Pewien czas temu pisałem o własnej produkcji „Życie”, która zdominowała moje zabawy w planszówki za czasów podstawówki. Wspominałem też, że był drugi tytuł, który za czasów liceum cieszył się wśród moich znajomych wielką popularnością. W tym tekście chciałbym go trochę przybliżyć.
W roku 1992 pojawiła się gra, która zrewolucjonizowała gatunek gier strategicznych – Civilization Sida Meiera. Gra ówcześnie zachwyciła mnie i na bardzo, bardzo długi czas wciągnęła mnie na całego. Również podobne wrażenia dopadły mojego brata. Wiele razy graliśmy razem, dzieląc się miastami i wojskami, symulując w jakiś sposób tryb wieloosobowy. W pewnym momencie jednak sama mechanika Civilization nie wystarczała, brakowało nam bardziej rozwiniętej polityki, lepszego odzwierciedlania konkretnych ustrojów politycznych i wielu, wielu innych elementów. Było to dość naturalne, bo w wieku 15, 16, 17 lat pojawia się wśród młodzieży duże zainteresowanie stosunkami (tymi też :) ) międzynarodowymi, konfliktami zbrojnymi, polityką. Potrzebowaliśmy medium, w którym mogliśmy się spełnić. RPGi nie zawsze wystarczały.
Trudno mi powiedzieć, w którym roku wymyśliłem powstanie tzw. „Wyborów”. Na pewno było to jeszcze za czasów pierwszej Civilization, ale prawdziwe skrzydła zasady rozwinęły w drugiej części gry. Pierwsze reguły spisałem sam, ale później aktywnie w ich opracowaniu współpracował ze mną brat. Często toczyliśmy dyskusje na temat zasad przez telefon po kilka godzin, a później musiałem się tłumaczyć z wysokości rachunku.
Początkowo mechanika i reguły były niewielkie i proste, ale z czasem coraz bardziej się zwiększały, aż zawierały większość charakterystycznych dla polityki, ekonomii i konfliktów zbrojnych elementów. W ciągu kilku lat „Wybory” doczekały się dwóch edycji, kilku programów komputerowych, które automatyzowały skomplikowane obliczenia i kilkudziesięciu stron zasad. Do jej zalet na pewno należało to, że pomimo gigantycznej liczby możliwości dla gracza, nowy uczestnik mógł szybko się w niej odnaleźć. Ponieważ podstawowe reguły były proste, a kolejne opcje poznawało się na bieżąco.
Dobra tyle historii. Na czym polegało sedno rozgrywki, skupiając się na najbardziej zaawansowanej, ostatecznej formie gry. „Wybory” były dość nietypowe, bo wiązały ze sobą równocześnie grę komputerową Civilization, z quasi-roleplayową rozgrywką i zasadami typowymi dla planszówek (rzuty kostką, modyfikatory itp.). Mianowicie normalnie graliśmy w Civilization (mieliśmy dokładnie ustalone reguły budowania miast, pierwsze należało do państwa, po jednym było dla nas, później reszta znowu do państwa) aż do momentu gdy nie został powołany jakiś ustrój. Jeżeli była to republika lub demokracja to zaczynała się prawdziwa zabawa – wybory.
O stołek prezydenta i miejsca w kongresie odbywały się dwie oddzielne elekcje. Każdy z graczy reprezentował jedną partię polityczną, oprócz tego mieliśmy 8 partii wirtualnych (reprezentowały najważniejsze lobby – partia demokratyczna, socjaliści, partie robotnicze i chłopskie, arystokracja, chadecja, Zieloni i partia centralistyczna). Każdy z uczestników przygotowywał z puli 109 obietnic wyborczych 7 własnych propozycji. Partie wirtualne miały własne pule, z których odbywało się losowanie. Każda obietnica wyborcza dawała poparcie, neutralność lub sprzeciw jednej z sześciu grup społecznych: robotników, rolników, środowiska akademickiego, reprezentantów usług, przedstawicieli wojska i biznesu. Siła danej grupy społecznej była liczona na podstawie odpowiednich współczynników z Civilization. Na przykład rolnicy byli liczeni na podstawie snopków, wojsko bazowała na liczbie jednostek, produkcja miast przekładała się na liczbę robotników itp. Następnie w wyniku skomplikowanego algorytmu (wspieranego przez programik komputerowy) pojawiały się przeliczone wyniki.
