Home | Wydarzenia | Alibi i Smolna

Alibi i Smolna
Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Chodzi fama, że pewnej grupie warszawskich miłośników gier planszowych planszówki się już znudziły. Że nastąpiło zmęczenie materiału, że to hobby zaczyna być nużące. Dowodem na tę tezę ma być zjawisko, że wiele spotkań obecnie kończy się już o 21:00, a są nawet takie osoby co uciekają już po ósmej. A kiedyś, panie dzieju, rozgrywki trwały często nawet do 24:00! Chciałbym tu i teraz, głośno i wyraźnie zaprzeczyć doniesieniom o tym, że gry planszowe mogą się znudzić. Powodem krótszej bytności na spotkaniach, jest większa ich intensywność w tygodniu. Bawimy się regularnie przynajmniej dwa razy w tygodniu, a niektóre osoby nawet trzy razy. To w zupełności wystarczy żeby być planszówkami zaspokojony na cały tydzień. Stąd proszę nie wieszczyć o rychłym upadku naszego hobby (bo to póki co nam nie grozi), a przyjrzeć się faktom! :)Wracając do czwartkowych i piątkowych spotkań. Poniżej przy czym się bawiłem w ciągu ostatnich dwóch dni.

Alibi

Pitchcar mini

Szczegółowa relacja wkrótce, jak tylko przybędzie do mnie materiał z Japonii :) Warto tylko dodać, że dosyć nieszczęśliwie cały wyścig się zaczął, bo jeden z bolidów wpadł nam w otwór w podłodze, pomiędzy parterem, a pierwszym piętrem. Nic nie dało zastosowanie najnowszych technologii, siły fizycznej i sprytu. Nie udało się odzyskać pionka. Musieliśmy cały wyścig przeprowadzić w siedem osób, a nie jak zwykle w osiem. Jedyny egzemplarz w Warszawie Pitchcara został wybrakowany. Co prawda będziemy w kolejnych wyścigach posługiwać się zastępczym pionkiem bądź z Ursuppe, bądź z Industrii. Ale i tak wkurza fakt, że producent nie mógł od razu dać paru bolidów więcej, właśnie na wypadek utraty jednego z nich. Gra i tak jest droga, a jednocześnie takie przypadki muszą się zdarzać, więc nie pozostaje nic innego jak ostro skrytykować krótkowzroczność wydawcy.

Ursuppe

Czwartek w Alibi nie należał w ogóle do moich planszówkowych dni. Dosyć słaby występ w czwartym wyścigu Pitchara mini, a później jeszcze kiepska rozgrywka w Ursuppe. Mianowicie zacząłem testować kolejną strategię. Ostatnio twierdziłem, że warto być ostatnim, a dopiero od połowy gry zacząć przyśpieszać, aby wyjść na prowadzenie. Źle mówiłem! :) Tak nie róbcie. Z tego co widzę na samiutkim początku dobrze być jednak chwilę w czołówce (pierwsza dwójka), aby zgarnąć najciekawsze geny (na przykład niezwykle tani Movement). Później już można zacząć spadać w punktacji, aby od połowy gry uderzyć.

Niestety nie dane mi było w pełni zakosztować tej strategii, bo Magda napałała do moich ameb niezwykłą sympatią. Szkoda tylko, że nie w celach wymiany doświadczeń, a dla prymitywnych celów pokarmowych. W ciągu jednej tury nastąpił niczym niezapowiedziany holocaust. Zjadła mi trzy moje ameby (nawet jak miała wybór, żeby zjeść kogoś innego to i tak decydowała się na moją kolonię; musiałem emanować wyjątkową słodyczą). Kolejne dwie umarły z głodu i obudziłem się z perspektywą 1, słownie JEDNEJ, ameby.

