Zły Pancho: Że się tak zapytam mój drogi, jakie jest twoje zdanie o bezstresowym wychowaniu?
Dobry Pancho: Mój drogi?! Co za niespotykany zwrot w twoich ustach, wieszczę podstęp… ale dobrze odpowiem. Jak najbardziej negatywny. Wyrastają nieznośne, egoistyczne dzieci. Nie znające ani dyscypliny ani granic. Rodzic staje się zakładnikiem w ich rękach, którego można terroryzować, którym można sterować. Zresztą obserwowałem efekty takiego wychowania i następstwa w zachowaniu dziecka jakie się często pojawią to nic innego jak patologia. Zresztą jakim partnerem do dyskusji może być trzyletnie dziecko?
Zły Pancho: Lepiej bym tego nie wyraził. Czyli właśnie podpisałeś się pod poglądem, że pisanie pozytywnie o nieudanej produkcji młodego polskiego wydawnictwa daje mu więcej złego niż dobrego. Nie stresujmy niedoświadczonych polskich autorów, bo broń Boże przestaną tworzyć! Głaszczmy po główce, podcierajmy pupkę, dajmy w miarę wysoką ocenę w recenzji, niech się cieszą. Nie szkodzi, że mechanika jest spróchniała i stara jak świat, że losowość jest gigantyczna, a decyzje jakie może podejmować gracz zminimalizowane do minimum. Eeee tam. Wprowadzajmy dorosłych graczy w błąd, niech się skuszą, niech wydadzą pieniądze. Przecież to tylko marne 35 złoty. Kino, pizza albo parę piwek.
Dobry Pancho: Zaraz, zaraz… w co ty mnie wmanewrowałeś? Do czego konkretnie pijesz?
Zły Pancho: Miałem tą „przyjemność” zagrać w najnowszą produkcję Lizardy pod tytułem Chińczyk Deluxe… tfu przejęzyczyłem się „Łowcy Przygód”. Potencjalnie ciekawy klimat, pozytywne recenzje w największych serwisach, niska cena, jednym słowem tylko brać. Niestety czarne, burzowe chmury nadchodzą gdy usiądziesz do rozgrywki. Czas wreszcie na głos rozsądku wśród tej zbiorowej, nieuzasadnionej euforii. Mój głos! Może to będzie tylko głos w puszczy, ale co mi tam. Idź do kina! Zjedz pizze! Błagam przepij te 35 złoty! Ale trzymaj się z dala od Łowców Przygód!
Dobry Pancho: Dobra, dobra jak zwykle to był podstęp do wylewania swoich żalów. Jak już wiem o co chodzi to możemy podyskutować. Tradycyjnie przesadzasz. Oczywiście gra nie jest skierowana do doświadczonych graczy, ale jestem w stanie uwierzyć, że może podobać się początkującym. Ludziom, którzy nie spędzają większości wolnego czasu na poznawaniu światowych hitów. To gra dla żółtodziobów, którym nie przeszkadza kostka, a wręcz traktują ją jak coś rozpoznawalnego i znanego od zawsze. Dla osób grających od okazji do okazji. Ewentualnie nawet doświadczeni gracze mogą się przy niej dobrze bawić jeżeli potraktują jako lekką gierkę i przerywnik pomiędzy poważniejszymi pozycjami.
Zły Pancho: Fakt! Gdyby to były szalone lata osiemdziesiąte. Ja znów młody, rześki jak diabli dziesięciolatek. W co dzisiaj gramy? Porzucamy finką i pogramy w państwa? Może weźmiemy kapsle i zaliczymy kolejny odcinek Wyścigu Pokoju? Zaraz, zaraz, Siwy coś niesie. O jakaś gra? Łowcy Przygód? Ale super kamyczki i ładne kostki. No to gramy. Super gra. Zasady jak w Chińczyka tylko sto razy lepsze. Mielibyśmy frajdę przez dobre parę tygodni.
Dobry Pancho: Reductio ad absurdum. Ale przy tej kiepskiej próbie naśmiewania się przypadkowo dałeś mi kolejny argument. A niby dlaczego to ma być gra dla dorosłych do grania z dorosłymi? To może być właśnie idealna pozycja dla rodziców do zabawy z dziećmi. Może się zdziwisz, ale właśnie takie gry sprzedają się najlepiej. Nie żadne Eurogry i to co nazywasz hiciorami z zagranicy, ale właśnie te niepozorne produkcje. Gdzie wysoka losowość wręcz pomaga, a nie przeszkadza.
