty, dla mnie ciekawa, oryginalna pozycja. Wyścig parowcami po Mississippi jest przedstawiony barwnie i sugestywnie. Nie poddaję się. Będę ten tytuł jeszcze promować.
Liczba partii: 1
Oceny
Alisha: 4
Falka: 1
Pancho: 4
Strzelec: 1
Palazzo
Druga pod względem liczby rozgrywek gra naszego pobytu. Strasznie mi się podoba Palazzo. Taka mała, niewielka gierka, bez złożonych zasad, ale uwielbiam się przy niej bawić. Pomysł, wykonanie i mechanika, wszystko to sprawia, że to ja byłem głównym inicjatorem każdej partii. Kolejna świetna produkcja Reinera Knizii. Najwyżej przeze mnie oceniona gra naszego pobytu.
Liczba partii: 7
Oceny
Alisha: 5
Falka: 2
Pancho: 6
Strzelec: 4
Razzia!
Razzia! kompletnie nie podeszła. Dwóch graczy uznało ją za najgorszy tytuł jaki wziąłem. Cóż. Trochę to zaskakujące, ponieważ wcześniej podobała mi się ta pozycja. Może to wina trochę nudnej rozrywki jaka miała miejsce. Trochę za szybko się wszystko potoczyło, nie było werwy, uczestnicy nie wciągnęli się.
Liczba partii: 1
Oceny
Alisha: 2
Falka: 1
Pancho: 3
Strzelec: 1
San Juan
Wreszcie miałem okazję pograć w San Juan w gronie czteroosobowym. Fajna karciana wersja Puerto Rico. Jedynie co trochę jest niewygodne przy tej liczbie graczy to mała liczba kart. Gdy jest zaawansowana rozgrywka, kart już jest niewiele do dyspozycji i wciąż trzeba je przetasowywać.
Liczba partii: 2
Oceny
Alisha: 6
Falka: 5
Pancho: 4
Strzelec: 4
Thurn und Taxis
Niestety Thurn und Taxis mi się już przejadł. Nad rozgrywką już specjalnie się nie zastanawiam i zaczynam dostawać ostre bęcki od reszty uczestników. Trzeba niestety od niego trochę odpocząć. Co by jednak nie mówić Thurn und Taxis cieszył się powodzeniem na naszym wyjeździe i gracze domagali kolejnych rozgrywek.
Liczba partii: 4
Oceny
Alisha: 5
Falka: 5
Pancho: 4
Strzelec: 4
Warrior Knights
Rozgrywkę w Warrior Knights przekładaliśmy i przekładaliśmy. Nie było kompletnie czasu na zabawę w czterogodzinną partię. Dwie osoby (płci żeńskiej) mocno jej się obawiały, widząc militarny charakter gry oraz liczne elementy. Wydawało im się, że gra jest skomplikowana i nużąca. Jak pokazał czas obawy nie były słuszne. Pomimo dużej liczby zasad wszyscy szybko je podchwycili. Mechanika się podobała, przebieg rozgrywki był emocjonujący i wciągający. Trochę było niedosytu bo graliśmy tylko do 10 punktów, a to w przypadku Warrior Knights bardzo niewiele. Gra została doceniona i otrzymała najwyższe noty, na równi z El Grande.
Liczba partii: 2
Oceny
Alisha: 5
Falka: 4
Pancho: 5
Strzelec: 6
Ranking
1. El Grande 5,0
1. Warrior Knights 5,0
3. 6 Nimmt 4,7
3. Goa 4,7
3. San Juan 4,7
Aaaaa… a ja musze jeszcze tydzien wytrzymac w robocie – dopiero potem upragnione 2 tygodnie wolnego, rozpoczynajace sie planszowkowym weekendem na Mazurach. Jeszcze kilka dni…
Idealny wyjazd – swietna pogoda (choc w drugim tygodniu, chba troche za bardzo deszczowo bylo?) i duzo planszowek :-).
Mnie osobiscie zaskakuje wysoka ocena Warrior Knights (zwazywszy na mieszane towarzystwo) i niska ocena Kuhhandel (preciez to taka fajna gra; chociaz Alicja chyba na zdjeciu podgladala Twoje karty ;-))…
Witamy spowrotem, czekam na promowanie Missipi Quenn i Palazzo :-).
Pozdrawiam
Szymon
widze ze warunki do gry byly komfortowe – taki ekskluzywny apartament… :-) wystarczy popatrzec na zdjecie z Kuhhandel…