Stanęła mi przed oczyma plansza z napisem Koniec. Na złość jednak innym koloniom udało się przetrwać. To co lubię w takim żywiątku jak ameba to jej sposoby na rozmnażanie. Człowiek ma mnóstwo z tym kłopotów. Musimy odnaleźć najpierw drugą połówkę, którą i my zaakceptujemy, i ona stwierdzi, że się nadajemy. Następnie przejść przez liczne procedury zwane DAWANIEM_KWIATÓW, ZAPRASZANIEM_DO_RESTAURACJI, nie mówiąc już o tych zaawansowanych jak ODWIEDZINY_RODZICÓW czy ROMANTYCZNA_KOLACJA_WE_DWOJE. Dopiero po tych męczących procesach, może w końcu nadejść długo oczekiwany moment przedłużenia gatunku. A u ameb życie jest prostsze. Została jedna? Nie ma problemu. DZIELIMY! I mamy następne.

Dzięki powyższej metodzie odbudowałem moją kolonię. W pewnym momencie to ja zjadałem ich, a nie oni mnie. I Magda padła łupem moich żarłocznych ameb i Draco poczuł, że nie warto samemu zagłębiać się w ciemne zaułki pierwotnej zupy. W ciągu kilku tur posiadałem na planszy wszystkie siedem możliwych ameb i zdobywałem sporo punktów. Nie wystarczyło to jednak na nic więcej niż przegonienie w punktacji Draco. Choć dało mi to wystarczającą satysfakcję. Nie byłem przynajmniej ostatni. Całą rozgrywkę wygrał ja_n, a na drugim miejscu była Magda.

Aha. Czy mówiłem już, że gra się potwornie dłuży?

Na Smolnej

Pitchcar mini

Odbyła się krótka sesja treningowa. Parę osób wystąpiło gościnnie, aby sprawdzić jak w to coś się gra. Początkowo mój bolid sprawiał bardzo duże problemy. W końcu nastąpiła zmiana opon na nowy typ i skończyły się porażki. Przyjechałem na drugim miejscu. Trening też wykorzystał Don Simon, który pojawił się na mecie jako pierwszy. Później Pitchcar leżał sobie na stole, ludzie przychodzi i sprawdzali swoje możliwości.Spadamy

Spadamy (lub jego pierwowzór Falling) jest pewnie już wszędzie znane, z wyjątkiem naszego, warszawskiego podwórka. Nie nowiną jest, że spora część osób bywających regularnie w Alibi i na Smolnej, nie darzy gier dziejących się w czasie rzeczywistym głębokim uczuciem. Lub przynajmniej podchodzi do nich z dużą dozą podejrzliwości. Czy to jest słuszne czy nie, nie mnie rozsądzać. Fakty są jakie są.

Nadszedł jednak wreszcie ten wiekopomny dzień gdy Spadamy zawitało na stół. Cieszyło się sporym zainteresowaniem, bo wielu słyszało, ale prawie nikt nie miał jeszcze okazji spróbować. Również ja – pragnący wysokich uniesień i dużych emocji – zasiadłem do stołu.

Założenie przed grą było jedno. Odrzucić swoje wątpliwości, zapomnieć o nieempirycznie sprawdzonych myślach, że to musi być beznadziejne, głupie i kompletnie niegrywalne. Przystąpić do gry z otwartym umysłem, dać grze szansę. Co by jednak nie mówić, po wyjaśnieniu reguł wszystkie założenia szlag trafił. W jaźni wielu z nas obudziło się alter ego i podpowiadało „To jest jakaś kompletna porażka”. Po pierwszej partii tylko się wzmogło „Boże, co za bzdura. O co w tym chodzi?”. Po drugiej zaczęło trochę przygasać z lekkim „Nie wiem jak tu wygrać”, po trzeciej i czwartej zdziwieni z Szymon zaczęliśmy wymieniać się spostrzeżeniami, jakbyśmy odkryli Amerykę: „Ta gra nie jest taka głupia”.