Zły Pancho: Ba! Gdyby ta produkcja była przedstawiana jako gra dla dzieci to podnoszę ręce w geście, że nic do niej nie mam. Jak najbardziej w tej kategorii może się odnaleźć. Problem jest taki, że nie jest tak przedstawiana. Jest kierowana do ludzi dorosłych. Nie zauważyłem, żeby wcześniej serwisy piszące o planszówkach zajmowały się takimi pozycjami jak Świat Witch, Scooby Doo czy Klątwa faraona. A to pozycje, które mogą spokojnie wchodzić w szranki z Łowcami Przygód. Jednej klasy mechanika – rzuć kostką, sprawdź gdzie się zatrzymałeś, możesz rzucić jeszcze raz kostkami albo cofnąć się na początek planszy. Jak wyrzucisz dublet to straciłeś kolejkę. Otoczka się tylko zmieniła. W Świecie Witch czytasz karteczkę z napisem „Brawo! Dostałaś piątkę z fizyki”, a w Łowcach realizujesz kolejną wyprawę. Zresztą trochę się zagalopowałem. Tamte produkcje dla dzieci są o wiele lepiej wykonane – trójwymiarowe, przestrzenne plansze, erupcja barw. Jednak nawet tutaj Łowcy nie wytrzymaliby konkurencji.
Dobry Pancho: Łowcy Przygód posiadają jednak trochę więcej możliwości niż starasz się to przedstawić. Przy rzucie szóstką masz do wyboru kilka możliwości, możesz na przykład przyśpieszać grę jeżeli masz przewagę nad innymi albo zwiększyć wartość jakieś wyprawy co da więcej punktów na koniec gry. Jest też element interakcji między graczami, jeżeli będziesz wchodził na pola z plusami lub minusami. Wtedy możesz przesunąć przeciwnika na pole, które spowoduje, że wróci na start i
jego wyprawa będzie trwała dłużej. Nazywanie Łowców Chińczykiem to ordynarne nadużycie semantyczne.
Zły Pancho: Hahaha, interakcja! Interakcje to masz w Osadnikach z Catanu podczas targowania się o zasoby albo w Wysokim Napięciu podczas licytacji elektrowni. Tutaj jest jakaś popierdółka, a nie interakcja. Masz minimalny wpływ na to co zrobisz. No, akurat może będziesz jedno pole przed takim plusem albo minusem albo przypasuje ci rzut kostką. Dodatkowo tak się losy wszechświata ułożą, że gracze będą na niekorzystnych dla siebie polach. No to wtedy możesz odpalić tą w podwójnym cudzysłowie interakcje. Decyzji prawie nie ma. Pojawiają się z rzadka i nie mają większego znaczenia. Cała rozgrywka to rzucaniem kostkami, rzucasz, rzucasz, rzucasz. Ty rzucisz, kolega z lewej rzuci, kolega z prawej rzuci. Jedno wielkie rzucanie. Stracisz kolejkę albo nie, trochę przesuniesz, czasem wrócisz na pole startu albo weźmiesz nową wyprawę. Taka to jest gra. Chińczyk z wariantami. A to co mnie kompletnie dobiło to fakt, że nawet przy wykonaniu się nie postarali. Niby wizualnie wszystko ok., ale jak można dostarczyć dwie pomoce dla gracza? Gra jest do cholery do sześciu graczy dlaczego nie ma jak w każdej normalnej produkcji sześciu ściągawek? I co się odbywa? Wyrywanie. Każdy sobie wyrywa ściągawkę, żeby sobie przypomnieć co znaczyło dane pole. Żenada. Jeżeli ty nie widzisz tych elementarnych braków w tej grze to jesteś baranem, a dalsza dyskusja z tobą tylko obraża moją inteligencję!
Dobry Pancho: Tak sądziłem, że ten 'mój drogi’ to była tylko figura stylistyczna…
Heh, forma jak najbardziej mi się podoba:) Fakt powstrzymania mnie przed zakupem tej gry też jest ważny, 35 zeta to jednak Land Unter + pizza:)
Ale do opinii o bezstresowym wychowaniu muszę się oczywiście odnieść – generalnie bezstresowe wychowanie wcale nie jest fantastycznym wynalazkiem, temu nie przeczę, ale to był pierwszy moment, w w którym podkreślano, że dzieci mają jednak jakieś prawa. Gdyby nie chwilowe zachłyśnięcie tą ideą, nie byłoby (prawdopodobnie:) rozwoju teorii bardziej życiowych, acz uwzględniających w wychowaniu fakt, że dziecko mat też prawa. Tak tylko – żeby nie było że to samo zło:)
Aby bezstresowo wychowywać dziecko, trzeba umiec to robić. Potrafić stać się dla niego autorytetem itd. Znam dzieci wychowane bezstresowo, które bardzo szanują swoich rodziców, choć są na studiach lub w liceum.
