Październik to z punktu widzenia marketingowców początek najgorętszego, pod względem sprzedaży, okresu w całym roku. W sklepach zaczną pojawiać się świąteczne witryny, w telewizji reklamy z Bożym Narodzeniem w roli głównej. Choć do Wigilii i prezentów jeszcze ponad dwa miesiące, producenci i sprzedawcy nie mają zamiaru próżnować, chcąc wydłużyć gorączkę zakupów do maksimum. Każda dziedzina rozrywki dostaje w tym okresie powera. Gry na PC i konsole po prostu wysypują się na rynek. Pojawiają się najbardziej oczekiwane tytuły. Podobnie jest i z grami nieelektronicznymi.
Nieprzypadkowo w połowie października rozpoczynają się największe na świecie targi gier planszowych w Essen. Celem jest pokazania jak największej liczby tytułów, a część z nich wrzucić od razu po targach na półki sklepów. Kolejna edycja już się zaczęła (od 19) i będzie trwała do 22 października. Pozwoliłem sobie, wraz z kolegami z Games Fanatic, trochę skomentować właśnie odbywającą się imprezę. Szczególnie, że tym razem żaden z nas na nią się nie wybrał i pozostaje nam gdybanie.
1. Powstało powiedzenie, że przynajmniej raz do planszówkowej Mekki trzeba się wybrać, kiedy planujesz swój wypad?
bazik: Planuję jechać za rok. Główa potencjalna przeszkoda to Mistrzostwa Polski w Go które zwyczajowo są w bardzo podobnym terminie…
ja_n: No cóż, to trudne pytanie. Miałem w zeszłym roku dużą ochotę pojechać, ale nabrałem tej ochoty w ostatniej chwili i już nie rzuciłem wszystkiego żeby pojechać. Potem planowałem jechać w tym roku, połączyć to z wakacjami – wpaść do Essen wracając z urlopu spędzonego za granicą. Ale ten plan też dość szybko upadł. W sumie warto sobie najpierw odpowiedzieć na fundamentalne pytanie: po co (nie licząc względów „religijnych”) jechać do tej „Mekki”? Odpowiedzi mogą być różne, w zależności od osoby („żeby poczuć tę atmosferę”, „żeby kupić gry, które dostępne są tylko tam i nie wiadomo czy będą wydane masowo” itp). Dla mnie odpowiedź jest jedna – żeby kupić gry taniej niż później w sklepie internetowym. No więc po pierwsze nie jestem pewien, czy w ogóle da się w Essen kupić gry znacząco taniej niż w normalnych sklepach internetowych. Po drugie, jeśli policzyć koszty podróży i noclegu w Essen, to cała sprawa przestaje się kalkulować ekonomicznie. Wystarczy policzyć ile to będzie kosztować i przeliczyć to na nowe planszówki – nie ma sensu. Nie ma po co. Nie jadę.
Pancho: W tym roku miałem być na 100%. Niezbyt przekonywujące jest jednak te 100% skoro nie pojechałem. Pojawiły się w ostatnim czasie wydatki związane ze zmianą samochodu i trzeba było sobie darować eskapadę. Ale nie podam się! Już za rok na 100% tam będę. Essen 2007 przybywam!
2. BoardGameNews przygotował listę zbliżających się nowości oraz reedycji gier, które pokazane zostaną na Essen. Co ciebie najbardziej interesuje (co jest najbardziej obiecujące) i po ukazaniu się tego w sklepie planujesz zakupić?