Przykładami obietnic wyborczych było np. „budowa cudu”, „wszędzie banki”, „pokój”, „wzrost luksusu” i mnóstwo innych rzeczy związanych już bezpośrednio z Civilization. Oczywiście problem był taki, że obietnice trzeba było spełnić. Jeżeli się nie udało to pojawiał się ujemny modyfikator danej grupy społecznej przy kolejnych wyborach. Choć wyborcy byli trochę bardziej wyrozumiali jeżeli próbowaliśmy, ale nas ciągle przegłosowali rywale polityczni.
Po wyborach do kongresu powstawała najczęściej koalicja. Trzeba było przekonać wirtualne partie (lub swojego żywego oponenta) do wspólnego rządzenia. Później było dzielnie stanowisk: premier, minister finansów, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, zewnętrznych, prezes NIK i NBP. Każdy miał różne obowiązki, ale dawał też sporo przywilejów i modyfikatorów do rzutów. Na przykład mając swojego prezesa NIKu można było próbować ukrywać różne przekręty, premier miał pod swoimi wpływami wojska państwowe itd.
Od tej pory graliśmy niby normalnie w Civilization, ale trzeba było kierować się ściśle konstytucją, dane funkcje mogła wykonać tylko osoba zajmująca konkretne stanowisko. Jeżeli stołek był zajęty przez reprezentanta partii wirtualnej wykonywało się odpowiednie rzuty i sprawdzało wynik z tabelą. Stąd często tak proste czynności jak pokój czy wojna z daną cywilizacją musiały najpierw zostać przegłosowane przez kongres. I ten jeden krótki moment w grze potrafił trwać i godzinę w czasie rzeczywistym. Gdy spieraliśmy się, polemizowaliśmy, przekonywaliśmy reprezentantów wirtualnych partii do naszych racji. Czasami kończyło się to nawet wotum nieufności do premiera.
Co jeszcze w grze było? Mnóstwo. Można było brać pożyczki (i dawać pożyczki) od innych państw i Banku Światowego. Można było handlować bronią między państwami na różnych rynkach: zwykłym i czarnym. Prowadziło się konta partyjne i ustało kurs walut (wartość naszej waluty w stosunku do pieniędzy sąsiadów). Występowały najróżniejsze metody konfliktów: blokady dróg, miast, przekupstwa, sabotaże, zamachy, nawet wojna domowa. Działał trybunał sprawiedliwości przed którym stawało się w wyniku ujawnienia jakiegoś przekrętu lub skandalu. Tworzyło się budżet oraz decydowało o formie armii. Tworzyło konstytucje i zgłaszało wotum nieufności do rządzących. Prowadziło misje pokojowe z zgodą ONZ. Wprowadzało stan wyjątkowy i wojenny. Organizowało referenda. I wiele innych.
Warto dodać, że partie graczy miały trochę lepiej niż wirtualne. Jako jedyne miały swoje własne miasto, prywatne pieniądze i armie. Jednak limit ich wojsk był ściśle uzależniony od głosowania w kongresie. Musiały się (choć wielokrotnie było to bardzo trudne i wywoływało konflikty) kierować się decyzjami państwa, bo inaczej groziło to konfrontacją z bardzo liczną gwardią prezydencką i wojskami rządowymi.
Dzięki tym wszystkim zasadom pojedyncza rozgrywka potrafiła trwać dnie, a nawet tygodnie. Ale co to była za gra! Zero przewidywalności. Zawsze kompletnie inna rozgrywka. Czasami pozornie łatwy przeciwnik w Civilization potrafił się przerodzić w groźnego rywala, gdy nasze państwo było sparaliżowane kłótniami i konfliktami. Ale wielokrotnie racja stanu wygrywała też nad osobistymi sprzeczkami.
Wokół samej gry wyrosło mnóstwo dokumentów, statystyk, zapisów z rozgrywek. Na koniec tego tekstu pozwolę sobie kilka tekstów poniżej zamieścić, aby oddać klimat tamtej gry…
„14 Luty 1855
. Prezydent Bob Sterson (były członek APR) przekłada program swej przyszłej polityki rządzenia państwem. Program nosi nazwę Sanacji i ma na celu „uzdrowienie społeczeństwa amerykańskiego przez poprawę sytuacji gospodarczej i wojskowej”. Towarzyszy mu ogólne zatwierdzenie programu wśród partii politycznych.”
„25 kwietnia 1855. O godz. 10:00 prezydent oświadcza, że o godzinie 14:00 przedłoży Kongresowi wotum nieufności do premiera. O godz. 12:00 w telewizji CNN premier ogłasza wybuch wojny domowej przeciwko „faszystowsko-republikańskiej” władzy w USA. Wzywa swe siły MSW do mobilizacji przeciw „prezydentowi-zdrajcy” i prosi o pomoc siły wojskowe NAP-u. Brak przygotowania wojsk MSW do nagłego konfliktu oraz bierność sił NAP-u, które nie wypowiedziały się czy występują po stronie premiera doprowadza do błyskawicznej akcji gwardii prezydenckiej i ARA-y. O godzinie 13:43 po potyczce plutonu czołgów GP i ARA-y z oddziałami piechoty i czołgów MSW zostaje zajęty Houston przez siły wierne prezydentowi. Premier traci większość swych jednostek. Wśród buntowników ponosi śmierć 2200 żołnierzy, siły wierne prezydentowi tracą 1500 żołnierzy. Choć NAP nie informuje o swej decyzji o pomocy buntownikom, o godz. 14:50 zostaje zaatakowany New York. Niewielkie siły NAP-u bronią się do godz. 19:25 po czym kapitulują. Z obrony New Yorku uciekają napowskie myśliwce przechwytujące, lecz na terenami Moskwy poddają się i zostają internowane. W bitwie o New York siły NAP-u tracą 2400 żołnierzy, gwardia prezydencka 600 żołnierzy, a ARA traci 1700 żołnierzy. Premier zostaje aresztowany, a wojna domowa zakończona.”
[…]„1931. Zostaje powołany nowy rząd. Tworzą go członkowie nowej koalicji (NAP, CHDPA, SDPA i APP). Minister finansów składa dymisje po nieudanej możliwości zatwierdzenia podatków na NAP i APR. Następuje przetasowanie stanowisk ministrów wśród koalicji.”
[…]Konstytucja Polski z rozgrywki nr 5
„1. Państwo nie płaci danin.
2. Państwo jest tzw. monarchią pasywną.
3. Wojnę można wywołać z powodów tzw. celów strategicznych.
4. Zgromadzenie Narodowe odrzuca veto.
5. Progi do sejmu 6%.
6. Progi do senatu 6%.
7. Mass Transit przed elektrownią elektryczną i atomową.
8. Państwo nie niszczy nigdy cywilizacji przeciwnika w całości, z wyjątkiem tej posiadającej broń atomową.
9. Zakaz budowy prywatnych baz wojskowych i lotniczych.
10. Powołanie ONZ.
11. Państwo może używać broni atomowej.
[…]
”
Tabela z rzutami na decyzje partii wirtualnych
Miejsca w kongresie za różnych kadencji
Bank Światowy i kursy walut
Jedna ze starszych konstytucji
Wielka tabela obietnic wyborczych
Gra „Wybory”
Gralem namietnie w Civilization a i tak nie moge zalapac tego jak funkcjonowalo powiazanie miedzy gra komputerowa a 'Wyborami’. To mnie przerasta… Poza tym ta gra (Wybory) jest tak rozbudowana (a zdjecia podkreslaja tylko ogromna pracochlonnosc), ze jej rozegranie musialo zajmowac ogrooooooomne ilosci czasu.
Teraz to wszystko mnie przerasta a co dopiero mowic o wieku 15 lat…. :-)))
Myslalem
Hehe Pancho, wygląda na to że minąłeś się z powołaniem. Jak rozumiem te wszystkie tabelki i papierki w sumie były po to, żeby wyznaczyć osobę która podejmuje decyzje jaki klawisz wcisnąć w grze w Cywilizację. Rewelacja. Szkoda że Cywilizacja nie pozwalała na pisanie takich plug-inów wtedy :D .
Podzielam zdanie Jaxa – też nie bardzo rozumiem, jak to działało :-). Ogrom tabel, przepisów mnie przerasta. Pozostaje tylko z rodziawioną gębą oglądać skany :-). Sam robiłem jakieś RPGi, mapy, własne systemy itp., ale nigdy nie przyszło mi do głowy coś takiego… Ile czasu trwała zwykle gra, ile czasu robiliście przepisy? Graliście tylko we dwóch? Same pisanie konstytucji itp. zajmowało pewnie mnóstwo czasu! Kiedy grałeś w to ostatni raz?
Powinieneś studiować politologie albo coś takiego :-).