Też mnie ta quasi-recenzja zraziła do Łowców Przygód.
A ja w obronie gry witch. Pancho recenzet i ekspert nie odrobił lekcji w temacie tej gry ;-) Tam nie ma kostki! Zasada ruchu polega na podjęciu decyzji czy przesunąć się o 2 czy o 3 pola – podobnie jak w blue moon city (tam max o 2)
Poza tym pola planszy nie są ustawione „liniowo”, więc można poruszać się w wielu kierunkach. Sama gra polega na zbieraniu jednych kart w celu realizowania innych – wszystko można zrobić tylko na odpowiednich polach. Jak na grę dla dzieci – niemalże rewolucyjne zasady :-)
Dobry vs. Zły Pancho – jak zwykle mocne uderzenie w fajnej formie. To lubię. Daje do myślenia.
wc ma rację. Pancho miał możliwość zobaczenia Świata Witch w hurtowni Michała. Tam był chyba tylko Zły Pancho. Teraz trzeba wysłac dobrego. :D
chlopaki to moze recenzja Swiata Witch?:)
moja dziewczyna mysli o kupnie tego swojej chrzesnicy i nie wiem czy ja dopingowac (wciagamy mala w gry!;) ) czy tez odradzac (pokazemy ze gry to banal i chinczyk bis;) ).
Co do wychowania bs przychylam sie do zdania kwiatosza-bylo waznym etapem na drodze do nowych teorii wychowania pokazujacym ze dziecko to tez czlowiek:)
A DPancho i ZPancho to jedna z lepszych form na tym blogu, bez dwoch zdan:)
Czy mi sie tylko wydaje czy zawsze jest tak ze to Zly Pancho prezentuje co taka naprawde sadzi Pancho (ten wlasciwy ;-) ) ?
Taak, kolejny świetny felietonik recenzencki :) Od razu wychodzą na jaw dwie rzeczy. Rzecz pierwsza: Jax ma rację :P „Dobry Pancho” służy tylko „ugłaskaniu” niektórych form wypowiedzi „Złego Pancha”, tak, by nie wyszło, że „Wszystko jest źle, więc niech nie będzie niczego”.
Rzecz druga to: De Gustibus non disputare. Znam całkiem sporo ludzi, którzy zachwycają się takimi pozycjami jak WN, Caylus, Goa etc., którzy są ortodoksyjnymi wręcz fanami gier ciężkiego i średniego wagomiaru, a którym zarazem podoba się nowa produkcja Lizardów. Powody są dwa: Łowcy Przygód są fillerem, lekkim aż do przesady. Grając w ŁP nie musisz w zasadzie w ogóle korzystać z umysłu. Ot, bawisz się turlając sześciany, ruszając kamyczki i od czasu do czasu obserwując jakieś współreakcje wypraw. Słowem, zabawka idealna do rozegrania po wielogodzinnej, wypacającej umysł rozgrywce w GOT’a.
Kolejna sprawa, to to, że porównanie do Chińczyka jest krzywdzące. Chińczyk to w końcu rzut kostką. I tyle. Tutaj w wielu przypadkach rzut kostką jest całkiem nieopłacalny – mijamy po drodze pola „przyjemne”, a które warto „wdepnąć”. Miotnięcie szóstki daje nam kilka możliwości, a miotnięcie dubletu robi kiszeczkę. Nie wiem jak to u was, ale u mnie w klubie kostki są traktowane raczej jako ostateczność albo ryzykanctwo, jak próba przeskoczenia pola z czaszeczką. :) Jeżeli już porównywać do Chińczyka, to nie jako Wariant Chińczyka, tylko „Chińczyk De Lux Special Edition z nowymi zasadami” ;)
ja tej duzej odleglosci od chinczyka nie widze. w chinczyku tez sa decyzje do podejmowania, rozne strategie, rzucasz kostka i wybierasz co z tym rzutem zrobisz.
interakcja (wiem ze niby jest w locwach) w chinczyku duzo wieksza, wplyw decyzji na to kto wygra wydaje mi sie wiekszy niz w lowcach, emocje (dla mnie) zdecydowanie wieksze. calkiem na serio, nic nie przesadzajac wole zagrac w chinczyka. (tyle ze ja ogolnie moge grac w chinczyka bez wstretow, nie mowie ze „jest gorsza NAWET od chinczyka”, zwyczajnie mowie ze nie jest lepsza od chinczyka)
Saise – w rzeczoną grę nie grałem, ale jest wiele fillerów, które są świetne same siebie nie musząc się podpierać swoją lekkością jako argumentem na uzasadnienie swojej bylejakości.
