Alexandros
Alexandros pewien czas temu pojawił się w Alibi. Wyjątkowo pozytywnie wypowiadał się o nim ja_n, tak więc trzeba było sprawdzić z czym mamy do czynienia. W składzie Iza, Browarion, Geko i ja rozpoczęliśmy rozgrywkę.
Z jednej strony Alexandros to niesamowicie abstrakcyjna gra. Mamy planszę podzieloną na trójkąty, poruszamy się po nich, dzielimy planszę na obszary, zajmujemy je itd. Z drugiej strony nadano grze całkiem niezły klimacik. Specjalnie zdrobniłem, bo nie jest to taki klimat, żeby mógł nas pochłonąć, ale przynajmniej tłumaczy, po co robimy to co robimy. A mianowicie w Alexandrosie przesuwamy Aleksandra Wielkiego po Bliskim Wschodzie. Przy okazji próbujemy stworzyć jak największe prowincje i obsadzić je swoimi generałami. A następnie pobrać podatki, czyli po prostu zapunktować.
Nie można odmówić Alexandrosowi oryginalności i ciekawej mechaniki. Nasza tura rozpoczyna się od wysłania Aleksandra do jakiegoś punktu na planszy. Można poruszać się tylko do trójkąta o takim samym symbolu jak pobrana właśnie karta. I to po najkrótszej ścieżce. Droga po której porusza się Aleksander odznaczana jest drewnianymi listewkami, które jednocześnie dzielą Bliski Wschód na obszary. Następnie możemy wykonać dwie akcje. Może to być pobranie kart, próba zajęcia obszaru, pobranie podatków (zapunktowanie) lub wyrzucenie jakiegoś obcego generała z jego prowincji.
Generalnie chciałbym w to jeszcze raz zagrać, bo na dzień dzisiejszy bym musiał ją ostro skrytykować. Ale może byłoby to niesłuszne, ponieważ źle grałem albo akurat tak potoczyła się rozgrywka. Warto jeszcze raz ją sprawdzić. Nie mniej – gdzie widzę słabości. Po pierwsze gdy zgłaszamy punktacje to punktujemy wszystkich. Dzięki czemu ci co są silni stają się jeszcze silniejsi, ci co byli słabi nadal są słabi. Ale powiedzmy taka specyfika gry. Bardziej poważny i warty modyfikacji jest problem losowości. Otóż jeżeli nie przyjdzie ci karta o danym symbolu to wiele nie można zrobić. Rozgrywka wtedy sprowadza się do zajmowania bardzo słabych i małych obszarów albo używaniu kilku generałów, co często nie rozwiązuje sprawy. Dobrze byłoby gdyby na wzór Attiki dany symbol można byłoby zastępować dwoma czy trzema dowolnymi kartami. Na przykład w czasie całej rozgrywki nie przyszła mi ani razu karta z dzbanem. Przez co nie było fizycznej możliwości zająć żadnego większego obszaru. Pozostawała drobnica. Dobrze byłoby rozwiązać ten problem, bo irytuje.
Całą rozgrywkę wygrała Iza, zajmując i dużo obszarów i największe.
ZdjęciaPlayMe: EUR 4,99 Milan-Spiele: EUR 14,30 Thought Hammer: $21.42 Funagain Games: $26.35 |
Robo Rally
Najważniejszym wydarzeniem spotkania była jednak rozgrywka w Robo Rally. Tym razem ja_n przygotował autorski tryb o nazwie Domination. W skrócie mamy trzy flagi i dwa zespoły. W momencie gdy jakiś przedstawiciel danej grupy wejdzie na flagę to kładzie się na niej znacznik drużyny. Jeżeli pod koniec całej tury, jedna drużyna kontroluje co najmniej dwie flagi to zdobywa punkt. Jeżeli jedna drużyna uzyska trzy punkty wygrywa.