bazik: Taluva – już zamówiłem (gry oczywiście nie mam, ale konto już schudło). Reef Encounters of 2nd Kind – interesowało mnie aż się doczytałem że już wyprzedane…
ja_n: No cóż. Tu również muszę rozczarować. Otóż – nie czekam na nic. Nigdy nie daję się porwać podnieceniu przedpremierowemu, nie rozumiem jak można się napalać na grę, której nikt jeszcze nie miał w ręku i dopiero wydawnictwo zapowiada wstępnie, jak gra ma wyglądać. Z doświadczenia wiem co z tego potem wychodzi i kompletnie nie ekscytuję się żadną grą przed jej wydaniem. Nie ekscytowałem się Cleopatrą, nie podniecał mnie Tempus, Descent, nie rusza mnie Battlelore, po prostu nic. Wyjątkiem są reedycje gier, które są już dawno znane i których nakład się wyczerpał. W tym roku można wymienić Shoguna i Die Macher. Ta pierwsza, to remake Wallensteina i powiem szczerze, że chętnie bym wymienił mojego Wallensteina na Shoguna. Tematy japońskie bardziej mi odpowiadają, choć gra jest w gruncie rzeczy ta sama. Może znajdzie się kolekcjoner, który chciałby mieć białego kruka (niemal), jakim jest Wallenstein w zamian za towar ogólnie dostępny, jakim jest Shogun. Ale nie liczę na to zbytnio. Drugi tytuł, to pozycja na którą mam od dawna ochotę i z pewnością ją kupię gdy będzie dostępna. Ale kupię ją dlatego, że jest dobrze sprawdzona, wiadomo co to za gra i co jest warta, zapoznałem się z nią sam dość dogłębnie, więc dobrze wiem w co się pakuję.
Pancho: Jest trochę pozycji na które czekam albo z których premier bardzo sie cieszę. Przede wszystkim dodatek do Power Grid (a teraz już Wysokie Napięcie) Benelux / Central Europe. Do tego mamy możliwość kupienia go w polskiej wersji. Bardzo lubię tę gre, dawno w nią już nie grałem, a więc fajnie będzie wrócić do walki o surowce, elektrownie i miasta.
Jak każdy wie w Warszawie przez ostatni czas panował Pitchcar mini. Odbywał się turniej o mistrzostwo tego miasta. Zauważyłem, że na Essen zostaną pokazane dwa kolejne rozszerzenia (Pitchcar Expansion 2 oraz Pitchcar Special Long Straights). Fajnie, że gra się cały czas rozwija i autorzy nie dają jej umrzeć.
Ciekawym zjawiskiem jest uderzenie na Essen czeskiego rynku (który jeżeli chodzi o planszówki jest lepiej rozwinięty od naszego). Czech Board Games – firma zrzeszająca czeskich twórców gier planszowych zapowiedziała trzy, całkiem obiecujące produkcje. Chyba najciekawszy jest Through the Ages, następny wariant Civilization. Mam nadzieję, że za rok i Polacy będą mogli pojawić się z własnymi tytułami.
Sporo mówi się o BattleLore, zresztą zawsze dużo mówi się o grach Days of Wonder. Ale to jest pierwsza produkcja tej firmy, którą się nie ekscytuję. Zauważam zbytnie nawiązanie do gier bitewnych, kolekcjonerstwo i wydawanie dodatku, za dodatkiem. To mnie nie kręci.
Klaus-Jürgen Wrede po Mesopotamii pokazał, że umie robić nadal produkcje ciekawe i nie będące tylko dodatkami do Carcassonne. Stąd z dużym zainteresowaniem obserwuję kolejną jego produkcję – Anasazi. Tematem gry są cztery tytułowe plemiona, które mieszkały w środkowo-zachodniej Ameryce, a swoje osady budowali w ścianach kanionów. Z niewiadomych przyczyn w trzynastym wieku je opuścili. Gracze biorą udział w ekspedycjach, w celu odkrycia tych osiedli i zdobycia skarbów.
Ystari Games to jedno z moich ulubionych wydawnictw, każda ich gra była nietuzinkowa i przeznaczona dla doświadczonych graczy. Świetny Caylus, bardzo dobre Mykerinos i Ys. Zbliża się wielkimi krokami kolejna produkcja – Yspahan. Raczej można z góry zakładać, że to będzie następna ciekawa planszówka, warta pogrania.
Godne zainteresowania są też: Leonardo da Vinci, Justinian, Reef Encounters of the Second Kind, Taluva, Imperial, Mesopotamia Expansion i oczywiście długo oczekiwany Shogun i Die Macher.