Bazik: No jak już rzekłem. De Gustibus. Wiele ludzi wychwala ponad niebiosa WN. A znam ludzi którzy nie cierpią WN całym swoim jestestwem. :)
Simon: Podobnie jak powyżej ;) Jedni lubią Bohnanze, inni Land Untera. Drudzy nie cierpią obu tytułów i maniakalnie pocinają we wszelakie Munchkiny. Ja tylko zaznaczam, że jak dla mojej skromnej persony, ŁP są dobrą lekką grą.
Każdemu podoba się co innego – mi osobiście ŁP po prostu smakuje, co ja na to poradzę. Ale też jestem przeciwny „bezstresowemu wykonaniu”… Po prostu, by oszczędzić sobie nerwów, nie piszę recenzji w których co minutę musiałbym powstrzymywać się od plucia jadem. Ale z polskich tytułów które spowodowały u mnie drgawki mogę wymienić np. Stalingrad, Na Sygnale czy Legendę: Czas Bohaterów. Jak dla mnie (zaznaczam ten punkt ;) ŁP w porównaniu np. do powyższych tytułów jest mistrzostwem świata.
Zastanawia mnie dlaczego potraficie bronic takiej gry jako „fillera” a jednoczesnie czesto w gronie polskich planszowkowcow jedzie sie np. na Osadnikow ze losowi itd.. W koncu jezeli uzywac takiej kategorii jak „lekki przerywnik” to tacy Osadnicy sa IDEALNI:) i nie trzeba zadnych Chinczykow Deluxe:)
Co do kwestii Z/D Pancho to faktycznie jest tu pewna asymetria i czuc po czyjej stronie jest „racja”, a DPanczo jawi sie czesto jako naiwniak, idealista;) Moze dla rownowagi ZPancho kiedys faktycznie zacznie sie czepiac bezpodstawnie, hmm?:)
Niach :p
Rozgrywka w Osadników za dużo czasu zajmuje, by nazywać Osadników Fillerem ;)
1-2minutowa klepsydra wyznaczajaca czas handlu/budowania w kazdej turze i czuje ze moznaby sie zdziwic;)
ŁP podobają mi się, choć nie mam specjalnych powodów do sympatii dla Lizardów.
ŁP to dziwna gra -losowa, momentami głupawa – ale szybka. Najszybsza i najlżejsza dwuosobówka jaką znam – idealna w góry / pociągu. LU jest dla większej ilości osób, a 6N może się kiedyś znudzić. Dla mnie, przy wszystkich wadach, ŁP to dobry przerywnik.
Interakcji jest IMHO nieco więcej niż w Chińczyku, zwłaszcza przy możliwości ruszania torem sławy.
Odnośnie złego zachowania dziecka nie posługujemy się już formą patologia (bo określenie kojarzy się wybitnie negatywnie). Nowomowa lub jak kto woli nowa terminologia zastępuję patologię sformułowaniem dysfunkcja lub dysfunkcja społeczna.
Łowców przygód traktuję jako lekką grę przerywnikową między dużo bardziej złożonymi tytułami. Podchodząc do niej z takim nastawieniem jestem w stanie ja docenić.
A mnie się Łowcy podobają. I wcale nie uważam, że wyrzuciłem kasę w błoto. Ale, cóż znaczy moje słowo w obliczu słów WIELKIEGO, NIEOMYLNEGO PANCHA. Każdy ma prawo czerpać przyjemność z grania na swój sposób. Ja lubię gry z elementem losowym bardziej niż wymóżdzone strategie. Ale nie jet to powód dla, którego będę mieszał z błotem gier, które mi nie podchodzą. A porównanie do chińczyka to tak jak porównanie Carcassone do puzzli :)
Jak to Osadnicy za długa na przerywnik? To co, przerywnik nie może trwać dłużej niż 15 minut? :) Osadnicy średnio schodzą w 45 minut, więc to niedużo przy cięższych tytułach zajmujących od 3 godzin wzwyż. Ale co tam, przecież trzeba coś pojechać ;)
„Gra jest do cholery do sześciu graczy dlaczego nie ma jak w każdej normalnej produkcji sześciu ściągawek? I co się odbywa? Wyrywanie.”
Jakie wyrywanie??? Podczas wszystkich rozgrywek jakie rozegralem ani razu nikt nikomu nie wyrywal sciagawki. IMHO Panchowi gra sie nie spodobala i tyle w temacie. :)