Podzieliśmy się na dwa zespoły. W jednym teamie był Don Simon, Geko i Valmont. W drugim ja_n, ja i o ile nie przekręciłem imiona – Piotrek (a jeżeli przekręciłem to przepraszam). Nowy tryb gry sprawdził się znakomicie. Początkowo nikt nie mógł zdobyć dwóch flag. Każdy zespół miał po jednej, ale ciężko było dostać się do trzeciej. Ja skoncentrowałem się na jednej fladze, a pozostałych dwóch członków mojego teamu próbowało zdobyć drugą. W końcu bo bolesnej walce ja_n zajął drugą dla nas flagę i zaczęliśmy punktować. Zanim nas wyrzucono z flag udało nam się zdobyć dwa punkty i prowadzić 2:0. Wtedy zaczął się kryzys. Piotrek popchnął niespodziewanie ja_na, temu pozmieniał się przez to program i wyjechał za planszę. Następnie ja z Piotrkiem wymieniliśmy bratobójczą serię i poraniliśmy się okrutnie. Przeciwnicy zajęli dwie flagi i zaczęli punktować. Było w końcu 2:2, gdy ja_n z Piotrkiem ostro skontrowali. Ja w tym czasie broniłem jedynej naszej flagi. Nadeszła ostatnia rudna. Albo oni zapunktują albo my. Wydawało się, że to już koniec i wygrają przeciwnicy gdy ostatnią czynnością programu – bodajże Geka – było wepchnięcie Piotrka na flagę i pozwolenie zdobycia przez nas trzeciego punktu. I wygrania. Był ryk zaskoczenia z obu stron, a następnie radość z naszej strony i jęk zawodu z drugiej.
Generalnie nowy tryb wypalił znakomicie. Emocje sięgały zenitu. Trzeba go jeszcze trochę potestować i w pewnych szczegółach dopracować, ale jednym słowem – bomba. Nie mówiąc już o Robo Rally, który jest rewelacyjnym tytułem. I jeżeli tylko ma się do dyspozycji czterech, a najlepiej sześciu graczy to jest to świetna pozycja. Gorąco polecam.
Po Robo Rally część osób (w tym ja) oddaliła się do swoich domów, ale nadal pozostało trochę osób, które zamierzały jeszcze w coś pograć.
ZdjęciaRebel: 179.95 zł Milan-Spiele: EUR 34,90 PlayMe: EUR 39,95 Funagain Games: $35.00 Thought Hammer: $35.00 |
Na Smolnej – video [0:37] 2,5 MB
Palazzo
Palazzo
Im Schatten des Kaisers
ef=”http://photos1.blogger.com/blogger/6161/3034/1600/ssmolna_04.jpg” target=”_base”>
For the People
Goa
Alexandros
Alexandros
Alexandros
Colossal Arena
Zaginione miasta
Robo Rally
Robo Rally
Memoir ’44
Ścieżki chwały
Aż takim sabotażystą to nie byłem, żeby dobrowolnie wpychać Piotrka na kontrolowaną przez nas flagę w Robo Rally. Po prostu po czwartym ruchu stanęliśmy naprzeciwko siebie z flagą pośrodku i oboje daliśmy rozkazy ruchu do przodu, ja o jedno, Piotrek o dwa pola. Jego rozkaz miał wyższy priorytet więc najpierw on odepchnął mnie od flagi a potem ja popchnąłem go z powrotem, akurat na flagę :-/ W każdym razie zabawa była niezła.
Jasne Geko. Wiem jak było, ale liczy się ostateczny efekt :) Wyszło bosko :)
Co do RoboRally:Domination – rzeczywiście wariant się sprawdził wyśmienicie. Jego największą zaletą jest moim zdaniem łatwość ograniczenia czasu rozgrywki. W momencie gdy wszystkie trzy flagi zostaną przez kogoś zajęte mamy gwarancję, że co rundę jeden zespół zdobędzie punkt. Ustalając, że gramy do trzech, pięciu czy dziesięciu punktów możemy bardzo precyzyjnie określić jak długo gra będzie trwała. Nie mamy dłużącego się wyścigu w którym jeden gracz wyrywa do przodu a inni się z tyłu zabijają (jak w podstawowym wariancie RR), ani wielu nieudanych prób dowiezienia flagi do swojej bazy jak w wariancie Capture the Flag. Co runda leci punkcik – walka jest bardzo emocjonująca. W dodatku nawet gdy zespół spotka katastrofa – jednoczesne wyeliminowanie dwóch robotów – nadal jest w stanie szybko się odbudować i podjąć walkę. Zacieram ręce na rewanż
„Zacieram ręce na rewanż”
To oni zacierają ręce na rewanż, my przygotowujemy się do kolejnego triumfu :)