No jak to, nie rozumiecie? Grali w Cywilizację w kilka osób przy jednym komputerze i kłócili się non stop o to, kto będzie grał a kto patrzył i doradzał. Więc postanowili zagrać o przywilej siedzenia przy kompie :D naturalny sposób rozstrzygania sporów przecież :D. A że nie było w co zagrać, to wymyślili sobie grę. Die Macher: Civilization, albo Civilization: Die Macher. Genialne.
No tak, wymyslili sposob rozstrzygania sporow a ten sposob przerosl (co najmniej czasowo) sama gre (Civilization) :-)
Aha – na poziomie ogolnym tez rozumiem zalozenia. Ale jak popatrzyc na fotki to sa tam takie totalne szczegoly ze nie mam pojecia jak to moglo byc laczone z Civilization (i w ogole byc grywalne :-)). Nie, nie prosze cie Pancho o szczegolowe wyjasnienia :-)
Oczywiście, ze czasowo to było bardzo zajmujące. To gra dla licealistów, najlepiej na wakacje lub ferie :) Człowiek pracujący (posiadający rodzinę) nie ma szans na takie hardcory. Ja_n ma rację, że jeżeli chodzi o część kroków w Civilization to było to przeniesienie spraw kto i jaką ma podjąć decyzje na poziom rozmów, rzutów kostką, rozpatrywanie różnych zasad. Ale część to były zjawiska zupełnie nowe. Na przykład sprzedawanie broni. Bardzo fajnie rozwiązane. Wykorzystywaliśmy tzw. Cheat mode z Civilization 2, który pozwalał przełączać się na inne cywilizacje, mieszać im w ustawieniach itp. Najpierw odbywała się procedura sprzedaży, wyliczenie ceny, zgody czy inna cywilizacja chce kupić czy nie. Potem za pomocą Cheat moda odejmowaliśmy kasę cywilizacji, dodawaliśmy kasę naszemu państwu albo wrzucaliśmy ją na własne, partyjne konta, dostarczaliśmy wyprodukowane jednostki do obcego państwa i zmienialiśmy jego pochodzenie z naszego na kraj kupującego. Działało bardzo dobrze. Raz był nawet fajny skandal, jak mój brat sprzedał dwa pancerniki Egiptowi. Za parę tur wybuchła z nimi wojna i te dwa pancerniki strasznie napsuły nam życia. Chciałem nawet go postawić przed trybunałem stanu, ale nie miałem argumentów. Zakup został zrobiony zupełnie legalnie i zgodnie z regułami :) Cheat mode był wykorzystywany też przy pożyczkach. Dodawalismy sobie kase, zapisywaliśmy datę, obliczaliśmy procenty od niej. I później spłacaliśmy.
Zresztą wspomniany trybunał stanu sprawdzał się bardzo dobrze. Na pewnym etapie gry zasad był już tak dużo, że często się o pewnych rzeczach zapominało. Ale kontrolowaliśmy się wzajemnie. Jeżeli jeden o czymś zapomniał albo zbyt szybko popełnił jakiś ważny ruch w cywilizacji np. zniszczenie miasta/zawarcie pokoju, a wymagało to wcześniej decyzji kongresu to drugi gracz zgłaszał sprawę w trybunale stanu. Zresztą był kiedyś słynny skandal z moim prezydentem. Zbyt szybko wlazłem jednostką na miasto i je zniszczyłem. Było to bodajże zabronione przez konstytucje. Brat zgłosił to do trybunału, ale miałem większość swoich ludzi w sądzie i po swojej stronie prezesa NIKu (dodatkowe modyfikatory do testu czy sprawa wyjdzie na jaw). No i udało się ją ukryć. Ale kilkanaście tur później zrobiłem podobny numer, akceptując pokój bez zgody sejmu. Tym razem nie udało mi się wykaraskać z kłopotów i prezydent musiał podać się do dymisji.
> Ile czasu trwała zwykle gra
Bardzo różnie. Jeżeli liczyć w godzinach to pewnie kilkadziesiąt. Rozgrywaliśmy to oczywiście w ciągu kilku dni/tygodni.
> ile czasu robiliście przepisy? >Kiedy grałeś w to ostatni raz?
Wszystko? :) Wiele lat. Pierwsze wybory i konstytucja powstały chyba około 1992. Ostatni raz grałem chyba gdzieś na początku studiów, nie wiem 1997, 1998, może 1999? Przez ten czas reguły cały czas się rozwijały.
> Graliście tylko we dwóch?