Generalnie rozgrywka sprowadza się do następującego scenariusza. Siedzimy i czekamy aż rozdający wyrzuci przed nami jakąś sensowną kartę. Wtedy budzimy się z letargu i zamaszystym gestem wykorzystujemy ją, najczęściej rzucając ją przed siebie lub na kogoś innego. Próbujemy też pozbyć się jakiś przeszkadzajek, które ktoś na nas rzuci. Jednocześnie chwytamy kartę Stop, aby w ostatniej fazie gry przyblokować eliminującą nas z zabawy „Glebę” Wokół panuje gigantyczny chaos, wszyscy się przerzucają kartami, ktoś się co chwila myli, w środku stołu rośnie stos odrzuconych bezwładnie kart. Wszystko trwa minutę, dwie i nim się dobrze zorientujemy jaka jest sytuacja gra się kończy.

Czy to jest fajne? Nie wiem. Z ręką na sercu mówię – nie wiem. Trzeba zagrać przynajmniej z dziesięć partii i się okaże. Bo póki co mylą mi się karty okrutnie, ciężko wyczaić czy karta przed graczem to ta użyta czy ta jeszcze nie. I w gruncie rzeczy zwycięzcą ciągle zostawała osoba zupełnie przypadkowa, dla której wygrana również była zaskoczeniem.

Jedno Spadamy należy przyznać. Po jednej partii głośno mówiłem „jeszcze raz!”. Po drugiej pragnąłem „więcej!”. Po trzeciej i czwartej nadal miałem niedosyt. J
a człowiek wykształcony, obyty z grami, odporny na marketinowe zagrywki stałem jak ten żółtodziób i wyłem „jeszcze raz!”, „jeszcze raz!”, „jeszcze raz!”. Gdyby nie kazali mi wybierać z Pitchcarem mini pewnie bym popróbował jeszcze długo. Może wtedy w końcu bym stwierdził, że jest do niczego. A tak nie miałem szansy dość do takiego wniosku :)

Seeräuber

W zawodzie pirata najbardziej cenie sobie łupienie. Seeräuber jest jedną z gier, która umożliwia mi w tej materii się spełnić. To była moja trzecia partia rozegrana w ogóle i muszę wreszcie przyznać, że już wiem o co w niej chodzi. Co się opłaca, a co nie. Po pierwszej grze był zupełny mętlik. Nie miałem w ogóle pojęcia jak w to się bawić. Po drugiej zaiskrzyło, miałem już ciekawą taktykę, choć parę pytań pozostawało nadal bez odpowiedzi. Po trzeciej czułem ją! Wiedziałem już, który stos piratów można zabrać, a który sobie zupełnie darować. Udawało się dobrze zarządzał ludźmi, tak, że przy prawie każdym abordażu był mój człowiek (szczególnie przy tych najbardziej obfitych). Zdawałem sobie sprawę, że zdobycie łupu jest często więcej warte niż strata kilku monet na zapłatę dla innych piratów.

Miałem plan i udał się znakomicie. Pobyt na Smolnej potrafił odbudować morale mocno obolałe po czwartkowych porażkach. Zwycięstwo w Seeräuber dostało się w moje ręce. Ha!

Ys

O Ysie pisałem, że jest dobry, solidny, interesujący. Widocznie dojrzewam, bo już uważam jest bardzo dobry. Wreszcie jak kiedyś w Caylusie, w głowie przygotowałem sobie całą strategię na grę i spełniła się znakomicie. Była prosta. Dorwać kartę z zamianą dzielnic trzypunktowych na pięciopunktowe. Zająć w następnej turze te dzielnice i wydoić jak najwięcej punktów. Połowę gry grać umiarkowanie, nie bić się o ustalanie inicjatywy. W drugiej połowie walczyć za wszelką cenę, w najlepszym przypadku zdobyć dwa ostatnie miejsce i ostatni decydować o wyborze dzielnicy do zajęcia. Nie skupiać się na tych najdroższych kamieniach (niech reszta się o nie bije), a być liderem w dwóch najtańszych i mieć dobre miejsce w jednym z najdroższych (na przykład drugie). Przez jedną połówkę w ogóle nie zbierać czarnych kamieni, aby w drugiej uzbierać ich sporą ilość. Wczoraj była to strategia wygrywająca :)

Bardzo dobra gra. Chcę więcej.