3. Jak sądzisz jaki trend będzie panował na właśnie odbywającym się Essen? Nowatorskie produkty, sequele i dodatki (czyli odcinanie kuponów), czy w ogóle odgrzewane kotlety (reedycje i gry zmieniające klimat, fabułe, ale powielające istniejące mechaniki)
ja_n: Trudno chyba mówić o trendzie w tak wielkiej imprezie jak targi w Essen. Targi tworzy tak wiele ludzi (czyli wydawnictw prezentujących swoją ofertę), że na pewno pojawią się pozycje z każdej z wymienionych kategorii. Dostrzegalny dla nast trend zależy chyba od tego kto i o czym będzie pisał po targach. W zależności od
punktu widzenia, każdy dojrzy inny trend, to w sumie kwestia przypadku. Rynek gier planszowych jest na tyle rozległy i różnorodny, że każdy dojrzy coś dla siebie. Kto szuka nowatorstwa, znajdzie je. Kto szuka dodatków, również będzie zadowolony. Kto szuka remake’ów starych i znanych gier, starych mechanik w nowych konfiguracjach – też je znajdzie.
Pancho: Eurogry i w ogóle planszówki oraz karcianki niekolecjonerskie przeżywają duży boom na świecie. Gier jest coraz więcej, można na tym więcej zarobić. Stąd coraz wyraźniej zarysowuje sie zjawisko od dawna mające miejsce w grach elektronicznych. Czyli zalew sequeli i dodatków. Z drugiej strony stworzenie planszówki nie pociąga jeszcze za sobą tak wysokich kosztów jak gry komputerowe i video. Gdzie jest poważny strach przed nowatorstwem i większość produkcji nie inwestuje w nowe rozwiązania (z wyjątkiem rozwiązań audiowizualnych). W planszówkach wciąż można pozwolić sobie na oryginalne pomysły, ciekawe mechaniki i niebanalny klimat. Co pokazują gry powstałe w 2005 i 2006 roku oraz zapowiadane na 2007. Oby trwało to jak najdłużej.
4. Jak myślisz czy za rok zobaczymy jakieś polskie firmy wystawiające swoje produkty na Essen? Jeżeli tak to jakie?
bazik: Nie będzie. W rok nie powstanie naprawdę dobra, naprawdę przetestowana polska gra, którą jest sens tam prezentować. Jeżeli ktoś będzie to Lacerta z międzynarodowym wydaniem jakiegoś kolejnego hitu, albo Portal
– w najbliższych planach wydawniczych jest kilka ciekawych tytułów, na dokładkę można by zrobić wydanie drugie poprawione Neuroshimy, i było by z czym do ludzi.
ja_n: Myślę, że tak. Mam nadzieję, że będą tam wydawnictwa promujące na zachodzie polskie produkty, takie jak Glik i Glak, Mozaika Numernabisa albo Łowcy, że będzie tam Portal z Neuroshimą Hex, że będzie Lacerta z dodatkiem do Power Grida (właściwie powinna tam być już w tym roku). Ale nie przywiązuję do tego wielkiej wagi. Jeśli będą i odniosą sukces – świetnie, tylko się cieszyć. Jeśli nie – trudno, ważne żeby na polskim rynku coś się działo – a na to narzekać nie można.
Pancho: Bardzo prawdopodobne. O ile Lacerta odniesie sukces w sprzedaży trzech zapowiedzianych tytułów oraz jej przyszłość nie będzie zagrożona to ma się pojawić. Sama zapowiadała. Galakta do tej pory wydawała polskie wersje niemieckich gier, przeważnie starszych tytułów. Ma się to zmienić, szczególnie, że chce wydawać własne, zupełnie nowe produkcje. Wtedy może i ona pojawić się na Essen 2007. Ignacy Trzewiczek już od pewnego czasu jeździ do Mekki zwiedza, obserwuje, notuje. Nie będzie niespodzianką, jak w końcu nawiąże ciekawe znajomości handlowe i to produkcje Portalu pojawią się w Essen. Podobnie z innymi polskimi produkcjami. Czesi atakują już w tym roku, może przyszły będzie należeć do naszych debiutów? Przyszłość polskiego rynku gier zarysowuje się obiecująco.
5. Patrząc z perspektywy czasu na to, co było zapowiadane na poprzednim Essen jakie gry twoim zdaniem zostały niedocenione, jakie przereklamowane, a jakie zasłużenie docenione?
bazik: Jak było poprzednie Essen grałem pierwszy raz w życiu Osadników – moją pierwszą eurogrę. Ten rok spędziłem bardziej na nadrabianiu 20letnich braków w wykształceniu niż tych kilkumiesięcznych. Nie mam nic do powiedzenia :-).
ja_n: Gry zasłużenie docenione, to moim zdaniem Railroad Tycoon, Mesopotamia, Ca$h & Gun$. Railroad Tycoon to kapitalna gra o temacie kolejowym. Pisałem o niej wcześniej przy okazji wyboru gry sierpnia – odsyłam do tamtego postu. Mesopotamia – o niej również sporo słychać już w Polsce, gra idealnie dla mnie spełniająca wymagania dla grywalnej planszówki cywilizacyjnej. Ca$h & Gun$ także spełnia swoją rolę – gra imprezowa, lekka, wesoła i losowa. Taka jak ma być.
Gry przecenione, przereklamowane to Tempus, Caylus, Big Kini. Do Tempusa podchodziłem z rezerwą od początku. Moje podejrzenia były jeszcze dodatkowo nakręcane niezrozumiałą dla mnie ekscytacją, jaką wobec tej gry przejawiali Pancho z bazikiem. Miałem wrażenie, że to nie będzie nic specjalnego. I nie pomyliłem się. Caylus z kolei, to z pewnością dobra gra. Pięknie wydana, ma sporo ciekawych rozwiązań, jest skomplikowana i mózgożerna. Jednak moim zdaniem te zalety nie czynią z niej drugiej gry świata, a na taką pozycję w rankingu BGG ta gra zawędrowała na fali oczekiwań i zachwytów po targach. Mocna pozycja z pierwszej dwudziestki gier świata, ale obecnie raczej nadal sporo przeceniana. Na Big Kini zwróciłem uwagę w relacjach po targach – sporo osób miało okazję zagrać w tę grę i sporo osób ją chwaliło. Nie było wielkich zachwytów, ale relacje powodowały, że zapalała mi się czerwona lampka – uwaga, ta gra będzie mi się podobać. Jednak cena 29 EUR za tak prostą gierkę to przegięcie – szybko mnie wyleczyła z myśli o zakupie. No i chyba dobrze. Obecnie średnia ocena na BGG jest bliższa 6 niż 7. Początkowe zachwyty okazały się przesadzone.
Gry niedocenione to Siena i Beowulf. Obie gry bardzo cenię i lubię. Obie gry spotykają się ze złym odbiorem. Głównie z powodu niewłaściwych oczekiwań. Siena zaskakuje swoim brakiem formalizmów. Niespieszny przebieg rozgrywki, brak wydzielonych pól na planszy, surowe dość wydanie. To wszystko odpycha osoby, które chcą zagrać w planszówkę i potem w drugą, potem w trzecią, byle szybciej. Siena oferuje za to klimat i nieoczywiste, zniuansowane piękno rozgrywki i wykonania. Ten, kto je dostrzeże, będzie zachwycony. Ale żeby je dostrzec trzeba się przyjrzeć, a na to nie wystarczy wielu graczom dobrej woli. Beowulf z kolei każdemu kto weźmie ją w ręce przedstawi się jako fascynująca i wciągająca gra przygodowa. A wcale taką nie jest. Zamiast porównywać ją do Shadows over Camelot, czy Runebounda lepiej porównać ją z Modern Art albo Ra. Bo tak naprawdę Beowulf jest wyśmienitą grą licytacyjną. Abstrakcyjną i lekką. Losową i dość szybką. Jeśli oczekujecie takiej gry – Beowulf was nie zawiedzie. Podchodziłem do niego jako do przygodówki i pod tym względem mnie zawiódł. Ale na szczęście zdołałem spojrzeć na tę grę inaczej i bardzo ją lubię.
Są jeszcze dwie gry z Essen’2005 o których trudno mi się jeszcze wypowiadać, ale mam na nie oko. Jenseits von Theben to gra wydana niemal domowym sumptem (już w Essen’2004 była do kupienia) i sprzedawana w przez autora na targach. Doczekała się wydania na większą skalę, pojawiła się w sklepach internetowych. Cieszy się dobrą opinią, ale nie potrafię powiedzieć czy zasłużoną. Chętnie bym się przekonał. Inna gra to Gloria Mundi, wydana przez Rio Grande Games. Raczej niewiele o niej słychać, a wydaje mi się bardzo ciekawa. Kolejna gra, którą chętnie kupię i sprawdzę, jeśli będę miał okazję.
Pancho: Przereklamowany jest z pewnością Tempus. Już nawet nie chodzi o samą mechanikę, bo nie jest ona zła i spodziewałem się tego typu rozgrywki po tym autorze. Chodzi o styl wydania. Gra od tyle czasu zapowiadana, reklamowana, a wygląda jakby zrobili ją w ostatnim momencie. Jakieś elementy, które w ogóle nie są wykorzystywane w czasie rozgrywki. Jakość materiałów, kolorystyka niespecjalna, jakby wszystko na odwal się, robione amatorsko. Tutaj wydawca trochę przesadził.
Hey! That’s My Fish! była ostro promowana przez Bruno Faiduttiego. Wybrał ją na swoją grę roku. Gra jest spoko, całkiem fajna, ale bez przesady. Tej genialności, wyjątkowości w niej nie widzę. Uważam, że Bruno ją przereklamował.
Może tu się narażę wielu osobom, ale z perspektywy moich rozgrywek w Shadows over Camelot też uważam, że jest on przereklamowany. Wydanie
genialne, pomysł ze zdrajcą super, ale jak ktoś grał w Lord of the Rings Reinera Knizii to dostrzeże, że wiele elementów jest stamtąd zapożyczonych. Nowatorstwa w niej więc jest niewiele. Do tego za każdym razem zaczynałem grę z nastawieniem, że to będzie super partia, ile tam się bedzie działo. A zawsze brakowało polotu, czuło się sztuczność całej rozgrywki. A może po prostu przygodówki mi się przejadły i uważam je za słabą symulacje RPG? Może.
Niedoceniona jest przede wszystkim Hacienda, szczególnie przez jurorów Spiel des Jahres, bo miłośnicy planszówek nie przeszli obok niej obojętnie. Nie tylko nie została nominowana do niemieckiej Gry Roku, ale nawet nie zdobyła rekomendacji. Duże zaniedbanie i zignorowanie bardzo ciekawej oraz grywalnej pozycji z roku 2005. Podobnie ma się sprawa z super nowatorską i oryginalną Siena. Taka perełka, a niespecjalnie promowana na świecie.
Z gier docenionych na świecie, z których opiniami się najzupełniej zgadzam to przede wszystkim genialny, rewelacyjny Caylus, bardzo dobra Mesopotamia, ciekawy, nietypowy Reef Encounter i bardzo grywalny Elasund – The First City of Catan. Fajny jest też Railroad Tycoon – The Boardgame, tylko szkoda, że Eagle Game już nie istnieje i nie udało się doprowadzić do końca sprawy z Age of Empires III – The Boardgame. Choć specjalnie nigdy nie byłem fanem produkcji tej firmy to akurat ta gra zapowiadała się bardzo obiecująco. A teraz nie wiadomo czy ujrzy kiedyś światło dzienne.
Czemu takie bogate dyskusje nie tocza sie na Smolnej/w Alibi :D
Bo tam głównie gramy :)
ja_nie, czemu Lacerta ma promowac w Essen dodatek do Wysokiego Napiecia? Rownie dobrze moglbys napisac, ze Galakta powinna promowac tam Zeglarzy…