Głównie graliśmy we dwóch. Jakieś 80% rozgrywek. Największa liczba zaangażowanych uczestników w jedną rozgrywkę to były 4 osoby.
> Same pisanie konstytucji itp. zajmowało pewnie mnóstwo czasu!
Niekoniecznie. Znaczy stare konstytucje (1992-1994) to były takie niezmienne dokumenty, które faktycznie powstawały kilka godzin i później graliśmy z nimi przez kilka rozgrywek. Później jednak już nam to nie wystarczało i zmieniliśmy podejście. Konstycja na początku była pusta. Wraz z każdymi obradami kongresu przegłosowywano różne ustawy, często dotyczące konstytucji i wtedy powstawała ona na bieżąco. Z każdą rozgrywką była ona inna. Zależna od tego kto rządził, jak i co chciał w tym dokumencie umieścić.
> Powinieneś studiować politologie albo coś takiego :-).
Niewiele brakowało :) Ale brat faktycznie poszedł i skończył politologię :)
„Aha – na poziomie ogolnym tez rozumiem zalozenia. Ale jak popatrzyc na fotki to sa tam takie totalne szczegoly ze nie mam pojecia jak to moglo byc laczone z Civilization (i w ogole byc grywalne :-)). Nie, nie prosze cie Pancho o szczegolowe wyjasnienia :-)”
Grywalne było jak diabli to mogę zapewnić. Co tu przybliżyć. No na przykład obrady kongresu. Odbywało się to tak, że co pewien czas (ustalona liczba tur) odbywały się obrady. Każdy z graczy mógł zgłosić chyba dwie własne ustawy, poza tym każda z partii zgłaszała własne (losowanko z własnej puli). Często to były ustawy związane z obietnicami wyborczymi. Jeżeli to była jedna z takich powszechnych ustaw to sprawdzało się w tabeli jaki test trzeba zdać (rzut K100), żeby dana partia ją poparła. Jeżeli były to jakieś własne ustawy to sprawdzało się wszystko na podstawie tabeli nastawienie innych partii do ciebie. Wartości w niej były płynne, ponieważ na bieżąco się zmieniały. Jak ważną ustawę poparłeś dla innych to ich nastroje do ciebie się zwiększały itd.
Ruchy armii, w Civilization robione były zupełnie normalne. Każdy kierował swoimi armiami, gwardią prezydencką ten kto miał prezydenta, siłami MSW ten kto miał premiera. Jeżeli należała ona do neutralnych sił to ruszał dowolny z graczy. Podobnie rozwiązywana była sprawa stawiania budynków czy rozwoju infrastruktury wokół miast.
Rozumiem, że graliście na jakimś łatwym poziomie trudności? Inaczej jeśli paraliż państwa i rozdział armii na dwie zwalczające się frakcje obniżał Waszą wydajność, cywilizacje sterowane przez komputer łatwo by Was rozjechały…
Na średnim: prince albo monarch. Czasami było faktycznie ciężko i z niektórymi cywilizacjami toczyliśmy bardzo długie wojny, ze zmiennym szczęściem. Poza tym mieliśmy na tyle duże doświadczenie w samej rozgrywce, że komputer zawsze miał duże problemy z nami. Z drugiej strony muszę przyznać, że wielokrotnie wzajemna rywalizacja i konkurencja powodowała, że rozwijaliśmy się bardzo skutecznie i nasze państwo potrafiło być często światową potęgą.
Też kiedyś bawiłem sie w symulowanie wyborów, ale na dużo mniejsza skalę i sam, bo mój brat już nie miał na to czasu. A było to w latach 1997-8. Brakowało mi tylko realnego państwa, mniejszego niż w grze komputerowej. Teraz widzę możliwość wskrzeszenia pomysłu Pancho w postaci gry „Republika Catanu”. Co wy na to?
Tylko nie Catanu :-). Im mniej to będzie miało wspólnego z tą grą tym lepiej :-).
Mam w głowie realny pomysł. Akurat Catan nadaje sie do tego najlepiej. Czekam na najnowszy produkt z serji, bo moze on wzieść do mojego pomysłu wiele świeżości.
Jeśli ma to być Catan niech będzie w wersji Elasundowej…
Pozdrawiam
Szymon
Miałem raczej na myśli tą wersję z Rzymem w tytule. Podoba mi się system z zasłanianiem już wyrzucowych liczb. No i w grze przydałaby sie kasa. Niestety w Elasund jej zdobywanie nie jest najlepiej pomyślane.