Niestety nie wziąłem aparatu na oba spotkania, więc materiału wizualnego nie będzie. Możecie zacząć buczyć [BUUUUU…] :)

11 komentarzy

  1. Avatar

    Buuu-uuu-ee-uuu :3
    Nie, ale bez fotek to taki suchy tekst jest. Autentyczne fakty wynikające z własnej autopcji upostaciowiają postać która mówi nam głosem, iż planszówki bedą żyć wiecznie na zawsze ;)

  2. Avatar

    Pancho w formie. Świetna relacja. Przy okazji – wczoraj graliśmy także w Ursuppe na Smolnej. Jak się gra bez Pancha, to gra się wcale nie dłuży. Zamiast siedzieć, robić kwaśną minę i ziewać lepiej chwycić za koraliki i kostki w kolorze aktywnego gracza i pomagać mu w poruszaniu się. Idzie dużo szybciej wtedy. Nie wiem dokładnie ile trwała nasza rozgrywka, ale wszyscy czterej gracze wydawali się bardzo w nią angażować i gra trzymała w napięciu.

  3. Avatar

    Wydawało mi się, że w trzech graliście.

  4. Avatar

    Jak dla mnie relacja genialna.
    Akurat połaczenie dwóch dni, podczas gdy byłem chwilę w czwartek, a piątek tylko mogłem sobie wyobrażac… zadziałał doskonale.
    Czuję się prawie jakbym tam był… ale tylko przy stoliku Pancha…
    Dlaczego –> buu buu buuuu

    ;-)

  5. Avatar

    Trzech nas było przy tłumaczeniu zasad (Ursuppe), graliśmy już w czwórkę. Mi się gra nie dłużyła, choć szczególnie na początku dawała mi się we znaki nieznajomość genów.

    Generalnie to też musze wyrazić swoje Buuuuu :D

  6. Avatar

    Wprawdzie nie na Smolnej, ale jak graliśmy we 4-ech w Ursuppe to gra się nie dłużyła, geny były dość szybko wybierane (nie ma ich znowu aż tyle – myślę, że tutaj dużo zależy od współgraczy), tym niemniej gra mnie nie porwała…Wolę jednak Evo…

  7. Avatar

    He, w Ys jako nowicjusz nie mialem az tak szczegolowej strategii, ale duzo nie stracilem do Pancho :-) Ale to mi sie podoba – mozna opracowac strategie i konsekwentnie ja realizowac.
    Mam pare uwag/watpliwosci co do szczegolow uzytej strategii: po co pakowac sie w srodkowe dzielnice, nawet z karta specjalna – ona da tylko 8 pkt. – w najlepszym przypadku. Hm..oplaca sie? Dlaczego tak fajnie nie zbierac a potem zbierac czarne kamienie? Poza tym przeciwnicy moga to pokrzyzowac niechcacy , bo na poczatku moga sie o nie nie bic a pozniej bic.

  8. Avatar

    Z każdej środkowej dostajesz po 3 punkty. Jeżeli użyjesz kartę specjalną to po 5 pkt. Jeżeli zdobędziesz przewagę we wszystkich czterech dzielnicach to masz 20 punktów. Mało?

    Co do czarnych kamieni. To było ściśle psychologiczne zagranie i obserwacja jak inni grali w poprzednich rozgrywach :) Początkowo dużo osób gromadzi czarne kamienie, bo warto. Gdy ich nie mają w ogóle są bardziej waleczni i ciężko wygrać w dzielnicy portowej. W drugiej połowie rozgrywki mają już trochę czarnych kamieni, często priorytety im się zmieniają i już tak mocno nie walczą o nie. Wtedy można się dobrać do nich tańszym kosztem :)

  9. Avatar

    Zwazywszy na koncowe wyniki 20 pkt. to nie malo, ale zobacz ile zasobow na to musi pojsc (plus jeszcze karta z poprzedniej rundy). A jak jeszcze wmieszaja sie w te srodkowe dzielnice akurat przeciwnicy. A sama karta daje netto 8 pkt. (gdybys zdobyl srodkowe dzielnice bez karty mialbys 12 pkt). Nie mowie ze nie warto, ale nie jest to jednoznaczne – i dobrze :-)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings