Właśnie odbywam planszówkową wycieczkę po Śląsku – od jutra w Wiśle są mistrzostwa Polski w go w których startuję, a że weekend wcześniej był turniej w Zabrzu postanowiłem wziąć sobie tydzień urlopu, i przypomnieć sobie o co w tej grze chodzi – odkąd wsiąkłem w eurogry (a pewnie bardziej odkąd nie możemy jeździć z Olą na turnieje za granicę – dziecko) go trafia na stół bardzo rzadko. Wygląda jednak że i na tym wyjeździe go zeszło trochę na drugi plan, więc podzielę się wrażeniami. Tak więc zupełnie nieoczekiwanie notka „typowo blogowa”:
Sobota-Niedziela, Zabrze
Go – Sam turniej wypadł odrobinę blado – przyszło 20 kilka osób, z których tylko 2 miały siłę podobną do mojej. Jak się okazało jednak dłuższa przerwa w grze zrobiła swoje – najtrudniejszą przeprawę miałem w pierwszej grze z zawodniczką która „na papierze” nie powinna mi sprawić żadnego kłopotu. Ostatecznie na szczęście wyglądało że respekt do wyżej notowanego przeciwnika wystarczył :-). W kolejnej grze trafiłem na ikonę polskiego Go – największego chyba u nas nauczyciela tej gry – Janka Lubosa, z którym zagrałem jedną z ładniejszych partii jakie pamiętam – może coś mi jeszcze po roku niegrania w głowie zostało :-) Na koniec pierwszego dnia trafiłem pierwszy raz w życiu przy desce na Folko (nie wyglądało żeby tryskał nadmiarem wiary w swoje szanse). Następnego dnia jeszcze jedna poważna gra – i znów wygrana chyba głównie dzięki respektowi u przeciwnika. Tak czy inaczej turniej który miałem sromotnie przegrać w imię przypomnienia sobie o co chodzi okazał się moją pierwszą turniejową wygraną (jeśli chodzi o równe gry). Niby fajnie, choć pewnie oznacza to że będzie gorzej od czwartku na mistrzostwach – raz na wozie…
Ponieważ było to moje pierwsze spotkanie z Folko odkąd zacząłem grać również w inne gry niż go, oczywiste było że zagramy w inne rzeczy :-) Jeszcze w czasie turnieju w oczekiwaniu na koniec gier zagraliśmy kila razy w Hive – grę którą opisywał niedawno Stalker na g-p.pl. Na początku byłem nią zachwycony – szybka pomysłowa gra logiczna, ślicznie wydana, jest wydaje się nad czym myśleć. Z każdą kolejną grą jednak coraz bardziej się stawało oczywiste że nie umiemy nic zrobić z przewagą jaką ma gracz zaczynający – wszystkie gry drugi gracz przegrywał, raz tylko Folko udało się doprowadzić do remisu. W efekcie mój entuzjazm do tej gry zaczął trochę opadać…
Również w czasie turnieju zagrałem kilka razy w Thud-a – grę o tematyce związanej z Światem Dysku Terrego Pratchetta. Reguły gry troszkę pachną grami sprzed kilkuset lat (kilka podobnych jest opisanych na samym początku leksykonu gier Pijanowskiego), co jednak wstępnie przyciąga to pozorna gigantyczna przewaga jednej ze stron – trolli. Zawodnik grający krasnoludami w pierwszej grze nie ma żadnych szans, jeśli ktoś mu nie pokazał jak wygląda poprawna strategia. Ostatecznie jednak gra ma tę cechę że w zasadzie nie da się jej skończyć – jeśli ktoś szybko nie zmiażdży przeciwnika grać można bez końca. Dla fanów Pratchetta chyba fajnie poznać, pozostali spokojnie mogą spasować.
Ostatnia gra zagrana jeszcze przed wieczorem – najnowsza gra Folko Łowcy Zwierząt. Pierwsze moje podejścia do tej gry mnie nie przekonały, w sobotę spróbowaliśmy drobny wariant reguł. Tym razem gra podobała mi się dużo bardziej niż wcześniej – wydaje się że nie należy w nią grać gdy mamy ochotę na coś ciężkiego – jako niegłupi filler sprawdziła się bardzo dobrze.
Wieczorem jak większość osób poszła się zabawiać „po polsku” (na piwo) my zostaliśmy się zabawiać „po geek-owemu” :-) Zaprezentowałem chętnym Wysokie Napięcie, trochę się nie popisując – rozniosłem konkurencję niemiłosiernie. A powiadali starzy mistrzowie go „w pierwszej grze nie wygraj zbyt wysoko bo zniechęcisz potencjalnych chętnych” :-(
Na obronę powiem tylko że mówiłem w trakcie gry że dużo za wysoko licytują za elektrownie – ale nawet jak mówiłem że 20 to cena z sufitu, to i tak kończyło się na poziomie 32… Następnie Folko pokazał Maharadżę (i pokazał większą klasę robiąc co mógł żeby nas zbytnio nie ograć). Gra bardzo fajna, choć ciut długa. Zupełnie nie rozumiem narzekań na losowość – ani razu nie miałem poczucia że coś złego mi się stało przez niefart… Trochę byłem niezadowolony jak jeden kolega wolał dawać moim przeciwnikom po 5-6 złota za wędrówkę po ich domkach zamiast 1 złotówkę mnie (coś mówił że prowadzącemu nie chce dać), ale że ten kolega na samym końcu mnie przegonił i wygrał to pozostało mi jedynie ukłonić się w pas, nie narzekać :-) W niedzielę Folko się spieszył do domu, zagraliśmy więc tylko raz w Hive.
(Mam nadzieję że koledzy blogowcy wybaczą brak tabelek z linkami do sklepów – przygotowanie tego na łączu GPRS (~5kB/sek) przerasta moje siły)
Hive – Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
Thud – Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
Łowcy zwierząt – Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
Wysokie napięcie – Ogólna ocena:
Złożoność gry:
Oprawa wizualna:
Maharaja – Ogólna ocena:
Złożoność gry:
<a
href=”http://photos1.blogger.com/blogger/6161/3034/1600/ocena_4.0.jpg”>
Oprawa wizualna:
Co do Hive i przewagi początkowego gracza Na BGG jest całkiem ładny tekst o zagraniach, czyli co wystawić pierwsze i w jakim przypadku – podział figur na ofensywne/defensywne, obrona przed 1turn Żukiem, Blitz Moving czyli Żyk, Mrówka, Pszczoła :) Etc, etc – pewnie po kilkunastu rozgrywkach sam byś baziku odnalazł te strategie ;) Gra jest bardzo sprytna, lekka i przyjemna, wykonanie powala a możliwości jest masa.
mam troche podejscie toma vasela – nie czytam nic o strategii do eurogier, bo to dla mnie zabija caly fun. jesli dokoncze kiedykolwiek recenzje go to tam sie wypowiem o tym w wiekszej ilosci slow
Co do hive, faktycznie rozegraliśmy w sumie w Zabrzu a potem u mnie z kilkanaście partii… ja ciągle wierzę że znajdę strategię wygrywania dla drugiego gracza. Kolejna szansa w weekend w Wiśle na mistrzostwach polski w go ;)
BTW aż wstyd się przyznać, po raz pierwszy grałem w Wysokie Napięcie. Gra była trochę wolna, ale teraz czekam na święta i prezent pod choinką… NW ;-)
I ostatnie, w Maharaje zagrałem dziwnie, by nie napisać jak osioł. Kompletnie bez pomyślunku, to nie prawda że starałem się by wygrali współgracze, po prostu miałem zaćmienie ;D
Ogólnie wieczór w Zabrzu był bardzo miły. Jeszcze jedno, Łowcy – szykują się jeszcze jedne zmiany, które kompletnie mogą odmienić grę. Może w najbliższy weekend uda mi się wypróbować.
Fajna relacja. Zycze powodzenia na MP :-)
A Maharaja pozostaje dla mnie jedna z najwiekszych zagadek – jest rownie mocno broniona co mieszana z blotem. No nic, trzeba bedzie kiedys zagrac.
Matko a ja dzień przed turniejem się rozmyśliłem i zostałem w domu :( żęby grać z kuzynostwem z bohnanze i osadników
pomyj – ja i folko bylismy na liscie zarejestrowanych z 2 tygodnie przed turniejem, bylo zerknac :-)
:)
ja już od dłuższego czasu nie patrzę na te listy rejestracyjne bo to zazwyczaj ta sama ekipa a jak ktoś nie ze składu standardowego się pojawia to Janek mi w klubie mówi
I błąd, wiem że to nie miejsce na to, ale muszę to napisać. Właśnie takie „sorry” olewanie organizatorów doprowadza do zniechęcenia. Rejestracja dla organizujących turnieje dwudniowe jest BARDZO ważna.
folko jeżeli wiem na 100% że jade na turniej to rejestruje się zawsze dużo wcześniej
(i w sumie jeszcze mi się nie zdażyło żebym pojechał niezarejestrowany )